wtorek, 11 czerwca 2013

6. You'll go away, and never come back.

Hellow ;3

Nie mówię nic o komentarzach bo widzac ich ilość chce mi się skakać!  Jesteście boscy!!!!

A więc jest już 6.
Co wy ze mną robicie?  Pisze jak najęta!
7 rozdział napiszę z perspektywy narratora i dlatego podejrzewam że będzie dłuższy.
Chciałam wam też powiedzieć że spowrotem używam TT więc o każdej porze dnia i nocy zastaniecie mnie pod nickiem @Kiicciiaa

5Komentarzy = Nowy Rozdział

Buziakki :*

Kiicciiaa

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obódziłam się i głośno oraz głęboko wciągnęłam powietrze.
W moim brzuchu nadal znajdował się kołek. Moje ręce były związane przy każdym ruchu sznur wpalał się w moje nadgarstki. Znowu werbena. Czy on aż tyle im powiedział!?  Nie, nie możliwe. Nie zrobił by tego, przestraszył by ich.
Oni mają kogoś kto wie tyle co wiedział ten łowca.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nademną mulata.

  -Wypuśćcie mnie, błagam - Poprosiłam słabym głosem z udawanym przerażeniem.

Nachylił się nademną i wyszeptał mi do ucha że mogę zapomnieć. Kretyn zapomniał że jedna broń mi została. Centralnie przed oczami miałam jego szyję. Wbiłam się kłami w jego tętnicę i po mimo bólu wyszarpałam ręce ze sznurów. Nie miał w sobie werbeny, nie wiem jak to możliwe ale nie ma jej w sobie. Jego krew jest cudowna, inna. Dajepełno siły. Przyciągnęłam go do siebie dalej pijąc, gdy poczułam że w jego żyłach zostało tyle krwi że zaraz umrze.
Rzuciłam go na bok i spadł z łóżka na którym się znajdowałam.
Wyjęłam z siebie kołek i odrzuciłam go w bok. Moja rana błyskawicznie się zagoiła. Kolejny wampirzy dar.
Nie powinnam z niego pić, w sumie może umrzeć, no ale cóż. Pragnienie krwi było przez ból nie do opanowania.
Podniosłam go i wzięłam pod ramie.
  - Macie pięć minut na przyjście tu albo on zginie - Krzyknęłam wiedząc że są w innym pokoju.

Po chwili w drzwiach stanęła blondynka, znam ją.  To żona tego którego zabiłam.
  - A więc to ty nimi kierujesz, wiedziałam że nie są sami. - Zaśmiałam się

  -Puść go Katharina. - Rozkazała mi z powagą.

Gardłowo się zaśmiałam i podniosłam rękę do ust. Przegryzłam swój nadgarstek i przyłożyłam mu do ust.
Kręciło mu się w głowie ale wrócił do normalnego stanu. Trzymałam go i patrzyłam na kobietę.
  -Teraz mi powiesz, ile im powiedziałaś i kim jesteś. Albo chłopak zostanie tym kim jestem ja. - Zagroziłam jej z triumfalnym uśmiechem na ustach.

  -Dobrze, tylko błagam nie zmieniaj go. Jestem w zasadzie w twoim świecie nikim. Jestem żoną zmarłego łowcy, wiem dużo bo dzielił się ze mną wiedzą. Nic więcej. - Powiedziała błagalnym tonem.

Zostawiłam chłopaka i podbiegłam w wampirzym tęmpie do kobiety. Złapałam ją za szyję i przygniotłam do ściany.
Miała przyśpieszony oddech i przerażenie w oczach.
Sprawiało mi to przyjemność, patrzenie na jej strach było moją rekonpensatą za to co mi zrobili.

W tej chwili do pokoju wbiegła mała dziewczynka a za nią Harry. Dziewczynka podbiegła do mamy i zaczęła tulić się do jej nogi. Próbowała mnie bić tymi malutkimi rączkami.

Coś we mnie pękło, wychowałam się w domu dziecka, bez rodziców.
Coś we mnie pękło i wypuściłam kobietę z uścisku. Ona szybko uklękła i przytuliła dziecko. Mimowolnie coś w moim sercu drgnęło. Odwróciłam głowę żeby nie musieć na to patrzeć.

Patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
  - Nie zabiję cię, ale masz się wynieść. Jak skontaktujesz się z chłopakami chodź raz, znajdę cię i zabiję a poten zrobię to samo z jednym z nich. Jasne?  - Z niechceniem powiedziałam.

  -Dobrze, wyniosę się jak szybko się da ale obiecaj mi że nic im nie zrobisz - Poprosiła.

  - To zależy od ciebie - Rzuciłam i odwróciłam się na pięcie. 

Zeszłam na dół i jak bym była u siebie usiadłam na fotelu.
  -Ty żyjesz?  - Zapytał ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy Louis.

  - Zawiedziony?  Lepiej odejdź jestem głodna. - Syknęłam

  -Chcesz jedną kanapkę ? - Zapytał i pokazał na talerz z kanapeczkami.

  -Nie, dziękuje. - Odpowiedziałam zdziwiona jego pytaniem.

Słyszałam z miejsca w którym siedziałam bicie serca. Słyszałam jak krew w jego żyłach spokojnie pokonuje kanaliki zwane żyłami. Jak zaraz nie wyjdę z tąd i nie zaspokoję głodu wymorduje cały dom.  Popatrzyłam na niego i w przeciągu  2 sekund już mnie nie było. Późna pora ratowała mi tyłek. Po 20 minutach drogi do nikąd na pustej drodze pojawiła się para.
Podeszłam do nich i udałam że się zgubiłam. Chłopak zaczął szukać czegoś w telefonie żeby mi pomóc.
W tym czasie podeszłam do jego dziewczyny i wtopiłam swoje kły w jej szyję trzymając jej buzie aby nie krzyczała. Krew naprawiała szkody które spowodował kołek oraz werbena. Wypełniała całe moje ciało i przyprawiała o miłe uczucie ciepła.
Gdy chłopak popatrzył na mnie z chęcią oznajmienia mi gdzie mam iść, zobaczył że jego dziewczyna leży bez życia na chodniku. Zaczął krzyczeć. Wtedy oszczędziłam jego bólu związanego ze stratą ukochanej i rzuciłam się na niego. Wypiłam jego krew w parę sekund zaspakajając swoje potrzeby i kończąc jego udrękę.
W końcu w pełni wróciłam do sił. Czuję się silna jak zawsze, ale mam jeszcze coś co czyni mnie silniejszą. Chęć zemsty.

......

5 komentarzy:

  1. Wow, nieźle się zapowiada ;D Czekam na następna część! ;)) Jesteś poprostu zajebista! Kocham twój blog ;***
    ~Nikola

    OdpowiedzUsuń
  2. O fu*k! Next! Co to było z tą Lux? Czyżby ludzkie uczucia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Next please :)
    Nina

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne <3
    /Aganiook

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam to co piszesz. masz niesamowity talent. wanessa

    OdpowiedzUsuń