niedziela, 24 listopada 2013

32.I'm wondering when it's gonna be over...



Hej  moje kochane ♡


Kicianators przepraszam was strasznie ! Ponad wszystko !
2 tygodnie was zaniedbałam.
Przepraszam ale miałam testy i w ogóle.


Muszę się wam pochwalić czymś ! Zostałam pokazana z przyjaciółką na #1DDay !!













Dobra już was nie zagaduje, oto rozdział ! :


9Komentarzy = Nowy Rozdział

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



  - Nie zainteresujesz się wybawcą ? -Zapytał zbliżając się do mnie na tyle że moja klatka piersiowa dotykała jego.

  - Da rade, nie umrze. - Znudzinym głosem odparłam

  -Hmm, wydaje mi się że jednak są plusy tego że wyłączyłaś uczucia. - Szepnął stojąc tak że nasze ciała się stykały i jedyne co nas jeszcze dzieliło to jego przewaga wzrostem.

Wspięłam się na palce i zbliżyłam do jego ucha.

- Nie wydaje mi się abyś nawet w momencie gdy nie mam uczuć miał u mnie szansę. - Zakpiłam odsuwając go od siebie.

- Nie próbuj z nią,  za wysoki poziom braciszku. - Wydobyło się z drugiego końca pokoju.

  - Damon. - Westchnęłam.

  - Chodź tu - Szepnął.

Podbiegłam do niego i stanęłam kawałek przed nim.

Przytulił mnie delikatnie

.
  


- Myślałem że nie żyjesz Katherine - Weszeptał w moje włosy 
  -I'm a survivor - Również szepnęłam






Wydostałam się z jeko ramion i udałam w stronę schodów. 
Gdy przy nich stałam zdałam sobię sprawę z tego że stoję centralnie w środku odstępu dzielącego Chrisa i Damona.
 Czułam ich wzrok na sobie co sprawiało mi cholerną przyjemność. 

Uśmiechnęłam się sama do siebie I udałam  na górę. Podeszłam pod pokój Zayna poczym weszłam do środka. Wzrok conajmniej 7  osób skierował się na mnie.
Podeszłam do łóżka Zayna patrząc na Perrie siedzącą na jego brzegu. 
Popatrzyła na mnie poczym wstała. Usiadłam na jej miejscu a Zayn lekko otworzył oczy.


  -Jak się czujesz ?- Zapytałam od niechcenia.

  - Przeżyję - Westchnął. 

  - Widzicie ? Mówiłam - Zakupiłam patrząc w stronę reszty

  - Perrie, Jade, Melissa no i Shela, możecie już iść.  Damy sobie bez was radę.  - Zarządziłam 


 
*2 godziny później.*



W domu jestem juz tylko z chłopakami no i Eleanor. 
Siedzę w pokoju Zayna razem z Harrym, oraz Chrisem i Damonem będącymi tu przeze mnie.
Ciekawe aczkolwiek dziwne uczucie w momencie gdy siedzę w pokoju z czwórką chłopaków i każdy z nich chce mnie mieć. 
To, hmm, podniecające.


  - Mogę cię prosić Katherine -  Usłyszałam proszący głos Eleanor za plecami. 

  - Oczywiście - Westchnęłam.
 

Wyszłam z pokoju i zostawiłam 4 chłopaków samych w pokoju. 
Eleanor złapała mnie za nadgarstek i mocno pociągnęła w znanym mi kierunku. 
Stanęłyśmy pod wejściem na dach.
 Eleanor rzuciła mi oczekujące spojrzenie i oparła się o ścianę. W sekundę znalazłam się na górze i zajęłam miejsce w miarę wygodnym miejscu.
El po chwili do mnie dołączyła.

  -Tu poprosiłaś mnie o przemianę  - Westchnęłam.

  - Zgadza się,  jedna z moich ostatnich chwil ludzkiego życia. Ale nie o tym chcę rozmawiać.  - Odpowiedziała cicho.

  -A o czym Eleanor,  nie wydaje mi się byśmy nadal miały wiele tematów. - Warknęłam.

  - O tym co robisz z chłopakami - Szybko i z wyczuwalna złością wyrzuciła z siebie.

  -W jakim sensie - Zapytałam nie zbyt rozumiejąc. 

  - 4-ech chłopaków walczy o twoje względy w tym dwoje z nich to bracia a druga dwójka najlepsi przyjaciele. Jeszcze na dodatek cały twój nie byt tutaj prawie codziennie nachodził nas jakiś pierwotny wampir który również nie robił tego ze złości lecz prędzej z miłości. - Wyrzuciła z siebie z ogromną złością.

  - No co ja mogę - Zakupiłam. 

  - Katherine załatw to ! Powiedz im że chcesz być z Zaynem i pozbądź się tych braci bo są nam tu nie potrzebni. - Rozkazała mi. 

  - Po pierwsze, zmień ton gówniaro. Po drugie znam Damona i Chrisa jakies 30 razy dłużej niż ty żyjesz a więc tak po prostu ich nie wywale. A po trzecie, kiedy ja do cholery powiedziałam że chce Zayna ? - Kpiącym ale i wściekłym głosem zbiłam ją z tropu. 

- Ale j-j-jak to ?- Wyjąkała.

- Wróciłam by pomóc wam z Liamem. Oraz żeby wykorzystać okazję do dobrej zabawy, czytaj pan Malik ma dziewczyne a kocha swoją ex. - Zaśmiałam się

  - Jesteś wredną suką. - Wrzasnęła.


Miarka się przebrała, jednym ruchem skręciłam jej kark po czym popchnęłam tak że spadła z dachu. Zbliżyłam się do granicy dachu  szerokim uśmiechem. 
Skoczyłam i z gracją wylądowałam paręnaście metrów niżej. Może ją posunę, w sumie lubią tu latać helikoptery. 
Zaniosłam ją na leżak koło basenu,  który w sumie był lekkomówiąc zbyteczny w tej części świata. 
Przez lekko uchylone drzwi weszłam do domu i udałam się na górę sprawdzić czy ta czwórka jeszcze sie nie zagryzła.

Stojąc pod drzwiami usłyszałam syk.
Weszłam do pokoju gdzie na środku pokoju stał Damon na przeciwko Chrisa. 
Ich oczy były czerwone a w okół nich widoczne były wyraźnie żyły.
Zayn na wpół siedział opierając się o wiele poduszek a Harry siedział koło niego z przerażoną miną.

 
- Ekhem. - Odchrząknęłam.

Z sykiem popatrzyli w moją stronę.

  -Ludzie spokojnie, to powinna być zabawa - Zadziornie powiedziałam wchodząc pomiędzy nich.

  - Bawisz się nami. Znowu. - Warknął Damon.

  -A myślałeś że cie kocha naiwniaku ?- Z jadem zapytał.

  - Jakto znowu ?- Tym razem zapytał Harry

  - Jakieś 300 lat temu z nami była,  z nami na raz. Pomimo iż znała nas już kupę lat. Leciała na dwa fronty.  - Wywalczał Damon

  -Hmm, czy nadal was takie rzeczy dziwią ? To ja, i wszyscy zakochaliście się właśnie w takiej mnie. - Zakpiłam.

  - Gdzie jest El ? Powiedziała że idzie z tobą na chwile i jej nie ma - Wparował do pokoju wściekły Louis.
 
  - Ehh, sprawdź przy basenie. - Wetchnęłam ze znudzeniem.


  Wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami.


  - Oh, myślałam że z nami posiedzi - Zaśmiałam się. 

  -Idę się najeść nie zagryźcie sie w tym czasie. - Zaśmiałam się

  - Pójdę z tobą też jestem głodny - Westchnął Damon.

  - Yhm.


Udaliśmy się na dół do piwnicy.

Wyjęłam torebkę dla siebie i jednym ruchem ją otworzyłam.
 Zaczęłam łapczywie pić.
Po chwili zaczęłam się dusić i kaszleć na całe gardło. 
 Szybko pobiegłam do toalety i zaczęłam wymiotiwać krwią, czyli nie przeszło.












Nie mogę pić krwi, ale skoro tego nie mogę,  to zginę.
 Wyschnę po paru tygodniach bez krwi z których większość spędzę na leżeniu z braku siły na wstanie.

Damon pomógł mi wstać i mocno przytulił.


  - N-N-Nie mogę pić krwi - Wyjąkałam. 

  - Chodź - Obiął mnie w talii i powolnym krokiem kierował w stronę kuchni.


Rozwala mi żołądek, jestem głodna ale i nie mam ochoty jeść.
Damon pomógł mi usiąść na blacie a sam udał się do lodówki.
Po chwili podstawił mi pod nos tależ z kanapką.


  - Spróbuj - Przekonująco powiedział wskazując na nią 


Ugryzłam niepewnie kanapkę powoli przeżuwając.
Znów to samo, kolejny raz pociągnęło mnie na wymioty.
 Ręce zaczęły mi się trąść.
Damon widząc co sie dzieje wziął mnie na ręce i w sekunde znaleźliśmy się w toalecie.
Poraz kolejny zostałam bez sił. 


















Wstałam z pomocą Damona który zaniósł mnie na rękach do mojego pokoju.
Położył mnie na łóżku i usiadł obok.

  - Dziękuję Damon - Cicho wymusiłam.

  - Katherine,  nie masz za co. - Szybko odpowiedział.

  - Czy ja zginę ? - Zapytałam go patrząc w jego błękitne oczy.

  - Jesteś Katherine Pierce, pamiętaj o tym ile już przeszłaś - Dostałam w odpowiedzi.
A więc owszem, zginę.

On mi tego nie powie ale ja to wiem.

  - Damon, proszę zrób coś dla mnie - Błagalnym głosem poprosiłam. 

  - Zadzwoń do Klaus' a - Dodałam
 
  -Katherine ja..

  - On jest jednym który będzie wiedział jak mnie uratować. Damon on jest hybrydą. - Powiedziałam. 

  - Dobrze, zrobię to dla ciebie - Westchnął.

Przytulił mnie delikatnie i wstał.

Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer.



*Rozmowa*

  - Klaus.- Szybko i dość nieprzyjemnie powiedział Damon.
  - Witaj, Damon'ie. - Uzyskał odpowiedź głosem pełnym wręcz denerwującym spokojem.
  
  - Musisz mi pomóc. - Zimno i prosto z mostu stwierdził Damon
 
  - Może i muszę, a co jeśli tego nie zrobię ? - Nadal ze stoickim spokojem w głosie zapytał.
  - Ależ zrobisz co jest oczywiste,  bo chodzi o Katherine. - Po tych słowach usłyszałam iż Damon się rozłączył.

*Koniec Rozmowy*


  - No to mi pomogłeś ! Skąd pewność że przyjedzie ? - Wydarłam się na tyle na ile byłam w stanie.
 
  - Kath, nie okłamujmy się. Dobrze wiesz że od wieków za tobą latał. By tylko być blisko. On cie nie kocha, on ma obsesje. - Powiedział Damon.

  -Miej nadzieję Damon, inaczej to ty będziesz odpowiedzialny za moją śmierć.- Warknęłam i stanęłam na nogi.

Podszedł do mnie i stanął twarzą w twarz.




 - Nie Katherine, zginiesz z własnej woli. Bo tu wróciłaś. Mogłaś zostać ze mną.
Żyć wampirzym, bezproblemowym i bezgranicznym życiem.
 Pełnym zabawy i aż nadmiaru pokarmu.
 Sexu, aż o boje opadniemy z sił co u wampirów raczej nie występuje. Oraz emocji, które dałbym rafę ci przywrócić.  A wybrałaś życie z nimi. Krótkie, bolesne, pełne zasad. Z uczuciami których raczej byś sobie nie życzyła. I przede wszystkim, bez tak wielkiej miłości jaką darzę cię ja. Bo człowiek, nigdy nie pokocha równie mocno jak wampir. - Wypowiedział cicho i z wyraźnym bólem.




Pogłaskał mnie po policzku i położył głowę na moją. Przytuliłam go. Muszę przyznać że trochę mnie to ruszyło
Poczułam jak jedna łza skapuje po jego policzku na moją głowę.






Odsunął się pocalowal mnie w czolo a nastepnie popatrzyl prosto w oczy.













- Wróć ze mną do US. - Poprosił.
 - Nie, Damon. To ty tu ze mną zostań. Puki ja nie będę na siłach wrócić z tobą do usa. - Powiedziałam po dłuższej przerwie. 


  - Może nie myślmy teraz o tym co zrobimy za miesiąc czy rok, tylko i tym że narazie musimy wyrwać cię z ramion śmierci. - Po chwili dodał. 




  Damon kazał mi się położyć na co przysałam.  Położył się koło mnie a ja przytuliłam go delikatnie.
Nawet nie wiem kiedy,  zasnęłam.



















*Z perspektywy Liama*



Przebywanie tutaj, w naszym domowym studiu nagraniowym było dobrym pomysłem.
 Jeszcze na dodatek z Niallem, któremu nic nie mogę zrobić przez jego umiejętności.
 W końcu chociaż chwilę jestem pewny że nie skrzywdzę nikogo z bliskich mi osób.
Niall śpiewający nieznane mi teksty i brzdąkający na gitarze ukaja nerwy.
Co jakiś czas patrzyłem na chłopaka na co ten odpowiadał szerokim uśmiechem. 

Jak to jest że przyjaciele są przy tobie nawet gdy przemienasz się w potwora i masz cholernie wysoką potrzebę ich zabić ?

Nie logiczne, ale piękne. Pomaga się czuć lepiej przy najgorszym chumorze.
Nagle na dole zadzwonił dzwonek.

  - Pójdę Niall - Cicho oznajmiłem.

  - Dobrze. - Odpowiedział wesoło. 
 

W sekundę znalazłem się pod drzwiami.
Powoli je otworzyłem a przede mną pojawił się nie znany mi mężczyzna.

- Zaproś mnie do środka.  - Wypowiedział dokonując hipnozy. 

Nie chciałem tego zrobić ale musiałem jakim cudem wampir może zahipnotyzować wampira ?

  - Wejdź - Cicho powiedziałem. 

Podjął próbę wejścia lecz coś go zatrzymało.

  - Jesteś wampirem, zawołaj jakiegoś człowieka żyjącego w tym domu. - Powiedział przewracając oczami
.
  - Niall, Damon - Krzyknąłem na całe gardło. 

  - Zaczekaj - Warknąłem i zamknąłem mu drzwi przed nosem


  Damon po chwili stanął ze mną ramię w ramię.


  - Oh, to chyba nasze pierwsze spotkanie po tym jak stręciłem ci kark - Zakpił.

  - Zamknij morde i pójdź zobaczyć czy znasz to coś stojące za naszymi drzwiami. - Warknąłem ledwo powstrzymując się przed rzuceniem na niego. 

  - Ahh, to pewnie Klaus - Zaśmiał się i podszdł do drzwi.

  - Co jest ?- Zapytał Niall schodząc po schodach. 

  - Musisz zaprosić kogoś do środka. - Westchnąłem

  - Co ?-  Nie mając pojęcia o co chodzi zapytał.

  -Wampiry do domu trzeba zaprosić. Inaczej nie mogą się tam dostać - Wytłumaczyłem

  - Ty blondaś, zaproś go do środka - Krzyknął Damon.

Niall niepewnie podszedł do drzwi i westchnął.


  - Zanim go wpuszczę powiedz kim jest. - Rozkazał.


Damon złapał go za szyję i przygniótł do framugi. Już chciałem go obronić gdy zobaczyłem jak oczy Nialla robią się białe.


  - Puść mnie i powiedz kto to - Rozkazał mu nietypowo dziwnym głosem.


Damon puścił go i pustym wzrokiem popatrzył przed siebie.
 Niall robi to co robił mi, tylko teraz robi to z łatwością. Ten Klaus stał i patrzył ze zdziwieniem na zachodzącą obecnie sytuację.


  -Klaus jest jednym z pierwotnych wampirów.  Przyszedł by uratować Katherine która nadal nie jest zdrowa - Powiedział maszynowym głosem


Niall'a oczy jak gdyby nigdy nic wróciły do swojego koloru. Uśmiechnął się a Damon popatrzył na niego zdezorientowany nie rozumiejąc co się właśnie stało.


  - No, no. Macie wilkołaki, wampiry, ludzi, czarownice no i jeszce teraz jasnowidza. Niezły team - Pochwalił Klaus.

  - Wejdź - Szepnął Niall 

  - Dziękuję -  Podziękował spokojnie Klaus.
 

Cały teatrzyk przerwał mi dźwięk sms' a.
"Syńciu, jesteśmy z tatą w pobliżu.Wpadniemy za 15 minut"



O kurwa.






TBC....

10 komentarzy:

  1. O f*ck o.o rodzice w domu pełnym wampirów, wilkołaków, czarownic i jasnowidzów?! Nieźle! Czekam na next!! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie źle jeszcze tylko rodziców Liama brakowało hehehe ciekawe jak to się potoczy :)
    Pozdrawiam <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG !! Cudowne. Po prostu kocham <33 Niech Katherine w końcu się zdecyduje z kim chce być . Jeszcze rodziców Liam'a tu brakowało. Świetne ! ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham! Uwielbiam ten fragment z punktu widzenie Liam'a! Poproszę więcej takich smakowitych kawałków z moim mężem! No, ale teraz gdy przyjeżdżają jego rodzice raczej dostanę to czego chcę... <3 A tak swoją drogą już się nie mogę doczekać tej akcji gdy Karen i Geoff znajdą się w domu pełnym wampirów... Ciekawe czy zorientują się, że z ich synem jest coś nie tak... xD

    OdpowiedzUsuń
  5. najleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeepszy .
    nie umiem się doczekać następnego . <3

    OdpowiedzUsuń
  6. supeeer to mało powiedziane. Genialne. Mam nadzieję że w następnym nikt nie ucierpi...

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznają, spoko zakończenie. Czytam dalej

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział!! Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji . Za każdym razem zaskakujesz mnie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. To chyba jakieś żary ... Rodzice Liama.. Ciekawe co teraz wymyślą ;] Mam nadzieję że Kath wyzdrowieje.

    OdpowiedzUsuń