Hej wam :D
Nowy rozdział wyjątkowo szybko. Tak w przeoprosinach za tamta prawie
dwu tygodniowa przerwę :)
Wiem że kiedyś dodawałan częściej ale zauważcie że rozdziały były krótsze i banalniejsze ;)
A więc oto i 13. Miłego czytania.
9 Komentarzy = Nowy rozdział, a podnoszę poprzeczkę :D
Buziaki :*
Kiicciiaa
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jesteś nienormalny Zayn ! Jak możesz prowokować krwiopijcę do ataku ! Ja nie panuję nad sobą ! Mogłeś zginąć idioto! Czy zobaczenie tego cholernego gówna wokół moich oczu jest tego warte? - Zaczęłam się na niego drzeć tracąc panowanie nad sobą.
- Tak to było tego warte ! Dowiedziałem się czegoś ważnego o tobie!! Nie jesteś zła, część ciebie pracuje jak zwierze, instynktowinie.! Gdy zwierze się kogoś boi, broni się przed nim agresją. Straszy go i czasami atakuje, bo chce się chronić. Ty też to robisz! Chcesz się chronić przed ludzkimi uczuciami, przed troską i miłością z czyjejś strony. Przed tym by mieć uczucia bo boisz się że ktoś cię zrani. To proste, ty nie jesteś zła, ty boisz się być dobra.- Mówił z zaangażowaniem i zadowoleniem.
- No niestety, Sherlokiem Holmsem ani Einsteinem to ty nie jesteś, co daje o sobie znaki. - Westchnęłam.
- Wiesz że mam rację - Spokojnie odpowiedział nadal upierając się przy swoim.
- Chcesz żebym ci przyznała rację? Pomimo faktu iż są to brednie? - Zapytałam arogancko.
- Nigdy mi jej nie przyznasz, bo się jej boisz. Ale powoli zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego że to prawda.- Nadal brnął dalej.
Wzięłam głęboki oddech aby opanować swoje nerwy. I wysiadłam z limuzyny. Która od jakiś 5 minut stała pod domem a ja i Zayn nawet tego nie zauważyliśmy.
Weszłam do domu zamykając Zaynowi z hukiem drzwi przed nosem, i zbiegłam do piwnicy gdzie trzymałam moje zapasy. Wyjęłam parę torebek i usiadłam na podłodze otworzyłam pierwszą i zaczęłam bardzo zachłannie opróżniać jej zawartość. Wypiłam parę torebek i spowrotem byłam sobą. Jednak w moich myślach cały czas krążyła myśl o tym że Zayna krew smakuje lepiej niż inne. Wyjątkowo. Tak ze szkoda ją wypić do końca bo wolisz zostawić sobie na później...
Trudno określić to uczucie.
Ostatnio wogóle nie umiem się połapać w tym co myślę.
Jeszcze on, nie daje mi spokoju i próbuje mi wciskać jakieś kity.
I jak tu życ?
Weszłam do swojej łazienki i powoli zrzuciłam z siebie ubranie.
Puściłam gorącą wodę w prysznicu i weszłam pod solidny strumień wody.
Ciepła woda dawała zapomnieć o wszystkim.
Powoli obmywałam całe swoje ciało czując jak każdy mięsień po kolei powoli się rozluźnia.
Po mniej wiecej 30 minutach z niechecią wyszłam spod prysznica.
Owinęłam się ręcznikiem i położyłam sobie na ramieniu uprzednio wyciśnięte włosy.
Weszłam do pokoju a na moim łóżku zauważyłam parę toreb zakupowych. Podeszłam bliżej i rozpoznałam w nich torby z zakupów z Zaynem. Koło nich leżała malutka karteczka którą z zaciekawieniem otworzyłam i zaczęłam powoli czytać.
" Zrobiłem oco prosiłaś, ta wiedźma nie żyje a Chris umiera z wyrzutów sumienia. Spotkajmy się dzisiaj, jesteś mi coś winna. Będę czekał o 22 przed domem. ~ K. "
Przewróciłam oczami a następnie położyłam się na łóżko. Nastawiłam budzik i po paru minutach odpłynęłam w objęcia morfeusza.
Obudził mnie mój najgłośniejszy budzik. Nie lubię takich pobudek no ale cóż.
Pomalowałam oczy linerem i tuszem do rzęs.
Ubrałam krótkie spodenki i luźną bluzkę odkrywającą brzuch.
Do tego kotórny w kolorze bluzki i torebkę do której wrzuciłam jedynie telefon.
Zbiegłam na dół po schodach i wyszłam przed budynek. Na moje szczęście przed domem nie było już nikogo, ani fanów ani dziennikarzy.
W innym wypadku mogłabym sobie porządnie zaszkodzić.
Wyszłam przed bramę a u mojego boku momentalnie zjawiła się osoba z którą się umówiłam.
- Witaj - Uprzejmie powiedział
- A więc czego chcesz w zamian ?- Zapytałam nie chcąc przeciągać.
- Katharina, chcę żebyś zabiła jednego z tych pięciu chłopaków, a następnie wyleciała ze mną spowrotem do usa. - Wypowiedział głośno i wyraźnie.
- Nie ma mowy, nie nawidzę cię. Nie wyjadę z tobą! - Krzyknęłam.
- Kath, umowa to umowa. Nie zmuszaj mnie do zahipnotyzowania cie- Warknął.
- Nie zabiję ich! Ani chociażby jednego z nich! Nie mam powodu.- Zdenerwowanym głosem powiedziałam.
- Zabij ich !- Powiedział używając swojego daru.
- Nie! - Nie wiem jak ale udało mi się odeprzeć jego hipnozę.
- ZABIJ! - Wrzasnął ponownie mnie hipnotyzując.
Tym razem nie dałam rady. Byłam śwadoma że pomimo iż jestem świadoma hipnozy, ona zadziałała.
Co teraz. Muszę zabić jednego z nich.
Nie dam rady.
- Dlaczego? - Zapytałam cicho.
- To za zasztyletowanie mojej siostry 100 lat temu. To twoja karma Katherine. Zapłacisz za to co zrobiłaś właśnie tak! - Wypowiedział cicho i zniknął.
W tym momencie wpadłam w histerię. Co mam zrobić. Sheli nie żyje. Nie mam żadnej czarownicy która mogłaby to odczynić.
Usiadłam na krawężniku i patrzyłam w ziemię.
Czy ta zemsta była mi potrzebna? Odpowiedź brzmi nie.
Pomogła na 5 minut.
Nie wiem co robić. Nie mogę ich zabić. Nie potrafię.
Wybrałam numer Melissy.
Po dwóch sygnałach usłyszałam jej głos.
*Rozmowa*
- Czego chcesz Katharina? Nie wystarczy ci? Powiem ci coś! Twoja próba zabicia Sheli była nie udana! Nie udało ci się! Znowu ! A teraz daj mi spokój. Raz na zawsze ! - Wykrzyczała mi do słuchawki.
- Udało wam się, tobie i Chrisowi. Daliście radę. Cieszcie się bo więcej tego nie usłyszycie. Udalo wam sie - Gardłowo się zaśmiałam a mój głos zaczął się trzęść.
- Co? - Po chwili ciszy usłyszałam.
- To co słyszałaś - Roztrzęsionym głosem odpowiedziałam.
- Przyjedź do mnie Kath, porozmawiamy. - Poprosiła.
- Nie mamy o czym Melissa. Nic się nie stało. Niedługo się tego pozbędę.- Mój głos powoli stawał się jeszcze bardziej roztrzęsiony.
- Proszę - Usłyszałam.
*Koniec Rozmowy*
Pójdę do niej, muszę. Inaczej nie dam rady.
*U Melissy*
- Chris! Chris do cholery chodź tu! - Krzyknęła głośno Melissa.
- Co jest? - Zapytał wchodząc do pokoju.
- Zadziałało Chris, myśleliśmy że nie, ale zadziałało! - Z euforią powiedziała.
- Melissa, kurwa musisz mówić szyfrem !? Co do cholery zadziałało? - Zapytał lekko wkurzony Chris.
- No twój plan na Katherine ! Co prawda z opóźnieniem ale zadziałał! - Wesoło powiedziała.
- Po tylu latach w końcu się udało? !- Ze zdziwieniem zapytał.
- Na to wychodzi Chris. - Dostał w odpowiedzi od Melissy.
*Perspektywa Katherine*
Co mam jej powiedzieć? " Hej Melissa, wiesz nie wiem co robić bo chyba nie wiem co się ze mną dzieje. I jeszcze muszę zabić kogoś na kim chyba mi zależy bo chciałam się na was zemścić!"
Bez sens.
Od kiedy obchodzi mnie fakt co jest sensowne ?
To nie może być prawda! Mnie nic nie obchodzi! Mnie nie może nic obchodzić! Ja się nie martwię! To nie możliwe.
Weszłam do domu Melissy bez pytania i usiadłam na kanapie.
- Hej Kath- Przywitała się nawet nie odrywająod tego co w tej chwili robiła.
- Nie wiem co się dzieje Melissa. Nic już nie wiem. Zgubiłam się. Pomóż mi. Proszę - Cicho poprosiłam.
- Ty nie prosisz ! - Usłyszałam z drugiego końca pokoju męski głos.
- Proszę bardzo Chris, upokażaj mnie. No dalej. Czekam. Baw się kiedy ja na serio poraz pierwszy cię potrzebuję! Ile razy ja ci ratowałam tyłek? ! Ile razy o coś mnie błagałeś?! No widzisz, teraz ja raz proszę. - Lekko się uniosłam.
- Ty płaczesz? - Zapytała Melissa i momentalnie znalazła się przy mnie i popatrzyła mi w oczy.
- Ja nie płaczę i nie czuję - Zdołowanym głosem wyszeptałam.
- Czujesz Kath, i zaczynasz się o tym przekonywać. Dlatego tu jesteś! A my nie będziemy cię upokażać tylko pomożemy ci przez to przejść. - Stanowczo ale zarazem delikatnie wypowiedziała Melissa.
TBC....
Bardzo mi się podoba. Czekam na następny ;-)
OdpowiedzUsuńSo x
wspaaaniały . :D ^^
OdpowiedzUsuń@Weerkaaa
*_* @luvmyrihanna .
OdpowiedzUsuńWow. Kocham tego bloga! Trafiłam tu dziś i jest świetny jeden z moich ulubionych. Jesteś CUDOWNA czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńGenialny, tylko to moge powiedzieć
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 Nie mogę się doczekać nexta...
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaa *-*
OdpowiedzUsuńsuuuuper :) Karolciaa
OdpowiedzUsuńŚwietny juz nie moge sie doczekac następnego ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń