Hejj kicianators :3
Znowu taka przerwa ;---;
Mialam praktyki w tym tygodniu i padalam spac o 18 wybaaczcie !
Jak mijaja wam mikolajki ?
Mi swietnie ! Dostalam Kase na Smileya i w poniedzialek ide robic ! ahdgjgsavdgjsv *o*
Kocham waaas :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Perspektywa Liam'a*
- Liam, co jest ? - Zapytał niepewnie Niall.
- Niall, mamy problem. - Cicho powiedziałem.
- Co jest ?- Zapytał ponownie mój przyjaciel.
- M-M-Moi rodzice będą tu za 20 minut. - Wyjąkałem.
- Co w tym złego ?- Niepewnie zapytał.
- Niall pomyśl ! Ty jesteś jebanym jasnowidzem ! Ja ledwo panującym nad sobą wampirem ! Mamy tu także Eleanor ze skręconym karkiem która obudzi sie nie wiadomo kiedy i jakbyś zapomniał również jest wampirem wiec będzie wściekła i głodna. Hmm, pomyślmy mamy też rzygającą krwią i ledwo żyjącą wampirzycę która od jakiegoś czasu niszczy nam życie, jej dwóch żyjących od prawie 1000 lat przyjaciół i teraz jakiegoś jebanego pierwotnego wampira. Czy teraz rozumiesz co do cholery w tym złego ? - Wydałem się a wokół moich oczu pojawiły się żyły co sam wyczułem.
- Spokojnie ogarniemy to - Podjął próbę uspokojenia mnie.
- No pewnie, schowamy ich wszystkich do kurwa piwnicy.- Zakpiłem z wściekłością
Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk otwierającego się zamka. W drzwiach stanęła Perrie z Jade.
- Jeszcze kurwa was brakowało - Syknąłem
- Miłe powitanie - Warknęła Jade.
- Nie wkurzaj się. Za 20 minut będą tu jego rodzice a sytuacja w domu niezbyt temu sprzyja - Wytłumaczył mnie Niall.
- Pomożemy ci jakoś to ogarnąć. Co z Zaynem ?- Powiedziała a następnie zapytała Perrie
- Dziękuję, Zayn w sumie coraz lepiej. Ponoć Katherine gorzej. - Westchnąłem
- Myślałam że już z nią okej. - Szepnęła.
*Z perspektywy narrator'a*
Katheriene leżała na łóżku z nadzieją iż Klaus się pojawi. Nie zdając sobie sprawy z tego co dzieje się na dole.
Jej rozmyślania nad śmiercią przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
Jej rozmyślania nad śmiercią przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
- Witaj Katharina - Zabrzmiał w pokoju melodyjny głos.
Częściowo przestraszona popatrzyła na mężczyznę.
Czego można się spodziewać po wampirze który żyje tyle czasu i może zabić ją jednym ruchem?
Podszedł do niej szarmanckim uśmiechem i usiadł na jej łóżku.
Czego można się spodziewać po wampirze który żyje tyle czasu i może zabić ją jednym ruchem?
Podszedł do niej szarmanckim uśmiechem i usiadł na jej łóżku.
- Słyszałem że mnie potrzebujesz.- Szepnął
- Niestety. - Bez emocji powiedziała
- Co jest ?- Zapytał prosto z mostu.
- Chyba umieram, i ty musisz mi uratować życie. - Niechętnie syknęła.
- A co jeśli tego nie zrobię ?- Zarozumiale zapytał.
- To chyba umrę - Bez wzruszenia rzuciła.
*W tym samym czasie ; na dole*
- Kurwa, dobra to tak, Niall zawołaj Chrisa. Perrie ostrzeż Katherine, Damona i tego trzeciego. Jade znajdź Louisa i Eleanor, pomóż mu ją zanieść do piwnicy i tam zamknijcie ją na czas snu. A ja, ja zadzwonię do mamy by się nie spieszyli i staram się wymyślić wymówkę i załatwić nam dodatkowe 20 min - Rozdał polecenia zdenerwowany Liam.
Każdy przystał na propozycję i zabrał się za swoje.
Liam wyjął telefon z kieszeni i głęboko westchnął. Wybrał numer mamy i nacisnął zieloną słuchawkę. W tej samej chwili ktoś zadzwonił do bramy. Serce mu stanęło. Podszedł do drzwi z telefonem przy uchu i widząc na małym monitorku pokazującym kto stoi przed bramą Melissę oraz Shelę kamień spadł mu z serca. Otworzył im bramę a następnie drzwi.
W międzyczasie mama w końcu odebrała telefon.
Liam wyjął telefon z kieszeni i głęboko westchnął. Wybrał numer mamy i nacisnął zieloną słuchawkę. W tej samej chwili ktoś zadzwonił do bramy. Serce mu stanęło. Podszedł do drzwi z telefonem przy uchu i widząc na małym monitorku pokazującym kto stoi przed bramą Melissę oraz Shelę kamień spadł mu z serca. Otworzył im bramę a następnie drzwi.
W międzyczasie mama w końcu odebrała telefon.
*Rozmowa*
- Hej synek - Usłyszał entuzjazm w jej głosie.
- Hej mamuś, mam prośbę. - Błagalnym tonem odpowiedział jej Liam.
- Słucham skarbie - Serdecznie powiedziała.
- Czy dali byście mi 20 minut ?- Zapytał niepewnie pokazując przy okazji wchodzącym do domu dziewczynom że mają być cicho.
- Ale kotuś my za 10 minut jesteśmy - Z lekkim rozbawieniem powiedziała i się wyłączyła.
*koniec rozmowy*
- Kurwa nie. - Syknął i walnął pięścią w ścianę.
Louis i Jade właśnie wnieśli Eleanor do piwnicy a Shela popatrzyła pytającym wzrokiem na Liama.
- Melissa, Shela, nie czas na to. Naprawdę. Pójdzcie na górę i zawołajcie każdego, co do jednego. Nawet umierającą Katherine - Poprosił
- Co jest ? Potrzebowałeś mnie - Zapytał Chris ni stąd ni z owąt znajdujący się za Liamem.
- Jak mam być przy rodzicach normalny. Jak sprawić by nie zauważyli że nie żyję. ?- Zapytał po chwili.
- Spokojnie Liam, nie zauważą, to ludzie. Jedynie nie możesz poczuć krwi bo wtedy twoje oczy zrobią się czerwone i się zdradzisz.
- Dobra dziękuję. - Szorstko rzucił.
- Dobra dziękuję. - Szorstko rzucił.
*Na pięć minut przed przyjazdem Karen oraz Geoff'a*
*Wszyscy znajdujący się w domu, poza El, w jednym pokoju*
*Wszyscy znajdujący się w domu, poza El, w jednym pokoju*
Katherine na wpół nie żywa trzymała się kurczowo Damona.
Zaś Zayn stał podtrzymywany przez Harrego i Perrie.
- Dobra słuchajcie, jesteśmy w jednym domu przedstawiając 7 wampirów, 2 wilkołaki, 1 czarownicę, 1 jasnowidza oraz 4 ludzi. Z czego 1 człowiek i 1 wampir umierają, jeden wampir leży JESZCZE nie żywy w piwnicy, jasnowidz ma dużo za silne moce no i jeszcze mamy kurwa 1 wampira chorego psychicznie oraz jeszcze jakiegoś jebanego pierwotnego. A za parę minut w tym domu zjawią się moi rodzice. A więc tak, wszycy razem idziecie na górę, rozdzielacie się po górnym piętrze i nie wydajecie z siebie ani dźwięku. Błagam, postaram się szybko ich pozbyć i umówić poza domem. Ale błagam te 20 minut musicie mi dać. - Zimnym głosem przemówił Liam.
*Pięć minut później*
Wszystko dograne, nie ma co się nie udać. Chyba.
Chociaż w sumie, nie ma co się łudzić że wszystko wyjdzie jak ma wyjść. Przygotowany na najgorsze. Liam chodził w kółko i mówił sam do siebie. Najważniejsze jest aby moim rodzicom nic się nie stało. I tego właśnie zamierzam. Powiedział na końcu pewny siebie.
Zaniósł na stół zrobione minut wcześniej przez Pezz. Delikatnie uśmiechnął się do dziewczyny robiącej razem z Jade sałatkę.
Chociaż w sumie, nie ma co się łudzić że wszystko wyjdzie jak ma wyjść. Przygotowany na najgorsze. Liam chodził w kółko i mówił sam do siebie. Najważniejsze jest aby moim rodzicom nic się nie stało. I tego właśnie zamierzam. Powiedział na końcu pewny siebie.
Zaniósł na stół zrobione minut wcześniej przez Pezz. Delikatnie uśmiechnął się do dziewczyny robiącej razem z Jade sałatkę.
- Nie denerwuj się, to zwykłe odwiedziny. Wszystko będzie dobrze. - Pocieszyła do Jade podając mu miskę z gotową sałatką.
- Wiem, bo nie dopuszczę by tak nie było. I mówię to przy was. Nie zawacham się zabić nikogo jeżeli moim rodzicom spadnie włos z głowy - Warknął.
- Rozumiem. - Odpowiedziała mroźno Perrie.
Rozmowę przerwał dzwonek do bramy.
Perrie i Jade w chwilę zniknęły na górze a Liam odstawił sałatkę na stół i otworzył bramę.
Karen i Geoff powolnym krokiem udali się ku drzwiom przy których oczekiwał ich Liam.
Perrie i Jade w chwilę zniknęły na górze a Liam odstawił sałatkę na stół i otworzył bramę.
Karen i Geoff powolnym krokiem udali się ku drzwiom przy których oczekiwał ich Liam.
- Kochany - Szepnęła Karen przytulając syna.
- Mamo, chodźmy do środka - Wydusił chcąc odsunąć się od jej w tej chwili za bardzo zbliżonej tętnicy.
- Karen, kochana posłuchaj syna - Westchnął Geoff.
Weszli razem do domu.
Liam odwiesił rzeczy rodziców i poszli na kanapę w salonie.
Liam odwiesił rzeczy rodziców i poszli na kanapę w salonie.
- Co u ciebie Liam, czemu tu tak cicho ?- Zapytał go ojciec z uśmiechem na ustach.
- A u mnie dobrze, hmm, chłopacy są na mieście - Lekko się jąkając odpowiedział.
*W pokoju Katherine*
- Jakbyś pare godzin temu powiedział mi że umiera, nawet bym się nie przejął. - Westchnął Klaus patrząc na Damona.
- Ale w sumie, możesz się jeszcze przydać - Tym razem zwrócił się do coraz słabszej dziewczyny przegryzając nadgarstek.
Popatrzył jej prosto w oczy. Strach i Duma złączyły wzrok. Uśmiechnął się.
Przyłożył jej nadgarstek prosto pod usta a ta zaczęła łapczywie pić. Jej oczy zrobiły się czerwone a w okół nich pojawiły się
wyraźniejsze niż zwykle żyły.
Z jego ust wydobył się cichy jęk.
Dziewczyna czuła jak z sekundy na sekundę wzrasta jej siła.
Czuła się w końcu na siłach by wykonać jakikolwiek ruch. Nie było łatwo ale w końcu odezwała się od jego ręki.
- Dziękuję - Szepnęła i wstała na równe nogi.
- Damon, byłbyś tak miły i zostawił nas na chwilę samych ? - Poprosił uprzejmie Klaus.
Damon popatrzył na Katherine a gdy ta kiwnęła głową zgadzając się, wyszedł po cichu z pokoju.
- Katharina, pragnę cię poprosić byś wyjechała ze mną. - Westchnął błagalnie.
- Klaus błagam, wylecz się w końcu ze mnie. Zrozum że to co było już minęło. A uczucie łączące nas pareset lat temu. Nie wróci. - Przewracając oczami wytłumaczyła
- Prawda jest taka Katherine, że próbowałem zapomnieć. Ale nie umiem.- Szepnął.
- A drugą stroną medalu jest to, że zawsze dostaje czego chcę, dokładnie jak ty młoda damo. Oraz mam dość biegania za tobą - Warknął i złapał dziewczyne w tali.
*Na dole*
Wszystko układało się świetnie. Aż za świetnie.
W momencie gdy Liam chciał powoli żegnać się z rodzicami, z góry wydobył się głośny damski pisk a chwilę później dźwięk rozbijanego szkła.
Rodzice Liama popatrzyli na niego z przerażeniem. Jak na zawołanie również w drzwi od piwnicy zaczęła nawalać Eleanor.
- C-c-co to ma znaczyć, c-c-co tu się dzieje do cholery - Wyjąkał ojciec Liama.
- Mamo,tato, cicho, spokojnie to nic. - Podjął próbę uspokojenia ich.
Nagle stukanie w piwnicy ustało a chwilę później wydostał się z niej zapach krwi.
Reszta działa się szybko.
Za szybko.
Zaczął tracić kontrolę.
Damon zbiegł na dół z krzykiem że Katherine została porwana.
Damon zbiegł na dół z krzykiem że Katherine została porwana.
Chris zaraz po nim starając się uspokoić Liama.
Jego rodzice z przerażeniem patrzyli na odbywającą się tu scenę.
Po 10 minutach na dole zapanował chaos.
Uczestniczyli w nim wszyscy.
Uczestniczyli w nim wszyscy.
Perrie uspokajała Zayna próbującego się wyrwać.
Jade i Chris, Liama. Damon wybiegł z domu.
W końcu nikt nie wiedział co się dzieje.
A szczególnie przerażeni rodzice Liama.
W końcu nikt nie wiedział co się dzieje.
A szczególnie przerażeni rodzice Liama.
Widząc swojego syna w postaci potwora, jego dwie przyjaciółki w żółtych oczach i wielkich kłach jak i Liam, oraz resztę rozpanikowanych osób.
W końcu Niall stanął na środku łapiąc Shelę za rękę i zaczeli wypowiadać nie zrozumiałe nikomu słowa.
Po chwili w pokoju zrobiło się biało.
Pojawiła się mgła i wszyscy ucichli.
Gdy mgła opadła do zobaczenia były jedynie bezwładne ciała leżące na ziemi w całym pokoju oraz Shelę stojącą za rękę z Niallem na środku pokoju.
Po na prawdę krótkiej chwili także i oni opadli na drewnianą podłogę zapadając w głęboki sen.
Po na prawdę krótkiej chwili także i oni opadli na drewnianą podłogę zapadając w głęboki sen.
TBC....
Hej, sorry, że nie komentowałam, ale miałam mały problem z netem na kompie. Na tablecie jest trudno. Rozdział jest zajebisty, tak jak wszystkie inne ;) jestem cholernie ciekawa co będzie dalej. Czekam na nn ;***
OdpowiedzUsuńCudowny :) Kocham to opowiadanie <33 Uzależniłam się od niego :) Podziwiam cię :33
OdpowiedzUsuńO jprdl jaka akcja na końcu xD Kocham <3
OdpowiedzUsuńNo dobra, fajny rozdział, ale nie rób wielkich przerw!!!!
OdpowiedzUsuńOczywiście czytam dalej i jednocześnie staję się wielką fanką opowiadania
Jane
*-* uwielbiam ten blog . <33
OdpowiedzUsuńDawaj, pisz dalej, bo nie mogę się doczekać !!!!
OdpowiedzUsuńJane
Genialny rozdział!! Czekam na następny. Dawaj szybko ! Proszę ;*
OdpowiedzUsuńdawaj szybko kolejny rozdział, nie mogę się doczekać ^^
OdpowiedzUsuń