poniedziałek, 28 października 2013

29. Shit, here again.



Hej Kicianators ♡


Wybaczcie za tą przerwę ale po pierwsze był mały problem z komentarzami a po drugie poświęciłam kupę czasu na kręcenie i robienie #1DDayMusicVideo jako że robie wszystko całkiem sama ! 

Już prawie gotowe ♡
Jak chcecie dam wam link przy następnym rozdziale


Kocham was :*

9 Komentarzy = Nowy rozdział

Buziaki ♡♥



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Weszłam do apartamentu chłopców z chcęcią zabrania ze sobą jednego z nich. Usłyszałam donośną rozmowę Zayna przez telefon i jako że nikt mnie nie słyszał ani nie widział postanowiłam zaczekać i posłuchać.


" Zayn - Perrie błagam spróbuj mnie zrozumieć. Ja nie wiem co mnie opętało. Ja, ja, ją kocham zrozum! Przepraszam cię tak bardzo..
Perrie - Zayn koniec kłamstw. Wiem że byłeś pod hipnozą i tak na prawdę kochałeś ją. Eleanor się wygadała. Znam wasz sekret. Nie powiedziałeś mi nic, oszukiwałeś cały ten czas
Zayn - I kto to mówi, do cholery ty jesteś jakimś Wolfblood i przez ostatnie 5 Miesięcy jakoś nie szykowałaś się żeby mi powiedzieć."


Po tym rozmowa się urwała.
Trzasnęłam drzwiami jako że wchodzę do apartamentu.
Stanęłam w progu pokoju patrząc na wszystkich poza Zaynem który był w innym oraz oczywiście Liamem.


  - Który z was ze mną pójdzie? Liam musi pouczyć się kontroli nad pragnieniem - Zapytałam bez czekania.

  - Niall, ty nie. Wystarczy ci wrażeń.- Powiedziałam gdy zobaczyłam że zamierza otworzyć usta.

  - Louis, Harry,Zayn nie pomożecie przyjacielowi?  -Warknęłam z rozczarowaniem.

  - Dobra Niall chodź. - Westchnęłam z lekkim niezadowoleniem że znowu muszę go wybrać.

- Spokojnie poinformuję Liama jakich ma przyjaciół.  - Rzuciłam wychodząc z pokoju.


Wiem że to nie ich wina, spory wpływ na to ma ich paraliż ze strachu.
 A Niall jest odważny. 
 Na inny sposób, ale odważny i to bardzo. 
Prawdopodobnie przez podświadomość.  Jego ciało i umysł wiedzą o zdolnościach, jedynie on sam nie zdaje sobie z tego sprawy. 
Niedługo musimy mu powiedzieć.  Będzie ciężko ale wierzę że przy pomocy Sheli, uda nam się go nauczyć wykorzystywania w pełni jego mocy.
Doszliśmy do pokoju, stanęłam na przeciwko  zestresowanego chłopaka.


  - Słuchaj mnie, Liam na 99 % będzie próbował cię atakować. Pamiętaj tylko że to nie jego wina. Nie będę cię hipnotyzować bo to nie ma sensu -  Wytłumaczyłam i otworzyłam drzwi.

  - Okej - Zgodził się ze mną. 


Weszliśmy do apartamentu w którym brak obecności Damona był w tej chwili zbawieniem.
Udaliśmy się do pokoju w którym znajdował się Liam. Jego oczy natychmiest skierowały się na nas. Gdy tylko usłyszał bicie serca i słodką krew szybko płynącą żyłami Nialla, jego oczy zmieniły kolor na krwisto czerwony. Wokół nich pojawiły się wyraźne żyły a oddech wyraźnie przyśpieszył.


  - Czemu go tu przyprowadziłaś ?! - Wywarczał groźnie ledwo powstrzymując się przed rzuceniem na Nialla

  - Ucze cię - Rzuciłam obojętnie. 

  - Popatrz na niego. Pomyśl kim jest. - Rozkazałam podchodząc do niego.

Chciał się rzucić w jego stronę lecz go powstrzymałam.

  - Twój przyjaciel pamiętasz?  Nie chcesz mu zrobić krzywdy prawda? - Wręcz rozkazującym głosem powiedziałam.

  - Proszę Liam - Szepnął Niall.   

Liam dalej próbował wyrwać się z moich ramion. Chłopak jest poważnie odporny na wiedzę.

  - Liam. Pamiętasz kim jestem? To ja!  Twój przyjaciel! - Lekko uniesionym głosem ponownie odezwał się Niall.


  - Chcę jego krwi. ! Nie umiem tego opanować - Wrzasnął spanikowany Liam.

Podeszłam do Nialla i stanęłam za nim. 
Nachyliłam się nad jego uchem powodując ciarki na jego ciele.


  - Radzę ci się postarać i pośpieszyć bo twój kolega długo nie wytrzyma. Przyłóż się. Przekonaj go. Całą swoją siłą. Zarządaj tego. Rozkaż mu. Bądź przekonujący. !- Wyszeptałam prowokująco.


Wróciłam do Liama i obserwowałam dalsze poczynania Nialla.
Zamknął oczy i ścisnął ręce w pięści.


  - Uspokój się i wróć do siebie. W tej chwili ! Już nie będziesz chciał mnie atakować jasne! ?- Wręcz krzyknął nieznanym mi dotąd głosem



Gdy otworzył oczy szok wziął górę. Jego oczy przybrały śnieżnobiały kolor. Popatrzył Liamowi prosto w oczy a temu jak na zawołanie zniknęły żyły wokół oczu oraz ich  kolor wrócił do normalnego stanu.





 Liam usiadł najwyraźniej zszokowany swoim uprzednim zachowaniem.
 Blondyn popatrzył jeszcze krótko na chłopaka poczym jego oczy się zamknęły i wylądował z hukiem na ziemi. Liam natychmiast znalazł się przy nim. Podniósł go do pozycji siedziącej. 
Z jego nosa spływała stróżka krwi a głowa nadal bezwiednie wisiała.


  - C-c-co z nim - Zająkał Liam próbując obudzić chłopaka. 

  - Jego moc wyszła na wierzch. Zahipnotyzował cię. - Wytłumaczyłam

  - Nie o to mi chodzi!  Czemu on się nie budzi. - Zapytał prawie krzycząc.

  - Daj mu chwile - Rozkazałam mu poczym podeszłam do nich kładąc rękę na barku Liama.
  Liam zaniósł i ddlikatnie położył go na łóżku.

  - To zniknęło Katherine. Nie czuje głodu ani nic. - Szepnął po dłuższej ciszy.

  - Idź po chłopaków. Tak sprawdzisz czy faktycznie zniknęło. A potem przyjdź tu z nimi. Trzeba im powiedzieć o Niallu - Poprosiłam.


Kiwnął głową zgadzając się ze mną i w sekunde był przy drzwiach.
 Hmmm, najwidoczniej tego nie muszę go uczyć. Uśmiechnął się zadziornie i zniknął za drzwiami apartamentu.
Usiadłam na boku łóżka i popatrzyłam na chłopaka.
 Jego nos i oczy krwawiły. Coś jest źle. Muszą, ugh. 
Muismy szybko wracać do Londynu.
Po chwili na korytarzu usłyszałam coraz głośniejsze głosy. 
A więc Niall go zahipnityzował. Tak w pełni. W sumie dla nas dobrze.
Weszli bez pukania do Apartamentu a Liam poprowadził ich do pokoju w którym znajdowałam si z Niallem.


  - Dobra Liam, wytłumacz im o co chodzi a ja się pakuję - Powiedziałam kierując się do szafy z ubraniami.  
 
Wyciągnęłam ogromną walizkę i zaczęłam pakować do niej ubrania.



*10 godzin później*


Lotnisko.

Jak to jest że nawet gwiazdy takie jak oni muszą czekać na samolot? Pomimo iż jest on ich! Prywatny! 
Nie ogarniam.
Ja już chcę być w jakimś domu. Byle gdzie. Byleby się położyć i pójść spać.


*Londyn*



Tutaj już późne popołudnie, w US dopiero by świtało.
Jestem padnięta. 
Strefy czasowe to istna udręka.
Siedzimy w limuzynie i jedziemy w kierunku domu chłopaków. 
Szczerze to na serio liczyłam na to że dłużej potrwa mój odpoczynek od nich. 
Najwyraźniej się myliłam.


  - Zayn masz papierosy? - Zapytałam trwającą od kupe czasu ciszę.

Wyciągnął z kurtki paczkę i skierował w moją stronę wyjęłam jedną fajkę i zapalniczkę.
Zaczęłam palić gdy szyba między nami a kierowcą się otworzyła, i ten oto zaczął dość głośno zwracać mi uwagę o zakaz palenia. 

Popatrzyłam w lusterko w które się patrzył by nas widzieć.
W sekunde znalazłam się na siedzeniu koło niego.
Zjechał na pobocze zszokowany zajściem.


  - Po pierwsze, do mnie nie mówi się takim tonem. A po drugie mi się nie rozkazuje bo to sprawia iż staję się agersywna. Jasne ?- Wywarczałam hipnotyzując go a następnie buchnęłam mu dymem prosto w twarz.


Kazałam mu dalej jechać a sama przesiadłam na swoje stare miejsce w limuzynie. Szybka między nami a nim się zamknęła...


  - Czemu nam pomagasz ?- Ni stąd ni z owąt zapytał najpoważniejszym głosem Harry.

  - O patrzcie milord się do mnie odezwał. Chyba zacznę piszczeć - Zakpiłam z jego nadętego głosu.

  - Pytam na serio - Unormalizował głos.

  - Hmm. Szczerze to nie wiem. Czuję się za was odpowiedzialna. Pomimo iż teoretycznie nie czuję.  Ugh. Nie zrozumiesz. - Zaplątałam się w swojej wypowiedzi.


Podjechaliśmy pod ich dom, Louis wysiadł jako pierwszy. Już w połowie drogi do drzwi na jego szyi zawisła drobna brunetka.
Usłyszałam jak szepcze mu że tęskniła.
Po chwili ujrzała mnie. Szłam jako ostatnia i jakoś starałam się nie okazywać nią zainteresowania.


  - Katherine ?- Cicho zapytała i przeleciała pytającym wzrokiem po wszystkich.

  - Wejdźmy do domu. Sporo paparazzi stoi przed drzwiami - Rozkazał Liam.


El popatrzyła na Liama i uniosła brew. Nie słyszy jego serca. A jego oczy nadal mają ledwowidoczny odcień czerwieni.
Bez słowa udała się za swoim chłopakiem.
W domu była pustka.
Zmienili trochę w środku.

Sam dom budził we mnie złe wspomnienia. 
Bardzo złe. 
Szczerze, miałam nadzieję że nigdy tu jie wróćę. 
A to że trafiłam na Zayna w tak ogromnym mieście to albo jebany pech albo zaczynam wierzyć w przeznaczenie.

  - Mogę cię prosić na moment ?- Prosząco zapytała Eleanor przerywając moje rozmyślenia.  

  - Jak musisz - Westchnęłam. 

Odeszłyśmy od chłopaków.


  - Zanim zaczniesz coś pieprzyć weź pod uwagę że Liam nadal jest w stanie nas usłyszeć.

  - Przemieniłaś go ?!- Zszokowana zapytała.
 
  - Nie, mój ehh Przyjaciel - Odpowiedziałam.

  - Nauczyłaś go już wszystkiego ?- Zadała kolejne pytanie 

  - Sam pojął swoje umiejętności.  -Bez wzruszenia rzuciłam

Zamilkła. Popatrzyła na niego z przejęciem ale i zazdrością. Zlustrowała go i jakby ją wryło.

  - G-g-gdzie jego pierścień ?- Zająkała się.

  - Jest z krwi jasnowidza. Przez 3 dni nie potrzebuje pierścienia i jest bardzo silny.  Moce jasnowidza zostały stłumione więc będzie miał to tylko 3 dni. Na szczęście - Wytłumaczyłam a Liam popatrzył w naszą stronę i prychnął.


Nagle nasze orag chłopaków rozmowy przerwał dzwonek.
Śmierdzi. Psem. To one. Są we dwie. Wolfbloods.


  - Wiesz kim one są ? - Szepnęłam jej na ucho.

Pokiwała głową na tak.

  - Śmierdzą - Zachihotała.


Drzwi otworzył Liam. 






Do domu witając się z chłopakiem weszła szczupła dziewczyna o wręcz białych włosach oraz drobniutka dziewczyna o bordowych włosach.
Ich wzrok momentalinie po wejściu skierował się w moją i El stronę.
















Blondynka, Perrie zaczęła szybciej oddychać. Jej oczy zaszły łzami i zmieniły kolor a na jej rękach zaczęły pojawiać się czarne żyły.
Jej przyjaciółka usilnie próbowała ją powztrzymać.







  - Perrie ! - Usłyszałam wesoły głos Zayna.  

I nagle prysło. Jej mięśnie się rozluźniły a oczy wróciły do normy. Odwróciła się i wpadła mu w ramiona.

  - Czemu ona tu jest ?- Z żalem szepnęła mu na ucho ewidentnie mając na myśli mnie

  - Eleanor, macie tu nadal moją krew ?- Zapytałam przerywając ciszę między nami.

  - Tak, uzupełniam co jakiś czas. Chodź.- Powiedziała i pomimo wzroku koleżanki Perrie w wampirzym tempie zniknęła w piwnicy.


Ja również w wampirzym tempie udałam się tuż za nią.


  - Zahipnityzowałaś Zayna by o mnie zapomniał - Warknęłam i przygniotłam ją za szyję do ściany  

  - A co chciałaś się upajać i łechtać swoje ego patrząc jak cie szuka ?- Odwarczała przepełnionym jadem głosem.

  - Hmm. A co jak tak właśnie tego chciałam? Mogę cię teraz zabić ? W zemście za pokrzyżowanie mi planów ?  - Zapytałam mocniej ją przygniatając.

  - Katherine daj spokój. I tak masz wyjebane na to co się z nim dzieje. - Przewróciła teatralnie oczami.
  Mocniej przycisnęłam ją do ściany a ta powoli zaczęła się dusić.


Po chwili poczułam czyjeś ręce na biodrach a następnie już leżałam z obolałym ciałem na drugim końcu piwnicy. 
Liam stał przy Eleanor i sprawdzał jej stan.
Syknęłam i udałam się do lodówki. 
Wyjęłam jedną torebkę i ją rozdarłam.
 Krew zaczęła spływać mi po rękach a Liam zaczął dyszeć i tracić kontrolę. 
 Ha wiedziałam że Niall w pełni nie zabrał mu nieopanowania. 
Tak się nie da. 
Nad tym trzeba pracować. 
Rzucił się na torebkę i zaczął łapczywie pić. 
Wypił ponad trzy a Eleanor stała i otępiało patrzyła na chłopaka w furii. 


Zanim zdążyłyśmy zareagować zniknął idąc na piętro.




TBC...

czwartek, 17 października 2013

28. Next Change...


Hejka Kicianators !


Jejku jak to ślicznie brzmi !
A więc o to i nowy rozdział ! 

Chyba muszę przestać chwalić was za komentarze bo wtedy zawsze jest ich mniej :(

Kocham was tak czy siak :P



Buziaki :*


9 Komentarzy = Nowy rozdział



♥♡ Kiicciiaa ♡♥



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~







Po raz kolejny, kolejny i kolejny przeczytałam treść SMS'a.





















Podeszłam wkurzona do pokoju w którym był Damon.


  - Coś ty kurwa zrobił?! - Wrzasnęłam

  - Umiliłem chłopakowi życie. -Sarkastycznie powiedział.

  - Czy zdajesz sobie sprawę że przez ciebie muszę teraz ..

  - Że musisz teraz z nimi wrócić do Londynu.? Owszem. Po części był to mój cel. Skoro zdradziłaś mnie z nim, to już z nim zostań. - Wycedził przez zęby dokańczając za mnie.

  - Jesteś żałosny jeśli uważasz pocałunek za zdradę Damon. Żałosny do bólu. - Westchnęłam kończąc ubieranie butów.


Wyszłam z apartamentu i udałam się do tego podanego przez Zayna.
Bez pukania weszłam do środka i po zapachu dotarłam do chłopaków.

Zlustrowałam wzrokiem cztery przerażone twarze. 
Oraz piątą, Liama, leżał bez życia na łóżku.


  - Spokojnie, do pół godziny się obudzi - Uspokoiłam ich.

  - Jak to? - Zapytał mnie Louis.

  - Nakarmiłam go krwią gdy Damon go ugryzł. Minęło mało czasu a więc on miał ją nadal w sobie. Obudzi się jako pół wampir. Którys z was da mu się napić i on zostanie wampirem. Koniec szczęśliwej histori - Ze znudzeniem odpowiedziałam.

  - A co jak nie wypije krwi? - Zapytał Niall.

  - Umrze, w przeciągu paru godzin, jego ciało wyschnie - Wytłumaczyłam.

  - Czyli to już koniec ? On zostanie wampirem? - Ponownie zabrał głos Niall.

  - Yep, albo trupem. Jak będzie wolał. - Zaśmiałam się.


Udałam się do innego pokoju i usiadłam przed telewizorem. Włączyłam TV.


  - Zayn, jesteśmy w telewizji - Zawołałam sama nie dowierzając.



" Zajęty jak wszyscy wiemy członek zespołu One Direction, Zayn Malik widziany dzisiaj z jego ex partnerką Katherine Pierce. 
Przyłapani zostali najpierw na słodkim flirtowaniu a następnie całowaniu się bez oporów przed kmerami. Co na to obecna dziewczyna Zayna, Perrie Edwards?  
Jak wszyscy wiemy, jeszcze przedwczoraj można było w Londynie spotkać Zayna spacerującego właśnie z Perrie. "







Dalej nie słuchałam. Popatrzyłam na niego wściekle.

  - Masz dziewczynę i jeszcze całujesz inne bez ich zgody? - Zapytałam.

  - To nie tak Kath. Ja nie wiem jak to wyjaśnić. Zapomniałem o tobie. Dałem ci odejść. Chyba zakochałem się w Perrie. Jesteśmy razem od 4 miesięcy. Ale gdy zobaczyłem cię na ulicy, wszystko wróciło. Moje uczucia do ciebie, tęsknota. Chęć posiadania cię w ramionach. To wszystko wróciło gdy tylko cię zobaczyłem i to z podwojoną siłą. I nie mam na to żadnego wytłumaczenia. - Wyrzucił z siebie potok słów.

  - A ja mam - Westchnął Harry.

  - Eleanor na prośbę Louisa, cię zahipnotyzowała. Tak abyś zapomniał o uczuciach do Kath i dał jej odejść - Wytłumaczył Zielonooki.

  - Suka. Na tym miała polegać cała gra - Przeklnęłam pod nosem.


Wyjęłam telefon i wyłączając się na ich rozmowy zaczęłam przeszukiwać internet na temat tej blondynki, Perrie. Coś w niej nie dawało mi spokoju.
Przejżałam parę zdjęć i wszystko stało się jasne. Wiem skąd ją znam. Zupełnie jak babka, wygląda zupełnie jak jej babcia w jej wieku.





- Czy twoja dziewczyna poinformowała cię że jezt wilkołakiem Zayn.?- Zapytałam wywołując tym ciszę.


- Próbujesz mieszać zgadza się? - Zapytał się Harry.

  - Nie, tylko mówie wam że ta wasza Perrie i jej trzy koleżaneczki z zespołu to *"wolfbloods". - Zakpilam.








  - Co to wolfbloods ?- Tym razem zapytał Zayn 

  - To wilkołak. Ale nie taki jakiego sobie wyobrażacie. To człowiek wyjątkowo piękny jak i niebezpieczny. Zamieniający się w najnormalniejszego wilka, jedynie odrobinę pokaźniejszego. Jako ludzie mogą się bardzo szybko poruszać, jednak nadal trochę wolniej niż wampiry. Za to mają najlepszy z jakichkolwiek stworzeń węch oraz słuch. - Wytłumaczyłam kolejną już tego dnia rzecz.


  - To nie może być prawda, ona by mi powiedziała ! -Krzyknął Zayn.


W tej chwili usłyszałam iż Liam się obudził.


  - Liam wstał. Ruszcie się - Westchnęłam i poszłam w stronę pokoju  w którym leżał.
Usiadłam na boku jego łóżka i popatrzyłam w jego przerażone oczy.

  - Spokojnie Liam, będzie okej. Musisz wypić ludzką krew i dokonać transformacji. - Powiedziałam spokojnie.

  - A-ale jakiej transformacji - Trzesącym się głosem zapytał.

  - Damon skręcił ci kark jak miałeś w sobie moją krew. Gdybyś jej nie miał, po prostu byś zmarł. Ale teraz jestes w trakcie transformacji, i aby ją przeżyć musisz sie karmić - Powiedziałam dotykając jego czoła dla sprawdzenia temperatury.


  - A co jak się nie będę karmić? - Zapytał.

  - Wyschniesz w parę godzin. - Odpowiedział mu Niall.

  - No więc kto z was jest gotowy oddać trochę krwi przyjacielowi? - Zapytałam lekko rozbawiona lecąc wzrokiem po każdym z nich.

  - Ja - Cicho zgłosił się Niall. Byłam pewna że to będzie on, o to chodziło.

  - Chodź tu blondynku - Poprosiłam.

  - Zahipontyzuję cię aby nie bolało okej? - Zaproponowołam gdy do mnie podszedł.
Kiwnął głową zgadzając się.


Stanęłam z nim twarzą twarz pomijajac fakt iż był odrobinę wyższy. Zarzuciłam mu ręce na szyję i podniosłam sie na nim by być oczami mniej więcej na poziomie jego.


  - Nic cię nie zaboli. Nie bój się. Uspokój. -Spokojnie i pocieszająco powiedziałam przy okazji go hipnotyzując.


Jego puls się uspokoił a ja zdjęłam ręce i  chwyciłam jego nadgarstek. Podłożyłam sobie go pod usta o delikatnie się wgryzłam.
Podłożyłam ją pod usta Liama i kazałam Niallowi usiąść. Liam popatrzył na mnie a następnie na rękę. Widziałam że chce ale się boi.


  - Musisz Liam - Westchnęłam.

Pokiwał głową i przyłożył usta do rany Nialla. Jego oczy od razu zamieniły się w czerwone odsunął się od dłoni i złapał się za wyrastające kły. Niall nadal siedział w miejscu w bezruchu patrząc z lekkim przerażeniem na kolegę.

  - Idź- Powiedziałam Niallowi i pomogłam spać 

  - Jestem głodny, wściekły i bolą mnie zęby!  - Zawarczał.

  - Chodź ze mną. - Pociągnęłam chłopaka za rękę.


Udaliśmy się do mojego apartamentowca. Damon zmierzył nas wzrokiem gdy weszliśmy. Czułam jak mięśnie Liama się napinają. Na całym jego ciele. Damon również to zauważył i zaśmiał się.


  - Damon nie radzę. Liam jest od ciebie o wiele silniejszy - Ostrzegłam go.

  - Nowo narodzony? Wątpie. - Zakpił zjawiając się tuż przede mną.

  - Zobaczmy czy cię obroni- Usłyszałam i zanim zdążyło to do mnie dotrzeć poczułam w sobie gruby drewniany kołek.


Złapałam się za brzuch.
Usłyszałam że ktoś upada z hukiem na ziemię i to parę metrów dalej.
Popatrzyłam w stronę tej osoby i zobaczyłam Damona z rozwaloną głową i nosem następnie na Liama który właśnie wyciągał rękę w moją stronę. Wstałam i wyjęłam kołek. Po chwili rana zarosła.
Damon spowrotem znalazł się przy nas i podjął próbę zaatakowania Liama ten jednak złapał go za szyję i z całyj siły wgniótł w podłogę.

Damon wstał i się wycofał, Liam za to dumno patrzył to na mnie to na Damona. Podobała mu się nowa siła, dało się zauważyć.

  - Jak to możliwe że świeżak jest silniejszy od 900-letniego wampira - Lekko dysząc zapytał.

  - Świeżak z krwi mojej i jasnowidza Damon - Szyderczo powiedziałam 

  - Skąd wzięłaś jasnowidza?  Ich już nie ma-  Osłupiony zapytał.

  - Jest, jeden egzemplarz Damon. Nie tak silny jak ci pradawni ale jest. Ale spokojnie, Liam będzie silniejszy tylko pierwsze 3 dni. Potem będzie jak my. - Powiedziałam spokojnie.

  - Jaki kurwa jasnowidz? - Zakpił Liam.

  - Niall, a teraz chodź musisz coś zjeść - Westchnęłam.


Ruszyliśmy w stronę pokoju a Damon jak stał tak stał.


  - Jak to Niall?  - Zapytał osupiały chłopak.

  - Normalnie, jest jasnowidzem. A krew jasnowidza jest smaczniensza i przy przemianie daje większą siłę. Kiedyś ona zostawała na zawsze, teraz na krótko. - Opowiedziałam mu przeszukując szafki.

  - Bingo - Krzyknęłam. 


Rzuciłam workiem z krwią do Liama, po mimo iż nie wiedział że rzucam złapał go i popatrzył zdziwiony. Rzuciłam kolejne 4.

Usiadłam koło niego i wzięłam jeden z nich. Pokazałam mu jak go otworzyć i mu go wręczyłam. Niepewnie na nią spojrzał lecz już po chwili był w trakcie łapczywego opróżniania jej.
Wyglądał trochę śmiesznie i żałośnie.
Duże zagubione dziecko.
Wzięłam jeden z woreczków i zaczęłam spokojnie pić.
Zerkając co jakiś czas na Liama który już był przy końcu 2 torebki  w momencie gdy ja byłam przy połowie mojej pierwszej.
Wręcz rzucił się na trzecią. W jej połowie dostał ode mnie w łeb.


  - To było moje - Syknęłam z czerwonymi oczami i żyłami wokół oczu.

  - Przepraszam - Cicho powiedział i wysunął torebkę w moją stronę.

  - Haha żartuję ! Pij!- Zaśmiałam się.


Popatrzył na mnie jeszcze raz upewniając się czy na pewno może i wziął się za dalsze picie.
Kurwa.
 Nie.
Ja pierdole.
Kuzwa.
Mamy problem.

On nie ma pierścienia. Za moment wschodzi słońce a już o 17 mają samolot do Londynu. Nie zajdzie słońce, nie znam tu żadnej czarownicy.
Cholera jasna.
 Co mam kurwa zrobić.


  -Szybko chodź. -Rozkazałam chłopakowi.


Wstaliśmy z łóżka, za późno.
Pierwszy promień słońca już wyszedł.
Rzucił się prosto na nas.
Popatrzyłam na Liama chcąc go odepchnąć gdy zauważyłam że stoi nienaruszony. Słońce padało prosto na niego.
Dopiero po dłuższej chwili na jego ciele zaczęły się pojawiać delikatne i malutkie naruszenia, i to ledwo zauważalne.


  - Nie powinienem płonąć ? - Zapytał zdezorientowany.

  - Właśnie kurwa powinieneś - W szoku wydukałam.

  - Troche szczypie - Bez wzruszenia powiedział.

  - Pewnie to sprawa krwi jasnowidza. Potrwa to w takim razie jeszcze trzy dni. Mamy szczęście- Westchnęłam.


Rzuciłam się na łóżko i przymknęłam oczy.


  - Powiemy Niallowi? - Zapytał powstrzymując mnie od zaśnięcia.

  - Nie powiemy. Ty powiesz. - Bez wzruszenia odpowiedziałam chłopakowi nie podnosząc powiek.

  - Musisz się spakować skoro lecisz z nami.- Znów przeszkodził mi w zaśnięciu. 

  - Musisz się nauczyć panować nad głodem jeśli chcesz wogóle lecieć. - Odgryzłam się.

  - Naucz mnie - W formie rozkazującej powiedział.

  - Zadzwoń sobie po El. A nie czekaj, jak pójdziesz po telefon prawdopodobnie wymordujesz przyjaciół. - Nie będzie mi gówniarz rozkazywał

  - Masz mnie nauczyć - Zawarczał już tracąc kontrolę i przyprawiając się o czerwone oczy i żyły w okół nich. 


Nie odpowiedziałam tylko wyciągnęłam mu telefon przed twarz by zobaczył jak wygląda. Dotknął wypukłego miejsca i popatrzył na mnie.


  - Proszę, pomóż. - Szepnął z niezadowoleniem kierując wzrok ku podłodze.




  - Lekcja pierwsza, nigdy mi nie rozkazuj - Powiedziałam po chwili ciszy naciskając na nigdy.






   - A teraz tu zaczekaj. - Rozkazałam
















TBC..




____________________________


*WOLFBLOODS
Wolfblood to serial o wilkołakach. 
Są to zwykli ludzie którzy przy pełniach oraz przy nieopanowanej złości przemieniają się w normalne wilki jedynie trochę silniejsze.
Jako ludzie mogą biegać o wiele szybciej od normalnych ludzi jednak nie aż tak jak wampiry. 
Mają wzmocniony wzrok i słuch. 
Jako że są częściowo zwierzętami i mają bezpośredni kontakt z naturą, potrafią przez dotknięcie trawy lub ziemi zobaczyć "magicznymi" oczami coś co dzieje się nawet wiele kilometrów od ich obecnego miejsca pobytu.
Lojalne i zazwyczaj żyjące w grupach stworzenia.
W mojej historii jako Wolfbloods występować będą dziewczyny z Little Mix czt. Perrie, Jade, Jesy i Leigh-Anne.
Little Mix jako zespół, w tej historii nie istnieje, są czwórką przyjaciółek które łączy ten sam sekret.











Od lewej :
Jade, Leigh-Anne, Perrie, Jesy









sobota, 12 października 2013

27. It's called a bad luck.




Hej moje kochane Kicianators !


Oto i nowy rozdział ;]

Bardzo mnie cieszą wasze komentarze i fakt w jak szybkim tempie potraficie je nazbierać ! It's just Amazing !  

Kocham was ! I love you ! Ich liebe euch ! Te Amo ! Volim Was !  

Pomyślałam że jak macie jakieś pytania to lećcie z nimi na mojego TT @Kiicciiaa lub pytajcie w komentarzach a ja odpowiem przy najnowszym rozdziale !


Buziaczki



Kiicciiaa


9 Komentarzy = Nowy !





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




Nowy dzień dla dla Eleanor, Zayna i reszty, Melissy, Chrisa, Sheli. 

Nowy dzień dla wszystkich którzy go potrzebowali. Bilet, na polepszenie życia. Tak wyjazd Kath, tym właśnie dla nich był. Uśmiechem szczęścia, losu.

"Ból który następuje po stracie ukochanej osoby jest niczym w porównianiu z ulgą która przychodzi gdy w końcu się go pozbędziesz."


Tak. To będzie dla nich bolesny czas. Ale potem będą wolni. Od zmartwień, bólu i nienaturalnych problemów


*~*



Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się w promieniach słońca. Może jednak trochę tęskniłam za słońcem.

Powolnie wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, wziąść prysznic i ubrać się.
Wyszłam z łazienki gotowa i wesoła. 
Udałam się do barku w stołowym mojego apartamentu.
Wyjęłam butelkę Whisky i włączyłam muzykę. 

Z kolejnymi łykami alkoholu było mi weselej. Tańczyłam po całym pokoju.upajając się spokojem i wolnością.






Bawiłam się nie zwarzając na nic. Po prostu się ciesząc.
Uśmiech widniał na moich ustach przyozdabiając tym moją twarz. Nagle usłyszałam jakiś dzwięk.














Dałabym głowę że właśnie ktoś przebiegł mi po przedpokoju.
Popatrzyłam na Whisky zastanawiając się czy to jej działanie.
Jednak znowu usłuszałam coś za sobą.



Wyłączyłam muzykę i zamarzłam bez ruchu. 










Nagle poczułam silne ręce obejmujące mnie w pasie a następnie obracające w swoją stronę. W automatycznej samoochronie złapałam osobę i przygwoździłam go do ściany za szyję.


  - Katherine, Katherine. Nic się nie zmieniłaś - Szepnął odgarniająć mi włosy za ucho.

  - Ugh, Damon co ty tu robisz? - Sapnęłam puszczając mężczyznę.

  - Wieści szybko sie rozchodzą. Mój braciszek i ta twoja histeryczka bardzo cierpią - Zaśmiał się gorzko.

  - Zawsze byłeś tym ciekawszym z braci - Szepnęłam przegryzając wargę.

  - Słyszałem też że odrzuciłaś zaloty mojego braciszka bo ponoć się zakochałaś. - Stwierdził unosząc brew do góry.

  - Chwilowa słabość. A Chris nie ma u mnie szans, on odrazu bierze wszystko tak za poważnie. Nie wytrzymałabym. - Westchnęłam.

  - Pierdolić to Katherine!  Jesteśmy w NY! Czas żyć - Powiedział a następnie wpił mi się w usta.



Damon jest nie wiele starszym bratem Chrisa. Od zawsze łączyły nas relacje : Imprezy-Sex-Alkohol-Sex

Wylądowałam na łóżku za sprawa jego popchnięcia.




Już chciał zdejmować moją bluzke gdy ja wstałam i pobiegłam szybko w bok.
W sumie nie wiem czemu. Jakiś odruch.


  - Chodźmy gdzieś na miasto. Jestem głodna- Cicho powiedziałam.


Popatrzył na mnie dziwnie następnie przytakując.




*Pół roku później*




  - Prosze Kath - Usłyszałam głos Damona za moimi plecami.


Odwróciłam się a on podał mi szklankę z krwią i podarował buziaka w policzek.
Kiwnęłam dziękująco głową a następnie powróciłam do oglądania widoku zza okna.


  - Co cie gryzie Katherine ? - Zapytał kładąc dłoń na moim ramieniu.

  - Nic. Zapomniałeś?  Już od pół roku nic. - Zaśmiałam się i w wampirzym tempie przewróciłam go na łóżko. 


Wylądowałam na nim namiętnie go całując.


Nasze relacje były dziwne, niby byliśmy razem, imprezy, całe dnie i noce spędzaliśmy razem od pół roku. Ale on mnie kocha, on czuje. A ja nie czuje nic. Jestem od tego wolna i po mimo wielu jego prób, nie wraca stara ja.
  - Kocham cię - Szepnął błędząc rękoma po moich pośladkach.




Wstałam z łóżka i popatrzyłam na niego.
Wyszłam z pokoju i udałam się do drugiego. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.


  - Przepraszam, już nie będę - Powiedział wchodząc do pokoju.

  - A weź spierdalaj. -Westchnęłam przewracając oczami.


Przysłuchałam się dość ciekawym wiadomościom.


" Coraz częściej dochodzi do zabójstw na terenie miasta. 
Specialiści przekonują że jest to sprawa jakiegoś zwierzęcia. 
Prosimy tym samym o wyjątkową ostrożność przy przebywaniu na zewnątrz w godzinach wieczornych. A wracając do dobrych wiadomości, dziś u w Los Angeles ponownie zagości najpopularniejszy na świecie boys-band One Direction! 
Już dzisiaj w godzinach wieczornych odbędzie się koncert na który bilety zostały wykupione w 15 minut!  Drodzy fani One Direction, wychodźcie na ulice bowiem chłopcy wylądowali już 5 godzin temu. "



Wyłączyłam telewizor i poapatrzylam na Damona.


  - Wiele to od nich nie odpoczęłam - Westchnęłam z niezadowoleniem. 

  - To oni ? -Zapytał a jego ręka zwinęła się w pięść. 

  - Wyluzuj, tak to oni. -Przewróciłam oczami.

  - Może teraz to ja ich pare razy potorturuje co? - Zapytał zachęcającym głosem.

  - Dwójkę z nich chętnie bym ci na to wydała i jeszcze patrzyła. - Mimowolnie powiedziałam.

  - No to dawaj! - Zauważyłam że coraz bardziej się nakręca.

  - Przestań Damon. Daj spokój. - Warknęłam chcąc go uspokoić.

  - Urgh, to jak spokojna jesteś doprowadza mnie do szału. - Powiedział przez zęby a wokół jgo oczu pojawiły się żyły.

  - Nie próbuj mówic do mnie przez zęby jasne? - Krzyknęłam i przygwoździłam go do ściany.

  - Nie zapominaj kotku że jestem od ciebie o ponad 400 lat starszy - Powiedział unosząc brew i tym razem to ja byłam trzymana pod ścianą.

  - A ty że mogę cię w każdej chwili zostawić - Rzuciłam bez uczuć.


Chłopak póścił mnie gdy tylko to usłyszał. 
Nie odpowiedział tylko udał się do sypialni i z całej siły trzasnął drzwiami tym samym prawie je wywalając.

Ubrałam sandałki na koturnach i wyszłam z hotelowego apartamentu.
Szybkim tempem wydostałam się z budynku.  
Miasto przepełnione. Ludzie na każdej ulicy. 
No tak, tak wygląda dzień w Los Angeles. Udałam się do parku oddalonego spory kawałek od mojego hotelu. Usiadłam na ławce i zamknęłam oczy.


W przeciagu tego pół kroku byliśmy już w 8 różnych miastach.
Tu jak do teraz jesteśmy najdłużej. Po tym pół roku jestem tak silna, że już dawno nie byłam. Damon potrafi się bawić życiem jak i karmieniem się.
Popatrzyłam w niebo czego szybko pożałowałam. 
Pomimo że dochodzi 17 slonce nadal wali po oczach. Trochę tęsknię za Londyńską pogodą.
Na mojej ławce usiadł jakiś chłopak. 
Popatrzyłam na niego a gniew okazał się na mojej twarzy.

  - Idź z tąd. - Warknęłam hipnotyzując go.

Wracam do domu. 
Przeprosze Damona i pójdziemy do jakiegoś klubu.
Szybkim ale ludzkim tempem udałam się w stronę hotelu.  

Po piętnastu minutach, mniejwięcej w połowie drogi akórat gdy byłam w pustej uliczce usłyszałam kroki za sobą. Podziwiałam fakt iż ktoś szedł równie szybko jak ja a może szybciej. 
Odwróciłam się na moment i od razu tego pożałowałam.
Kuźwa mam dzisiaj jakiegoś jebanego pecha.


  - Katherine, zaczekaj - Usłyszałam za sobą.

 
Stanęłam i odwróciłam się w stronę chłopaka.


  - To cud. - Szepnął

  - O czym ty gadasz idioto.? - Zapytałam wrednie.

  - Jesteś tu! Spotkałem cię. - Odpowiedział pewnie.

  - No tak, super. Ciesz się a ja będę spadać -Rzuciłam cicho przewracając

  - Kath, zaczekaj. Mogę cię odprowadzić? - Poprosił.

  - Możesz - Po chwili namysłu odpowiedziałam.


Szliśmy w ciszy.
Ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać, a on najwidoczniej nie miał pojęcia jak ją zacząć.
Nagle w jednej z ostatnich uliczek zaczął oślepiać nas blask flasha.

Zayn pociągnął mnie za rękę i zaczeliśmy biec do mojego hotelu.
Pod hotelem Zayn stanął i popatrzył na mnie przepraszająco.


  - Mogę twój numer Katherine?. - Zapytał drapiąc się w kark.

  - Nie chcę żebyś dzwonił - Rzuciłam w odpowiedzi.


  Niespodziewanie wpił się w moje usta jedną ręką obejmując mnie w pasie. 


Na początku oddałam gest jednak po chwili odepchnęłam go i szybko udałam się do hotelu.

















 Wjechałam na piętro i weszłam do mojego pokoju.
Zauważyłam Damona pakującego swoje rzeczy.

  - Co się dzieje? - W szoku zapytałam.

  - Nie będziesz leciała sobie na dwa fronty Katherine. Widziałem cię z tym dupkiem. - Wywarczał kończąc pakowanie.

  - Damon przestań!  On raczej nie zapytał mnie o zdanie wiesz ?- Sarkastycznie powiedziałam.

  - Szczerze mam to w dupie. - Westchnął.

  - Wiem że odejdziesz Katherine, zawsze odchodzisz. Tym razem cię uprzedzę kotku.-Po chwili dodał.

  - Masz rację, ale proszę zostań chociaż dzisiaj. Pójdziemy gdzieś. Tak na pożegnanie - Zachecającym glosem zaproponowałam.

  - Dobra, ale jutro się zwijam - Stwierdził.

  - Wiesz że jak zechcę to i tak cię znajdę prawda? - Zapytałam ponętnie rzucajac mu ręce na szyję.

  - Wiem- Szepnął mi w usta poczym zaczął mnie całować.


Jego ręce wylądowały na moich pośladkach, a ja chwilę później na dużym łóżku.














*3 godziny później*



  - Idziemy ?- Zapytałam wysuwając się z jego ramion.

  - Yhmm- Wymruczał siadając.

  - Kuźwa chyba jesteś kotem. Zawsze albo warczysz albo mruczysz. Nie nadążam za twoimi chumorkami. Jesteś jak baba w ciąży! - Zaśmiałam się.

  - Oj cicho - Również się zaśmiał.



*7 godzin później*


Po zabawie w klubie powoli wracaliśmy na pieszo. Jest 2 w nocy.
Nagle po drugiej stronie ulicy, tuż przy naszym hotelu pojawiła się grupka 3 chłopaków. Gdy usłyszałam ich głos przyśpieszyłam kroku.


  - Nie dałaś mi tego numeru! - Usłyszałam zapity głos Zayna z drugiej stony ulicy.
Nie odpowiedziałam.

  - O proszę proszę, powrót kurwy!  Długo bez nas nie wytrzymałaś! - Tym razem krzyknął Liam.
Kuźwa cała 3 zalana w trzy dupy.

Nagle Damon ze złością podbiegł do Liama i wgryzł się w jego szyję.

  - Przestań Damon! - Krzyknęłam natychmiast znajdując sie przy nich.

Chłopak odessał się od niego i popatrzył na mnie wściekle.
Liam mocno krwawił, już ledwo stał na nogach. Zayn i Louis usilnie próbowali cos zrobić.
Ugryzłam się w nadgarstek i przyłożyłam mu do ust.


  - Pij - Warknęłam. 

 
Wypił na tyle by jego rany się zagoiły.
Odwróciłam się od nich ciągnąc Damona za rękę i udaliśmy się do Hotelu.
Ja weszłam do pokoju a Damon stwierdził że musi coś załatwić.
Po 20 minutach, gdy ja byłam już po kąpieli wrócił z uśmiechem na ustach.
Praktycznie równo z jego powrotem dostałam Sms'a który wprawił mnie w osłupienie.
Zabije Damona, przysięgam..





TBC....






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



NOWA POSTAC ! 



Damon :


Ponad 900 letni wampir.
Starszy brat Chrisa.
Pełny charyzmy i siebie mężczyzna.
Nie szanujący ludzkiego życia, podobnie do Katherin.
Żyje z emocjami jednak z tymi z którymi chce, na reszte po prostu nie reaguje.

Odważny, wredny, sarkastyczny i seksowny.





czwartek, 10 października 2013

26. I'm leaving...


Hej ;3

A więc konkurs wygrywa Bali Bliss!
Dziękuję ci za dwa cudowne pomysły!
A więc od dzisiaj jesteście moi drodzy Kicianators!  <3

Co do Bali, napisz mi prosze w komentarzu twój E-Mail lub Facebook bym mogła wysłać ci jak tylko napiszę, nowy rozdział.!

Kocham was moi Kicianators <3

Buziaki

Kiicciiaa

9Komentarzy = Nowy rozdział.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zamknął klapkę. Po chwili, gdy mój puls wrócił do normy a rany częściowo zagoiły ponownie je otworzył.
Łzy w moich oczach, Skwerk mojej palonwj skóry w mych uszach i ból na całym mym ciele.
Ledwo miałam siłę krzyczeć. Brakowało mi sił. Znowu zamknął klapkę.

Za plecami usłyszałam parę głosów.
Nie,nie,nie. Co jak im też coś zrobi?
Jako pierwsza pod kratami znalazła się Eleanor, co słyszałam po wampirzym tempie a następnie syku.
Dopiero po chwili dobiegła i reszta.
Nie wiem ile ich było. Straciłam rachubę.

Słyszałam tylko jak zaczynają szarpać kraty.

  - Eleanor, kochana co ci się stało ?!- Zapytał Tom idąc w jej stronę. Nie widziałam ich. Wszystko działo się za moimi plecami.

  - Nic mi się nie stało Tom. Nic. A teraz wypuść moją przyjaciółkę! - Krzyknęła dziewczyna.

  - Jaką przyjaciółkę !? Patrz co ona ci zrobiła!  Zrobiła z ciebie tego potwora! - Usniusł się lekko.

  - Nie krzycz na nia - Wstawił się za nią Louis.

  - Hah, nie mówcie mi że ta wampirza dziwka po tak krótkim czasie z wami już wam namieszała wszystkim w głowach - Kpiącym tonem powiedział oczywiście mając na myśli mnie.

  - Ta wampirza dziwka, to moja dziewczyna Tom. Pora skończyć tą grę. - Zniecierpliwionym głosem powiedział Zayn.

A więc on tu był. Zayn tu jest, Louis i Eleanor też. Nie zostawili mnie.
Ciekawe kto był tą jedną osobą z nimi.

  - A ty Niall? Przecież jeszcze wczoraj chciałeś  bym zrobił z nią co chcę byle by tylko zniknęła. - Było widać że coraz bardziej desperacko ale i wściekle z nimi rozmawia.

No i bum jak na zawołanie wiem kim jest ta ostatnia osoba.

  - Tak masz rację. Chciałem. Zanim z nią porozmawiałem, i dowiedziałem się jaka jest. Myślisz że czemu nie wstrzyknąłem jej tej werbeny? Bo jest dobra, rozumiesz?  Jest dobrą osobą tylko głęboko w sobie to ukrywa - Krzyknął Niall.

  - Nie jest dobrą osobą, jest dobrą aktorką - Wyburczał i podszedł do mnie.
 
Zaczął ponownie otwierać i po chwili zamykać. Robił to w kółko. Nie zwarzajac ani na moje ani na ich krzyki.
Gdy w końcu przestał moja głowa opadła. Łzy polały się z moich oczu co jeszcze bardziej wzmożyło mój ból.

  - Błagam puść mnie - Wyszeptałam.

  - Nie - Krótko i zimno powiedział i znów wstrzyknął mi werbenę.

Tym razem były to ułamki sekund i mnie już nie było.
Obudziłam się czując przeszywający ból w rękach. Byłam zawieszona za ręce na dwie metalowe klamry wbijające mi się w nadgarstki z których ciekła już krew. Moje nogi ledwo dotykały ziemi co podowało to że praktycznie wisiałam, ledwo co mogłam utrzymać się bez wybuchnięcia płaczem. To bolało, cholernie. Gdyby mnie dotknął chyba nie dałabym rady utrzymać się w pionie i zawisła całkiem na rękach.
Przy kratach nadal stali wszyscy razem na marne próbując cokolwiek zrobić. Słyszałam łkanie Eleanor która użyła już chyba całej swojej wampirzej siły by cokolwiek zrobić.
Teraz byłam twarzą do nich.

  -Eleanor, jest okej. Nie płacz - Cichym głosem powiedziałam.

Dziewczyna wyrwała się z objęć Louisa i zaczęła szarpać kraty z całej siły. Była wściekła.

Tom zaśmiał się i wyjął z torby pełnej jakiś narzędzi ostry nóż.
Podszedł do mnie powoli i stanął na przeciwko mnie. Jednym ruchem rozpruł mi koszulkę wystawiając tym samym mój brzuch oraz stanik na widok.

Szarpnęłam rękoma chcac się uwolnić co spowodowało spłycięcie sporej ilości krwi po moich rękach.

Nie docierało do mjie zbyt wiele. Jestem wycieńczona. Wszystko mnie boli. Jak on mógł mi to zrobić.

Obrócił nóż a następnie powolnym ruchem ciągnął nożem wzdłóż mojego przucha. Krzyk który wydał się z moich ust, zapoczątkował to co musiałam zrobić.
Popatrzyłam ostatni raz na cztery osoby stojące za kratami.

Zamknęłam oczy i zamknęłam to.
Postawiłam gruby mur przed uczuciami.Wyłączyłam je.
Moje uczucia ulotniły się. Została pustka.

Otworzyłam oczy. Pustka w nich musiała być widoczna bo Eleanor złapała się za usta. Tym razem nie moje oczy a moje teńczówki zmieniły się z brązowych na krwisto czerwone.
Szarpnęłam rękoma całkiem do dołu nie zwracając uwagi na to że rozrywam sobie większość ręki. Rzuciłam się na Toma i agresywnie wbiłam swoje kły w jego tętnicę. W trakcie zdjęłam z jego palca pierścień i odrzuciłam w bok. Usłyszałam wtedy krzyk Nialla i Louisa bym tego nie robiła.

Mam wyjebane. Oni nic dla mnie już nie znaczą. Nikt nic dla mnie nie znaczy! Wypiłam co do ostatniej kropli krwi. Moje rany się zaleczyły, nawet te na nadgarstkach po mimo że rozerwane miałam tam i mięśnie i skórę.

Z jego kieszeni wyjęłam klucz i szybko wydostałam się z pomieszczenia. Zanim ktokolwiek z nich zareagował ja byłam już w pokoju. Sekundę później za mną wbiegła El.

  - Kath co się stało? ! Co z twoimi oczami? ! Co ty zrobiłaś - Zaczęła mnie wypytywać.

  - Wyjdź - Ryknęłam.

  - A-Ale Katherine - Dziewczyna się zająkała i delikatnie złapała mnie za ramie.

Odrzuciłam ją jednym ruchem tak że uderzyła plecami o ścianę. Szybko się podniosła i uciekła z mojego pokoju. Zadzwoniłam po Taksówkę.
Zaczęłam się pakować. Spakowałam parę bluzek spodni i butów. Zmyłam zaschniętą krew z rąk i brzucha poczym ubrałam nowe ciuchy. Doprowadziłam włosy do ładu i zmyłam również zaschnięte już, łzy z policzków. Całość w wampirzym tempie zajęło mi może 2-3 minuty.
Szybko zeszłam na dół i dopakowałam pare torebek z krwią.
Wyjeżdżam z tąd. Już.

  - Katherine proszę zaczekaj ! To się nigdy nie powtórzy! Obiecuję ! Zajmę się tobą!  Błagam zostań.  - Usłyszałam krzyk Zayna za sobą gdy już miałam otwierać drzwi wejściowe.

Odwróciłam się i szybko do niego podeszłam.
Popatrzyłam mu w oczy i wypowiedziałam krótkie "Never" (=Nigdy)
Spowrotem wróciłam do mojej małej walizki i wyszłam.  Przed domem nie było prawie nikogo. Wsiadłam do czekającej już taksówki i odjeżdzając zauważyłam tylko El,Louisa i Nialla wybiegających z domu.

  - Na lotnisko proszę. - Burknęłam cicho.

W między czasie napisałam Sms który wysłałam do Melissy, Chrisa, Sheli.

"Wylatuję z tąd. Nie szukajcie mnie. Nie mam ochoty mieć doczynienia z żadnym z was. Nie pytajcie o co chodzi i najlepiej zapomnijcie że wogóle mnie znaliście. Zaczynam nowe życie. Sama. Bez was. Bez nikogo."

Wysłane. Zero emocji. Spłynęło to po mnie. Nic tu już po mnie. Czas opuścić londyn. Będzie mi brakować tego powietrza tu. Hmm. Gdzie by tu polecieć. Jak wróce do USA, znowu będzie gorąco. W rosji jest dużo ludzi, byłoby co jeść. Ale nie, to raczej nie zbyt dobry pomysł. Reszta Europy raczej mnie nie kręci. No cóż chyba jednak po mimo wszystko zostaje mi tylko US. Tylko teraz gdzie.
Może Hollywood, albo LA, NY. Najbardziej przepełnione miasta, najmniejszy szum będzie wokół śmierci. Zacznę od Nowego York'u Skończę, sama nie wiem gdzie. Zobaczymy.

Wiem tyle, wracam do starego życia. W końcu.

Nie przejmuję się niczym, koniec tego. W końcu nie czuję nic. Po moich uczuciach, zostały mi wspomnienia. To takie dobre uczucie. Wolność. Zadowolenie.

Na mój telefon zaczęło przychodzić milion sms'ów, o połączeniach już nie wspomnę. Zaśmiałam się cicho a zdezorientowany kierowca popatrzył na mnie. 

  - Nie gap się tylko jedź! - Rozkazałam mu lodowatym głosem.

W końcu dojechaliśmy na to cholerne lotnisko. Wysiadłam z taksówki oczywiście za pomocą hipnozy pozbywając się konieczności zapłaty.
Poszłam do sali odlotów i załatwiłam sobię bilet. Bez problemu przeszłam przez odprawę. Samolot mam za 3 godziny.
Jestem głodna. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich na lotnisku starając się znaleść ofiarę.
Parę siedzeń dalej siedział młody meżczyzna, nie wyglądał na kogoś kim ktokolwiek by się przejął. Wyglądał na dupka. Zaraz to sprawdzimy. Przeszłam koło niego delikatnie zahaczając ręką o jego spodnie i skierowałam się w stronę toalet. W połowie drogi pomachałam w jego stronę placem zachęcając do pójścia za mną.

Weszłam do damskiej toalety i stanęłam na środku czekając na niego. Nie mogę go zabić, przez kamery na zewnątrz które zarejestrowały że idzie za mną.

Wszedł do łazienki. Podszedł do mnie i zaczął mnie namiętnie całować. Weszliśmy do jednej z kabin. Gdy zamknęłam drzwi odessałam się od niego i bez zastanowienia wbiłam w tętnicę. Zaczęłam łapczywie pić, krzyki mężczyzny rozniosły się po pomieszczeniu. Skończyłam gdy mężczyzna ledowo stał. Popchnęłam go na zamkniętą toaletę. Prawie spadł. Przewróciłam oczami i rozgryzłam nadgarstek. Dałam mu się odrobinę napić żeby dał radę chodzić. Zahipnotyzowałam go by nic z tego nie pamiętał i wyszłam z pomieszczenia.

*Parę godzin później*

No tak, środek NY. Gdzie iść?
Pierwszy lepszy hotel. Nie. Najlepszy hotel.
Nie zaczne na dnie. Ja nie zaczynam na dnie. Ja zaczynam na samej górze i tam też zostaję.
Zatrzymałam taksi i poprosiłam kierowcę o zawiezienie mnie pod jeden z najlepszych hoteli w mieście.
Udałam się do recepcji i uśmiechnęłam się ciepło do recepcjonisty.

  - Wolny pokój poproszę - Poprosiłam z udawaną uprzejmością.

  - Niestety nie ma wolnych pokoi - Z przykrością oznajmił.

  - Kochany, dla mnie na pewno jakiś się znajdzie - Powiedziałam hipnotyzując go.

  - Ah faktycznie mamy jeden. Piękny widok, spodoba się pani! - Powiedział i wręczył mi klucz.

  - Wszystko na koszt hotelu - Ponownie użyłam daru a młody mężczyzna kiwnął głową.

Udałam się na moje piętro i weszłam do pokoju.
Faktycznie widok, zapierający dech w piersiach.

Popatrzyłam za okno i uśmiechnęłam się zadziornie. Od jutra zaczynamy zabawę.
Przebrałam się w boxerkę i szorty i weszłam pod kołdrę pachnącą różami. Szybko odpłynełam w ramiona morfeusza.

*W domu One Direction, zaraz po wyjeździe Katherine*

  - Ja muszę za nią jechac rozumiecie to do cholery?! Muszę! -  Krzyczał Zayn na Eleanor która powstrzymywała go przed wyjśćiem z domu.

  - Zayn, już po niej. Odeszła. Ona znowu wyłączyła człowieczeństwo!  Nie włączy go spowrotem dla ciebie. Ona odeszła Zayn. Zapomnij o niej - Tłumaczyła mu dziewczyna trzymając go.

Nagle Louis podszedł do dziewczyny i zabrał ją na bok każąc Liamowi i Harremu panować nad Zaynem.

  - Eleanor. Muszę cię prosić. Błagam, zahipnotyzuj go. - Poprosił Louis trzymając ją za ramiona.

  - Czy ciebie pogieło?! Chory jesteś?  To twój przyjaciel ! - Uniosła się lekko El.

  - Wiem, nie każ mu zapomnieć. Spraw aby dał jej odejść, by jego uczucia zniknęły a dusza była spokojna. By mógł żyć dalej. Proszę. - Ponowił próśbę

Eleanor pokiwała głową zgadzając się.
Wrócili do chłopaka

  - Usiądź ze mną na kanapie Zayn - Poprosiła go.

  - Ja muszę jechac za nią! - Krzyknął.

  - Proszę. 

Zgodził się. Usiadł na kanapie koło Eleanor.
Ona usiadła po turecku kierujac twarz w jego stronę.
Dotknęła jego policzka i obróciła delikatnie jego głowę by patrzył jej w oczy.

  - Zayn, Katherine odeszła. Ale jest szczęśliwa. Ty także bądź. Ona do nas już nie wróci. Więcej się nie spotkacie. Zapomnij o uczuciach do niej. Zamaskuj je. Zapomnij o miłości do niej. Wspominaj ją i wasze uczucie. Pamiętaj każdy pocałunek, dotyk, zbliżenie oraz podniecenie. Wszystko czym zmieniła twoje życie. Wszystko czym była. Nie zapominaj o tym co było złe, ale miej we wspomnieniach o niej na pierwszym miejscu to cudowne uczucie które was łączyło. Tak Zayn, łączyŁO. Niech to zostanie wspomnieniem. Ona cię kochała. Tak jak ty ją. Tak Zayn, tak jak ją kochałEŚ. Niech to zostanie wspomnieniem. Ona była twoją siłą, tak jak ty byłeś jej. Tak Zayn, BYŁA. Niech i to zostanie wspomnieniem. Jedynym co sprawi że tome uczucia do ciebie wrócą będzie spotkanie sie z nia twarzą w twarz. Do tego czasu niech to wszystko, będzie wspomnieniem - Powiedziała Eleanor hipnotyzując Zayna, w trakcie całej tej przemowy z policzków spływały jej łzy. Płakała za dziewczyną która była jej przyjaciółką, i odeszła. Tak szybko, za szybko.

Rozejrzała się po pokoju. Zauważyła że Niall i Louis również byli bliscy płaczu. Zdziwił jej fakt, że wydawało jej się że i w oczach Liama i Harrego zabłysło coś ala łza.

*W domu Melissy, po dojściu SMS'A Katherine*

  - Chris, Chris cholera Chris!  Shela! - Zaczęła krzyczeć Melissa rzucając się na kolana.

Schowała twarz w dłoniach klęcząc na środku podłogi.
Po sekundzie poczuła ciepłe ramiona podniszące ją do góry. Chris objął drobną dziewczynę i przytulil do piersi.

  - Straciliśmy ją Chris, znowu. Nie ma jej. Znowu się wyłączyła - Wyszlochała Melissa nadal roniąc tysiące łez.

Po chwili do uścisku dołączyła się i Shela.

  - Wiem, Melissa. Wiem - Usłyszała łamiący się głos Chrisa i poczuła łzę kapiącą z jego twarzy na jej głowę.


TBC....

poniedziałek, 7 października 2013

25. Now I know how the death smells like.


Hejjj :3

Oto i nowy rozdział !


Obiecałam szybciej ale no cóż, nie było na tyle komentarzy ! ;[

Ale teraz jest aż dziesięć !!!

Dziekuję !!

NO I OGŁASZAM COŚ ALA MINI KONKURS. CHCĘ ABY KAŻDY Z WAS NAPISAŁ MI PRZY SWOIM KOMENTARZU POMYSŁ NA TO JAK MOGŁABYM WAS NAZYWAĆ !
TEN KOGO POMYSŁ NAJBARDZIEJ MI SIĘ SPODOBA DOSTANIE PRZY NASTĘPNYM ROZDZIALE DEDYK I DOSTANIE GO W PRZEDPREMIERZE ;P 


Ach no i do czytelniczki Katharina : Juz jest okej, nie mam za zle :) NIe stresuj sie ! Zapominamy o sprawie ! xxx



Kocham was !!


9Komentarzy = Nowy rozdział.


Wasza 
Kiicciiaa



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~










Pooglądaliśmy film który nie był nawet taki zły.

Zastanawiał mnie fakt nagłego olśnienia Nialla co do mojej osoby.  
Nie miał w zwyczaju nawet się do mnie odzywać. A tu nagle po prostu jak gdyby nigdy nic, oferuje mi wsparcie.
No cóż nawet jak to podstęp, mam wyjebane. W sumie w tym  momencie mi to obojętne. Chyba nawet mnie nie zaboli gdy się okaże że kolejny z nich chce mnie zabić.
Jestem Katherine Pierce. Ten nieokrzesany i nie do zabicia, zbuntowany Wampir. Czemu gdy przychodzi do nich to pomimi tego że są zwykłymi ludźmi. Nawet nie łowcami. To dają radę mnie złapać i skrzywdzić.?  Przy nich nagle staję się jakaś nie uważna. Zapominam o wszystkim.  Tracę głowę. 

Tak nie może być. Nie może. Zginę przez nich. 
Tylko co zrobić w momencie gdy oni stali się jak mój narkotyk?  Przez nich odzyskałam człowieczeństwo i przy nich a nawet może przez nich, nadal je utrzymuję.

  - Niall, muszę zadać ci pytanie - Cicho powiedziałam.

Nie dostałam żadnej odpowiedzi. Skierowałam głowę do góry i zobaczyłam że chłopak słodko śpi. Stwierdziłam że pójdę za jego dobrym przykładem. Położyłam głowę na jego kolanach i zamknęłam oczy. Obudziło mnie delikatne głaskanie po głowie.
Przeciągnęłam się lekko i popatrzyłam na Nialla.

  - Wybacz - Powiedział i zabrał rękę lekko się rumieniąc.

  - Spokojnie, możesz kontynuować - Zaśmiałam się cicho.

Kontynuował bawienie się moimi włosami.

  - Co tu się dzieje? - Usłyszałam krzyczący znajomy głos.

Odwróciłam głowę w stronę Zayna i spiorunowałam go wzrokiem. Niall natychmiast po wejsciu Zayna zabrał rękę.

  - Ehmm, nic?  Weź spierdalaj - Westchnęłam i przewróciłam oczami.

Niall po moich słowach chyba nabrał odwagi bo powrócił do wcześniej wykonywanej czynności.

  - Niall kurwa to jest moja dziewczyna - Wydarł się Zayn i podszedł do nas.

Podniusł Nialla za koszulkę i popatrzyl na niego. Szybko wstałam i przypatrzyłam się dalszym ruchom chłopaka.
Niall wyplątał się z jego uścisku i popatrzył na niego wściekle. Nagle Zayn wziął zamach i zanim zdążyłam zareagować z całej siły uderzył Nialla w twarz.
Chłopak odapł na sofę łapiąc się za nos.

Podbiegłam do Zyna i przyparłam go mocno do najbliższej ściany. Moje oczy ze zdenerwowania zrobiły się czerwone a wokół nich pojawiły się ponownie żyły.
Syknęłam mu w twarz ukazując tym moje kły.

  - Nie jestem już twoją dziewczyną! I sam o tym zadecydowałeś!- Krzyknęłam na niego.
Puściłam go. Jego serce biło w nieco szybszym tempie. Wróciłam na kanapę do Nialla i popatrzyłam na jego ranę. Zayn zawinął się na górę.

  - Złamał ci nos - Cicho powiedziałam.

  - Posłuchaj wytrzymasz chwilę?  Nastawie ci go. - Stwierdziłam.

  - Dobra dawaj - Po chwili zastanowienia odpowiedział.

Usiadłam mu w rozkroku na kolanach i delikatnie złapałam za jego nos. Po chwili niespodziewanie pociągnęłam w jedną stronę tym sposobem nastawiając go na prawidłowe miejsce. Niall krzyknął i zasyczał. Z jego nosa zaczęła ciec krew. Popatrzyłam na nią a moje oczy znowu zaczęły się przsmieniać.
Mój oddech przyśpieszył a panowanie nad sobą zaczęło zanikać. W wampirzym tempie zaszłam z niego i przyparłam się do ściany. Zaczęłam głośno i płytko oddychać.

  - Katherine, spokojnie. Kath uspokój się - Zaczął spokojnie mówić.

Mój oddech powoli wrócił do normy a oczy po krótkim zamknięciu ich wróciły do siebie.
Podeszłam do niego i popatrzyłam przepraszająco. Chłopak wstał i mnie przytulił.

  - Przepraszam Niall, w twojej krwi jest coś dziwnego. Od zawsze umiem nad sobą panować, ale często nie chcę. A u ciebie bardzo chciałam panować ale nie umiałam. Wybacz mi, proszę - Przeprosiłam go cicho i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. 

  - Jest okej. A teraz mogłabyś zrobić jakieś czary mary i sprawić że przestanie mnie boleć nos ?- Poprosił lekko się śmiejąc.

Zaśmiałam się i usiedliśmy na kanapie.
Ugryzłam się delikatnie nadgarstek i wysunęłam rękę pod jego usta. Popatrzył na mnie nie pewnie i z lekkim obrzydzeniem.

  - Spokojnie nie przemienisz się  w wampira chyba że po wypiciu tego ktoś cię zabije. Teraz wyleczy rany i złączy kość. O patrz co zrobiłeś, rana przez ciebie zdążyła już się zasklepić ! - Wytłumaczyłam a następnie z udawanym naburmuszenem dodałam pokazując na właśnie kończońce zasklepianie się rany.

Znowu przegryzłam nadgarstek i podałam mu pod usta. Po chwili złapał delikatnie moją rękę i przyssał się do rany. Po chwili wszystko wokół jego nosa się zasklepiło. Jednak chłopak nadal pił i pił. Szczerze nie rozumiem czemu ludziom tak smakuje wampirza krew. To dziwne. W końcu wyszarpałam rękę i sprawiłam by rana się zrosła.

  - Wybacz - Tym razem on przeprosił.

  - Nie ma problemu - Zaśmiałam się i wytarłam rękę. 

  - Kath? - Zapytał w trakcie gdy kładłam głowę na poduszce na jego kolanach.

  - Tak? 

  - Jak to jest być jednym z was - Zapytał całkiem poważnie.

  - Nie przemienię cię Niall, zrobiłam to z El i prawie przepłaciłam życiem. A rozmowa zaczęła się równie niewinnie jak ta. - Bez namysłu powiedziałam i wróciłam do pozycji siedziącej.

- Nie chcę twojej przemiany Katherine, chcę wiedzieć jak to jest. Chce cię lepiej zrozumieć. - Wytłumaczył.

  - No dobrze - Zgodziłam się i usiadłam po turecku na przeciwko chłopaka.

  - Zaraz po przemianie nie panujesz nad sobą. Wogóle. Jesteś rozdrażniony a wszystkie twoje emocje są o stokroć wzmocnione.

  - To jakim cudem Eleanor nad tym panuje? - Przerwał mi.


  - Właśnie chciałam to powiedzieć. Moja przyjaciółka przyjaźni się z Czarownicą. Udało jej się sprawić że El potrafi panować nad głodem jak każdy dojrzały wampir a może i lepiej. 
Ja tego nie miałam. Krótko po przemianie załamałam się z powodu tego kim byłam i że byłam sama, wyłączyłam uczucia. 
Żyłam bez nich i żyło mi się dobrze. Emocje może wyłączyć każdy wampir. 
Ale włączenie to już co innego. Jest trudne, dla jednych trudniejsze dla drugich łatwiejsze, ale zawsze to duży orzech do zgryzienia. 
Krew daje nam życie, w zależności od osoby której krew pijemy jest smaczniejsza, dająca więcej siły. Picie z torebki nie sprawia takiej frajdy jak wysysanie jej w postaci gorącej cieczy prosto z czyjegoś ciała. 
Zabijanie, sprawia nam przyjemność. Nawet jak wampir ci się nie przyzna, wiedz że wypicie krwi z czyjegoś ciała aż po ostatnią kroplę, daje cudowne uczucie. 
Możemy żywić się krwią zwierząt, ale to nic nie daje. 
To jak możliwość zjedzenia wielkiego czekoladowego tortu lub małego wielkości centa ciasteczka, i wybranie tego drugiego. Co jeszcze mogę powiedzieć?  
Hmmm, zabić mozna nas tylko przez spalenie lub wbicie drewnianego kołka w serce. Ah no i najważniejsze, nie możemy wychodzić na słońce. Spala nas w proch.- Powiedziałam mu chyba o wszystkim.

 Cały czas uważnie słuchał. Zaufałam mu mając nadzieję że zatrzyma to dla siebie.

  - Jakim cudem więc wychodzisz ?- Zapytał ze zdziwieniem.

Wyciągnęłam rękę przed jego twarz i pokazałam mój pierścień.

  - Posiada w sobie moc czarownicy chroniącą nas przed światłem. Nie każdy go ma. W sumie większość nie ma. - Dodałam. 

  - Dziękuję - Powiedział i przytulił mnie.

  - Idę po jedzenie - Puściłam mu oczko.

  - Idę z tobą - Stwierdził i udał się ze mną.

Zeszliśmy do piwnicy z moim zapasem. Wyjęłam jedną z nich i ruszylismy ponownie na górę.
Nalałam sobie krwi do szklanki j poszliśmy w stronę salonu odstawiłam szklankę i stanęłam przed Niallem chcąc mu coś powiedzieć.

  - Dziekuję Niall. Podtrzymałeś mnie na duchu! - Powiedziałam i przytuliłam się do niego.

Obiął mnie w pasie i mocno przytulił.
Oparł głowę o moje ramie i zaczął mówić.

  - Ja też ci dziękuję, byłaś ze mną szczera. Byłaś taka dobra! Muszę ci się do czegoś przyznać, Tom kazał mi ...

Nagle przerwał. Zrobił to gdy zobaczył to co ja poczułam. Igła wbijająca się głęboko w moją szyję, wpuszczając trującą dla mnie toxynę w moją krew.

  - Wybacz przyjacielu ale za bardzo zwlekałeś. Musiałem sam to zrobić. - Usłyszałam głos Toma.

  - Co ty zrobiłeś ?! - Zapytał zszokowany Niall

  - To z czym ty niepotrzebnie zwlekałeś - Warknął.. 

Dalej nic nie pamiętam.

Ogarnęła mnie ciemnosć. Werbena mnie uśpiła.



* Zayn's POV *


Niall i Kath doprowadzili mnie do szału.
 Ona, ona jest moja do cholery !
 Jakim prawem on ją głaska, dotyka. 
Kurwa ona jest moja! 
Furia ogarniała całego mnie.


Nagle z dołu doszły krzyki Nialla.
Nie wiem co krzyczał, wampirem nie jestem. Ale nieco mnie to zaniepokoiło ponieważ usłyszałem jak reszta domowników zbiega na dół. 
W tym z czego wyliczyłem Eleanor. Zbiegłem na dół gdzie stała czwórka osób obserwująca poczynania Nialla próbującego otworzyć drzwi do piwnicy. 

Szarpał się z nimi na potengę.


  - Co się stało?! - Zapytała Eleanor podbiegając do niego w wampirzym tempie.

  - O-on ją tam wziął! - Drżącym głosem powiedział Niall.

  - Kto kogo? - Zapytała jak zwykle próbując rozwiązać odpowiednio sytuację.

  - No on zabrał Katherine - Powiedział nadal na marne waląc w te drzwi. 

We mnie zaczęło się gotować. Zabrał Katherine, ale kto!?.
Podbiegłem do Nialla i obróciłem w swoją stronę.

  - Niall przydaj się chociaż raz i powiedz kto ją kurwa zabrał? - Krzyknąłem.

  - Nie wyżywaj się na nim! To nie jego wina że ta suka nie umie uważać - Usłyszałem przepełniony jadem głos Harrego za sobą.

  - Jak ją nazwałeś? - Zawarczała Eleanor już mając do niego iść gdy Niall to przerwał.

  - Spokój, owszem to moja wina.! Rozmawiałem z nią, zawarłem umowę z Tomem że tak ją zajmę i wstrzyknę jej werbenę przy pierwszej lepszej okazji, a on zajmie się resztą. W trakcie rozmowy z nią zrozumiałem, że właśnie nie jest suką Harry. I zrezygnowałem. Miałem wiele okazji ale nie tknąłem jej.  Gdy miałem jej mówić o spisku, on ją uśpił. Zanim zdążyłem zareagować zabrał ją i zamknął te drzwi od środka. - Wytłumaczył Niall patrząc w podłogę. 


Kipiłem ze złości. Tom ją zabije, od początku tego chciał. Uwielbiam kolesia, ale ją kocham. Nie pozwole mu jej zabić, chodźby nie wiem co! Nie pozwole.


  - Otworzę te drzwi. Ale odejdź od nich - Rozkazała Eleanor Niallowi.

Zrobił jak poprosiła a ona siarczystym kopniakiem rozwaliła całą klamkę i tym samym zamek.
Wszyscy razem weszliśmy do piwnicy i zeszliśmy na dół. Jeden mały pokój. Ten gdzie Katherie trzyma krew. Nic pozatym.

  - Niall idiotu nic tu nie ma - Skarciłem go.

  - Kurwa Zayn cicho próbuję ich usłyszec - Tym razem ja zostałem skarcony przez Eleanor.

  - Są gdzieś tam! - Powiedziała i zaczęła obmacywać ścianę.

  - Po chuj jej wogóle szukamy?! Niech on zrobi z nia co chce! - Powiedział pewnie Liam.


  - Szukamy jej bo ją kurwa kocham!  Eleanor się z nią przyjaźni!  A Niall ją lubi! - Wydarłem się na chłopaka.

  - Ja też ją lubię Zayn, to co jej zrobiłem było najgorszym co mogłem zrobić! - Powiedział Louis i podszedł do mnie klepiąc po ramieniu. 

Eleanor złapała mnie pociesznie za ramie.

  - Damy radę bez nich Zayn. - Szepnęła

  - Harry, Liam, nie potrzebujemy was!  Spierdalać z tąd !! - Rozkazałem unoszac sie i prawie rzucając w ich stronę.


El mnie powstrzymała.
Tak jak stali tak wyszli... I dobrze.
Eleanor w końcu znalazła jakis sposób i ściana się osunęła.

  - Bądźcie cicho, jest echo - Szepnęła.

  - El, skarbie wypij, musisz być silna - Powiedział Louis podajac jej torebkę z krwią.
Popatrzyła na każdego z nas chyba upewniając się czy napewno mogę.


*W tym samym czasie, Katherine's Pov*



Powoli otworzyłam oczy. 
O dziwo światło nie uderzyło a moje oczy. 
Było dość ciemno. 
Wszystko mnie bolało.

Przy próbie poruszenia się zauważyłam że jestem przypięta stalowymi mocowaniami do krzesła z tego samego materiału. Możliwości poruszenia moich kończyn oraz talii, nie było możliwości.

Znajdowałam się w jakimś masywnie zbudowanym pomieszczeniu. Przedemną stał mężczyzna. Dzieki wyostrzonemu wzrokowi dokładnie widziałam kto to. Za mną znajdowały się kraty co zdążyłam zauważyć. 

Jestem w pułapce.


  - Patrz co mam skarbie - Wrednie się zaśmiał i pokazał mi mój pierścień. 


Pokiwałam głową i podjęłam próbę wydostania się.

Nagle podszedł do jednej ze ścian i pociągnał dźwignię w dół.

Małe okienko na przeciwko mnie znajdujące się na około 2,5 metrach wysokości, otworzyło się. Promienie słoneczne zaczęły mnie palić. Zaczęłam krzyczeć. Ból, nie do opisania.










TBC...