wtorek, 24 września 2013

23. There's no way back...





Hej dzióbki ! :3


Wybaczcie przerwę ale musiałam się zmotywować :P

Jest rozdział i szczerze jestem bardzo zadowolona z niego !

Martwią mnie wasze komentarze ! Jest ich mało i zbierają się długo!

Szkooda:(


Buziaki !

Wasza kiicciiaa <3


8 Komentarzy = Nowy rozdział 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


-Jestem pewna, nie martw się. Połóż się i odpocznij, to był ciężki dzień.- Powiedziała z troską dziewczyna. 


Pokiwałam głową zgadzajac się z nią, ale nie miałam zamiaru tu zostawać. 
Muszę do niego pójść. 
Gdy Eleanor wyszła z pokoju. Zaczekałam aż zeszła na dół i wyszłam z pokoju po czym zamknęłam oczy. Zrelaksowałam się i starałam usłyszeć każdego. 
Na dole była 4 chłopaków i El. Jeden z nich był na górze. 
Oczywiście miałam nadzieję na to że jest to osoba której szukam. 
Udałam się do pokoju z którego słyszałam umiarkowane bicie serca. 
Weszłam bez pukania i zobaczyłam osobę którą miałam nadzieję zobaczyć. Popatrzyłam na niego a następnie w moich oczach pojawił się gniew ale i ból.
 Łzy zawitały w nich jak na pstryknęcie palców. Gdy mnie zauważył zdiął słuchawki i popatrzył na mnie. 

Wstał i stanął kawałek ode mnie. 


- Jak mogłeś mnie zostawić Zayn. Jak mogłeś mnie zostawić tam z Louisem! On mógł mnie zabić! Wiedziałeś że ja jemu nic nie zrobię. Jak mogłeś ?!- Wykrzyczałam pozwalając pojedyńczym łzom wydobyć się z moich oczu.


 - Wybacz mi Katherine, ja byłem wściekły. Znam Eleanor kupę czasu i był to dla mnie szok. Jest dla mnie jak siostra. - Przepraszającym głosem tłumaczył się powoli do mnie zbliżając.

 W momencie w którym chciał mnie objąć odsunęłam się do tyłu i opuściłam głowę w dół. 

- Mówiłeś że mnie kochasz - Szepnęłam. 

- Bo cie kocham! - Odpowiedział ponownie się do mnie zbliżając. 

-Nie dotykaj mnie - Wrzasnęłam mu w twarz gdy dotknął mojej ręki a ze złości wokół moich oczu pojawiły się żyły a oczy stały się czerwone. 

Odskoczył lekko do tyłu najwyraźniej nie spodziewając się takiej reakcji z mojej strony. 

- Zaufałam ci, jesteś jedyną osobą która usłyszała kocham cię z moich ust od kiedy jestem wampirem. - Wywarczałam. 

- Nadal możesz mi ufać Katherine ! To była chwila słabości. - Nadal się tłumaczył i złapał mnie delikatnie za ramie.


-Zostaw mnie w spokoju  - Wrzasnęłam a wokół moich oczu pojawiły się żyły oraz stały się czerwone.


Odskoczył do tyłu z lekkim przerażeniem.
Bez słowa wybiegłam z pokoju zostawiając go samego. Oparłam się o ścianę na korytarzu i zsunęłam się po ścianie. Schowałam twarz w dłoniach. Na piętrze przybyło dwóch osób. Wsłuchałam się i usłyszałam głos Louisa a chwilę później Eleanor. Wiem że nie powinnam ale nie byłam w stanie opanować chęci posłuchania ich rozmowy. 



*Rozmowa* 




- Dobrze Eleanor, przeproszę ją. Ale błagam, nie bądź już zła. - Błagalnym tonem powiedział Louis.

 - Obiecaj mi że nigdy więcej czegoś takiego nie zrobisz. - Stanowczo ale i na swój sposób uprzejmie powiedziała.

 - Obiecuję - Usłyszałam jak cicho powiedział a następnie zapanowała cisza.


 Mogę się domyślić co robią. 

Uśmiechnęłam przez łzy. 

Weszłam do swojego pokoju i podwinęłam nogi pod brodę. 

Patrzyłam pusto w ścianę. Nie chciałam uczuć. 

Nie chciałam by to wróciło bo tego nie potrzebowałam.

 Jedyne co mi z tego przyszło to ból. Ból, niepewność, strach i zmartwienie. 

Nie umiem opisać tego jak bardzo żałuję poznania całej tej piątki. To okropne. Ale teraz za późno. 

There's no way back. 


Jedyne co dało radę odciągnąć mnie od życia z nimi, i chronienia ich. 
To wyłączenie uczuć. Dręczy mnie pytanie, czy tego chcę. Czy chcę znowu żyć zamknięta sama w sobie? 

Nie, chyba nie. Nie przeszłam tyle, by to teraz zaprzepaścić. Muszę wziąć się w garść. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Melissy. 


- Hej! Melissa idziemy na imprezę? Muszę się odstresowac - Zaproponowałam. 

- Pewnie! Wyszykuj się i weź El. Shela tez pójdzie ok? - Entuzjastycznie zapytała. 

- Oczywiście - Zgodziłam się bez zastanowienia 

- Za godzinę u ciebie będziemy. - Oznajmiła i rozłączyła się. 


Wstałam z łóżka i udałam się do pokoju w którym była Eleanor z Louisem. Zapukałam i już po chwili usłyszałam ciche "proszę".

 - Eleanor idziesz ze mną i dziewczynami na imprezę ?- Zapytałam ignorując fakt że znajduje się tu również Louis. Ani razu na niego nie spojrzałam.

 - Pewnie - Z uśmiechem na twarzy odpowiedziała. 

- Melissa i Shela będą za godzinę. Bądź gotowa. - Rzuciłam szybko i pośpiesznie wyszłam. 

- Katherine zaczekaj -Usłyszałam Louisa 


Zignorowałam jego wołanie i poszłam do siebie z zamiarem przyszykowania się na wyjście. Podeszłam do szafy z ubraniami i zaczęłam przypatrywać się moim ciuchom. U moich drzwi rozległo się pukanie. Przewróciłam oczami i kontynuowałam przeszukiwanie ciuchów. 
W pewnym momencie osoba stojąca za drzwiami beszczelnie weszła do pokoju. 

- Wyjdź - Rozkazałam nadal stojąc plecami do Louisa.





- Przyszedłem cię przeprosić. - Cicho powiedział. 








- Kazałam ci wyjść! - Rozkazałam zirytowanym tonem. 

- Nie wyjdę puki ze mna nie porozmawiasz! - Również lekko się uniusł. 

Popatrzyłam na niego z wściekłością i w sekundę pojawiłam się milimetry przed nim. 


- Wyjdź i nie prowokuj mnie. Po dzisiejszym dniu już nie ma we mnie opanowania. - Wywarczałam.

 - Dawaj, no już zrób mi coś. - Starał się pokazać że się nie boi. Jednak ja słyszę bardzo szybkie bice jego serca, i ono świadczy o tym że blefuje. 


Zignorowałam go w obawie że na serio nie powstrzymam się przed atakiem. 
Wróciłam do przeglądania szafy i wyjęłam ciemną sukienkę, czarne szpilki, czarną torebkę i ułożyłam na łóżku. Louis nie zamierzał wyjść. Usiadł na fotelu na skraju pokoju i obserwował każdy mój ruch. 
Ignorując to wzięłam moje rzeczy i zamknęłam się w łazience. 

Wzięłam szybki prysznic a następnie wysuszyłam a następnie wyprostowałam moje długie włosy. Podkręciłam końcówki lokówką i z zadowoleniem obejrzałam się w lustrze. Nałożyłam Make-Up w postaci linera, tuszu i krwistej szminki. 

Ubrałam się w moją granatową sukienkę i ostatni raz poprawiłam włosy. Wyszłam z łazienki delikatnie stukając szpilkami o posadzkę. Louis popatrzył na mnie i uniusł brew do góry. Przewróciłam oczami i włożyłam moje uprzednie ciuchy do szafy. 


- Siedzisz tu te całe jebane 40 minut ? - Zapytałam z wyraznie okazując rozdrażnienie. 

- Aż ze mną nie porozmawiasz - Bez wzruszenia odpowiedział. 

- No to miłej nocy - Powiedziałam przez zemby.


 Pośpiesznie wzięłam kopertówkę, mojego iphona oraz portfel. W drodze do pokoju El umieściłam obie żeczy w kopertówce i ją zamknęłam. 


- Gotowa? - Zapytałam wchodząc do jej pokoju. 

- Prawie - Dostałam w odpowiedzi. 

Wyszła z łazienki i zlustrowała mnie wzrokiem. 

- Ślicznie! - Skomentowała mój wygląd. 

- Dziękuję! Ty też !- Odpowiedziałam. 


Była ubrana w czerwoną krótką sukienkę, do tego miała czarną kopertówkę i czarne dosyć wysokie szpilki. Lekko zlokowane włosy opadały jej na ramiona. 
Była pomalowana jedynie kredką i tuszem do rzęs. 
Nie wiem jakim cudem ale po mimo dość drapieżnego look'u wyglądała słodko. 

- Chodź na dół tam zaczekamy na dziewczyny - Poprosiłam

 - Spoko - Zgodziła się i poszłyśmy na dół.


 Rozsidłyśmy się na kanapie przed telewizorami i wpatrzyłyśmy w telewizor. 


- Nie zjemy czegoś przed wyjsciem? - Zapytała mnie El obracając się w moją stronę. 

- A myślisz że poco tam idziemy jak nie zjeść? - Zapytałam z cwaniackim uśmieszkiem na ustach. 

Z jej ust wydobyło się ciche i przedłużone "aha". Do bramy wejściowej zadzwonił dzwonek. Podeszłam do domofonu z kamerką i otworzyłam przyciskiem bramę za którą stała Shela i Melissa. 
Otworzyłam drzwi wejściowe i uśmiechnęłam się do idących w moją stronę dziewczyn. 

- Hej! - Przywitałam je wesoło. 

- Co się działo Katherine? - Lekko zaniepokojonym głosem zapytała mnie Melissa. 

- O czym mówisz? - Zapytałam na serio nie mając pojęcia o co jej chodzi. 

- Shela miała wizje. Widziała że byłaś na wpół żywa - Wyjaśniła mi. 

- Melissa, nie mam ochoty teraz o tym mówić. Chcę odreagować. Pogadamy kiedy indziej - Przerywając dłużej trwającą już ciszę.

 - No dobrze - Zgodziła się. 


Kątem oka zauważyłam smutek na twarzy El. Szepnęłam jej na ucho że jest okej gdy tylko nadażyła się ku temu okazja. Wyszłysmy we czwórkę z domu i udałyśmy się do stojącego przed bramą auta Melissy. Srebrny i pokaźny Range Rover aż kusił do wsiąścia. Melissa pojechała pod jeden z wielu naszych ulubionych klubów. Melissa i Shela już wyszły a ja byłam w trakcie gdy zobaczyłam że Eleanor siedzi bez ruchu.

 - Co się dzieje ?- Zapytałam. 

- Od kiedy znam Louisa prawie nie chodzę na imprezy. Tylko na te oficialne, po premierach i czasem do przyjaciół - Cicho powiedziała.

 - Dlaczego? - Niepewnie zadałam jej pytanie. - Byłam straszną imprezowiczką, piłam a nawet czasem ćpałam. Prawie się stoczyłam a on mnie z tego wyciągnął. - Wytlumaczyła mi ze łzami w oczach. 

- Eleanor, jesteś wampirem! Jesteś silniejsza! Nie tylko fizycznie ale i psychicznie! Jeśli będziesz chciała dasz rade powstrzymać chęć picia alkoholu. Pozatym dzisiaj zajmiemy się piciem czegoś innego. -Zakończyłam zadziornym akcentem 

- Masz racje! Chodźmy - Pewnia siebie powiedziała i wysiadła z auta. 


Zachichotałam i poszłam za nią. Za moją sprawą weszłyśmy bez problemu do środka i zabawa się zaczęła. Shela i Melissa usiadły przy stoliku i zamówiły po drinku ale ja rzuciłam tylko torebkę koło nich i pociagnęłam Eleanor na parkiet. Tańczyłyśmy raz ze sobą a raz z przypadkowymi osobami. Po dobrej godzinie zabawy wyciągnęłam El do toalety.


 - Słuchaj, ja zrobiłam się głodna. Ty pewnie też. Podchodź do ludzi i tańcząc ich zahipnotyzuj. Następnie trochę wypij i idź dalej. - Wytłumaczyłam.


 Z jednej z kabin wyszła przerażona dziewczyna i ze strachem na nas popatrzyła. 

- Wpróbuj na niej - Bez wzruszenia rozkazałam. 

Eleanor nie pewnie podeszła do wystraszonej dziewczyny. 


- Nie bój się, nie krzycz. Wszystko będzie dobrze. Odchyl delikatnie szyję. - Powoli powiedziała patrząc jej w oczy wręcz przeszywając ją wzrokiem.

 Źrenice dziewczyny zwężyły się a następnie znów rozszerzyły pod wpływem udanej hipnotyzacji. Odchyliła szyję nadal patrząc pusto w przestrzeń. Eleanor zwinnie wbiła się kłami w jej szyję i zaczęła rapczywie pić. Po chwili przestała. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. Popatrzyła ofiarze w oczy i kazała wracać do srodka i nie mówić co się stało


- Szacun kochanie, mało nowo przemienionych potrafi tak nad sobą panować! - Pochwaliłam ją i pociągnęłam w stronę drzwi.

 - Nie miałam z tym problemu - Zaśmiała się. 


Oblizała krew z ust i weszłysmy spowrotem do klubu. Pomachałam jej i ruszyłam w tłum. Znalazłam pierwszą ofiarę zahipnotyzowałam i zaczęłam pić. 

Zrobiłam to samo z kolejną, i kolejną. Cudowne uczucie. 


Ogromny klub, głośna muzka, tłum żarcia i na środku ja kosztująca każdego po kolei. 
Nazywam to rajem. Tańczyłam pozwalając pojedyńczym kroplom krwi spływać po moim dekolcie. Uśmiech nie zchodził z moich ust. Co jakiś czas znajdowałam wzrokiem El która bawiła się praktycznie tak dobrze jak ja.




Wieczór zaliczam zdecydowanie do udanych...




TBC......


niedziela, 15 września 2013

22. Your life is different now...



Hej :3


A wiec, mimo iz nie ma 9 komentarzy dodaje rozdzial.
Szkoda ze nie udalo wam sie ich nazbierac, bo rozdzial mam juz od 2 dni
No ale nie wazne .

Buziaki !!

8Komentarzy = Nastepny rozdzial


Kiicciiaa




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~





- Chris nadal cie unika- Westchnęła Melissa.

- To chyba dobrze bo nie ręczę za siebie jakby tego nie robił...- Odpowiedziałam doskonale wiedząc że jest on gdzieś za ścianą i dokładnie słyszy o czym rozmawiamy.

- No tak. Szkoda że coś co trwało tak długo się rozpada, nieprawdaż ? - Podstępnie zapytała.

- Tak szkoda. Może to już właśnie za długo trwało- Westchnęłam.

- Jakim cudem nie słyszę nic z pokoju Sheli i Eleanor ? - Po dłuższej ciszy zapytałam

- Shela zaczarowała ściany tak aby właśnie nikt nie mógł jej słyszeć. Ale spokojnie, El nic jej nie zrobiła, nadal słyszę myśli Sheli i są one spokojne- Uspokoiła mnie i pogłaskała po ramieniu.



Siedziałam wpatrując się w telewizor który był włączony chyba tylko po to żeby każdy mógł udawać że ogląda.
Myślami byłam przy tym jak zareagują na przemianę El chłopcy.

W tej chwili dostałam Sms'a który wyrwał mnie z zamyślenia.
Zaśmiałam się cicho i szybko zabrałam się za odpisywanie.


         


Melissa ze zdziwieniem patrząc na mój śmiech popatrzyłą na telefon a gdy nie dałam jej popatrzeć szybko mi go wyrwała i zaczęła uciekać. 
Ja natychmiast pobiegłam za nią, dziwnie musiało to wyglądać.
Dwie drobne dziewczyny biegające za sobą po domu w tempie nie wyobrażalnym dla ludzi. 

Melissa cały czas się śmiała i w końcu przeczytała wiadomość i stanęła w miejscu. Wyrwałam jej telefon z ręki i popatrzyłam na nią ze złością w oczach. Po chwili jednak nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać jak i ona. Gdy w końcu opanowałyśmy napad śmiechu, usiadłyśmy na kanapie. Obróciła się w moją stronę i poważnie popatrzyła..


- Czyli go kochasz ? - Bez grama kpiny zapytała.

- Tak Melissa, jestem głupia. Zakochałam się w człowieku - Powiedziałam ze smutkiem i popatrzyłam w podłogę.

- Nie jesteś kochanie ! To normalne ! W końcu my też jesteśmy ludźmi, tylko że martwymi. Więc w kim mielibyśmy się zakochiwać jak nie w ludziach ? 

W tym momencie z pokoju obok wybiegł Chris i bez słowa wybiegł z domu.

- Chris zaczekaj ! - Krzyknęłam

- Zostaw go Kath, daj mu dojść do siebie. - Pocieszająco powiedziała i mnie przytuliła.


Shela i Eleanor wyszły z pokoju i skierowały się do nas.

 - I co? - Zapytałam El.
 - Shela zrobiła mi mój pierścień i jeszcze dała jakiś eliksir żebym umiała lepiej nad sobą panować - Odpowiedziała mi wesoło.
- Dziękuję! - Zwróciłam się do Sheli.


 Kiwnęła głową na znak proszę bardzo.


 - To my się zbieramy - Ogłosiłam


 Eleanor pożegnała się z Melissą i Shelą tuląc je, Shela odwaliła kawał dobrej roboty bo El nawet nie zadrżała przy tuleniu jej.
Przytuliłam Melissę a następnie popatrzyłam na Shelę która stała spory kawałek odemnie. Podbiegłam do niej w wampirzyn tempie i delikatnie przytuliłam.
 Dziewczynę wcieło.
Stała jak zachipnotyzowana a my z El powoli wyszłyśmy z domu.
 Wsiadłyśmy do jej auta, przekręciłam kluczyk w stacyjce i odjechałam.

 - Gdzie jedziemy ?- Zapytała mnie Eleanor zauważając że nie jadę w stronę domu.


 - Teraz masz już pierścień więc możemy sobie na to pozwolić, jedziemy na polane  twoje umiejętności - Powiedziałam i zadziornie się uśmiechnęłam.

Uśmiechnęła się ciepło w moją stronę po czym wyciągnąć płytę ze schowka. Wsunęła ją do radia a w moich uszach zabrzmiały pierwsze takty jakiejś piosenki.

- To oni, w senisie, Liam, Louis,Harry,Zayn i Niall. To ich płyta. Powinnaś posłuchać - Wytłumaczyła

- Skąd wiedziałaś że nigdy wcześniej ich nie słyszałam ? Zapytałam podejżliwie.

- Wiesz, nie podejrzewałabym cię o to. - Zaśmiała się


- Hahah, no tak. Wysiadaj jesteśmy na miejscu- Zaśmiałam się a następnie kazałam jej wyjść.


Rozejrzała się uważnie dookoła i popatrzyła na mnie na wpół przestraszona a na wpół zdziwiona.

- Katherine, to nie polana, to środek lasu. - Po chwili powiedziała.

Wbiegłam w wampirzym tempei w las i stanęłam tak aby mnie nie widziała, co nie było trudne ze względu na ciemność panującą o prwie 1 nad ranem.
Stała przestraszona i patrzyła próbując znaleźć mnie wzrokiem.
Podbiegłam do niej i stanęłam zaraz za nią. Usłyszałą mnie a to już dobry znak. Złapałam ją za ramiona.

- Eleanor zamknij oczy i się zrelaksuj. Wyczyść umysł. Wsłuchaj się w szum drzew i spróbuj usłyszeć to głośniej. Wsłuchaj się i słysz głośniej. Ja pobiegnę tam spowrotem i coś powiem. NIe uślyszałabyś mnie normalnie, ale usłyszysz.- Wyszeptałam wprost do jej ucha.

Spowrotem pobiegłam gdzie wcześniej stałam i odczekałam chwilę.
Gdy stwierdziłam że miałą wystarczająco czasu na zrelaksowanie się wyszeptałam '' Podbiegnij do mnie ''

Usłyszała ! Tak Katharino Petrova jesteś genialną nauczycielką.
Zaczęła biec w moją stronę ale nadal nie osiągnęła wampirzej prędkości.

-Jest dobrze ! Teraz nie będziesz miałą już kłopotów ze słyszeniem. Wystarczy że się skoncentrujesz. - Pochwaliłam dziewczynę

Pokiwała głową a ja gestem pokazałam aby za mną szła.
Przez kolejne 20 minut szłyśmy dość szybko w głąb lasu. W końcu przed naszymi oczami okazała się wielka polana.


- Stań tam, ja będę na drugim końcu a polana jest spora więc postaraj się skoncentrować  i mnie słyszeć.- Wskazałam palcem koniec polany.

Sama poszłam na drugi i uśmiechnęłam się pod nosem.

- Słyszysz mnie ?- Zapytałam

-Tak - Odpowiedział mi zadowolona z siebie.

- Teraz się skup. Popatrz na mnie, ja jestem twoim celem. Musisz podbiec do mnie i mnie złapać bo inaczej zabiję Louisa. Twojego ukochanego. Znajdź się przy mnie jak najszybciej. Już ! Biegnij ! Zabiję go ! - Zaczęłam ją podjudzać.

Cicho warknęła i w sekundę znalazła się przy mnie próbując mnie przewrócić co skończyło się jej zderzeniem z ziemią przez to że ją odepchałam.

- Biegnij tam spowrotem ! I znowu do mnie - Rozkazałam

Tak też zrobiła. Załapała, szło jej to bez problemu.


- Brawo ! - Krzyknęłam



*5 godzin później*



Ostatnie pięć godzin spędziłyśmy na bieganiu po lesie, siłowaniu się ze sobą i drzewami, ogólnie na oswajaniu Eleanor z tym wszystkim.
Teraz jesteśmy w drodze do jej domu. El siedzi cała dumna z siebie za to że tak szybko to opanowała. Ale jak mam być szczera, to większość łapie to od razu po przemianie. No ale powiedzmy że nie musi tego wiedzieć.

Weszłyśmy do niej do mieszkania i opadłyśmy zmęczona na łóżko. Wyjęłam 4 torebki krwi, dwie rzuciłam El a dwie zostawiłam sobie. Po sporzyciu posiłku obie położyłyśmy się spać, zanim jednak to zrobiłyśmy nastawiłam budzik na 12.


Gdy o 12 zadzwonił mój budzik, miałam ochotę rzucić telefonem o ścianę. Przewróciłam oczami i wkurzona go wyłączyłam. Spałam 5 godzin, za mało, stanowczo za mało. Eleanor jeszcze słodko spała a ja postanowiłam się wykąpać.

Udałam się szybko do łazienki i zaczęłam napuszczać wody do sporej wanny. Dolałam płyn o zapachu Vanilli co spowodowało sporą pianę. Gdy wanna była już napełniona rozebrałam się i powoli weszłam do gorącej wody. Ciepło rozeszło się po całym moim ciele a Vanillia rozpieszczała moje zmysły.

Siedziałam w wannie ponad godzinę. W końcu woda zrobiła się zimna i zmusiła mnie do wyjścia. Owinęłam się uprzednio wyjętym z szafki ręcznikiem.

Poszłam spowrotem do pokoju i usiadłam na brzegu łóżka El.

- Wstawaj, muismy się zebrać i jechać do chłopaków. Musimy im powiedzieć. - Potrząsając ją powiedziałam.

Przeciągnęła się i usiadła na łóżku. Ziewnęła i uśmiechnęła się pod nosem.


*Godzinę Później*


Jesteśmy w drodze do domu. Boje się. Louis znowu mnie znienawidzi, Niall spowrotem zacznie ignorować jak cały czas robią to Liam oraz Harry. Zayn, zostaje jeszcze on, zastanawiam się co zrobi. Co jeżeli nawet on się odemnie odwróci ?


El miała klucze od bramy więc wjechałyśmy w podwórko.
Siedziałyśmy chwilę w aucie nei odzywając się ani słowem.

-Też się troche stresujesz ? - Zapytała mnie Eleanor.

- Nie, ja się boję. Że jeszcze bardziej mnei zneinawidzą, jeśli to wogóle możliwe. - Westchnęłam

-Nie mówmy im na razie, zobaczymy czy do wieczora się zorientują. Jeśli nie, to postaramy się to narazie ukryć, okej ? - Zaproponowała Eleanor. 
Zgodziłam się z nią i wyszłyśmy z auta.
Weszłyśmy do domu opanowywując nerwy. 
Louis siedział na kanapie w stołowym grając w piłkę na PS. 

-Hej - Krzyknęłyśmy w tym samym momencie przez co się zaśmiałyśmy.

- Hej - Odpowiedzieli jeden po drugim nie przerywając gry.


Usiadłyśmy między nimi. Gdy w końcu skończyli mecz odłożyli pady na bok.
El przytuliła Louisa na co oczy wyszły mu prawie na wierzch.
Cholera wkopie nas.
Popatrzył na nią ze zdziwieniem poczym delikatni ją pocałował. Jej zęby musiały wyjść na wierzch, bo z jego wargi poleciała krew. Złapał się za nią i syknął z bólu.

- Co do diabła ? - Wkurzony zapytał.

Zaczęła szybciej oddychać na widok krwi na jego wardze.
Zayn który obejmował mnie ramieniem popatrzył na nią dziwnie.
Jej oczy zrobiły się dookoła czerwone oraz okazały się wokół nich wyraźne żyły. Louis popatrzył na nią z lekkim przerażeniem.

- El spokojnei, wyrównaj oddech. Pomyśl o nim, to on. To Louis, twój chłopak. Nie chcesz aby stała mu się krzywda - Wyszeptałam jej na ucho.

Po chwili doszłą do siebie. i podziękowała mi cicho.

- Co tu się dzieje do cholery ? Ty jej to zrobiłaś ! Zabije cię przysięgam ! Ty jebana wampirzyco zabije cię rozumiesz kurwa !! - Zaczął krzyczeć i złapał mnie za gardło.

Zayn nic nie powiedział, był w szoku. A Eleanor powstrzymałam gestem.

- Louis posłuchaj mnie to moja wina! Ja sama tego chciałam ! Błagałam ją o to ! Zostaw ją błagam ! - Prawie płacząc błagałą go Eleanor łapiąc go za ramię.

Odepchnął ją i póścił mnie.

- Spierdalaj z tąd. Już. Nie chcę cię widzieć w tym domu ! Rozumiesz to !? - Wywrzeszczał do mnie 

Wstałam z łóżka i powoli zaczęłąm się oddalać, po chwili poczułam metalowy pręt przebijający mnie na wylot. Nie wiem jakim cudem go nie usłyszałam i nie zareagowałam instynktownie. Krzyknęłam i opadłam na kolana. Eleanor od razu znalazła się przy mnie i podtrzymała przed opadnięciem.

- Jak ci pomóc ?- Spanikowana zapytała.

- Wyjmij to za mnie, i zejdź na dół do piwnicy po dwie torebki krwi dla mnie. - Poprosiłam ją.

Wyjęła ze mnie ten pręt i pobiegła na dół.
Zayn nawet do mnie nie podszedł. Przeszedł tylko koło mnie cedząc przez zęby że przesadziłam.

Louis podszedł do mnie i wykorzystując fakt iż jestem dość słaba jeszcze raz wbił to we mnie. Nie odparłam ataku, nie chciałam go skrzywdzić. 
Z mojego oka poleciała łza. Bolało, bardzo. Idealnie wycelował w miejsce obok tak aby jeszcze bardziej zabolało. Zadał mi jeszcze parę takich uderzeń drąc się że jestem podłą i fałszywą zdzirą, oraz że mnie nie nawidzi. Straciłam świadomość. W momencie gdy mi to robił, czułam się jakby nie tylko drewno potrafiło zabijać wampiry...


 - Coś ty jej zrobił! Ty jesteś chory! - Usłyszałam glos Eleanor jakby w oddali.

Potem nie słyszałam już nic.


*2 godziny później*



Powoli zaczęłam otwierać oczy. Wokół mnie było dosyć ciemno, panował półmrok. Wydaje mi się że jestem w piwnicy, ale jest mi za miękko.

  - Katherine!  Wszystko w porządku ?! Czemu dałaś mu ci to zrobić ?! Przecież bez problemu odparłabyś jego atak! - Zaczęła z troską mnie wypytywać.

  - Jest okej, tylko jestem obolała i głodna. Nie chciałam Louisowi nic zrobić, zasłużyłam sobie na to. - Zachrypniętym głosem powiedziałam. 


Pomogła mi usiąść opierając mnie o ścianę. Wszystko mnie boli, cały brzuch. Wiedział co robi. Syknęłam cicho i przymknęłam oczy.


  - Myślałam że może nas zabić tylko drewno - Nadal zmartwiona powiedziała.

  - Bo tak jest, ale w momencie gdy zadał mi tyle pchnięć tym srebrem, reż dał rade doprowadzić mnie do omdlenia.- Wytłumaczyłam jej nadal zachrypniętym głosem.

  - Otwórz te drzwi Eleanor!  Natychmiast! - Krzyknął Louis zza drzwi nadal w nir waląc.
Popatrzyłam na nią pytająco.

  - Stoi tak od kiedy się z tobą tutaj zamknęłam - Westchnęła.
 

  - Uratowałaś mnie? - Zapytałam ją z przejęciem w głosie.
  - Ugh, no tak jakby. - Ze smutkiem stwierdziła.

  - Daj mi proszę dwie torebki, inaczej nie przestanie boleć. - Poprosiłam ją wskazując na lodówkę z moim zapasem.

  - Oczywiście - Szybko przytaknęła i podała mi dwie torebki z krwią.
 
Zaczęłam pić powoli zaspakajając potrzebę oraz pozbywając się bólu.
Po wypiciu pierwszej torebki wzięłam głęboki wdech i zamknęłam ze spokojem oczy.


*Godzinę później*


  - Jak długo będziemy tu siedzieć? - Zapytała mnie Eleanor.

  - Nie wiem, aż odejdzie - Odpowiedziałam jej.


Louis nadal stał i co jakiś czas walił w drzwi.


  - Katherine, jesteśmy o wiele silniejsze od nich wszystkich baraz wziętych. Po co tu siedzimy?! Nawet jak są tam w 5 to możemy spokojnie ich powstrzymać. - Rozżalonym głosem powiedziała.
W końcu się zgodziłam.


Nie możemy tu przecież siedzieć do jutra.
Eleanor chciała iść jako pierwsza, ale jako o wiele lat starsza i odporniejsza wampirzyca, nie pozwoliłam jej na to.
Przekręciłam klucz w zamku i powoli otworzyłam drzwi.
Louis już zdąrzył wziąść zamach a ja wyrwałam mu narzędzie i wbiłam w ścianę, milimetry koło jego głowy.
El wyszła i zagrodziła drogę do mnie i Louisa, Liamowi, Harremu i Niallowi którzy jeszcze tam stali.


Przybliżyłam usta do jego ucha po drógiej stronie nadal trzymając wbity w ścianę pręt.

  - A teraz mnie posłuchaj Louis, twoja dziewczyna błagała mnie o przemianę. Nie obchodziło jej co pomyślisz. Chciała tego i tyle. Nie odparłam twojego ataku bo nie chciałam cię skrzywdzić. Byłam ci wdzięczna za daną mi szansę. Ale przegiąłeś Louis. Doprowadziłeś mnie na skrajność rozumiesz? Musisz się leczyć,  masz problemy z agresją - Wyszyczałam mu szeptem do ucha, przepełnionym jadem głosem.


Puściłam go i aby jeszcze bardziej przepełnić go strachem (o ile to możliwe bo jego serce z obawy o własne życie już prawie wyrywało mu się z piersi) wyrwałam pręt ze ściany.

Podeszłam do El i szepnęłam że możemy iść. Przecisnęłyśmy się między chłopakami przy okazji lekko ich odpychając. Gdy weszłyśmy już na parter odrzuciłam długi pręt w bok pokoju i udałyśmy się na piętro do mojego pokoju.




TBC...

środa, 11 września 2013

21. Change Me...


Hej !!

A więc mam nadzieję że spodoba wam się ten obrót akcji !

Kocham was !!


9 Komentarzy = Nowy Rozdzial


~Kiicciiaa



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~





  - Słucham? - Zszokowana zapytałam.

  - Proszę cię żebyś mnie przemieniła. - Poprosiła mnie ponownie.

  - Po pierwsze, będziesz cierpieć a po drugie Louis mnie ponownie znienawidzi a dopiero dał mi szansę - Stanowczo powiedziałam.

  - Katherine, nie będę. A przemiana jest moją sprawą i on nie ma tu nic do powiedzenia - Również dość stanowczo oznajmiła.

  - Ale dobrze wiesz że on podejdzie do tego inaczej i będzie obwiniał oraz nienawidził za to mnie a nie ciebie. -Nadal nie dawałam się namówić.

  - Nie dopuszczę do tego!  Obiecuję - Obiecała patrząc mi w oczy.
 
Popatrzyłam na nią niepewnie. Następnie przed siebie i zaczęłam się zastanawiać. Stwierdziłam że skoro dziewczyna tego chce to to zrobię.   Końcu to nie będzie pierwszy raz jak kogoś przemienię.

  - Dobrze, zrobię to. Ale skoro tak tego chcesz to dowiedziesz mi to i dokończysz przemianę pijąc krew z człowieka a nie z torebki, i zabijesz. -  Rozkazałam.

  - Dobrze - Zgodziła się pomimo iż przez chwilę na jej twarzy zagościła niepewność.

  - Masz mieszkanie? - Zapytałam ją starajac się opracować plan tak aby chłopcy narazie niczego nie zauważyli.

  - Mam.-Odpowiedziała cicho.

  - Dzisiaj wieczorem do ciebie przyjdę pod pretekstem babskiego wieczorku. Naciesz sie ostatnimi chwilami człowieczeństwa - Zadziornie powiedziałam.

Zgodziła się również lekko zadziornie się uśmiechając.
W sumie dzięki dziewczynie zapomniałam o problemach chociaż na chwilę. Czuję że może ta przemiana okazać się niezłym pomysłem
Zeszłyśmy razem z dachu i poszłyśmy na dół do chłopaków. Przy stole był jeszcze tylko Zayn, Niall i Louis.

  - Ja lecę - Oznajmiła wszystkim. 

Zayn i Niall jej pomachali a Louis podszedł do niej pocałował ją oraz przytulił.
Ja również przytuliłam ją ja pożegnanie.

Usiadłam do stołu koło Nialla który jadł już chyba drugą porcję.
Popatrzył na mnie ze zdziwieniem i posunął się lekko w bok.

Zayn zareagował na to uniesieniem jednej brwi do góry. Po tym jak na mnie zareagował wstałam i przeniosłam się na krzesło na przeciwko tym samym siadając między Louisem a Zaynem.
Louis delikatnie się do mnie uśmiechnął a Zayn obiął mnie ramieniem za co podziękowałam mu uśmiechem.

  - Śpię dzisiaj u El, robimy sobie babski wieczór - W miarę wesoło powiedziałam.

  - Czyżbyście się polubiły? - Zapytał zadowolony Louis.

  - A nom - Dostał odemnie w odpowiedzi.

  - To dobrze! - Wtrącił Zayn.

Pokiwałam głową i popatrzyłam na nic nie mówiącego irlandczyka.

  - Czemu się tak patrzysz ?- Zmieszany zapytał. 

  - Nie wiem, tak sobie. Zastanawiam się ile krwi dziennie musiałbyś pić jako wampir skoro jako człowiek pochłaniasz takie tony - Zaśmiałam się.

Najpierw dziwnie się na mnie popatrzył ale po chwili cicho zaśmiał.
Jesteśmy krok dalej ! Nie ignoruje mnie.

Po chwili stwierdziłam że muszę się spakować do El no i pojechać na adres który mi podała. Zapakowałam piżamę i bieliznę oraz ubrania na następny dzień. Wzięłam ze sobą 7 torebek z krwi i ładowarkę do telefonu. Zaszłam na dół i ogłosiłam że spadam do Eleanor.

Zayn podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował i przytulił. Z Louisem i Niallem powiedzieliśmy sobie tylko pa.

Wyszłam z domu a następnie przez furtkę na zewnątrz. Wsiadłam do uprzednio zamówionej Taxówki i podałam kierowcy adres. Po 30 minutach byliśmy na miejscu, zapłaciłam i wyszłam.
Eleanor miała mnieszkanie na jednym z ładniejszych i nowszych osiedli.
 Weszłam na jego teren i zaczęłam się za kimś rozglądać. Weszłam do klatki w której zastałam stojącego mężczyznę koło 30-stki. Był dobrze zbudowany i odrzywiony więc stwierdziłam że się nada.

Podeszłam do niego i zachipnotyzowałam go by robił co mu rozkażę.
Wjechaliśmy na odpowiednie piętro i zapukałam do jej drzwi. Otworzyła mi i popatrzyła ze zdziwieniem na mężczyznę za mną.

  - Twoja ofiara - Wytłumaczyłam jej.

Pokiwała ze zrozumieniem głową i wpóściła. Jej mieszkanie było urządzone bardzo nowocześnie, przedpokój w kolorze jasno orzechowym a stołowy połączony z kuchnią w berzowym kolorze i prawie samych czarnych meblach. Zaś jej sypialnia była czerwono czarna a łazienka w delikatnej oliwce i brązowych meblach. Ogólnie bardzo ładnie.

  - Usiądź tam - Rozkazałam mu i wskazałam na sofę w salonie.
 
  - A my chodźmy do sypialni El, chwilę to potrwa zanim po śmierci się obudzisz - Powiedziałam spokojnie.

W sypialni usiadłyśmu na brzegu łóżka i popatrzyłam na El pytająco.

  - Czy jesteś gotowa? - Zapytałam upewniając się.

  - Tak - Bez zastanowienia odpowiedziała.

  - Zasłoń żaluzje i zgaś światło, ma być całkiem ciemno. - Rozkazałam 

Zrobiła tak jak mówiłam i usiadła koło mnie po drodze prawie się zabijajac o jakąś szafkę.
Zaśmiałam sie i odsłoniłam jej kark.

  -Skoro masz być wampirem to przezyjesz też 1 jego ugryzienie - Pewnie powiedziałam i delikatnie wbiłam się w jej tętnice.

Zaczęłam pić jej krew w między czasie zauważając że jest stosunkowo bardzo dobra. Gdy poczułam że dziewczyna jest na granicy omdlenia, przestałam pić. Usiadłam za nią i rozgryzłam swój nadgarstek. Obięłam ją jedną ręką a tą z raną podłożyłam pod usta. Dziewczyna wpiła się w moją rękę i zaczęła łapczywie pić. Dałam jej wypić bardzo dużo, tak że zaczynało mi się kręcić w głowie. Zabrałam rękę i westchnęłam

  - Dobranoc El. Żegnaj...- Szepnęłam i jednym ruchem skręciłam jej kark.



Minęło już pół godziny, przy dobrych układach za godzinę max dwie się obudzi. Leżałam kołoniej patrząc w sufit i bawiąc się telefonem. Zdałam sobie sprawę z tego że nie załatwiłyśmy jej pierścienia przeciw słońcu.

Po cichu wstałam z łóżka i poszłam do stołowego. Wybrałam numer Melissy i zaczęłam dzwonić.



- Hej Melissa - Miło powiedziała
- Hej Katherine! - Wesoło odpowiedziała
- Mam próśbę, dasz mi Shelę ? - Poprosiłam ją
- Pewnie - Bez problemu się zgodziła.
- Czego chcesz?- Oschle zapytała
- Jedna dziewczyna bardzo poprosiła mnie o przemianę. No i ja się zgodziłam.- Zaczęłam się tłumaczyć
- Pierścień tak? - Przerwała mi.
- Tak. - Przyznałam
- Możesz odebrać go za dwie godziny. -Rzuciła
- Wybierz jakiś ładny - Poprosiłam a ona się rozłączyła.



Spowrotem poszłam do sypialni i zobaczyłam siedzącą na łóżku lekko  przerażoną dziewczynę. Bardzo szybko się to skończyło.

  - Katherine, to już? - Zapytała zachrypniętym głosem. 

  - Jeszcze musisz wypić krew dopełniając tym przemianę - Oznajmiłam jej.

  - Dziwnie sie czuje - Westchnęła.

Zawołałam mężczyznę który siedział nadal w tej samej pozycji. Podszedł i usiadł na łóżku jak mu kazałam. Agresywnie wbiłam mu się w tętnice i lekko poszarpałam by mocniej lała się krew.

  - Pij! - Rozkazałam Eleanor.

Przywarła niepewnie wargami do miejsca ugryzienia ale po pierwszym łyku jej rysy twarzy się zmieniły wokół jej oczu pojawiły się żyły i siniaki. Wbiła się w niego kłami które właśnie się pojawiły. Jej włosy jakby nagle włos po włosie zrobiły się ciemniejsze i grubsze. Chłopak już ledwo żył.
Zaczęłam delikatnie głaskać ją po głowie dodając jej otuchy.

Gdy wypiła już wszystko, szybko oderwała się od chłopaka i wzięła głęboki wdech. Popatrzyła na mnie oczami przepełnionymi ekscytacją ale i lekkim przerażeniem.

- Jestem głodna - Prawie warknęła.

Schyliłam się do torebki i wyjęłam jedną torebkę pełną krwi.
Rzuciłam w jej stronę siłą wampira a ona w błyskawicznym tempie ją złapała patrząc na mnie z lekkim zdziwieniem. Uśmiechnęłam się do niej zadziornie.
Usiadłam na łóżku z torebką w ręce i obie zaczęłyśmy pić. Dziewczyna wydawała się być nie przejęta. Podziwiam ją, gorzej to zniosłam.

- Zaraz jedziemy po twój pierścień na słońce - Oznajmiłam po wypiciu.

-Po, co ? -Zapytała

- Wampiry płoną na słońcu, dlatego wychodzą tylko w nocy. Pare z nich ma pierścień, tak jak i ja. No i załatwiłam taki sam tobie - Wytłumaczyłam jej w między czasie pokazując jej mój pierścień.

- Dziękuję ! - Podziękowała mi i mnie przytuliła.

Chyba całą swoją siłą, a młode wampiry są najsilniejsze.

-Połamiesz mnie El, muszę cię nauczyć panowania nad rządzą krwi i delikatności. Bo jak nie to przy najbliższej okazji zabijesz Louisa ! - Stwierdzilam


-Och - Westchneła i mnie puściła

- Na zewnątrz nie obejdzie się bez kontaktu z ludźmi. Musisz starać się panować nad sobą. Będziesz czułą bicie ich serca i wręcz czuła ich pulsującą tętnicę. Musisz starać się to ignorować. Dam ci słuchawki na uszy by chociaż dźwięk cię nie drażnił...- Powiedziałam jej i ubrałam buty.

Ona także się ubrała i puściła muzykę na słuchawkach które jej wręczyłam. Wyszłyśmy z mieszkania zamykając je na klucz by nikt nie zastał martwego mężczyzny na jej łóżku. Zeszłyśmy na dół gdzie zastałyśmy pare fanek, Pomachałam im a El starała się utrzymywać w ryzach. Wsiadłyśmy do jej auta odpaliłam je i odjechałam z piskiem opon.


-Było dobrze ! - Pochwaliłam ją


Zdjęła kaptur i popatrzyłą na drogę.

-Za 7 godzin świta, mamy jeszcze czas - Powiedziałam widząc  że dziewczyna lekko się denerwuje i non stop z niepokojem patrzy na niebo.

-Wiem, po prostu wszystko jest inne. Nowe- Westchnęła.

- Szybko się przyzwyczaisz, zobaczysz...


Zajechałyśmy na miejsce i wysiadłyśma z jej auta.
Udałam się w stronę drzwi w wamporzym tempie i pokazałam dziewczynie że ma zrobić to samo. Jednak przybiegła w normalnym tempie.

  - Musimy popracować nad twoimi umiejętnościami Eleanor. - Stwierdziłam i weszłam bez pukania do domu.

  - Hej - Rzuciłam na powitanie

Na kanapie siedział Chris, gdy mnie zobaczył szybko się zmył.


  - Hej! - Jak z pod ziemi wyrosła przedemną wesoła Melissa.

  - Jestem Melissa - Podeszła do El i się przedstawiła.

  - Eleanor, miło mi - Powiedziała i mocno potrząsnęła jej ręką.

  Jej ust wydobyło się cichie " Auua".
Shela podeszła do El i uśmiechnęła się serdecznie.


  - Nazywam się Shela - Przedstawiła się.

  - Eleanor - Ponownie się przedstawiła.


Podała jej rękę i to był jej błąd. W El zaczęło się buzować. Usłyszała bicie jej serca. Jej zmysły zaczęły fiksować.
Szybko stanęłam milimetry przed nią i złapałam ją za twarz.


  - El, spokojnie. Eleanor, uspokój się!  Myśl o Louisie!  Patrz mi w oczy i myśl tylko o nim - Powtarzałam w kółko powoli i uspakajającym głosem.


Jej oczy powoli wróciły do normy a oddech stał się równomierny. Popatrzyła na mnie lekko przerażona i mnie przytuliła. Cicho mi podziękowała.


  - Przepraszam cie - Powiedziała i popatrzyła w stronę Sheli.

  - Jest okej, nie ma sprawy. Jesteś silna, dasz radę! - Uprzejmie powiedziała.

Gestem pokazała że mamy za nią iść.
Weszłyśmy do pokoju przepełnionego świecami i różnymi innymi dziwnym rzeczami. Najwyraźniej raj naszej młodej czarownicy.

  - Wybierz który pierścień ci odpowiada - Powiedziała i wskazała na półkę na której znajdowało się ich z dziesięć.

Eleanor podeszła i przeglądnęła wszystkie. Ostatecznie wybrała ten  :





Shela usiadła na miękkin dywanie i poprosiła mnie i Melisse o wyjście.


  - Może ja zostanę żeby El nic się nie stało - Zaproponiowałam.

  - Dam sobie radę - Powiedziała.

  - Chodź Kath, ona jest wystarczająco silna - Przekonująco powiedziała Melissa i lekko pociągnęła mnie do wyjścia






TBC.....

piątek, 6 września 2013

20. Lunch time !


Hejj ;3


Co tam ???
 Ten rozdział znowu dłuższy niż zwykle !
 Mamy nową osobę w blogu przekonacie się kim jest w trakcie czytania ! ;]

BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA RÓWNE 150 KOMENTARZY NA BLOGU !!
NO I OCZYWIŚCIE ZA PONAD 4000 WYŚWIETLEŃ !!!!

Kocham was !


Buziaki !!


9 Komentarzy - Nowy rozdział





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




*Dzień później*




-Katherine, wstawaj. Mam dla ciebie śniadanie - Usłyszałam szept Zayna.


-Zayn, daj mi spać - Westchnęłam zaspanym głosem

-Proszę ! - Poprosił mnie gładząc mój policzek.


Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na niego zaspanymi oczami.
Poczułam krew gdy tylko usiadłam do pionu. Zayn podłożył mi swoją rękę pod usta. Popatrzyłam na ranę na nadgarstku i zaczęło we mnie buzować.
Dawno się nie karmiłam więc to co chłopak właśnie robił było głupotą ! Moje oczy się zaczerwieniły i wokół pojawiły się żyły.


-Zayn, kurwa weź tą rękę. Chory jesteś ? - Krzyknęłam lekko na chłopaka i odwróciłam głowę w drugą stronę.

-Pij, proszę - Spokojnie powiedział.

-Czy ty aż tak pragniesz śmierci ? Jeżeli tak bardzo tego chcesz zamienię cię w wampira ! Będziesz martwy. Będziesz tym samym potworem co ja ! - Dobitnie i z lekką ironią krzyknelam.

- No dalej, przemień mnie ! - Poprosił cwaniacko

-Nie chcesz tego Zayn, za bardzo kochasz rodzinę i tych chłopaków...


Wstałam z łóżka i podeszłam do okna.
Usłyszałam jak Zayn cicho syknął z bólu, widać rana byłą dość głęboka.
Popatrzyłam na nieggo zza ramienia i przewróciłam oczami. W wampirzym tempie znalazłam się za nim i przegryzłam sobie nadgarstek, poczym przyłożyłam mu go pod usta. Nie próbował się wymigać i po prostu zaczął pić.

Gdy uznałam że wypił wystarczająco i rana napewno się zagoiła, wyrwałam rękę. Zayn wziął głęboki wdech i następnie przez chwilę oddychał w szybszym tempie. Wściekła na niego bez słowa zbiegłam po schodach do piwnicy. Wyjęłam jedną z torebek z krwią i szybko ją wypiłam ukajając tym moje nerwy.
Usłyszałam że ktoś schodzi do piwnicy będąc w trakcie picia drugiej torebki.
Oderwałam się od picia i oblizałam wargi. Popatrzyłam w stronę drzwi.


  - Kath, przepraszam cię. - Powiedział Zayn gdy tylko mnie zobaczył.


Nie odpowiedziałam....

Podszedł do mnie i klęknął koło mnie, siedzącej na krześle. Popatrzyłam na niego od stóp do głów i nie zwarzając na jego proszącą minę, zignorowałam go i kontynuowałam spożywanie mojego posiłku.

Gdy już wypiłam wstałam z krzesła i wymijając chłopaka udałam się do kubła w rogu pokoju by wyrzucić pustą torebkę.
Poczułam spore dłonie na moich biodrach i ciało Zayna powoli przytulające się do mojego.
Zrzuciłam jego ręce i obróciłam się twarzą do niego.

  - Zayn, zrozum. Ja nie jestem opanowanym wampirem. Pierwszy raz kiedy udało mi się powstrzymać, i nie zabić. Był przy tobie. Ale nie potrafię tobie ani sobie obiecać że przy następnym razie również dam rade. Nie chce twojej śmierci a boje się że gdy dalej będziesz mnie prowokował to ja ją spowoduję. - Szybko powiedziałam.


- Katherine, przepraszam. Po prostu to jest uczucie nie do opisania, z jednej strony bolesne a z drugiej zabiera nas w nas własny świat Kath. Cudowny, piękny świat. W którym jesteśmy sami, zaspokajam ciebie ale i zarazem siebie. - Przeprosił patrząc mi prosto w oczy.

- Wiem to Zayn, z mojego punktu widzenia jest to jeszcze lepsze niż z twojego. Ale to jest złe. Nie moge rozumiesz ? Nie opanuje się po to silniejsze odemnie. A więc proszę, nie rób tego !!- Szepnęłam

Pocałował mnie delikatnie a ja objęłam go w szyi.
Uśmiechnęłam się przez pocałunek.

-To znaczy że się zgadzasz ? - Z rozbawieniem zapytałam odrywając się od niego jedynie odrobine ustami.

- Mhmm - Wymruczał w moje usta i znowu mnie pocałował.

Mocno przyciągnął mnie do siebie w pasie a ręką zaczął delikatnie bawić sie moimi włosami.
Czułam jak co chwilę delikatnie się uśmiecha. Podsadził mnie na szafkę i stał przedemną delikatnie i z uczuciem całując mnie po ustach i ich kącikach. Co jakiś czas uraczał soczystym pocałunkiem również moją szyję.

- Kocham cię wiesz ? - Szepnął w między czasie nadal składając pojedyńcze pocałunki na mojej twarzy.

- Ja ciebie też Zayn, kocham cie cholera - Westchnęłam z uczuciem.

Pocałował mnie w nos a ja cicho się zasmiałam.
Nie chcąc już czekać pocałowałam go nieco namiętniej w usta. Oczywißcie odpowiedział mi tym samym.

  - Dobra, starczy - Zaśmiałam się po chwili i ręką odsunęłam go od siebie.
Pocałował mnie w czoło i złapał za rękę.

Czuje się jak mała dziewczynka gdy tak robi, pomimo iż bezsprzecznie nią nie jestem.

  - Będziesz jeszcze jadła czy spadamy?- Wesoło zapytał.

  - Chodźmy, jestem narazie pełna- Dostał ode mnie w odpowiedzi.

Trzymając się za ręce weszliśmy na parter i udaliśmy się do stołowego. Dzisiaj ochoty nie mam na nic, chyba przeleże cały dzień.

Położyłam głowę na jego nogach opierających się o ławę przed sofą. Ja zaś leżałam a moje nogi od kolana w dół zwosały poza sofę.

  - Mamy dzisiaj koncert wiesz - Powiedział po paru minutach filmu, gładząc moje włosy oraz mój policzek.

  - Może byś przyszła - Dodał zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

  - Ehm, no ostatecznie mogę pójść. Ale wątpie że spodoba się to reszcie twojego zespołu...- Z wyraźną niepewnością odpowiedziałam.

  - Chuj z tym Kath, na prawdę mogą pocałować się w dupę. - Przekonująco powiedział.
Pokiwałam głową zgadzając się z nim.

Ogladaliśmy jakąś komedię której szczerze nie wystawiłabym nawet oceny "niezła".

W końcu po drugim film się skończył stwierdziłam że nie dam rady tak bezczynnie siedzieć i ugotuję im obiad. Dawno nie gotowałam ale jestem pewna na 100% że tego się nie zapomina. Pamiętam jak robi się tradycyjne włoskie Spaghetti. Nauczył mnie szef kuchni z jednej restauracji mój stary kumpel , właśnie we włoszech. Uhh, to było z 50 lat temu.
Ciekawe co u niego.

Sprawdziłam czy wszystko jest i pełna lodziwu stwierdziłam że mają nawet właściwy ser...
W czasie robienia Zayn krzyknął z kanap że zarąbiście pachnie z 10 razy.
W końcu po pół godzinie jedzenue było gotowe. Nałożyłam każdemu na tależ i postawiłam je na stole podobnie jak i starty ser w miseczce oraz sałatę z ogórkami.

  - Zayn, zawołaj ich proszę na obiad, na mnie nie zareagują. Ja pójde do Louisa. - Poprosiłam.

Zgodził się i poszedł na górę a ja zaraz za nim.
Zapukałan do drzwi a zaprosił mnie do środka kobiecy głos. Zastanawiałam się kto to.

  - Hej jestem Eleanor, dziewczyna Louisa. Ty musisz być Katherine tak?  - Serdecznie się przedstawiła i zapytała.

  - Tak, zgadza się. Miło cię poznać, chciałam zawołać Louisa na obiad. Nie wiedziałam że jesteś, zaraz dołożę jedno nakrycie do stołu - Wesoło powiedziałam.  

  - Dziękuję, Louis jest w toalecie zaraz przyjdziemy- Powiedziała jeszcze przed moim wyjściem.

  Zgodziłam się i poszłam na dół nakryć jeszcze dla niej.
Potem usiadłam przy stole i czekałam aż reszta przyjdzie.
Jako pierwszy zjawił się Niall, popatrzył na mnie a następnie na jedzenie na stole i usiadł. Ale najdalej odemnie.

  - Ty to zrobiłaś? - Zapytał a w tym momencie di pokoju wszedł Liam.

Pomachałam twoerdząco głową i popatrzyłam na Liama.
Usiadł cały czas mnie obserwując.

  - Nie za dużo nakryć? - Zapytał cwaniacko Harry po wejściu do pokoju z Zaynem i ogarnięciu stołu.

  - Nie, Eleanor dzisiaj je z nami - Miło odpowiedziałam.

  - O tym akórat wiem... - Jasno sugerując o co mu chodzi odpowiedział siadając.

  - Skończ zanim pożądnie zacząłeś Hazz!- Powiedział Zayn poczym usiadł koło mnie.

  - Hah, a więc co będziesz udawać.że jesz ? - Zakpił Harry.

  - Nie, ja będe jadła. Dokładnie jak ty!  Ja też jestem człowiekiem. Tylko z dodatkowymi potrzebami rzywnościowymi, a teraz proszę bądź cicho i spróbuj Spaghetti bo uwierz lepszego nie jadłeś. - Odpowiedziałam starając się nie przesadzić z tonem.

Poczułam że Zayn delikatnie głaska mnie po udzie. Nie powiem, ukoiło to we mnie nerwy.

  - No hej!  Co to za pyszności? - Z szerokim uśmiechem na ustach zapytał Louis podchodząc do stołu z El.

  - Orginalne włoskie Spaghetti ! - Oznajmilam.


-Mniaaam !- Powiedziała El.

Zaśmiałam się a oni usiedli obok mnie.
Zaczeliśmy jeść, i po minach towarzystwa wniązkuję iż chyba im smakuje.

- Nie musisz się zmuszać do jedzenia Katherine ! I tak nic ci to nie pomoże!- Wrednie wysyczał Harry, tak że aż jedzenie stanęło mi  w gardle.

- Przestań Hazz ! - Zwrócił mu uwagę Louis.

- Harry ma racje - Tym razem odezwał się Liam.

- Nie prawda ! Znam Katherine tylko z opowiadań Louisa. Ale powinieneś być świadomy tego że jest na równi z nami ! Albo nawet wyżej ! Posiada umiejętności których my nie posiądziemy nigdy. Oraz przeżyła tyle ile my nigdy nie przeżyjemy. - Lekko wkurzona El powiedziała do Harrego.

- Zamknij się El ! Nie znasz jej to się nie wpierdalaj! - Warknął Harry

-Kurwa Harry przeginasz ! Uspokój się do cholery i daj im spokój ! - Krzyknął Louis broniąc mnie i El.

- Ty też mnie nie znasz ..... - Cicho powiedziałam i odsunęłąm się od stołu z prawie pełnym talerzem jedzenia i w moim tempie udałam się na piętro.

Wyszłam na dach przez wyjście na końcu korytarza i przeszłam na stronę na której nie będę widoczna ze strony ulicy. Usiadłam na dachu i popatrzyłam przed siebie. Podwinęłam nogi pod głowę i oparłam o kolana głowę. Patrzyłam na miasto rozwijające się stóp lekkiego wzniesienia na którym znajduje się dom chłopców. Zastanawiam się co zrobić z tym że moja ''nowa ja'' zaczyna mi doskwierać. Nie lubię być uczuciowa, delikatna i kochana. Wolę żyć moim życiem, bez problemów i bólu. Ale z drugiej strony, nie wiem czy tym życiem dałabym radę jeszcze żyć. Bo to życie, musiałoby być życiem bez Zayna, a w tym momancie nie potrafię sobie tego wyobrazić....



-Katherine ?- Usłyszałam uspokajający i spokojny głos Eleanor.

  -Tak? - Zapytałam przerywając rozmyślanie.

Zaczęła ostrożnie iść w moją stronę .
Usiadła koło mnie i wzieła głęboki wdech.

  - Louis powiedział mi o tobie bo fascynują mnie wampiry. Mam nadzieję że nie masz mu za złe. Mam pytanie, jak przebiega przemiana? -Zapytała mnie lekko zmieszana dziewczyna.

  - Ehm, nie mam. Muszę dać ci moją krew a następnie zabić, potem musisz napić się krwi aby dokończyć przemianę, a jeśli tego nie zrobisz to zginiesz.- Bez większego zainteresowania przedstawiłam jej sytuację.

  - A każdy wampir może przemienić człowieka ? - Zadała kolejne pytanie.

  - Tak każdy, ale im starszy wampir go przemieni tym silniejszym wampirem będzie.- Odpowiedziałam nabierając podejżeń ci do jej ciekawości.

  - A ile ty masz lat ? Ah no i nie denerwuję cie tymi pytaniami??- Zadała już trzecie pytanie.

  - Nie, nie ma sprawy. Ja mam 519 - Delikatnie się uśmiechnęłam i odpowiedziałam.

  - Całe życie marzyłam poznać wampira i sama nim zostać - Westchnęła cicho.

  - Uwierz mi, nie chcesz tego. Jest to cudowne ale ty jesteś za dobra. Za kochana. Tacy jak ty, żałują przemiany. - Odpowiedziałam jej lekko stanowczym tonem.

  - Nie znasz mnie tak dobrze wiesz. Każdy ma dwie strony. - Powiedziała z przekonaniem


- Przemień mnie Katherine....






TBC.....



NOWA OSOBA :



Eleanor Calder







21- letnia studentka Politechniki i Socjologii na Uniwersytecie w Manchesterze.
Dziewczyna Louisa.
Wesoła, miła, kulturalna i bardzo wyrozumiała dziewczyna.
Jest mądra i pełna ambicji co do swojej przyszłości. Od kiedy jest w związku z Louisem ma wielkie problemy z natrętnymi, wrednymi do niej i wyzwającymi ją fankami. Jednak pomimo tego jest zawsze przy Louisie i stara się wspierać i jego i fanki zespołu 1D.



poniedziałek, 2 września 2013

19. Let's drive !

Hejj :)

Co tam u was robaczki ? :P

Obawialam sie negatywow co do ostatniego rozdzialu ale chyba wam sie podobalo xD
Wybaczcie za ta przerwe ale bylam w Polsce.

BYLAM NA ZLOCIE I OGLADALAM TIU !!!
Powiem wam tyle BEST FILM EVER !!! A ludzie ktorych poznalam, ahh, szkoda gadac ! Po prostu kocham moja rodzinke Directioners ! Jestescie cudowne ! Jezeli ktos z was to czyta to : KOCHAM WAS !!!

Dobra nie zanudzam juz ! Oto kolejny rozdzial !

ENJOY !!


9 Komentarzy = Nowy rozdzial


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~








  - Hallo, wstawaj Zayn! Musisz jechać z nimi do studia. Wstawaj! - Krzyknęłam do chłopaka lekko go szarpiąc.

  - Jescze pięć minut - Westchnął 

  - Już ! Ja musze sie zająć dziewczynami. - Krzyknęłam ponownie. 
Usiadł i przeciągnął się powodując strzelenie paru kości.



  *Pół godziny później*




  - Dobra kochanie ja ide - Pocałował mnie przed resztą domowników i razem z nini wyszedł.


Weszłam do pokoju w którym ostatnio widziałam 4 fanki.
Uśmiechnęłam się do jednej która już nie spała.

-Obudź je proszę, zrobie wam za ten czas śniadanie. - Poprosiłam dziewczynę.


Pokiwała lekko głową a ja wyszłam z pokoju. Szczerze sama zgubiłam się w tym czy jestem miła czy tylko udaje. No cóż, nie ma to jak nie wiedzieć nic... Zastanawiam sję czy za zmiany które zaszły w moim życiu od kiedy poznałam tych 5 chłopców powinnam im dziękować, czy nienawidzić samą siebie za to że wogóle się do nich zbliżyłam. 
Hmm, nie wiem.
ZNOWU ! Znowu czegoś nie wiem. 
Sfiksuję. 

Włączyłam radio i starając się zapomnieć zaczęłam robić kanapki dla dziewczyn. Postawiłam je na stole i rozłożyłam talerze i szklanki do których następnie nalałam uprzednio zrobioną herbatę. Nalałam sobie do szklanki moje śniadanie i usiadłam do stołu czekając na nie. 
Zdążyłam wypić może łyka krwi gdy te zjawiły się w pokoju. 

- Jak się spało ? - Uprzejmie zapytałam. 

- Świetnie !- Usłyszałam Anne na co pozostała trójka przytakneła. 

- To bardzo się cieszę, siadajcie do stołu. Zrobiłam śniadanie, mam nadzieje że jadacie coś z tego - Wesoło powiedziałam. 

- Znowu pijesz tylko sok ?- Zapytałam mnie Sandy. 

- Tak, to taka dieta wiesz. Ale cicho, nie wolno wam nikomu mówić - Po chwili ciszy serdecznie odpowiedziałam.

 - Pewnie a mogę spróbować.?- Zapytała znowu i wyciągnęła rękę w stronę szklanki. 

- NIE - Krzyknęłam gdy dotknęła szklanki. 

Odskoczyła a cztery pary pczu zwróciły się ku mnie. 

- To znaczy , nie powinnaś bo jest z dodatkiem specjalnej witaminy która może ci poszkodzić - Niezdarnie się wytłumaczyłam. 

- Słyszałyśmy was w nocy - Z rozbawieniem oznajmiła Bally zmieniając temat.

 - Słucham ?- Zapytałam krztusząc się napojem. 

- No ciebie i Zayna - Lekko zawstydzona ale nadal rozbwiona odpowiedziała. 

- Przepraszam że robie się wredna ale to już jest za prywatna sprawa żebym wchodziła w dyskusję o nich z nastoletnimy fankami...

 Ucichły, do końca posiłku nie odezwały się już ani słowem. 

- No cóż, myślę że na was pora. Oni nie wrócą prędko więc nie ma sensu czekać. - Odezwałam się w końcu przerywając ciszę. 

- Tak, racja - Odpowiedziała zmieszana Kessie. Odeszły od stołu i skierowały się w stronę drzwi frontowych


- Możemy zdjęcie z tobą ? Z chłopacami już mamy.- Poprosiła najmłodsza z nich. 

-Oczywiście - Zgodziłam się i zrobiłam z każdą z nich zdjęcie. 

Wyszłam z domu i odprowadziłam je do bramy. Otworzyłam i pożegnałam się z nimi a one bardzo podziękowały za to co dla nich zrobiłam. Dały mi na małej karteczce swoje twittery i numery telefonu, poczym jeszcze raz podziękowały i poszły. Zamknęłam furtkę i udałam się do domu. 

Usiadłam na kanapie i wybrałam numer Melissy. Po paru sygnałach usłyszałam głos przyjaciółki w telefonie. 

- Czego chcesz ? - Zapytała ze złością. 

- Mel, o co chodzi ? Czemu jesteś zła ? - Z ogromnym zdziwieniem zapytałam.

 - Chris powiedział mi co zrobiłaś Katharina. Przegiełaś - Stwierdziła. 

- Co takiego zrobiłam ? No mów ! Co zrobiłam - Lekko wnerwiona rozkazałam. 

- On powiedział że nic z was nie będzie a ty rzuciłaś się na niego zaczęłaś całować. A gdy cię odepchnął zagroziłaś że zabijesz mnie i Sheli. A więc musiał się zgodzić i kazałaś mu najpierw się z tobą przespać a potem obiecać że z tobą będzie - Rozwścieczona wykrzyczała. 

- Ty w to wierzysz Melissa ? - Z niedowierzaniem zapytałam. 

- A czemu miałabym nie wierzyć ?! On nie okłamałby mnie, a ty tak. Mówił że będziesz zaprzeczać - Nadal nie zchodząc z tonu powiedziała.

 - Nic z tego się nie zdarzyło. Było zupełnie inaczej. Zaraz u was będę - Powiedziałam stanowczo i rozłączyłam się nie miejąc zamiaru czekać na odpowiedź. 


Pobiegłam na górę i przeszukałam wszystkie szuflady Zayna w poszukiwaniu za kluczykami do Auta. Stwierdziłam że nie moge czekać i poszłam do pierwszego pokoju który był obok. 
Był to pokój Louisa. W trzeciej z przeszukanej szuflad znalazłam kluczyki. 
Co prawda była na zamek ale z tym łatwo poszło. Dwie pary kluczy do dwóch różnych aut. Wzięłam pierwszą lepszą i zamknęłam szufladę. 

Weszłam do garażu i przeszłam kolejno koło aut próbując je otworzyć. 
Żadnego się nie udało. Przy ostatnim usłyszałam otwarcie auta ale nie ono się otworzyło. Obok znajdowały się drzwi prowadzące bóg wie gdzie. 
Znowu zamek.
 Nosz kurwa. 
To na pewno coś Louisa, on ma jakąś manie. 

Pojebany jest. Weszłam po chwili majstrowania do pomiesczenia obok. 
Był to garaż wielkości tego ale miał w sobie dwa auta. Jedno było czerwonym, sportowym i najwidoczniej jednym z najnowszych audi. 
Za to drugie zupełnie innym światem, średniej wielkości, odnowione troche podstarzałe stylem auto. W duchu modliłam się aby moje kluczyki były do Audi. 

Mone modlitwy najwidoczniej się spełniły. 
Wsiadłam do auta a w środku znajdował się klucz od bram. 

Wyjechałam na ulicę i zobaczyłam limuzynę a z niej wysiadającą piątkę moich domowników. 

O cholera, oberwie mi się. 

Louis popatrzył na mnie najpierw ze zdziwieniem a następnie ze złością. Podbiegł w stronę auta i wsiadł od strony pasażera. 

- Wysiadaj !! Już. Zostaw do cholery moje auto ! - Zaczął się na mnie drzeć.

 - Słuchaj nie mam czasu się z tobą kłócić ani cie z tąd wyrzucać więc lepiej zapnij pasy - Westchnęłam i z piskiem opon ruszyłam z miejsca. 

Jechałam z dobre 150 po terenie zabudowanym. Chłopak widząc mój styl jazdy poszedł za radą i zapiął pasy.

 - Ile to cacko wyciągnie? Bo obawiam się że mamy kłopoty- Zaśmiałam się patrząc w lusterko i widząc za sobą policję jadącą za nami na sygnale. 

- 250 , więcej nie jechałem- Stwierdził i nacisnął jakiś przycisk.

 -Co zrobiłeś ? - Zapytałam przyśpieszając 

- Ukryłem rejestrację - Z zadziornym uśmieszkiem powiedział. 

Zaśmiałam się i jeszcze bardziej przyśpieszałam. Pędziłam spokojnymi ulicami dobre 230 na godzinę w pewnym momencie zobaczyłam zastawę. Zrobiłam szybki obrót i wjechałam w inną uliczkę.

 Po 10 minutach nie jechał za nami już nikt. W między czasie zdążyłam jechać nawet 260 na godzinę. 

- Zjedź ze mną na ten warsztat- Wzkazał na warsztat obok. 

Zrobiłam jak kazał. Gadał chwilę z kimś z obsługi. Kazał podjechać mi pod coś co wyglądało jak myjka. Złożył lusterka i zakleił szyby jakąś folią -Dawaj, tylko szybko- Rozkazał komuś z obsługi. 

- Co robimy ? - Zapytałam gdy wszedł do auta.

 - Kumpel szybko zmieni kolorek auta - Zaśmiał się. 

- Wiesz co, czuję że możemy się zaprzyjaźnić- Westchnęłam 

- Nie rozpędzaj się, ale za styl jazdy masz u mnie plusa. - Stwierdził 

-Mam prawo jazdy parenaście razy dłużej niż ty - Cwaniacko powiedziałam -Ale jazdą mi nie dorównujesz- Zakpił.

 - No nie wiem, wątpie że potrafiłbyś lepiej spławić policję niż ja. - Małoskromnie stwierdziłam 

- Nie zamierzam ci już dzisiaj tego udowadniać, dajmy jej odpocząć. Ale zapytaj chłopaków ile razy już udało mi się załatwić to w jeszcze lepszym stylu. - Z pewnym siebie tonem rozkazał. 

- Uwierz mi, poza Zaynem raczej nikt ze mną nie pogada- Z nutą smutku ale i złości skróciłam temat. Nie odpowiedział. 

Po paru minutach gdy specjalna suszarka przesuszyła farbę i mogliśmy ruszać. Jechałam pod dom Meli. Cieszyłam się że udało mi się złapać kontakt z Louisem. Niby nic, jednak coś. Jego telefon zadzwonił chyba 10 raz z rzędu. 

- Nie odbierzesz ?- Z zaciekawieniem zapytałam. 

- Nie chce mi się, będą srać że się martwili że coś mi zrobiłaś. Biadolić jakim ty nie jesteś potworem a szczerze to mam tego serdecznie dość. Cały czas o tym pieprzą a mi się już przelewa - Rozdrażniony odpowiedział

 Ahhh, było jedynym co dałam radę odpowiedzieć. Myślałam że to on najbardziej mnie nienawidzi. Zatrzymałam się pod domem Melissy. 

- Muszę coś załatwić, idziesz czy zostajesz ? - Zapytałam uchylając drzwi. 

- Zostanę ale się pośpiesz bo oni dostają sraczki - Powiedział pokazując na telefon.

 Pokowałam głową zgadzając się i cicho się śmiejąc. Pobiegłam w wampirzym tempie do drzwi i weszłam do domu. 

- Melissa mam mało czasu. Siadaj a ja ci powiem jak było. - Rozkazałam dziewczynie.

 Zgodziła się. Usiadłyśmy na przeciwko siebie.

 - Nie wiem czy mi uwierzysz, ale on się na mnie mści. To Chris mnie pocałował, po mimo że nie chciałam. Gdy go odepchnęłam, kazał mi wybierać między sobą a Zaynem. A ja nie umiem wybierać między przyjaźnią a, cholera znowu nie wiem czym to nazwać - Z rozżaleniem i łzami w oczach opowiedziałam jej co zaszło.

 - Melissa ona nie kłamie - Powiedziała Shela wychodząc z pokoju obok. 

- Wiem, widzę. Przepraszam Kath że na ciebie nawrzeszczałam.- Przeprosiła mnie przyjaciółka. 

- Nie szkodzi, ale nie wiem co robić. Kocham Chrisa ale jako przyjaciela. A Zayn, nie wiem. On jest czymś więcej. - Załamana powiedziałam

 - Jesteś zakochana Katharina. Musisz przyznać się sama przed sobą. - Powiedziała Melissa 

- Trudno mi, nie wiem czy tak jest. Nie wiem co czuję. Może go kocham, nie wiem. Trudno mi przed samą sobą się przyznać że to możliwe. - Odpowiedziałam

Ze zrozumieniem pokiwała głową. A mi spadł kamień z serca. W końcu komuś powiedziałam, potrzebowałam tego. 

- Muszę iść Melissa, spotkajmy się jutro. - Pożegnałam się z nią i Sheli poczym szybko udałam się do auta. 

- Bu - Krzyknęłam nagle znajdując się koło Louisa . 

Przestraszył się ale po chwili zaczął śmiać.

 - Myślałam że pojedziesz- Odpaliłam silnik i stwierdziłam. 

- Czemu miałbym to robić? - Dość poważnie zapytał 

- Nie wiem, bo mnie nienawidzisz ?- Zapytałam 

-Nie lubie cię, to fakt. Ale po dzisiejszym rajdzie nie moge powiedzieć że nie jesteś spoko. W końcu nikt nie jest perfekcyjny. - Odpowiedział. 

- Dziękuję -Szczerze podziękowałam. 

Do domu jechałam dość szybko ale nie przeginając. Miałam parę driftów ale nie zbyt chciało mi się znów uciekać przed policją. 

Wjechaliśmy do garażu i wysiedliśmy z auta. Weszliśmy do domu gdzie już w progu znalazła się przy nas cała czwórka. 

Zaczęli krzyczeć na mnie że jestem pojebaną suką, że mam znikać z ich domu, że nie zasługuję nawet na głupie spojrzenie z ich strony. 

- Dajcie jej do cholery spokój ! Byłem z nią z przyjemności ok ? Przestańcie świrowac! Od dawna nic wam nie zrobiła a jak już to w samoobronie. Dajcie jej żyć ! Jeździcie po niej jak by codziennie wam zabijała kogoś z rodziny ! - Wydarł się Louis 

- Zabiła Toma jakbyś zapomniał !- Krzyknął Liam 

- Kurwa dajcie w końcu z nim spokój ! Wasz kolega żyje i ma się świetnie razem ze swoją rodzinką ! Miał pierścień i ja to wiedziałam! Nie chciał z wami być i specjalnie udawał że na serio nie żyje ! Wykozystał okazję. - Krzyknęłam wyrzygując im prawdę w twarz. 

Zamilkli. Zayn podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek oraz obiął w pasie. 

-Chodźmy Kath - Poprosił a ja go posłuchałam.

 Poszliśmy na górę do jego pokoju. Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w jego bluzę. Chyba pierwszy raz pożądnie się rozpłakałam. 
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach mocząc jego bluzę. 
Przytulił mnie i oparł głowę na mojej. Po chwili do pokoju ktoś wszedł. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa. 
Odwróciłam się spowrotem i poprosiłam aby na mnie nie patrzył. 

- Katherine, nie płacz. Pokazałaś mi dzisiaj że masz drugą stronę. Macie moje wsparcie. Ale tylko jak mi obiecasz że jeszcze kiedyś gdzieś pojedziemy - Stwierdził a następnie się zaśmiał. 

Popatrzyłam na niego i lekko się uśmiechnęłam 

- Obiecuję....




TBC....