środa, 31 lipca 2013

13. We'll help you Katherie.!


Hej wam :D

Nowy rozdział wyjątkowo szybko. Tak w przeoprosinach za tamta prawie
dwu tygodniowa przerwę :)

Wiem że kiedyś dodawałan częściej ale zauważcie że rozdziały były krótsze i banalniejsze ;)

A więc oto i 13. Miłego czytania.

9 Komentarzy = Nowy rozdział, a podnoszę poprzeczkę :D

Buziaki :*

Kiicciiaa

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

  - Jesteś nienormalny Zayn ! Jak możesz prowokować krwiopijcę do ataku ! Ja nie panuję nad sobą ! Mogłeś zginąć idioto!  Czy zobaczenie tego cholernego gówna wokół moich oczu jest tego warte?  - Zaczęłam się na niego drzeć tracąc panowanie nad sobą.

  - Tak to było tego warte ! Dowiedziałem się czegoś ważnego o tobie!! Nie jesteś zła, część ciebie pracuje jak zwierze, instynktowinie.! Gdy zwierze się kogoś boi, broni się przed nim agresją. Straszy go i czasami atakuje, bo chce się chronić. Ty też to robisz!  Chcesz się chronić przed ludzkimi uczuciami, przed troską i miłością z czyjejś strony. Przed tym by mieć uczucia bo boisz się że ktoś cię zrani. To proste, ty nie jesteś zła, ty boisz się być dobra.- Mówił z zaangażowaniem i zadowoleniem.

  - No niestety, Sherlokiem Holmsem ani Einsteinem  to ty nie jesteś, co daje o sobie znaki. - Westchnęłam.

  - Wiesz że mam rację - Spokojnie odpowiedział nadal upierając się przy swoim.

  - Chcesz żebym ci przyznała rację?  Pomimo faktu iż są to brednie? - Zapytałam arogancko.

  - Nigdy mi jej nie przyznasz, bo się jej boisz. Ale powoli zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego że to prawda.- Nadal brnął dalej.

Wzięłam głęboki oddech aby opanować swoje nerwy. I wysiadłam z limuzyny. Która od jakiś 5 minut stała pod domem a ja i Zayn nawet tego nie zauważyliśmy.
Weszłam do domu zamykając Zaynowi z hukiem drzwi przed nosem,  i zbiegłam do piwnicy gdzie trzymałam moje zapasy. Wyjęłam parę torebek i usiadłam na podłodze otworzyłam pierwszą i zaczęłam bardzo zachłannie opróżniać jej zawartość. Wypiłam parę torebek i spowrotem byłam sobą. Jednak w moich myślach cały czas krążyła myśl o tym że Zayna krew smakuje lepiej niż inne. Wyjątkowo. Tak ze szkoda ją wypić do końca bo wolisz zostawić sobie na później...
Trudno określić to uczucie.
Ostatnio wogóle nie umiem się połapać w tym co myślę.

Jeszcze on, nie daje mi spokoju i próbuje mi wciskać jakieś kity.
I jak tu życ?

Weszłam do swojej łazienki i powoli zrzuciłam z siebie ubranie.
Puściłam gorącą wodę w prysznicu i weszłam pod solidny strumień wody.
Ciepła woda dawała zapomnieć o wszystkim.
Powoli obmywałam całe swoje ciało czując jak każdy mięsień po kolei powoli się rozluźnia.

Po mniej wiecej 30 minutach z niechecią wyszłam spod prysznica.
Owinęłam się ręcznikiem i położyłam sobie na ramieniu uprzednio wyciśnięte włosy.
Weszłam do pokoju a na moim łóżku zauważyłam parę toreb zakupowych. Podeszłam bliżej i rozpoznałam w nich torby z zakupów z Zaynem. Koło nich leżała malutka karteczka którą z zaciekawieniem otworzyłam i zaczęłam powoli czytać.
" Zrobiłem oco prosiłaś, ta wiedźma nie żyje a Chris umiera z wyrzutów sumienia. Spotkajmy się dzisiaj, jesteś mi coś winna. Będę czekał o 22 przed domem. ~ K. "

Przewróciłam oczami a następnie położyłam się na łóżko. Nastawiłam budzik i po paru minutach odpłynęłam w objęcia morfeusza.

Obudził mnie mój najgłośniejszy budzik. Nie lubię takich pobudek no ale cóż.

Pomalowałam oczy linerem i tuszem do rzęs.
Ubrałam krótkie spodenki i luźną bluzkę odkrywającą brzuch.
Do tego kotórny w kolorze bluzki i torebkę do której wrzuciłam jedynie telefon.
Zbiegłam na dół po schodach i wyszłam przed budynek. Na moje szczęście przed domem nie było już nikogo, ani fanów ani dziennikarzy.
W innym wypadku mogłabym sobie porządnie zaszkodzić.
Wyszłam przed bramę a u mojego boku momentalnie zjawiła się osoba z którą się umówiłam.

  - Witaj - Uprzejmie powiedział

  - A więc czego chcesz w zamian ?- Zapytałam nie chcąc przeciągać.

  - Katharina, chcę żebyś zabiła jednego z tych pięciu chłopaków, a następnie wyleciała ze mną spowrotem do usa. - Wypowiedział głośno i wyraźnie.

  - Nie ma mowy, nie nawidzę cię. Nie wyjadę z tobą! - Krzyknęłam.

  - Kath, umowa to umowa. Nie zmuszaj mnie do zahipnotyzowania cie- Warknął.

  - Nie zabiję ich!  Ani chociażby jednego z nich!  Nie mam powodu.- Zdenerwowanym głosem powiedziałam.

  - Zabij ich !- Powiedział używając swojego daru.

  - Nie! - Nie wiem jak ale udało mi się odeprzeć jego hipnozę.

  - ZABIJ! - Wrzasnął ponownie mnie hipnotyzując.

Tym razem nie dałam rady. Byłam śwadoma że pomimo iż jestem świadoma hipnozy, ona zadziałała.
Co teraz. Muszę zabić jednego z nich.
Nie dam rady.

  - Dlaczego?  - Zapytałam cicho.

  - To za zasztyletowanie mojej siostry 100 lat temu. To twoja karma Katherine. Zapłacisz za to co zrobiłaś właśnie tak!  -  Wypowiedział cicho i zniknął.

W tym momencie wpadłam w histerię. Co mam zrobić. Sheli nie żyje. Nie mam żadnej czarownicy która mogłaby to odczynić.
Usiadłam na krawężniku i patrzyłam w ziemię.
Czy ta zemsta była mi potrzebna?  Odpowiedź brzmi nie.
Pomogła na 5 minut.
Nie wiem co robić. Nie mogę ich zabić. Nie potrafię.

Wybrałam numer Melissy.
Po dwóch sygnałach usłyszałam jej głos.

*Rozmowa*

  - Czego chcesz Katharina?  Nie wystarczy ci?  Powiem ci coś!  Twoja próba zabicia Sheli była nie udana!  Nie udało ci się! Znowu ! A teraz daj mi spokój. Raz na zawsze ! - Wykrzyczała mi do słuchawki.
 
  - Udało wam się, tobie i Chrisowi. Daliście radę.  Cieszcie się bo więcej tego nie usłyszycie. Udalo wam sie - Gardłowo się zaśmiałam a mój głos zaczął się trzęść.
 
  -  Co? - Po chwili ciszy usłyszałam.

  - To co słyszałaś - Roztrzęsionym głosem odpowiedziałam.

  - Przyjedź do mnie Kath, porozmawiamy. - Poprosiła.

  - Nie mamy o czym Melissa. Nic się nie stało. Niedługo się tego pozbędę.- Mój głos powoli stawał się jeszcze bardziej roztrzęsiony.

  - Proszę - Usłyszałam.

*Koniec Rozmowy*

Pójdę do niej, muszę. Inaczej nie dam rady.

*U Melissy*

  - Chris!  Chris do cholery chodź tu! - Krzyknęła głośno Melissa.

  - Co jest? - Zapytał wchodząc do pokoju. 

  - Zadziałało Chris, myśleliśmy że nie, ale zadziałało! - Z euforią powiedziała.

  - Melissa, kurwa musisz mówić szyfrem !? Co do cholery zadziałało? - Zapytał lekko wkurzony Chris.

  - No twój plan na Katherine ! Co prawda z opóźnieniem ale zadziałał!  - Wesoło powiedziała.

  - Po tylu latach w końcu się udało? !- Ze zdziwieniem zapytał.

  - Na to wychodzi Chris. - Dostał w odpowiedzi od Melissy.

*Perspektywa Katherine*

Co mam jej powiedzieć?  " Hej Melissa, wiesz nie wiem co robić bo chyba nie wiem co się ze mną dzieje. I jeszcze muszę zabić kogoś na kim chyba mi zależy bo chciałam się na was zemścić!"
Bez sens.
Od kiedy obchodzi mnie fakt co jest sensowne ?
To nie może być prawda!  Mnie nic nie obchodzi!  Mnie nie może nic obchodzić!  Ja się nie martwię!  To nie możliwe.

Weszłam do domu Melissy bez pytania i usiadłam na kanapie.

  - Hej Kath- Przywitała się nawet nie odrywająod tego co w tej chwili robiła.
  - Nie wiem co się dzieje Melissa. Nic już nie wiem. Zgubiłam się. Pomóż mi. Proszę - Cicho poprosiłam.

  - Ty nie prosisz ! - Usłyszałam z drugiego końca pokoju męski głos.

  - Proszę bardzo Chris, upokażaj mnie. No dalej. Czekam. Baw się kiedy ja na serio poraz pierwszy cię potrzebuję!  Ile razy ja ci ratowałam tyłek? ! Ile razy o coś mnie błagałeś?! No widzisz, teraz ja raz proszę. - Lekko się uniosłam.
 
  - Ty płaczesz?  - Zapytała Melissa i momentalnie znalazła się przy mnie i popatrzyła mi w oczy.

  - Ja nie płaczę i nie czuję - Zdołowanym głosem wyszeptałam.

  - Czujesz Kath, i zaczynasz się o tym przekonywać. Dlatego tu jesteś!  A my nie będziemy cię upokażać tylko pomożemy ci przez to przejść. - Stanowczo ale zarazem delikatnie wypowiedziała Melissa.

TBC....

sobota, 27 lipca 2013

12. Beginn of something new


Hej kochani :)

Wybaczcie mi tą przerwę ale spędzałam czas z częścią rodziny którą żadko widuję.
Komentarze mnie zadziwiły ! Nie wiecie jak się cieszę że się wam podoba i chcecie czytać!

Chciałabym wam coś zaproponować, jeżeli macie pytania co do bloga, lub do mnie, lub nawet do postaci z bloga, chętnie odpowiem!  Odpowiem na pytania zarówno prywatne jak i na te związane z blogiem. Pytania możecie zadawać w nowej zakładce PYTANIA.
Link : http://thirst-is-all-i-got.blogspot.com/p/pytania.html

Napiszcie w komentarzu pod tym rozdziałem co myślicie o tym pomyśle.
Czekam na pytania :D Zadawajcie w komentarzach w zakładce PYTANIA a ja odpowiem jak najszybciej :*

Buziaki <3

7 Komentarzy - Następny rozdział



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
  - Ej, ej. O co chodzi.- Zapytałam wchodząc do pokoju.

  - O ciebie - Krzyknął wściekły Louis. 
 
  - Oh, no to od początku poproszę. Chętnie posłucham.- Z zaciekawieniem powiedziałam i usiadłam na wolnym fotelu.
  - Nie ma o czym mówić od ! Wszystko jest przez ciebie ! Wszystko co złe dzieje się przez ciebie.! - Krzyknął w furii
Chciał się rzucić na mnie z pięściami.
Podbiegłam do niego i złapałam obie ręce za jego plecy.
i umieściłam w prysznicu. Puściłam lodowatą wodę prosto na niego.
Wziął głęboki wdech z szoku termicznego którego właśnie doznał.
  - Już ci lepiej?  - Zapytałam po chwili.
Chłopak pokiwał delikatnie głową i zakręcił wodę.
Rzuciłam mu ręcznik z wieszaka i wyszłam z łazienki.
  - Co mu zrobiłaś?!- Z uniesieniem zapytał Zayn.
  - Ostudziłam jego emocje - Bez wzruszenia odpowiedziałam.
Po chwili Louis wszedł do pokoju już bez ubrania, jedynie w ręczniku owiniętym wokół pasa.
  - Ja już pójdę.- Powiedziałam cicho i wyszłam z pokoju.
 
Udałam się do swojego pokoju i położyłam na miękkim łóżku.
Popatrzyłam w sufit a w moje myśli znowu wkroczyły słowa Chrisa.
" Moja śmierć była jednym z bodźców które pomogły ci czuć ! Strata Melissy była drugim. A wyznanie Zayna, chociaż nie było go w planach i było prawdziwe, było trzecim"
I ta cholerna myśl przebiegająca przez moją głowę "Może on ma racje"
A chwilę później poprawka "A co JEŚLI on ma racje? "
Wzięłam głęboki wdech i wyjęłam telefon z kieszeni.
Z grymasem na twarzy wybrałam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
  - Katharina - Radośnie i zarazem tajemniczo powiedział partner mojej rozmowy.
  - Przyjedź do mnie, wiesz gdzie teraz jestem. Musisz mi pomóc. - Powiedziałam szybko poczym się rozłączyłam. 
Popełniam błąd, duży błąd. No ale cóż, raz się żyje.

*Godzinę później*
  - Witaj Kath - Powiedział cicho mężczyzna za mną.
  
  - Witaj.Musisz mi pomóc- Odpowiedziałam stojąc tyłem do niego.
  - Potym co zrobiłaś masz czelność mnie o cokolwiek prosić?- Zapytał ze zdenerwowaniem wyczuwalnym w głosie.
  - Pomóż mi a zrobię jedną rzecz której sobie zażyczysz - Pewnie odpowiedziałam.
  - Hmm, co mam zrobić ? -Zapytał
  - Jesteś jednym z pierwszych, rozkaż Chrisowi zabicie Sheli.- Odpowiedziałam mu cicho.
  - Za taką drobnostkę dostanę spełnienie 1 życzenia?  -Z kpiną zapytał
Pokiwałam głową na tak i popatrzyłam za okno.
Wypowiedział ciche ok i już go nie było.
Zemsta smakuje słodko, gorzej z tym co musze zrobic wzamian.
Sprawa z Zaynem, również nadal mnie nurtuje.
Dwie sprawy na głowie na której nie było od ponad 500 lat żadnych zmartwień.
Ugh mam to wszystko w dupie.
Podeszłam do pokoju obok i cicho zapukałam.
  - Prosze - Spokojnie powiedział chłopak.
Na mój wodok przewrócił oczami i odwrócił głowę w drugą stronę.
  - Eh, pójdziesz ze mną na zakupy - Zapytałam go cicho.
  - Żartujesz tak?  - Z rozbawieniem rzucającym się w oczy zakpił.
  - Nie, Zayn naprawdę muszę. Mam zamało ciuchów ze sobą. - Błagalnym tonem odpowiedziałam. 
Popatrzył na mnie a potem w bok.
  - Możemy iść, też mi się coś przyda. - Obojętnie powiedział.
*15 minut później*
  - Idziesz Kahterine? - Krzyknął Zayn
  - Już - Dostał w odpowiedzi.
Popatrzył na mnie z wzrokiem z którego dało się wyczytać " Jesteś pewna że chcesz wyjść za dom? ".
Pokiwałam głową na tak i uśmiechnęłam się.
Gdy stanęliśmy przed drzwiami Zayn delikatnie splótł nasze dłonie.
Z niedowierzaniem popatrzyłam na nasze ręce a później jego. Jego wyraz twarzy był pusty.
Przez ciało chłopaka przeszedł ciepły dreszcz, a serce zaczęło bić szybciej.
Zastanawiał się czy to.przez fakt że trzyma za rękę potwora czy fakt że coś do niej czuje.
Jej nowe doświadczenie w postaci dreszczy również zamieszało w głowie.
Zayn otworzył drzwi od furtki a oczy obojga zaczęły być drażnione przez lampy błyskowe aparatów.
Przeszli obok paparazzi i wsiedli do limuzyny.
  - Masz tak codziennie ?- Zwróciłam się do niego.
  - Prawie - Z niezadowoleniem odpowiedział.
Dojechaliśmy pod centrum handlowe i wysiedliśmy z limuzyny.
Zayn ponownie złapał mnie za rękę ale tym razem pewniej.
Znowu to dziwne uczucie.
*5 Godzin później*
  - To się nazywa zrobić zakupy - Zaśmiał się Zayn gdy wsiedliśmy do limuzyny.
Podczas zakupów chłopak kompletnie wyluzował. Nagle był kimś zupełnie innym w stosunku do mnie. Trudno mi powiedzieć co o tym myślę. W zasadzie, żaden człowiek nie był mi nawet przyjacielem, no może jak byłam jeszcze człowiekiem.
  - Jednak masz drugą stronę- Powiedział wyrywając mnie z zamyślenie.
  - O czym ty mówisz? - Ze zdziwieniem zapytałam.
  - O tym że posiadasz drugą stronę. Nie jesteś tylko wredną i bezduszną wampirzycą - Odpowiedział cicho patrząc za okno.
  - Mylisz się, po prostu jestem dość dobrą aktorką Zayn. - Z nadzieją na wiarę w moje słowa wytłumaczyłam się.
  - Nie Katherine, nie da się być tak dobrym aktorem.
  - I nie zaczynaj z gadką o 500 latach- Przerwał chęć mojej obrony.
Pokręciłam głową i odwróciłam głowę w drugą stronę.
  - Boisz się prawdy, swoich uczuć.- Stwierdził pewnie.
  - Ja nie mam uczuć! - Krzyknęłam patrząc mu prosto w twarz.
Wokół moich oczu pojawiły się widoczne żyły a miejsce wokół nich posiniało. Moje zęby wysunęły się a z moich ust wydobył się cichy warkot. Mój oddech przyśpieszył.
Chłopak widocznie nie wzruszony moim stanem dotknął miejsca wokół moich oczu.
Szybko odwróciłam głowę i cicho westchnęłam.
  - Pokaż mi - Poprosił.
 
  - Nie ma co pokazywać - Wysyczałam.
  - Owszem, jest. Pokaż. -Jeszcze raz poprosił.
Wyrównałam oddech i starałam się ochłonąć. Moje oczy wróciły do normy.
Popatrzyłam w jego stronę.
  - Zrób to jeszcze raz. - Poraz trzeci dzisiaj mnie poprosił.
  - Nie.

Ponownie popatrzyłam za okno gdy nagle usłyszałam ciche szmer a nastę pnie poczułam silną woń metalowwj cieczy.
Szybko odwróciłam głowę i zobaczyłam Zayna ze scyzorykiem w ręku i raną na wewnętrznej stronie ręki. Nie na żyle ale bardzo blisko.
Z moimi oczami ponownie stało się to co wcześniej. Widok krwi przyprawił mnie o furię. Nie piłam krwi od rana.
O moim opanowaniu nie było mowy.
Chłopak na dodatek bezczelnie podkładał mi rękę pod usta.
Znaki wokół moich oczu były tak wyraźne że wręcz sprawiały mi ból.
W tym momencie resztki tego co jest u mnie z człowieka wyparowały. Zamieniłam się po prostu w drapieżnika którym jestem.
Przyległam ustami do jego rany i zaczęłam pić. W końcu wgryzłam się szpiczastymi zębami a chłopak westchnął cicho.
Przez jego ciało przechodziły miłe fale ciepła. Bolało go co robiła ale również zaspakajało.
Nagle całą orgię przerwano.
Nagle odczepiłam się od jego ręki i w błyskawicznym tempie obróciłam głowę.
Pierwszy raz udało mi się nad tym zapanować. Pierwszy raz. Nie zabiłam swojej ofiary.
  - Przepraszam Katherine.- Odezwał się cicho
 
...

sobota, 20 lipca 2013

Buziaczki :*

A więc właśnie dzisiaj już kończy się mój tygodniowy pobyt w egipcie.
Z tej okazji misiaczki moje kochane macie ode mnie pozdrowienia i buziaczki ze słonecznego Marsa Alam w Egipcie.

Kocham was i bardzo dziękuję za ilość komentarzy *0*
Jesteście cudowni! !

Jutro postaram się dodać nowy rozdział.

poniedziałek, 15 lipca 2013

11. How do i supposed to call this feeling?

Hej ;)

A więc oto i 11.
Informuję 6 osób o rozdziałach a komentarze są 4 i to jeszcze nie wszystkie od tych właśnie osób.
A więc zasada 6 komentarzy = Nowy rozdział.
Zauważyłam komentarz od pierwszego chłopaka na blogu !! Miło mi że czytasz! No i witam! :*

~~~~~~~~~~~

*Dzień pózniej.*

Pobudka z burczącym brzuchem nie należy do moich ulubionych. Wtedy najmniej nad tym panuję. I jeszcze śpię w domu w którym mieszka piątka ludzi.
No cóż, nie ręczę za siebię!
Ubrałam się w "podarte" rurki i zwykły czarny t-shirt na szerokich ramiączkach.

Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie koło Liama.
  - Hejka Lili - Zaśmiałam się i usiadłam koło chłopaka.
  - Lili? Odwala ci? - Ze znudzeniem zapytał.
  - Milej bo zostaniesz moim śniadaniem. - Zarawarczałam.

Chłopaka przeszły ciarki.
  - Idę na miasto, jestem głodna - Rzuciłam i po dwóch sekundach mnie nie było.

Pobiegłam w jakąś ciemniejszą i opuszczoną uliczkę. Dostrzegłam młodego silnego chłopaka i zaczęłam za nim iść. Wampiry to łowcy, to taki mój rodzaj polowania. Szłam za chłopakiem spory kawałek aż w końcu się odwrócił.
  -Potrzebujesz czegoś?- Zapytał zdezorientowany i najwyraźniej wkurzony.

  - Ciebie. - Namiętnie powiedziałam poczym wpiłam się w jego usta.

Po paru sekundach wbiłam sę zembami w wewnętrzną stronę jego wargi a krew zaczęła wypełniać jego usta. Chłopak nie wiedział co zrobić. Po części to co robiłam sprawiało mu przyjemność. Gdy jego krew była na wykończeniu powoli zaczął opadać z sił. Złapałam go i podtrzymałam by nie upadł. Gdy poczułam że wydobyłam z niego wszystko możliwe, pozwoliłam jego ciału opaść na ziemię.

  - Katharina, Katharina zawsze miałaś styl kochanie - Usłyszałam męski głos za sobą.

Odwróciłam się i zobaczyłam osobę której miałam nadzieje nie zobaczyć już nigdy.
Chciałam odbiedz i go wyminąć, niestety przy nim nie było to możliwe. Złapał mnie za rękę.

  - Nie tak szybko złotko - Zaśmiał się

Popatrzyłam na niego ze wściekłością i warknęłam pod nosem.

  -Jako człowiek zdawałaś się pałać do mnie większą sympatią.- Powiedział nadal kpiąc.

  - No widzisz, już nie jestem człowiekiem i nie pałam do ciebie jakąkolwiek sympatią misiu-  Odpyskowałam mu. 

  W chwilę znalazł się za mną.

  - Słuchaj mnie Katharina, ja cię przemieniłem ale jak będziesz niemiła mogę i zabić. Zastanów się czy tego chcesz. - Wyszeptał chuchając goracym powietrzem na moje ramie i kark.

  - Czego ode mnie chcesz Klaus? Nie uwierzę że jesteś tu bez powodu. - Spoważniałam bo dokładnie wiedziałam że on nie żartuje i jest skłonny mnie zabić w 5 sekund.

  - Stęskniłem się za tobą - Namiętnym głosem powiedział i znowu stanął przedemną.

Zbliżył się a mi zrobiło się niedobrze.
Pocałował mnie a ja zrobiłam to samo co przed chwilą mojej ofierze. Wbiłam mu się w wewnętrzną wargę. Klaus syknął i lekko mnie odepchnął.

  - Jak zrobiłam to chwilę temu stwierdziłeś że mam styl. Chciałam podtrzymać moją reputację.- Wrednie powiedziałam i zniknęłam mu z oczu.

Po drodze do willi chłopaków zahaczyłam o szpital i ukradłam pareset torebek z krwią.

  - Macie może jakąś wolną lodówkę ? -  Zapytałam wchodzac do stołowego 

  - W piwnicy - Odpowiedział mi Niall

Wrzuciłam wszystko do środka a dwie wziełam ze sobą.
Jedną zostawiłam w kuchni w lodówce a drugą wlałam do wysokiej szklanki.
Podeszłam do stołowego i usiadłam między Niallem a Louisem.

  - Chce ktoś łyczka? - Zapytałam

  - Pewnie - Powiedział Niall i napił cie czerwonego płynu nie wiedząc co to.

Po chwili wypluł płyn i zaczął się krztusić.

  - Co to jest? - Krzyknął 
  - No to jest akurat ABrh+ - Bez wzruszenia odpowiedziałam
  - I ty się dziwisz że cię nienawidzę! - Z obrzydzeniem krzyknął.

Zaśmiałam sie gardłowo i popatrzyłam na Louisa
  - Łyczka? - Zapytałam śmiejąc się.

Popatrzył na mnie z obrzydzeniem i poszedł za Niallem.

Drzwi do domu się otworzyły i zamknęły z hukiem.
Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna.
Nie było go od kiedy wczoraj wyszedł.

  - Hej Zayn, martwiliśmy się - Powiedziałam z udawaną troską
  - Ty się nie martwisz - Odpowiedział ze złością.

Przewróciłam oczami.

  - Nie ważne, idziemy na spacer. - Odpowiedziałam mu.

  - Powaliło cię do reszty?- Zapytał z kpiną.

- Masz pójść ze mną. W końcu jesteśmy parą- Zaśmiałam się.

  - Miałem to powiedzieć mediom. Tylko tyle chciałaś tak?- Zapytał wkurzony.
  - Tak, ale zmieniłam zdanie. Masz coś przeciwko? - Zapytałam poczym napiłam się czerwonej cieczy.
 
Z kącika moich ust spłynęła stróżka krwi. Poczym zmysłowo i z apetytem ją oblizałam.
Nie odezwał się, rzucił mi pełen obrzydzenia wzrok poczym poszedł na górę.
Przewróciłam oczami i pobiegłam w jego stronę. Zanim zdążył wejść do pokoju ja stanęłam przed nim. Dzieliło nas parę milimetrów.

  - Zrób to - Ponętnym głosem szepnęłam
  -No dalej, pocałuj mnie. -Dodałam po chwili.

Jego mina wyraźnie ukazywała to jak się właśnie czuł. Nie wiedział co robić.

  - Czy to ty ? To kolejna z twoich "mocy" ? Mieszasz mi w uczuciach ? - Krzyknął potrząc mi w oczy.

Byłam naprawdę zdziwiona tym że aż tak nie może uwierzyć w to że czegoś ode mnie chce.

  - Nie Zayn, to nie moja moc. Jakbym ją miała, może użyłabym jej na tobie.
Ale nie użyłabym jej na samej sobie.- Odpowiedziałam mu cicho i zeszłam po schodach.

Zbiegł za mną i złapał mnie za ramie.
Wyszarpnęłam je i popatrzyłam ze zdziwieniem.
  - Co to miało znaczyć ? Przecież ty nie masz uczuć.! - Zapytał kładąc nacisk na "nie" oraz "masz".

Szczerze sama nie wiedziałam co się dzieje. Nie jestem sobą od jakiegoś czasu. Nie wiedząc co mu odpowiedzieć, obróciłam się i w wampirzym tempie znalazłam się w ogrodzie.
Usiadłam na bujanej ławce.
Wzięłam głęboki wdech i popatrzyłam przed siebie. I co dalej.

Nagle usłyszałam czyjąś rozmowę.
Dochodziła z góry, słyszałam co do słowa dzięki mojemu wyostrzonemu zmysłowi.

*Rozmowa*

Z (Zayn) - Niall muszę ci coś powiedzieć.
N (Niall) - No mów, ale zamknij drzwi.
Z - Nie wiem jak to powiedzieć, sam nie umiem tego określić.
N - Usiądź, weź głęboki wdech. A potem po prostu to z siebie wyrzucić.
Z - Wczoraj ją pocałowałem, wiesz kogo. I nie żałuje. To znaczy z jednej strony bardzo a z drugiej czuję się spełniony. Ale chcę więcej. Nie wiem o co chodzi. Co to jest. Nigdy tego nie czułem. Do nikogo. Nie wiem co to za uczycie i jak je nazwać.
N - Jak mogłeś zakochać się w potworze?
Z - Nie zakochałem się!
N - Ona się nami bawi ! Zabija i grozi ważnym nam ludziom ! A TY się zakochujesz.! Znosiliśmy i akceptowaliśmy twoje bunty i wszystko inne. Ale tu miarka się przebrała.
Z - Myślałem że jesteś moim najlepszym przyjacielem, że mnie rozumiesz!  I akceptujesz! No i że mnie wspierasz!
N - Wszystko ma swoje granice Zayn. I ty dobrze o tym wiesz.

Gdy usłyszałam trzask drzwi zrozumiałam że Zayn wyszedł z jego pokoju.
Dziwinie się czuję. Muszę z kimś pogadać. Ale zabijając Sheli, straciłam jedyną przyjaciółkę.

  - Chris, nawet nie wiesz jak bym chciała żebyś tu był. - Cicho powiedziałam i skierowałam wzrok na ziemię.

  - Zawsze kiedy mnie potrzebujesz - Usłyszałam za sobą.

Przeraziłam się słysząc to. Odwróciłam się i zobaczyłam właśnie jego. Stał przedemną cały i zdrowy.
Nie wiem czemu ale w moich oczach pojawił się mokry płyn który nie gośćił w nich od paruset lat.
Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
Przytulił mnie mocno a ja znowu poczułam się dobrze.
  - Podziałało, ty czujesz! - Radośnie stwierdził
  - Co podziałało Chris ? - Wkurzona zapytałam
  - Czyli nie zaprzeczasz?!-  Zapytał a bardziej stwierdził.
  - Zaprzeczam! Ale najpierw chce wiedzieć co zadziałało! - Krzyknęłam.
  - Moja śmierć była jednym z bodźców które pomogły ci czuć ! Strata Melissy była drugim. A wyznanie Zayna, chociaż nie było go w planach i było prawdziwe, było trzecim.-  Odpowiedział mi Chris
  - Czyli ty przeżyłeś, Sheli jak mniemam też. Jak mogłeś mi to zrobić?  Nie wierzę w to! Nienawidzę cię!  Już cię tu nie chcę!  - Nakrzyczałam na niego czując się zdradzona.

Spróbowałam wbiec do domu ale zatrzymał mnie. Znalazłam się w jego ramionach.
  - Puść mnie do cholery!- Krzyknęłam starając się wyrwać.

Nie odzywając się nadal mnie trzymał.
A ja nadal sie się szarpałam. Jestem bardzo silna, ale przy o tyle starszym i nadal pijącym ludzką krew wampirem, nie mam szans.
Byłam tak wściekła że o panowaniu nad sobą nie było mowy.
Wbiłam mu się w kark i szarpnęłam parę razy.
Popatrzyłam na chłopaka łapiącego się za szyję z bólem w oczach.
Szybko znalazłam się w moim pokoju.
Usiadłam na łóżku i popatrzyłam przed siebie z nienawiścią w oczach.
W tej chwili nie wiedziałam co zrobić. Nie pierwszy raz byłam ofiarą spisku, ale pierwszy raz ze strony przyjaciół.
Nie czułam do nich nienawiści przez całe moje życie. A teraz nagle nie czuję do nich NIC poza nią.
Z zamyślenia wyrwały mnie krzyki w domu. Nie byłam pewna kto na kogo krzyczy i dlaczego. Z braku powodu zaciekawiło mnie to.
Udałam się na miejsce całego zamieszania. Lekko uchyliłam drzwi i zobaczyłam Louisa krzyczącego na Zayna.
 

  TBC..

środa, 3 lipca 2013

10. One step closer


Hej :3

Oto i kolejny <3

ZAPRASZAM DO CZYTANIA INFORMACJI ORAZ NOWEJ ZAKŁADKI "Bohaterzy"

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

  -Kawy ?- Zapytała mnie przyjaciółka krzątająca się w kuchni.

  -Masz może torebki?  Mało dzisiaj jadłam - Zapytałam się.

  -Mam, zaraz ci dam. - Zaśmiała się.

  -Ty dalej na diecie zwierzęcej? - Zadałam kolejne pytanie.

  -Pół na pół. - Z uśmiechem na ustach odpowiedziała.

Po chwili Melissa postawiła przede mną duży kielich z czerwoną cieczą i usiadła na fotelu naprzeciwko.
Nadpiła łyk niezidentyfikowanego przeze mnie napoju i uśmiechnęła się.
  -Co cię tu sprowadza? - Zapytała Melissa

  -Nie mogę przyjść od tak do przyjaciółki? - Zapytałam cwaniacko

  -Znam cię od czasów twojego ludzkiego życia Katharina. Nie oszukasz mnie. - Z pewnością w głosie oznajmiła.

  -Masz pełno czarownic wokół siebie a ja potrzebuje pomocy - Odpowiedziałam.

  -Kath, jak prowadzisz kolejną gierkę i do tego potrzebujesz czarownicy to nie licz na pomoc. - Odpowiedziała mi ze złością.

  -Pomóż mi! - Błagalnym tonem rozkazałam.
  -Prosze- Dodałam po chwili.

Pomimo że była niezadowolona, pokiwała głową zgadzając się.

  - Dobrze, pomogę jej ale tylko bo prosisz Melissa - Zgodziła się Shela.

Popatrzyłam na nie ze zwdziwieniem bo nie słyszałam aby Melissa ją prosiła. Musiały porozumiewać się telepatycznie. Było to dziwne, wiedźmy raczej nie łapią kontaktu telepatycznego z wampirami.
Popatrzyłam na nie jeszcze raz i zrozumiałam że w tym wypadku jednak to możliwe.
- W towarzystwie na ucho się nie mówi. Myślę że telepatia dużo się od tego nie różni- Powiedziałam z lekką złością w głosie.

Melissa popatrzyła na mnie i zaczęła się śmiać.
  -Kiedy się zorientowałaś? - Zapytała

  -Jakieś 10 minut temu-Odpowiedziałam dając mocno do zrozumienia że jestem coraz bardziej wściekła.

  -Oj Katharina, musisz się przyzwyczaić - Zaśmiała się Melissa

Podbiegłam do niej w wampirzym tempie i przygniotłam ją za szyję do ściany.
  -Nie prowokuj mnie! Piję ludzką krew, jestem silniejsza! - Krzyknęłam.

Po chwili to Melissa przygniotła mnie do ściany, tak mocno że zaczęłam mieć problemy z oddychaniem.
  -A ja jestem ponad 400 lat starsza i mam czarownicę za przyjaciółkę. To ty mnie nie prowokuj skarbie, chyba że chcesz stracić jedyną przyjaciółkę czyli mnie, oraz twoją głowę.- Tym razem to ona przez zęby powiedziała poczym mnie póściła.

Złapałam się za szyję i potarłam bolesne miejsce.

  -Pomożesz mi wiedźmo? - Zapytałam oschle patrząc na Shelę.

  -Pomogę Katharino - Odpowiedziała po telepatycznej konsultacji z moją przyjaciółką.
  -Chodź za mną - Poważnie dodała.

Udałam się za dziewczyną, weszłyśmy do jakiegoś ciemnego pokoju. Wypowiedziała dwa słowa i w pokoju zapaliły się świece.
Usiadła na zoemi przed dwoma świecami i pokazała mi głową że mam usiąść naprzeciwko, tak też zrobiłam. Siedziałyśmy w kręgu, wszędzie poza nim oraz wąską ścieżką którą do niego weszłyśmy , stały świece.

  -Czego potrzebujesz - Zapytała cicho.

  -Josh Devine, potrzebuję jego adres, status emocjonalny, stopień zżycia z one direction i gdzie jest teraz- Powiedziałam wprost.

Złapałam mnie za ręce i zaczęła wypowiadać jakieś zaklęcie, po chwili wszystkie świece zapłonęły. Na szczęście włączyłam nagrywanie. Shela zaczęła mówić.
- <Adres>, singiel, bardzo zżyty są jak bracia, jest w hotelu....(Adres) - Powiedziała

  -Wspaniale- Burknęłam pod nosem zadowolona.

Puściłam jej ręce i wyłączyłam nagrywanie. Wstałam i chciałam się oddalić.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zaczęła się dusić. Podbiegłam do niej błyskawicznie i pomogłam jej wstać. Popatrzyłam na nią.

  -Kath, czy mi się wydawało czy ty się przestraszyłaś?  Ty się martwiłaś!! - Zapytała a następnie stwierdziła.

Pośpiesznie wybiegłam z pokoju a następnie bez pożegnania z domu.

Parę przecznic dalej zamówiłam taksi i pojechałam na adres chłopaka. Weszłam do hotelu i pojechałamna odpowiednie piętro.
Zapukałam do jego pokoju i gdy zjawił się w drzwiach rzuciłam się na niego oplatając rękoma jego szyję. Całowałam go namiętnie. Gdy w końcu się od niego oderwałam popatrzyłam na niego i udałam zaskoczenie.
  -O jezu przepraszam, pomyliłam pana z kimś- Udawanym przepraszającym głosem pisnęłam.

Popatrzyła na mnie i spowrotem przyciągnął mnie do siebie. Zamknął za mną drzwi i mnie do nich przyparł.
Zdjął ze mnie marynarkę i rzucił ją na podłogę. Ja obróciłam się i przejęłam inicjatywę. Lekko się odsunęłam i podałam mu rękę.
  - Katherine - Wyszeptałam mu prosto w usta.
  -Josh - Odpowiedział i też podał mi rękę.

Odsunęłam go lekko od siebie i zaśmiałam się lekko.
  -Dobrze całujesz Josh - Zaśmiałam się.

  - Tobie też nie można tego odmówić- Zaśmiał się.
 
-Mogę wejść ?- Zapytałam słodko.

  -Właśnie wychodze do kumpli z zespołu- Dostałam w odpowiedzi

  - Pojadę z tobą a jak wrócimy pokaże ci na co mnie stać. Co ty na to? -Namiętnym głosem zapytałam
 
  - Jak mógłbym odmówić- Zgodził się od razu.
 
 
*Pół godziny później*

  -Jesteśmy na miejscu. Jakby co to jesteś moją dziewczyną ok? - Zapytał

Pokiwałam głową zgadzając się z nim i uśmiechnęłam.
Mogłabym zostać aktorką, zrobiłabym furrorę.

Chłopak zadzwonił domofonem a ja stanęłam obok aby w kamerce mnie nie zobaczyli.
Złapał mnie za rękę i lekko pociągnął w stronę drzwi.
Weszliśmy do domku ale wszyscy byli w stołowym.

  -Hej chłopaki, chcę wam kogoś przedstawić - Powiedział zachęcająco i poszedł ze mną do stołowego.
  -To moja dziewczyna, Katherine.-Dodał gdy cztery pary oczu już na nas patrzyły.

Wszyscy zbledli widząc mnie z Joshem za rękę.

  -Kto przyszedł? - Zapytał schodzący po schodach Niall

Na mój widok również zbladł.

- Ej,co z wami ? - Popatrzył na nich ze zdziwieniem.

Uśmiechnęłam się tajemniczo i w wampirzym tempie oplątłam jego szyję.

  -A więc Zayn, albo ogłaszasz że to co powiedziałam jest prawdą. Albo Josh skończy jak ten wasz Tom.- Lodowatym głosem oznajmiłam.

  -Puść go Katharina - Usłyszałam za plecami głos Sheli.

Moja głowa zaczęła explodować.W uszach zaczęło mi piszczeć.
Na ostatkach sił które mi zostały przez jej małe doświadczenie, podeszłam do niej i skręciłam jej kark. Ból, zniknął.
Popatrzyłam na Melisse.

  -Zabierz ją lepiej do domu i już się nie wtrącaj. - Melodyjnie rozkazałam patrząc Melissie w oczy.

Nie miała wyjścia, w 2 sekundy już jej nie było. Cała 6 pobiegła w czasie tego zajścia na górę, muszę ich znaleźć.
W pare sekund byłam pod pokojem z którego ich słyszałam.
Zamknęli się w prywatnym "skarbcu".
Pokój z grubymi metalowymi drzwiami. Pewnie trzymają tam wartościowe rzeczy.Z rozpędu kopnęłam drzwi w miejscu zamka na odcisk palca.
  - To miało mnie zatrzymać tak ? - Z kpiną zapytałam zaraz po wejściu.

  - Dobrze, powiem że jesteśmy razem. Zadowolona ? - Po chwili ciszy Zayn powiedział.

  - I dacie mi pokój ?- Zapytałam 

  - Oczywiście. - Dodał 

  - Grzeczny chłopak - Dostał ode mnie w odpowiedzi.
 
Udałam się na dół i usiadłam na kanapie w stołowym.
Włączyłam pierwszą lepszą grę na ps3 i zaczęłam grać. Jak na razie wszystko idzie jak najbardziej po mojej myśli.

  - Nie próbuj mnie znowu zabijać - Wściekłym tonem zawarczałam słysząc za sobą skradającą się osobę.
 
Gdy usłuszałam że ktoś nie rezygnuje z wściekłością wstałam i szybko znalazłam się z nią.
Popukałam chłopaka po plecach i zobaczyłam Zayna. Wyrwałam mu kawałek drewna.
  - Oj nie ładnie tak się zakradać.- Upomniałam go.

Popatrzyła na chłopaka stojącego milimetry od niej. W jego oczach nie było ani odrobiny strachu.
Był nie wiele wyższy, ale jednak.
Patrzył mi cały czas prosto w oczy, nie lubię tego.
Przez chwilę ja wampir, poczułam się słaba i bezbronna. Nie spodobało mi się to. Ale jemu najwidoczniej owszem.
W końcu po paru minutach stania w ciszy, wpił się w moje usta. Całował namiętnie i zachłannie. Mocno złapał mnie za pośladki nie przestając całować.
Gdy w końcu zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie.
Popatrzyłam na niego z zadowoleniem, a on pokręcił głową chyba nie dowierzając w to co właśnie zrobił, i trzaskając drzwiami wybiegł z domu.

  - Co tu się stało? ! - Krzyknął zbiegający po schodach Liam

  - A nic takiego,  twój przyjaciel zrobił coś czego chyba żałuje - Zaśmiałam się

  - A konkretniej - Zapytał

  - Pocałował mnie, ahh no i przekaż Josh'owi że przy Zaynie, wymięka - Bez emocji powiedziałam.

W środku jednak byłam ogromnie zadowolona.
Moje metody działają, i nikt mi teraz nie wmówi że nie.

...

wtorek, 2 lipca 2013

INFORMACJA

Hejj ;3

Jak niektórzy z was wiedzą, niektórzy może nie, mieskam w Austrii.
Na ferie i wakacje jestem w Polsce u rodziny i mam ograniczone możliwości jeśli chodzi o pisanie. Rozdziały na pewno się pojawią ale nie liczcie na to że więcej niż dwa :(

Przepraszam ;(

Buziakii

ZAPRASZAM NA ZAKŁADKĘ BOHATERZY!!