Hej, kochani! :)
Tutaj przyjaciółka Nati. Niestety mam złą wiadomość. Prosiła mnie, abym Wam napisała, że przez jakiś czas nie będzie żadnych postów, za co bardzo przeprasza. :( Obie mamy nadzieję, że jak najszybciej wróci i wtedy pewnie wyjaśni o co chodzi. Możecie się jej spodziewać na około połowę stycznia, co niestety nie jest jeszcze pewne. Poprosiła również, żebym Wam życzyła w jej imieniu Wesołych, jednokierunkowych świąt oraz szczęśliwego nowego roku! Aby rok 2014 był lepszy niż 2013 oraz, żeby spełniły się WSZYSTKIE noworoczne życzenia. Pewnie chciałaby jeszcze powiedzieć, że was kocha. :) (Ale na pewno nie mocniej, niż mnie :P)
Ja również życzę wam wszystkiego co najlepsze w 2014 roku i spotkania 1D !
Buziaczki. <3
Wiki . xx
poniedziałek, 23 grudnia 2013
wtorek, 17 grudnia 2013
34. Weak, Weaker, Me...
Hej dziobaki ♡
Dzisiaj dość długi i jak dla mnie dobry rozdział.
Kocham was kicianators.!!!
No i oficialnie mam smiley !
Ahh, w rozdziale bedzie scena erotyczna, kto nie lubi, niech ominie.
9 Komentarzy = Nowy Rozdział.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Wypuść mnie do cholery - Krzyknęłam szarpiąc się w jego ramionach.
- Uspokuj się kurwa - Warknął.
Wgryzłam się w jego dłoń moimi długimi kłami.
Oderwał ode mnie swoją rękę a ja to wykorzystując szybko się wyrwałam i rzuciłam do ucieczki.
Nie zdążyłam zabiec daleko gdy poczułam ręce na biodrach silnie przyciągające mnie do siebie oraz po chwili strzykawkę we wgłębieniu mojej szyi.
Nie zdążyłam zabiec daleko gdy poczułam ręce na biodrach silnie przyciągające mnie do siebie oraz po chwili strzykawkę we wgłębieniu mojej szyi.
Zrobiło mi się słabo poczym zemdlałam.
Rozejrzałam się dookoła lekko panikując.
Znajduję się na wygodnym łóżku w pokoju urządzonym dostojnie i delikatnie.
Zdecydowanie styl Klausa.
A więc wiem tyle, jestem w jego mieszkaniu lub domu.
Wstałam z łóżka i podeszłam do zasłoniętego okna.
Wstałam z łóżka i podeszłam do zasłoniętego okna.
Odsłoniłam je i poczułam jak zaczynam płonąć od silnych promieni słonesznych. Zaczęłam krzyczeć i rzuciłam się w tył.
Po omacku zaczynając czuć prawdziwe płomienie na skórze starałam znaleźć miejsce bez słońca.
W końcu dotarłam do rogu pokoju, usiadłam i zwinęłam kolana pod nos.
Głośno i szybko oddychając czułam ulgę gojących się ran.
W końcu dotarłam do rogu pokoju, usiadłam i zwinęłam kolana pod nos.
Głośno i szybko oddychając czułam ulgę gojących się ran.
Ten drań zabrał mi mój pierścień słoneczny.
W tym momencie jak na zawołanie wbiegł do pokoju i popatrzył na okno. Przez chwilę na jego twarzy zapanował strach i ból jednak po chwili odnalazł wzrokiem mnie siedzącą w skuleniu w rogu pokoju.
Głośno odetchnął.
Głośno odetchnął.
Podszedł do okna i zasłonił zasłony.
Popatrzyłam na niego z pustką na twarzy.
- Oddaj mi mój pierścień - Warknęłam
- A może by tak dziękuję ? - Zakpił idąc w moją stronę.
- Mam ci dziękować za to że wstrzyknąłeś mi werbenę następnie zabrałeś mój pierścień a na końcu zamknąłeś w pokoju z widokiem na słońce przez co prawie spłonęłam.? Jeszcze mnie nie pojebało - Kpiącym i zimnym głosem mu się odgryzłam.
- Hah, oj Katherine, Katherine, nic się nie zmieniasz kochana.- Westchnął i wyciągnął rękę by pomóc mi wstać.
Pociągnął mnie tak że wylądowałam w jego ramionach.
- Tak się poznaliśmy - Szepnął.
*Bułgaria, 1496*
- Co tak piękna panna robi w środku lasu - Zapytał groźnym ale i szarmanckim głosem spoglądając na mnie siedzącą pod wielkim drzewem.
- Co sprawiło iż tak młody dżentelmen nie dowiedzi - Odgryzłam się jak to w mym zwyczaju.
Uśmiechnął się zadziornie i wyciągnął rękę w moją stronę. Podałam mu swą dłoń.
Przyciągnął mnie do swej klatki piersiowej tak że aż zabrakło mi tchu. Popatrzył mi w oczy i delikatnie się uśmiechnął.
Przyciągnął mnie do swej klatki piersiowej tak że aż zabrakło mi tchu. Popatrzył mi w oczy i delikatnie się uśmiechnął.
*teraz*
- Tak, pamiętam. Trudno zapomnieć najgorszy dzień mojego życia. - Parsknęłam.
- Na tamten czas nazywałaś go najlepszym- Odpowiedział patrząc gdzieś za mnie.
- To było ponad 500 lat temu. I to jest to z czym nie potrafisz się pogodzić - Patrząc mu prosto w oczy zimno powiedziałam.
Odepchnęłam go od siebie i udałam się na "moje" łóżko.
Westchnęłam i przewróciłam oczami widząc że go to tknęło.
Czego on oczekuje ? Że co 50 lat będzie mnie porwał a ja nagle przez to się w nim od nowa zakocham ?
Myślałam że etap natrętnego dziecka ma za sobą. Od to patrzcie jak człowiek się może pomylić.
- Ile zamierzasz mnie tu trzymać ? Tak jak co 50 lat ? Rok ? Dwa lata ? Kiedy w końcu do cholery zrozumiesz że Cię nie kocham. Że Cię nie na widzę. Że się tobą brzydzę od kiedy tylko zacząłeś zmuszać mnie do bycia z tobą i porywać co jakiś czas by zryć mi psychikę. Kiedy to w końcu zrozumiesz.? Kiedy pojmiesz że nigdy cię już nie pokocham ? Nie po tym co mi zrobiłeś. Nie po tym jak wymordowałeś, po moim zerwaniu z tobą za to że zmieniłeś mnie w wampira, całą moją rodzinę. Nie po tym, jak zabiłeś moje własne dziecko. Nie po tym jak zabrałeś mi wszystko to dzięki czemu nie wyłączyłam swoich uczuć. Nie po tym, jak przez ciebie pierwszy raz straciłam człowieczeństwo. Nie po tym, jak przez ciebie stałam się potworem. - Spokojnie z bólem w głosie wydusiłam z siebie.
- Wow, nie spodziewałem się że tak bardzo przejęłaś się śmiercią ojca który uważał cię za miastową dziwkę, matki która odselarowała cię od twojego dziecka oraz własnie tego dziecka które i tak chciałaś zabić będąc z nim w ciąży. - Odgryzł się i podszedł do mnie łapiąc mnie za nadgarstki i mocno przygniótł do łóżka.
- Pomimo wszystkiego co było. To była MOJA rodzina oraz MOJE dziecko. Pamiętaj że nigdy ci tego nie wybaczę, i proszę, nie żądaj tego ode mnie. Jak czułbyś się gdyby ktoś zabił ci twoją siostrę opraz braci ? No właśnie, tak się czuję od jebanych 500 lat. Zrozum,Zaakceptuj, Odpuść. - Wykrzyczałam mu w twarz.
- Pomimo wszystkiego co było. To była MOJA rodzina oraz MOJE dziecko. Pamiętaj że nigdy ci tego nie wybaczę, i proszę, nie żądaj tego ode mnie. Jak czułbyś się gdyby ktoś zabił ci twoją siostrę opraz braci ? No właśnie, tak się czuję od jebanych 500 lat. Zrozum,Zaakceptuj, Odpuść. - Wykrzyczałam mu w twarz.
Pociągnął mnie w górę tak że byłam zmuszona stanąć na równe nogi.
- Nigdy nie odpuszczę - Wyszeptał i nachylił się nade mną.
Nie myśląc o tym co robie plunęłam mu prosto w twarz.
Wytarł twarz w danym miejscu z groźnym wyrazem twarzy.
Wytarł twarz w danym miejscu z groźnym wyrazem twarzy.
Nie zauważając kiedy jego ręka nawiązała bolesny kontakt z mym policzkiem, nawet nie czując kiedy pod wpływem jego siły, poleciałam do tyłu.
Szybko wstałam i popatrzyłam na niego z wściekłością. Ten zniknął i za chwilę pojawił się za mną.
- Nie prowokuj mnie księżniczko, nie opłaca ci się - Wyszeptał nachylając się do mojego ucha.
Poczułam jak jego delikatne usta dotykają skóry na mojej szyi. Powoli przesuwając usta całował każdy kawałek mojej szyi.
Gdy próbowałam mu się wyrwać przyciągnął mnie do siebie tak że szansa na ucieczkę, była zerowa.
- Wypuść mnie ! Wypuść słyszysz ?- Krzyczałam na całe gardło.
Po chwili ujrzałam coś co miało uratować mi życie. Damon podbiegł do Klausa i z całej siły uderzył go kijem baseball'owym. Ten upadł na ziemię chwilowo tracąc świadomość.
Wpadłam w ramiona Damona a ten długo się nie zastanawiając wziął mnie na ręce i zbiegł na dół.
- Damon stop !- Krzyknęłam gdy był krok od otwarcia drzwi.
- On mi zabrał pierścień. Muszę tu zostać. Odejdź. Wypuści mnie. To potrwa najdłużej rok. Dam radę. Ratuj się, bo gdy się obudzi bądź pewny że cie zabije.- Rozkazałam
- Katherine nie zostawię cię. - Westchnął stawiając mnie na równe nogi.
- Owszem zrobisz to- Szybko odpowiedziałam
- Dobrze - Zgodził się..
Głęboko w sobie miałam nadzieję że się nie zgodzi.
Ale zrobił to.
Jednak wiem że mnie nie zostawi.
Dlatego kazałam mu ratować samego siebie, bo po mnie wróci.
Nie dlatego że boje się o jego życie.
- Ale wrócimy jak tylko załatwię ci pierścień - Dodał.
- Wrócicie ? -Zapytałam ze zdziwieniem.
- W aucie są wszyscy którzy mogli być potrzebni, Melissa, Shela, Chris i Niall. - Wytłumaczył.
- Żegnaj - Szepnęłam przytulając go.
- Wrócimy - Również szepnął i już go nie było.
Powoli udałam się na górę.
Wow, dopilnował tego by w dosłownie całym domu nie było słońca.
Podeszłam do nadal nie przytomnego Klausa.
Podeszłam do nadal nie przytomnego Klausa.
Zaciągnęłam go do jego sypialni. Zeszłam do kuchni po lód i zawinęłam w szmatkę.
Wróciłam do Klausa i przyłożyłam mu lód do głowy.
Szczerze nawet nie wiem po co.
Szczerze nawet nie wiem po co.
Ale wole tą chwilę którą będę musiała czekać na pierścień, przeżyć.
Usiadłam na fotelu i mu się przyglądałam.
Po chwili otworzył oczy i popatrzył prosto w moje.
Po chwili otworzył oczy i popatrzył prosto w moje.
- Co tu się stało ?- Warknął.
- Damon się stał. Ale odszedł gdy mu powiedziałam o pierścieniu - Cicho odpowiedziałam
- Czyli wróci niedługo z nowym pierścieniem - Stwierdził i wyjął telefon.
Wybrał numer.
- Witaj, załatw mi trzech świeżaków - Powiedział i zakończył rozmowę.
- Po co ci oni ?- Zapytałam podejrzliwie.
- Przywitamy twego przyjaciela w ciekawy sposób. -Zaśmiał się
Popatrzyłam na niego z wściekłością na co się zaśmiał.
*Dzień później*
Wieczór, już jest ciemno, pada deszcz. Siedzę na parapecie patrząc z nadzieją za nie.
- Twoi przyjaciele nie przyjdą - Szepnął
Scena Erotyczna
Podszedł do mnie i ściągnął mnie z parapetu i rzucił na łóżko zaraz obok.
Położył się zatrzymując miedzy nami milimetrowy odstęp.
Zaczął mnie całować po całej szyi i dekoldzie.
Nie miałam siły z nim walczyć szczególnie zważając na to jak dobry jest w tym co robi.
Zresztą czemu by go nie wykorzystać skoro i tak niedługo stąd wyjdę?
Jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę a ja zaczęłam jeździć rękoma po jego torsie.
Jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę a ja zaczęłam jeździć rękoma po jego torsie.
Czułam jak jego krocze napierające na moje zaczyna rosnąć.
Pomogłam mu zdjąć z siebie bluzkę a następnie i stanik.
Zaczął delikatnie pięścić moje piersi.
Lizać je i co jakiś czas ssać.
Trzymałam ręce w jego włosach przyciągając do siebie.
Czułam przyjemne pulsowanie w moim kroczu.
Zaczęłam rozpinać jego spodnie gdy ten robił mi malinkę na szyi.
Po chwili i moje i jego spodnie leżały gdzieś na ziemi.
Zaczęłam rozpinać jego spodnie gdy ten robił mi malinkę na szyi.
Po chwili i moje i jego spodnie leżały gdzieś na ziemi.
Podniósł mnie z łóżka i w wampirzym tempie przygniótł do ściany. Czułam przez jego cienkie bokserki jego biznes napierający na moje krocze.
Pozbył się moich stringów a ja opatulułam go nogami.
Nie przestawał całować mnie po każdym możliwym miejscu na szyi.
Po chwiki to ja przejęłam inicjatywę i przygwoździłam go w wampirzym tempie do innej ściany.
Jednym ruchem pozbyłam się jego bokserek i przyległam do niego łącząc nasze usta ale i pocierając moim kroczem o jego penisa.
Czułam jak zaczyna dyszeć w moje usta.
Nie wytrzymał i podbiegł ze mna do łóżka.
Praktycznie mnie na nie rzucił i po chwili z pełną siłą wbił się we mnie.
Ruszał się mocno, wchodząc we mnie do końca lecz powoli.
Po chwili jednak zaczął robić to coraz szybciej i szybciej.
Traciłam dech.
Rozkosz jaką mi dawał była niewyobrażalna.
Krzyczałam na cały głos.
On dyszał robiąc to coraz mocniej, gwałtowniej, szybciej i z furią.
Masował moje piersi co jakiś czas całując mnie w usta.
*3 godziny później*
Wszedł do pokoju z winem i szybko znalazł się koło mnie.
Nalał białego wina do obu kieliszków poczym jeden mi podał.
Nalał białego wina do obu kieliszków poczym jeden mi podał.
- Wypijmy za to że niedługo stąd zniknę-Zaśmiałam się wznosząc kieliszek.
- Życzę ci w tym powodzenia - Podstępnie szepnął, uniósł kieliszek w górę gdzie ten zetknął się z moim.
Wiem że on coś knuje. Ale wiem też że Damon nie jest na tyle głupi bu złapać się w sieć.
- Mamy kogoś - Warknął chłopak pojawiając się w pokoju.
- Przyprowadźcie go tu - Rozkazał krótko Klaus.
Z przerażeniem patrzyłam na drzwi modląc się by nie był to Damon. Gdy zobaczyłam jak trójka chłopaków idzie z szarpiącą się dziewczyną, odetchnęłam z ulgą. Jednak widząc kim jest ta oto dziewczyna zaczęłam panikować.
- Wypuście ją w tej chwili - Warknęłam sprawiając że moje oczy zaszły czerwienią a wokół nich wyszły żyły.
- Nie wypuszczacie jej puki ja tego nie powiem - Warknął.
Melissa plunęła na Klausa a ten do niej podszedł.
- Ty jebana suko - Warknął.
W tej chwili poczułam jak ktoś nakłada mi coś na palec a następnie zamykając mi usta wyskakuje ze mną bezszelestnie z pokoju.
Na dole popatrzyłam na wybawce i poznałam Chrisa
.
- Chris póść mnie ! Kurwa nie zostawię jej tam! - Krzyknęłam.
- Ona jest przynętą. Ma broń zaraz go uśpi i ucieknie. - Wytłumaczył
- Ich jest czterech ! A ta trójka jest wyszkolona z tego co słyszałam ! Wracam tam - Szybko oznajmiłam.
- Pójdę z tobą. - Westchnął
Wbiegliśmy na górę. Lecz już ich tam nie było. Nagle koło nas pojawił się Niall.
- Teleportacja rządzi - Zaśmiał się.
- Wybaczcie. Są na dole. Chodźcie - Westchnął.
Udaliśmy się za farbowanym blondynem.
Na dole udał się do piwnicy a w niej dotknął ściany w paru miejscach po czym ta się przesunęła
Na dole udał się do piwnicy a w niej dotknął ściany w paru miejscach po czym ta się przesunęła
- Skąd t..-Wydusiłam.
- Nie zapominaj kim jestem - Przerwał mi w trakcie
Weszliśmy do środka gdzie już po chwili usłyszałam krzyki.
Pobiegłam w wampirzym tempie do ich źródła.
Wbiegłam do pomieszczenia w którym byli.
Melissa była przywiązana do wielkiego urządzenia za obie nogi oraz ręce.
W stronę jej serca automatycznie zbliżał się ogromny drewniany kołek z góry.
Gdy Niall tylko to zobaczył jego oczy zamieniły się w białe a wielka maszyna powoli się rozwaliła uwalniając Melissę.
Po chwili wszystkie kawałki drewna rozpadły się na małe kawałki i zaczęły opadać na ziemię. Melissa pobiegła do nas i wpadła w ramiona Chrisa.
Ouch.
- Uciekamy - Zarządził Niall.
Wszyscy zaczęli biegnąc do wyjścia.
Nagle wydobył się krzyk Nialla. Melissa szybko zwróciła z chęcią pomocy mu.
My również wróciliśmy.
Reszta działa się w ułamku sekundy.
Reszta działa się w ułamku sekundy.
Melissa stała w ramionach jakiegoś człowieka i byli otoczeni ogniem. Po chwili rozdzielono mnie z resztą i stałam otoczona razem z nimi. Niall dostał czymś w głowę. A Chrisa uspali.
- Teraz posłuchaj, byłem miły. Jednak wy niezbyt. Za co zapłacisz patrząc na śmierć przyjaciółki - Syknął.
Nie zdążyłam się ruszyć.
Zobaczyłam jak mężczyzna z obrzydliwym wyrazem twarzy wbija kołek prosto w jej serce.
W pokoju zapadła cisza.
We mnie, pękło.
Łzy strumieniami wydostawały się z moich oczy.
Zaczęłam krzyczeć. Nie wiem nawet co i jak głośno.
Zobaczyłam jak mężczyzna z obrzydliwym wyrazem twarzy wbija kołek prosto w jej serce.
W pokoju zapadła cisza.
We mnie, pękło.
Łzy strumieniami wydostawały się z moich oczy.
Zaczęłam krzyczeć. Nie wiem nawet co i jak głośno.
Zostałam zamknięta w małej cichej sali zwanej moim umysłem.
Moje ciało, mój umysł, moje zmysły. Żadne nie dopuszczało do siebie tego co się właśnie stało.
Ogień ustał.
Bezwiednie pobiegłam do dziewczyny i uklękłam nad jej zimnym ciałem.
Moje ciało, mój umysł, moje zmysły. Żadne nie dopuszczało do siebie tego co się właśnie stało.
Ogień ustał.
Bezwiednie pobiegłam do dziewczyny i uklękłam nad jej zimnym ciałem.
- Wstawaj, no Melissa. Błagam nie lubię tak się bawić. Wstawaj. Chodźmy stąd. Błagam. Chodź. Melissa
- Trząsłam nią, krzyczałam.Całe moje ciało trzęsło się.
Było mi zimno.
Pusto.
To koniec.
Nie dam rady.
Znowu sprowadzili na mnie moje emocje.
A on znowu odebrał mi kogoś bliskiego....
TBC...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Osobiście pod koniec rozdziału płakałam.
Mam nadzieję że wam się podobało.
Mam nadzieję że wam się podobało.
Że kontynuujecie czytanie.
I tu prośba. Jak czytasz skomentuj ! Dla ciebie pare sekund a dla mnie kopniak w dupę.
I tu prośba. Jak czytasz skomentuj ! Dla ciebie pare sekund a dla mnie kopniak w dupę.
Kocam was ♡♡♡
piątek, 6 grudnia 2013
33.When everything goes right, something has to be wrong...
Hejj kicianators :3
Znowu taka przerwa ;---;
Mialam praktyki w tym tygodniu i padalam spac o 18 wybaaczcie !
Jak mijaja wam mikolajki ?
Mi swietnie ! Dostalam Kase na Smileya i w poniedzialek ide robic ! ahdgjgsavdgjsv *o*
Kocham waaas :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Perspektywa Liam'a*
- Liam, co jest ? - Zapytał niepewnie Niall.
- Niall, mamy problem. - Cicho powiedziałem.
- Co jest ?- Zapytał ponownie mój przyjaciel.
- M-M-Moi rodzice będą tu za 20 minut. - Wyjąkałem.
- Co w tym złego ?- Niepewnie zapytał.
- Niall pomyśl ! Ty jesteś jebanym jasnowidzem ! Ja ledwo panującym nad sobą wampirem ! Mamy tu także Eleanor ze skręconym karkiem która obudzi sie nie wiadomo kiedy i jakbyś zapomniał również jest wampirem wiec będzie wściekła i głodna. Hmm, pomyślmy mamy też rzygającą krwią i ledwo żyjącą wampirzycę która od jakiegoś czasu niszczy nam życie, jej dwóch żyjących od prawie 1000 lat przyjaciół i teraz jakiegoś jebanego pierwotnego wampira. Czy teraz rozumiesz co do cholery w tym złego ? - Wydałem się a wokół moich oczu pojawiły się żyły co sam wyczułem.
- Spokojnie ogarniemy to - Podjął próbę uspokojenia mnie.
- No pewnie, schowamy ich wszystkich do kurwa piwnicy.- Zakpiłem z wściekłością
Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk otwierającego się zamka. W drzwiach stanęła Perrie z Jade.
- Jeszcze kurwa was brakowało - Syknąłem
- Miłe powitanie - Warknęła Jade.
- Nie wkurzaj się. Za 20 minut będą tu jego rodzice a sytuacja w domu niezbyt temu sprzyja - Wytłumaczył mnie Niall.
- Pomożemy ci jakoś to ogarnąć. Co z Zaynem ?- Powiedziała a następnie zapytała Perrie
- Dziękuję, Zayn w sumie coraz lepiej. Ponoć Katherine gorzej. - Westchnąłem
- Myślałam że już z nią okej. - Szepnęła.
*Z perspektywy narrator'a*
Katheriene leżała na łóżku z nadzieją iż Klaus się pojawi. Nie zdając sobie sprawy z tego co dzieje się na dole.
Jej rozmyślania nad śmiercią przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
Jej rozmyślania nad śmiercią przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
- Witaj Katharina - Zabrzmiał w pokoju melodyjny głos.
Częściowo przestraszona popatrzyła na mężczyznę.
Czego można się spodziewać po wampirze który żyje tyle czasu i może zabić ją jednym ruchem?
Podszedł do niej szarmanckim uśmiechem i usiadł na jej łóżku.
Czego można się spodziewać po wampirze który żyje tyle czasu i może zabić ją jednym ruchem?
Podszedł do niej szarmanckim uśmiechem i usiadł na jej łóżku.
- Słyszałem że mnie potrzebujesz.- Szepnął
- Niestety. - Bez emocji powiedziała
- Co jest ?- Zapytał prosto z mostu.
- Chyba umieram, i ty musisz mi uratować życie. - Niechętnie syknęła.
- A co jeśli tego nie zrobię ?- Zarozumiale zapytał.
- To chyba umrę - Bez wzruszenia rzuciła.
*W tym samym czasie ; na dole*
- Kurwa, dobra to tak, Niall zawołaj Chrisa. Perrie ostrzeż Katherine, Damona i tego trzeciego. Jade znajdź Louisa i Eleanor, pomóż mu ją zanieść do piwnicy i tam zamknijcie ją na czas snu. A ja, ja zadzwonię do mamy by się nie spieszyli i staram się wymyślić wymówkę i załatwić nam dodatkowe 20 min - Rozdał polecenia zdenerwowany Liam.
Każdy przystał na propozycję i zabrał się za swoje.
Liam wyjął telefon z kieszeni i głęboko westchnął. Wybrał numer mamy i nacisnął zieloną słuchawkę. W tej samej chwili ktoś zadzwonił do bramy. Serce mu stanęło. Podszedł do drzwi z telefonem przy uchu i widząc na małym monitorku pokazującym kto stoi przed bramą Melissę oraz Shelę kamień spadł mu z serca. Otworzył im bramę a następnie drzwi.
W międzyczasie mama w końcu odebrała telefon.
Liam wyjął telefon z kieszeni i głęboko westchnął. Wybrał numer mamy i nacisnął zieloną słuchawkę. W tej samej chwili ktoś zadzwonił do bramy. Serce mu stanęło. Podszedł do drzwi z telefonem przy uchu i widząc na małym monitorku pokazującym kto stoi przed bramą Melissę oraz Shelę kamień spadł mu z serca. Otworzył im bramę a następnie drzwi.
W międzyczasie mama w końcu odebrała telefon.
*Rozmowa*
- Hej synek - Usłyszał entuzjazm w jej głosie.
- Hej mamuś, mam prośbę. - Błagalnym tonem odpowiedział jej Liam.
- Słucham skarbie - Serdecznie powiedziała.
- Czy dali byście mi 20 minut ?- Zapytał niepewnie pokazując przy okazji wchodzącym do domu dziewczynom że mają być cicho.
- Ale kotuś my za 10 minut jesteśmy - Z lekkim rozbawieniem powiedziała i się wyłączyła.
*koniec rozmowy*
- Kurwa nie. - Syknął i walnął pięścią w ścianę.
Louis i Jade właśnie wnieśli Eleanor do piwnicy a Shela popatrzyła pytającym wzrokiem na Liama.
- Melissa, Shela, nie czas na to. Naprawdę. Pójdzcie na górę i zawołajcie każdego, co do jednego. Nawet umierającą Katherine - Poprosił
- Co jest ? Potrzebowałeś mnie - Zapytał Chris ni stąd ni z owąt znajdujący się za Liamem.
- Jak mam być przy rodzicach normalny. Jak sprawić by nie zauważyli że nie żyję. ?- Zapytał po chwili.
- Spokojnie Liam, nie zauważą, to ludzie. Jedynie nie możesz poczuć krwi bo wtedy twoje oczy zrobią się czerwone i się zdradzisz.
- Dobra dziękuję. - Szorstko rzucił.
- Dobra dziękuję. - Szorstko rzucił.
*Na pięć minut przed przyjazdem Karen oraz Geoff'a*
*Wszyscy znajdujący się w domu, poza El, w jednym pokoju*
*Wszyscy znajdujący się w domu, poza El, w jednym pokoju*
Katherine na wpół nie żywa trzymała się kurczowo Damona.
Zaś Zayn stał podtrzymywany przez Harrego i Perrie.
- Dobra słuchajcie, jesteśmy w jednym domu przedstawiając 7 wampirów, 2 wilkołaki, 1 czarownicę, 1 jasnowidza oraz 4 ludzi. Z czego 1 człowiek i 1 wampir umierają, jeden wampir leży JESZCZE nie żywy w piwnicy, jasnowidz ma dużo za silne moce no i jeszcze mamy kurwa 1 wampira chorego psychicznie oraz jeszcze jakiegoś jebanego pierwotnego. A za parę minut w tym domu zjawią się moi rodzice. A więc tak, wszycy razem idziecie na górę, rozdzielacie się po górnym piętrze i nie wydajecie z siebie ani dźwięku. Błagam, postaram się szybko ich pozbyć i umówić poza domem. Ale błagam te 20 minut musicie mi dać. - Zimnym głosem przemówił Liam.
*Pięć minut później*
Wszystko dograne, nie ma co się nie udać. Chyba.
Chociaż w sumie, nie ma co się łudzić że wszystko wyjdzie jak ma wyjść. Przygotowany na najgorsze. Liam chodził w kółko i mówił sam do siebie. Najważniejsze jest aby moim rodzicom nic się nie stało. I tego właśnie zamierzam. Powiedział na końcu pewny siebie.
Zaniósł na stół zrobione minut wcześniej przez Pezz. Delikatnie uśmiechnął się do dziewczyny robiącej razem z Jade sałatkę.
Chociaż w sumie, nie ma co się łudzić że wszystko wyjdzie jak ma wyjść. Przygotowany na najgorsze. Liam chodził w kółko i mówił sam do siebie. Najważniejsze jest aby moim rodzicom nic się nie stało. I tego właśnie zamierzam. Powiedział na końcu pewny siebie.
Zaniósł na stół zrobione minut wcześniej przez Pezz. Delikatnie uśmiechnął się do dziewczyny robiącej razem z Jade sałatkę.
- Nie denerwuj się, to zwykłe odwiedziny. Wszystko będzie dobrze. - Pocieszyła do Jade podając mu miskę z gotową sałatką.
- Wiem, bo nie dopuszczę by tak nie było. I mówię to przy was. Nie zawacham się zabić nikogo jeżeli moim rodzicom spadnie włos z głowy - Warknął.
- Rozumiem. - Odpowiedziała mroźno Perrie.
Rozmowę przerwał dzwonek do bramy.
Perrie i Jade w chwilę zniknęły na górze a Liam odstawił sałatkę na stół i otworzył bramę.
Karen i Geoff powolnym krokiem udali się ku drzwiom przy których oczekiwał ich Liam.
Perrie i Jade w chwilę zniknęły na górze a Liam odstawił sałatkę na stół i otworzył bramę.
Karen i Geoff powolnym krokiem udali się ku drzwiom przy których oczekiwał ich Liam.
- Kochany - Szepnęła Karen przytulając syna.
- Mamo, chodźmy do środka - Wydusił chcąc odsunąć się od jej w tej chwili za bardzo zbliżonej tętnicy.
- Karen, kochana posłuchaj syna - Westchnął Geoff.
Weszli razem do domu.
Liam odwiesił rzeczy rodziców i poszli na kanapę w salonie.
Liam odwiesił rzeczy rodziców i poszli na kanapę w salonie.
- Co u ciebie Liam, czemu tu tak cicho ?- Zapytał go ojciec z uśmiechem na ustach.
- A u mnie dobrze, hmm, chłopacy są na mieście - Lekko się jąkając odpowiedział.
*W pokoju Katherine*
- Jakbyś pare godzin temu powiedział mi że umiera, nawet bym się nie przejął. - Westchnął Klaus patrząc na Damona.
- Ale w sumie, możesz się jeszcze przydać - Tym razem zwrócił się do coraz słabszej dziewczyny przegryzając nadgarstek.
Popatrzył jej prosto w oczy. Strach i Duma złączyły wzrok. Uśmiechnął się.
Przyłożył jej nadgarstek prosto pod usta a ta zaczęła łapczywie pić. Jej oczy zrobiły się czerwone a w okół nich pojawiły się
wyraźniejsze niż zwykle żyły.
Z jego ust wydobył się cichy jęk.
Dziewczyna czuła jak z sekundy na sekundę wzrasta jej siła.
Czuła się w końcu na siłach by wykonać jakikolwiek ruch. Nie było łatwo ale w końcu odezwała się od jego ręki.
- Dziękuję - Szepnęła i wstała na równe nogi.
- Damon, byłbyś tak miły i zostawił nas na chwilę samych ? - Poprosił uprzejmie Klaus.
Damon popatrzył na Katherine a gdy ta kiwnęła głową zgadzając się, wyszedł po cichu z pokoju.
- Katharina, pragnę cię poprosić byś wyjechała ze mną. - Westchnął błagalnie.
- Klaus błagam, wylecz się w końcu ze mnie. Zrozum że to co było już minęło. A uczucie łączące nas pareset lat temu. Nie wróci. - Przewracając oczami wytłumaczyła
- Prawda jest taka Katherine, że próbowałem zapomnieć. Ale nie umiem.- Szepnął.
- A drugą stroną medalu jest to, że zawsze dostaje czego chcę, dokładnie jak ty młoda damo. Oraz mam dość biegania za tobą - Warknął i złapał dziewczyne w tali.
*Na dole*
Wszystko układało się świetnie. Aż za świetnie.
W momencie gdy Liam chciał powoli żegnać się z rodzicami, z góry wydobył się głośny damski pisk a chwilę później dźwięk rozbijanego szkła.
Rodzice Liama popatrzyli na niego z przerażeniem. Jak na zawołanie również w drzwi od piwnicy zaczęła nawalać Eleanor.
- C-c-co to ma znaczyć, c-c-co tu się dzieje do cholery - Wyjąkał ojciec Liama.
- Mamo,tato, cicho, spokojnie to nic. - Podjął próbę uspokojenia ich.
Nagle stukanie w piwnicy ustało a chwilę później wydostał się z niej zapach krwi.
Reszta działa się szybko.
Za szybko.
Zaczął tracić kontrolę.
Damon zbiegł na dół z krzykiem że Katherine została porwana.
Damon zbiegł na dół z krzykiem że Katherine została porwana.
Chris zaraz po nim starając się uspokoić Liama.
Jego rodzice z przerażeniem patrzyli na odbywającą się tu scenę.
Po 10 minutach na dole zapanował chaos.
Uczestniczyli w nim wszyscy.
Uczestniczyli w nim wszyscy.
Perrie uspokajała Zayna próbującego się wyrwać.
Jade i Chris, Liama. Damon wybiegł z domu.
W końcu nikt nie wiedział co się dzieje.
A szczególnie przerażeni rodzice Liama.
W końcu nikt nie wiedział co się dzieje.
A szczególnie przerażeni rodzice Liama.
Widząc swojego syna w postaci potwora, jego dwie przyjaciółki w żółtych oczach i wielkich kłach jak i Liam, oraz resztę rozpanikowanych osób.
W końcu Niall stanął na środku łapiąc Shelę za rękę i zaczeli wypowiadać nie zrozumiałe nikomu słowa.
Po chwili w pokoju zrobiło się biało.
Pojawiła się mgła i wszyscy ucichli.
Gdy mgła opadła do zobaczenia były jedynie bezwładne ciała leżące na ziemi w całym pokoju oraz Shelę stojącą za rękę z Niallem na środku pokoju.
Po na prawdę krótkiej chwili także i oni opadli na drewnianą podłogę zapadając w głęboki sen.
Po na prawdę krótkiej chwili także i oni opadli na drewnianą podłogę zapadając w głęboki sen.
TBC....
niedziela, 24 listopada 2013
32.I'm wondering when it's gonna be over...
Hej moje kochane ♡
Kicianators przepraszam was strasznie ! Ponad wszystko !
2 tygodnie was zaniedbałam.
Przepraszam ale miałam testy i w ogóle.
2 tygodnie was zaniedbałam.
Przepraszam ale miałam testy i w ogóle.
Muszę się wam pochwalić czymś ! Zostałam pokazana z przyjaciółką na #1DDay !!
Dobra już was nie zagaduje, oto rozdział ! :
9Komentarzy = Nowy Rozdział
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nie zainteresujesz się wybawcą ? -Zapytał zbliżając się do mnie na tyle że moja klatka piersiowa dotykała jego.
- Da rade, nie umrze. - Znudzinym głosem odparłam
-Hmm, wydaje mi się że jednak są plusy tego że wyłączyłaś uczucia. - Szepnął stojąc tak że nasze ciała się stykały i jedyne co nas jeszcze dzieliło to jego przewaga wzrostem.
Wspięłam się na palce i zbliżyłam do jego ucha.
- Nie wydaje mi się abyś nawet w momencie gdy nie mam uczuć miał u mnie szansę. - Zakpiłam odsuwając go od siebie.
- Nie próbuj z nią, za wysoki poziom braciszku. - Wydobyło się z drugiego końca pokoju.
- Damon. - Westchnęłam.
- Chodź tu - Szepnął.
Podbiegłam do niego i stanęłam kawałek przed nim.
Przytulił mnie delikatnie
.
- Myślałem że nie żyjesz Katherine - Weszeptał w moje włosy
-I'm a survivor - Również szepnęłam
Wydostałam się z jeko ramion i udałam w stronę schodów.
Gdy przy nich stałam zdałam sobię sprawę z tego że stoję centralnie w środku odstępu dzielącego Chrisa i Damona.
Czułam ich wzrok na sobie co sprawiało mi cholerną przyjemność.
Uśmiechnęłam się sama do siebie I udałam na górę. Podeszłam pod pokój Zayna poczym weszłam do środka. Wzrok conajmniej 7 osób skierował się na mnie.
Podeszłam do łóżka Zayna patrząc na Perrie siedzącą na jego brzegu.
Popatrzyła na mnie poczym wstała. Usiadłam na jej miejscu a Zayn lekko otworzył oczy.
-Jak się czujesz ?- Zapytałam od niechcenia.
- Przeżyję - Westchnął.
- Widzicie ? Mówiłam - Zakupiłam patrząc w stronę reszty
- Perrie, Jade, Melissa no i Shela, możecie już iść. Damy sobie bez was radę. - Zarządziłam
*2 godziny później.*
W domu jestem juz tylko z chłopakami no i Eleanor.
Siedzę w pokoju Zayna razem z Harrym, oraz Chrisem i Damonem będącymi tu przeze mnie.
Ciekawe aczkolwiek dziwne uczucie w momencie gdy siedzę w pokoju z czwórką chłopaków i każdy z nich chce mnie mieć.
To, hmm, podniecające.
Siedzę w pokoju Zayna razem z Harrym, oraz Chrisem i Damonem będącymi tu przeze mnie.
Ciekawe aczkolwiek dziwne uczucie w momencie gdy siedzę w pokoju z czwórką chłopaków i każdy z nich chce mnie mieć.
To, hmm, podniecające.
- Mogę cię prosić Katherine - Usłyszałam proszący głos Eleanor za plecami.
- Oczywiście - Westchnęłam.
Wyszłam z pokoju i zostawiłam 4 chłopaków samych w pokoju.
Eleanor złapała mnie za nadgarstek i mocno pociągnęła w znanym mi kierunku.
Stanęłyśmy pod wejściem na dach.
Eleanor rzuciła mi oczekujące spojrzenie i oparła się o ścianę. W sekundę znalazłam się na górze i zajęłam miejsce w miarę wygodnym miejscu.
El po chwili do mnie dołączyła.
El po chwili do mnie dołączyła.
-Tu poprosiłaś mnie o przemianę - Westchnęłam.
- Zgadza się, jedna z moich ostatnich chwil ludzkiego życia. Ale nie o tym chcę rozmawiać. - Odpowiedziała cicho.
-A o czym Eleanor, nie wydaje mi się byśmy nadal miały wiele tematów. - Warknęłam.
- O tym co robisz z chłopakami - Szybko i z wyczuwalna złością wyrzuciła z siebie.
-W jakim sensie - Zapytałam nie zbyt rozumiejąc.
- 4-ech chłopaków walczy o twoje względy w tym dwoje z nich to bracia a druga dwójka najlepsi przyjaciele. Jeszcze na dodatek cały twój nie byt tutaj prawie codziennie nachodził nas jakiś pierwotny wampir który również nie robił tego ze złości lecz prędzej z miłości. - Wyrzuciła z siebie z ogromną złością.
- No co ja mogę - Zakupiłam.
- Katherine załatw to ! Powiedz im że chcesz być z Zaynem i pozbądź się tych braci bo są nam tu nie potrzebni. - Rozkazała mi.
- Po pierwsze, zmień ton gówniaro. Po drugie znam Damona i Chrisa jakies 30 razy dłużej niż ty żyjesz a więc tak po prostu ich nie wywale. A po trzecie, kiedy ja do cholery powiedziałam że chce Zayna ? - Kpiącym ale i wściekłym głosem zbiłam ją z tropu.
- Ale j-j-jak to ?- Wyjąkała.
- Wróciłam by pomóc wam z Liamem. Oraz żeby wykorzystać okazję do dobrej zabawy, czytaj pan Malik ma dziewczyne a kocha swoją ex. - Zaśmiałam się
- Jesteś wredną suką. - Wrzasnęła.
Miarka się przebrała, jednym ruchem skręciłam jej kark po czym popchnęłam tak że spadła z dachu. Zbliżyłam się do granicy dachu szerokim uśmiechem.
Skoczyłam i z gracją wylądowałam paręnaście metrów niżej. Może ją posunę, w sumie lubią tu latać helikoptery.
Zaniosłam ją na leżak koło basenu, który w sumie był lekkomówiąc zbyteczny w tej części świata.
Przez lekko uchylone drzwi weszłam do domu i udałam się na górę sprawdzić czy ta czwórka jeszcze sie nie zagryzła.
Przez lekko uchylone drzwi weszłam do domu i udałam się na górę sprawdzić czy ta czwórka jeszcze sie nie zagryzła.
Stojąc pod drzwiami usłyszałam syk.
Weszłam do pokoju gdzie na środku pokoju stał Damon na przeciwko Chrisa.
Ich oczy były czerwone a w okół nich widoczne były wyraźnie żyły.
Zayn na wpół siedział opierając się o wiele poduszek a Harry siedział koło niego z przerażoną miną.
Zayn na wpół siedział opierając się o wiele poduszek a Harry siedział koło niego z przerażoną miną.
- Ekhem. - Odchrząknęłam.
Z sykiem popatrzyli w moją stronę.
-Ludzie spokojnie, to powinna być zabawa - Zadziornie powiedziałam wchodząc pomiędzy nich.
- Bawisz się nami. Znowu. - Warknął Damon.
-A myślałeś że cie kocha naiwniaku ?- Z jadem zapytał.
- Jakto znowu ?- Tym razem zapytał Harry
- Jakieś 300 lat temu z nami była, z nami na raz. Pomimo iż znała nas już kupę lat. Leciała na dwa fronty. - Wywalczał Damon
-Hmm, czy nadal was takie rzeczy dziwią ? To ja, i wszyscy zakochaliście się właśnie w takiej mnie. - Zakpiłam.
- Gdzie jest El ? Powiedziała że idzie z tobą na chwile i jej nie ma - Wparował do pokoju wściekły Louis.
- Ehh, sprawdź przy basenie. - Wetchnęłam ze znudzeniem.
Wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami.
- Oh, myślałam że z nami posiedzi - Zaśmiałam się.
-Idę się najeść nie zagryźcie sie w tym czasie. - Zaśmiałam się
- Pójdę z tobą też jestem głodny - Westchnął Damon.
- Yhm.
Udaliśmy się na dół do piwnicy.
Wyjęłam torebkę dla siebie i jednym ruchem ją otworzyłam.
Zaczęłam łapczywie pić.
Po chwili zaczęłam się dusić i kaszleć na całe gardło.
Wyjęłam torebkę dla siebie i jednym ruchem ją otworzyłam.
Zaczęłam łapczywie pić.
Po chwili zaczęłam się dusić i kaszleć na całe gardło.
Szybko pobiegłam do toalety i zaczęłam wymiotiwać krwią, czyli nie przeszło.
Nie mogę pić krwi, ale skoro tego nie mogę, to zginę.
Wyschnę po paru tygodniach bez krwi z których większość spędzę na leżeniu z braku siły na wstanie.
Damon pomógł mi wstać i mocno przytulił.
Nie mogę pić krwi, ale skoro tego nie mogę, to zginę.
Wyschnę po paru tygodniach bez krwi z których większość spędzę na leżeniu z braku siły na wstanie.
Damon pomógł mi wstać i mocno przytulił.
- N-N-Nie mogę pić krwi - Wyjąkałam.
- Chodź - Obiął mnie w talii i powolnym krokiem kierował w stronę kuchni.
Rozwala mi żołądek, jestem głodna ale i nie mam ochoty jeść.
Damon pomógł mi usiąść na blacie a sam udał się do lodówki.
Po chwili podstawił mi pod nos tależ z kanapką.
Damon pomógł mi usiąść na blacie a sam udał się do lodówki.
Po chwili podstawił mi pod nos tależ z kanapką.
- Spróbuj - Przekonująco powiedział wskazując na nią
Ugryzłam niepewnie kanapkę powoli przeżuwając.
Znów to samo, kolejny raz pociągnęło mnie na wymioty.
Ręce zaczęły mi się trąść.
Damon widząc co sie dzieje wziął mnie na ręce i w sekunde znaleźliśmy się w toalecie.
Poraz kolejny zostałam bez sił.
Wstałam z pomocą Damona który zaniósł mnie na rękach do mojego pokoju.
Znów to samo, kolejny raz pociągnęło mnie na wymioty.
Ręce zaczęły mi się trąść.
Damon widząc co sie dzieje wziął mnie na ręce i w sekunde znaleźliśmy się w toalecie.
Poraz kolejny zostałam bez sił.
Wstałam z pomocą Damona który zaniósł mnie na rękach do mojego pokoju.
Położył mnie na łóżku i usiadł obok.
- Dziękuję Damon - Cicho wymusiłam.
- Katherine, nie masz za co. - Szybko odpowiedział.
- Czy ja zginę ? - Zapytałam go patrząc w jego błękitne oczy.
- Jesteś Katherine Pierce, pamiętaj o tym ile już przeszłaś - Dostałam w odpowiedzi.
A więc owszem, zginę.
On mi tego nie powie ale ja to wiem.
On mi tego nie powie ale ja to wiem.
- Damon, proszę zrób coś dla mnie - Błagalnym głosem poprosiłam.
- Zadzwoń do Klaus' a - Dodałam
- Zadzwoń do Klaus' a - Dodałam
-Katherine ja..
- On jest jednym który będzie wiedział jak mnie uratować. Damon on jest hybrydą. - Powiedziałam.
- Dobrze, zrobię to dla ciebie - Westchnął.
Przytulił mnie delikatnie i wstał.
Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer.
Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer.
*Rozmowa*
- Klaus.- Szybko i dość nieprzyjemnie powiedział Damon.
- Witaj, Damon'ie. - Uzyskał odpowiedź głosem pełnym wręcz denerwującym spokojem.
- Musisz mi pomóc. - Zimno i prosto z mostu stwierdził Damon
- Może i muszę, a co jeśli tego nie zrobię ? - Nadal ze stoickim spokojem w głosie zapytał.
- Musisz mi pomóc. - Zimno i prosto z mostu stwierdził Damon
- Może i muszę, a co jeśli tego nie zrobię ? - Nadal ze stoickim spokojem w głosie zapytał.
- Ależ zrobisz co jest oczywiste, bo chodzi o Katherine. - Po tych słowach usłyszałam iż Damon się rozłączył.
*Koniec Rozmowy*
- No to mi pomogłeś ! Skąd pewność że przyjedzie ? - Wydarłam się na tyle na ile byłam w stanie.
- Kath, nie okłamujmy się. Dobrze wiesz że od wieków za tobą latał. By tylko być blisko. On cie nie kocha, on ma obsesje. - Powiedział Damon.
- Kath, nie okłamujmy się. Dobrze wiesz że od wieków za tobą latał. By tylko być blisko. On cie nie kocha, on ma obsesje. - Powiedział Damon.
-Miej nadzieję Damon, inaczej to ty będziesz odpowiedzialny za moją śmierć.- Warknęłam i stanęłam na nogi.
- Nie Katherine, zginiesz z własnej woli. Bo tu wróciłaś. Mogłaś zostać ze mną.
Żyć wampirzym, bezproblemowym i bezgranicznym życiem.
Pełnym zabawy i aż nadmiaru pokarmu.
Sexu, aż o boje opadniemy z sił co u wampirów raczej nie występuje. Oraz emocji, które dałbym rafę ci przywrócić. A wybrałaś życie z nimi. Krótkie, bolesne, pełne zasad. Z uczuciami których raczej byś sobie nie życzyła. I przede wszystkim, bez tak wielkiej miłości jaką darzę cię ja. Bo człowiek, nigdy nie pokocha równie mocno jak wampir. - Wypowiedział cicho i z wyraźnym bólem.
Pogłaskał mnie po policzku i położył głowę na moją. Przytuliłam go. Muszę przyznać że trochę mnie to ruszyło
Poczułam jak jedna łza skapuje po jego policzku na moją głowę.
Odsunął się pocalowal mnie w czolo a nastepnie popatrzyl prosto w oczy.

- Wróć ze mną do US. - Poprosił.
Poczułam jak jedna łza skapuje po jego policzku na moją głowę.
Odsunął się pocalowal mnie w czolo a nastepnie popatrzyl prosto w oczy.
- Wróć ze mną do US. - Poprosił.
- Nie, Damon. To ty tu ze mną zostań. Puki ja nie będę na siłach wrócić z tobą do usa. - Powiedziałam po dłuższej przerwie.
- Może nie myślmy teraz o tym co zrobimy za miesiąc czy rok, tylko i tym że narazie musimy wyrwać cię z ramion śmierci. - Po chwili dodał.
Damon kazał mi się położyć na co przysałam. Położył się koło mnie a ja przytuliłam go delikatnie.
Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.
*Z perspektywy Liama*
Przebywanie tutaj, w naszym domowym studiu nagraniowym było dobrym pomysłem.
Jeszcze na dodatek z Niallem, któremu nic nie mogę zrobić przez jego umiejętności.
W końcu chociaż chwilę jestem pewny że nie skrzywdzę nikogo z bliskich mi osób.
Niall śpiewający nieznane mi teksty i brzdąkający na gitarze ukaja nerwy.
Co jakiś czas patrzyłem na chłopaka na co ten odpowiadał szerokim uśmiechem.
Jeszcze na dodatek z Niallem, któremu nic nie mogę zrobić przez jego umiejętności.
W końcu chociaż chwilę jestem pewny że nie skrzywdzę nikogo z bliskich mi osób.
Niall śpiewający nieznane mi teksty i brzdąkający na gitarze ukaja nerwy.
Co jakiś czas patrzyłem na chłopaka na co ten odpowiadał szerokim uśmiechem.
Jak to jest że przyjaciele są przy tobie nawet gdy przemienasz się w potwora i masz cholernie wysoką potrzebę ich zabić ?
Nie logiczne, ale piękne. Pomaga się czuć lepiej przy najgorszym chumorze.
Nagle na dole zadzwonił dzwonek.
Nie logiczne, ale piękne. Pomaga się czuć lepiej przy najgorszym chumorze.
Nagle na dole zadzwonił dzwonek.
- Pójdę Niall - Cicho oznajmiłem.
- Dobrze. - Odpowiedział wesoło.
W sekundę znalazłem się pod drzwiami.
Powoli je otworzyłem a przede mną pojawił się nie znany mi mężczyzna.
- Zaproś mnie do środka. - Wypowiedział dokonując hipnozy.
Nie chciałem tego zrobić ale musiałem jakim cudem wampir może zahipnotyzować wampira ?
- Wejdź - Cicho powiedziałem.
Podjął próbę wejścia lecz coś go zatrzymało.
- Jesteś wampirem, zawołaj jakiegoś człowieka żyjącego w tym domu. - Powiedział przewracając oczami
.
.
- Niall, Damon - Krzyknąłem na całe gardło.
- Zaczekaj - Warknąłem i zamknąłem mu drzwi przed nosem
Damon po chwili stanął ze mną ramię w ramię.
Damon po chwili stanął ze mną ramię w ramię.
- Oh, to chyba nasze pierwsze spotkanie po tym jak stręciłem ci kark - Zakpił.
- Zamknij morde i pójdź zobaczyć czy znasz to coś stojące za naszymi drzwiami. - Warknąłem ledwo powstrzymując się przed rzuceniem na niego.
- Ahh, to pewnie Klaus - Zaśmiał się i podszdł do drzwi.
- Co jest ?- Zapytał Niall schodząc po schodach.
- Musisz zaprosić kogoś do środka. - Westchnąłem
- Co ?- Nie mając pojęcia o co chodzi zapytał.
-Wampiry do domu trzeba zaprosić. Inaczej nie mogą się tam dostać - Wytłumaczyłem
- Ty blondaś, zaproś go do środka - Krzyknął Damon.
Niall niepewnie podszedł do drzwi i westchnął.
- Zanim go wpuszczę powiedz kim jest. - Rozkazał.
Damon złapał go za szyję i przygniótł do framugi. Już chciałem go obronić gdy zobaczyłem jak oczy Nialla robią się białe.
- Puść mnie i powiedz kto to - Rozkazał mu nietypowo dziwnym głosem.
Damon puścił go i pustym wzrokiem popatrzył przed siebie.
Niall robi to co robił mi, tylko teraz robi to z łatwością. Ten Klaus stał i patrzył ze zdziwieniem na zachodzącą obecnie sytuację.
Niall robi to co robił mi, tylko teraz robi to z łatwością. Ten Klaus stał i patrzył ze zdziwieniem na zachodzącą obecnie sytuację.
-Klaus jest jednym z pierwotnych wampirów. Przyszedł by uratować Katherine która nadal nie jest zdrowa - Powiedział maszynowym głosem
Niall'a oczy jak gdyby nigdy nic wróciły do swojego koloru. Uśmiechnął się a Damon popatrzył na niego zdezorientowany nie rozumiejąc co się właśnie stało.
- No, no. Macie wilkołaki, wampiry, ludzi, czarownice no i jeszce teraz jasnowidza. Niezły team - Pochwalił Klaus.
- Wejdź - Szepnął Niall
- Dziękuję - Podziękował spokojnie Klaus.
Cały teatrzyk przerwał mi dźwięk sms' a.
"Syńciu, jesteśmy z tatą w pobliżu.Wpadniemy za 15 minut"
O kurwa.
TBC....
sobota, 9 listopada 2013
31. I'm a survivor.
Hej :*
Moje drogie kicianators !
Dzisiaj urodziny ma jedna z was !
A więc Happy B-Day dla cudnej Wiktori - @JasiuuAkaMistrz :D
Wybaczcie za odrobinę krótszy czas ale prawie wylądowałam w szpitalu, no i hmm po prostu gorsze pare dniu.
Kocham was
Buziaki :*
9 Komentarzy = Nowy rozdział
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
*Perspektywa Zayn'a*
Więcej naraz nie mogło się skomplikować.
Uwielbiam Perrie, ale kocham Katherine.
I prawdopodobnie nic tego nie zmieni.
Gdy trzymam w ramionach Pezz tak bardzo chciałbym by była to Kath.
Wiem że to nie okej i powinienem zerwać z Perrie nie robiąc jej nadziei.
Ale nie umiem jej tak skrzywdzić.
Jeszcze gdyby tego było mało Niall zachorował.
Kuźwa.
Faktycznie zanim pojawiła się Kath nasze życie było lepsze.
I prostsze.
Ale z nią jest wyjątkowsze.
Ciekawsze.
Ma więcej sensu.
Ona jest sensem.
Ona daje życie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Moje rozmyślenia przerwał głośny krzyk Melissy.
Moje rozmyślenia przerwał głośny krzyk Melissy.
Krzyczała imię Katherine. Szybko pobiegłem za głosem starając się jak najszybciej dotrzeć do jego źródła.
Sytuacja na miejscu wprawiła mnie w osłupienie.
Sytuacja na miejscu wprawiła mnie w osłupienie.
Katherine bezwiednie leżała na podłodze. Była zaskakująco blada a całe jej ciało pokrywały widoczne zielone żyły.
Melissa klęczała nad jej drobnym i w tej chwili delikatnym i bezbronnym ciałem a po jej policzkach spływały łzy.
- Cz-Czy ona.. - Trzęsącym się głosem wydukałem.
- Nie, ale nie wiele czasu jej zostało. - Poważnym głosem powiedział Chris i popatrzł swoimi przepełnionymi bólem i łzami w moje oczy.
- Jak to możliwe - Czułem jak łzy mimowolnie zbierają się w moich oczach.
- To moja wina. Dałam jej swoją krew gdy zemdlała z jej niedoboru. Okazało się że to zabija wampiry. Ale ja przysięgam ja nie chciałam!- Przez łzy wydukała Perrie podchodząc do mnie.
- Nie dotykaj mnie - Warknąłem gdy chciała mnie przytulić.
Ponownie podjęła próbę złapania ze mną kontaktu fizycznego.
- Nie dotykaj mnie kurwa !- Wrzasnąłem i odepchnąłem ją spory kawałek od siebie.
- Zayn to na prawdę nie jej wina - Wstawił się za Perrie Chris i położył rękę na moim ramieniu.
Zrzucułem ją na tychmiast i popatrzyłem na niego wściekle.
Schyliłem się nad nią i delikatnie wziąłem na ręce.
Ignorując zazdrosny wzrok Perrie i Chrisa.
Położyłem ją na łóżku w jej pokoju i usiadłem obok.
Położyłem ją na łóżku w jej pokoju i usiadłem obok.
Przejechałem dłonią po jej jasnym policzku.
Wstałem z łóżka i udałem się na zawnątrz pokoju.
Chris trzymał Melissę w swoich ramionach.
Chris trzymał Melissę w swoich ramionach.
Obok stała Perrie oraz obok Eleanor w ramionach Louisa.
Pokój w którym znajdował się Niall i Shela był zamknięty. Liam już się obudził i był pod opieką Harrego i Jade.
- Jak można ją uleczyć - Poważnym i grobowym głosem zapytałem
- Nie wiem. Nie wiem czy można- Zaszlochała Melissa.
Z pokoju obok wyszła Shela i przywitała nas szerokim uśmiechem.
- Udało się. Niall żyje i jest w pełni sił. - Oznajmiła
- Shela, musimy uratować Katherine. Błagam wymyśl coś - Błagalnym głosem poprosiła Melissa
Popatrzyła na nas wszystkich i spowrotem wróciła do pokoju.
Poszedłem zaraz za nią. Usiadła w kręgu zrobionym ze świec.
- Chodź do mnie - Zwróciła się do Nialla.
- Ty także Zayn. Ale najpierw zawołaj Melissę i Jade - Poprosiła.
Zrobiłem jak chciała. Wszyscy usiedliśmy w kręgu trzymając się za się za ręce.
- Gdy jesteśmy razem, jako przedstawiciele wszystkich gatunków moja moc jest o wiele silniejsza - Wytłumaczyła Shela.
- Znajdę sposób by ją wyleczyć. Obiecuję - Szepnęła.
Zamknęliśmy oczy a Shela zaczęła głośno wypowiadać słowa w jakimś nie znanym nam języku.
Nagle poczułem jakby cała energia ze mnie zniknęła i przeniosła się na dłonie złączone z jednej strony z dłonią Melissy a z drugiej z Jade.
Zamknęliśmy oczy a Shela zaczęła głośno wypowiadać słowa w jakimś nie znanym nam języku.
Nagle poczułem jakby cała energia ze mnie zniknęła i przeniosła się na dłonie złączone z jednej strony z dłonią Melissy a z drugiej z Jade.
Usłyszałem w myślach głos który rozkazał mi powoli otworzyć oczy i broń boże nie zrywać połączenia.
Gdy je otworzyłem zobaczyłem że wszyscy mnie uprzedzili.
- Teraz możecie rozłączyć krąg - Oznajmiła Shela.
- Czego się dowiedziałaś - Zapytała cicho Melissa.
- Czego się dowiedziałaś - Zapytała cicho Melissa.
- Jest jeden sposób na jej uleczenie. - Westchnęła
- Ktoś musi wypić 3/4 jej krwi. I bynajmniej nie wampir bo sam zginie. A więc musi to być człowiek. - Wytłumaczyła
Cisza.
Nikt się nie odezwał.
W osłupieniu obserwowałem twarz każdego w pokoju po kolei.
- J-ja to zrobię - Cicho się zająkałem.
- Zayn to dużo krwi. Będziesz wymiotował krwią kolejny tydzień, jak nie dłużej - Oznajmiła Melissa.
- Ale czemu nie można tej krwi po prostu wytoczyć z jej organizmu ?- Zapytała ni stąd ni z owąt Jade.
- Ponieważ to nie wytoczy tego co trzeba. A przy piciu i po prostu zasysaniu krwi, pierwsze co wychodzi z krwią w pierwszej kolejności to największe jej zarazki - Wytłumaczyła nam Shela.
- Zrobię to. - Stanowczo powiedziałem
- Dobrze, chodźmy. Melissa ty też - Poprosiła czarownica.
Udaliśmy się do pokoju w którym znajdowała się Katherine. Usiedliśmy na brzegu łóżka.
- Zayn, na pewno ? - Melissa roztrzęsionym głosem zapytała.
- T-t-tak. - Zająkałem się.
- Ugryź ją Melissa - Rozkazała Shela.
Shela wstała a Melissa delikatnie nachyliła się nad Katherine. Wgryzła się w jej szyję i szybko odsunęła.
- Powiem ci kiedy przestać - Oznajmiła Melissa.
- A ja uspokoję resztę. - Tym razem odezwała się Shela
Zbliżyłem się do jej szyi i zamknąłem oczy.
Skoncentrowałem myśli na fakcie iż zginie jak jej nie pomogę.
W moich ustach pojawiało się coraz więcej metalowej ale wcale nie aż takiej złej cieczy.
W moich ustach pojawiało się coraz więcej metalowej ale wcale nie aż takiej złej cieczy.
Piłem czując jak z łyku na łyk coraz bardziej ciągnie mnie na wymioty.
Łzy powoli pojawiały się w moich oczach z faktu ile cieczy musiałem połykać i tego jakie były skutki.
Straciłem rachubę tego ile już wypiłem.
Zastanawiam się czy przypadkiem nie zemdlałem.
Straciłem rachubę tego ile już wypiłem.
Zastanawiam się czy przypadkiem nie zemdlałem.
W tym że jednak tak nie było upewnił mnie fakt iż poczułem rękę na swoim ramieniu.
- Jeszcze trochę Zayn. Dasz radę. - Pocieszający głos Melissy odezwał się zza mnie.
Z łyka na łyk więcej łez spływało po moich policzkach.
Palenie w gardle i chęć wymiotów były nie do wytrzymania.
W końcu Melissa dała znak że mogę już przestać.
W końcu Melissa dała znak że mogę już przestać.
Odessałem się od niej i opadłem w tył nie znajdując już siły na utrzymanie pionu. Chwilę przed zderzeniem z ziemią zostałem złapany.
Melissa pomogła mi wstać i poprowadziła mnie pod ramie do mojego pokoju.
- Muszę do toalety - Wydukałem.
Pomogła mi dojść do toalety a z moich ust wydobyła się fontanna krwi.
W głowie mi wirowało a krew wydobywała się z mych ust od nowa i od nowa.
Melissa stała nade mną i pocieszająco głaskała mnie po plecach.
W końcu potrzeba zwracania przeszła.
W końcu potrzeba zwracania przeszła.
A moje ciało było zbyt słabe by wykonać jakikolwiek ruch.
W tej chwili urwał mi się film.
*Perspektywa Katherine*
Boli mnie, wszystko.
Każda najdrobniejsza część mojego ciała.
A szyja, szyja najbardziej.
Każda najdrobniejsza część mojego ciała.
A szyja, szyja najbardziej.
Promieniuje tak mocno że nie do wytrzymania.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Melissę oraz Shelę.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Melissę oraz Shelę.
- Jestem w piekle ?
*2 godziny później*
- Nadal mi wszystko wiruje. Wypiłam już jebane 10 worków krwi - Warknęłam z niezadowoleniem.
- Powinnaś pójść do Zayna, nie czuje się najlepiej. - Westchnęła Melissa
- Ile razy mam to mówić ? MAM TO GDZIEŚ - Nacisnęłam na ostatnie słowa.
- Nie powinnaś. Uratował ci życie krzywdząc siebie - Zimno powiedziała Shels.
- Super, brawo dla niego. Wyliże się po tym - Ignorując ją powiedziałam.
- Katherine dlaczego, dlaczego znów przerabiamy to samo ?- Zrezygnowanie zapytała Melissa
- Jestem. wami. znudzona - Westchnęłam przywracając oczami.
Wzięłam szklankę z krwią i udałam się do drzwi. Jednaj na koniec rezygnując i z powrotem się odwracając.
- Idę zmartwić resztę faktem iż jeszcze żyję - Zaśmiałam się wrednie.
Zeszłam na dół po schodach i powoli udałam się do salonu. Na kanapie siedzi Liam, Harry, Jade, Louis, Chris, Eleanor i Perrie. Podeszłam do nich i oparłam się i ścianę.
- Ty żyjesz ?- Zapytał zdezorientowana i zszokowana Jade.
- Oh proszę, jestem Katherine Pierce. Jestem tą zawsze ocalałą.- Zakpiłam.
- Dobrze że nic ci nie jest - Westchnął Chris i mocno mnie przytulił.
- Zgadza się. - Zadziornie powiedziałam.
- Ah, Perrie. Nie wychylaj się z rozdawaniem krwi wampirom - Zaśmiałam się ironicznie.
- Czy ty zawsze wyglądasz dobrze ? Nawet po starciu ze śmiercią ?- Zapytał przez zęby Harry i odwrócił głowę w bok.
- Ehm, prawdopodobnie tak - Zaśmiałam się dumnie.
- Ehm, prawdopodobnie tak - Zaśmiałam się dumnie.
- Nie za wysokie progi na twoje nogi ?- Warknął stojący koło mnie Chris.
- Sugerujesz coś ?- Odwarczał Harry wstając z kanapy i stając na przeciwko Chrisa
- Ej, ehm. Sorry. Nie jestem zainteresowana żadnym z was. Więc może byście obydwoje opanowali swoje męskie ego i usiedli na dupach?- Zapobiegłam powstaniu bójki między nimi.
- Jak przeżyłaś ?- Zapytała Perrie.
- Oh, zapomniałam wspomnieć ? Twój chłopak poświęcił swoje zdrowie żeby ratować mi życie. No i nie
zbyt dobrze znosi wypicie 3/4 mojej krwi. - Z widocznie udawanym przejęciem powiedziałam.
Większość osób z kanapy w przeciągu dosłownie sekund nawet będąc ludźmi znikneli na schodach.
Chris został przy mnie i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Jesteś suką wiesz ?- Zapytał bez emocji.
- I za to mnie kochasz - Uśmiechnęłam się triumfując.
TBC....
wtorek, 5 listopada 2013
30. Blood,Blood,Blood
Hej misiaczki moje ♡
A więc drodzy kicianators przed wami *fanfary* TRZYDZIESTY ROZDZIAŁ !!
Mam nadzieję że wam się spodoba ! Wybaczcie przerwe ale byłam w polsce u rodziny i nie miałam jak dodać ! Kocham was!
No i Happy B- Day do mojej kochanej @luvmyrihanna !!
Buziaki ♡ ♥ ♡ ♥
9 Komentarzy = Nowy rozdział
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Eleanor popatrzyła na mnie z wściekłością i pobiegła za nim.
Wytarłam kuszące ręce i dopiero wtedy ruszyłam za nimi.
W stołowym zastałam Zayna, Harrego oraz Louisa wpatrzonych z szokiem w Liama.
Eleanor siedziała na nim na środku podłogi starając się utrzymać przy ziemi a Perrie i ta druga jej pomagały. Śmieszny widok.
Trzy dziewczyny trzymają chłopaka i próbują uspokoić a trójka chłopaków stoi obok przerażona i ani drgnie.
Żałosne.
Tak wiem ta trójka ma tyle mocy ile oni razem wzięci i poczworzeni by nie mieli ale tak czy siak.
Perrie i jej koleżanka są silniejsze od ludzi ale od wampirów nie.
Pomogłabym im ale jakoś mi się nie chce.
- Katherine dlaczego im nie pomożesz. ?- Zapytał mnie Zayn.
- Po co? Niech się pomęczą. Ja chętnie popatrze - Ironicznie się zaśmiałam widząc jak El powoli puszcza chłopaka nie mając już sił.
Liam wyrwał się z objęć dziewczyn i popchał wszystkie trzy spory kawałek od siebie.
Chciał zaatakować Nialla jako ten cały czas krwawi z nosa i co jakiś czas z ust.
Wyczułam moment i rzuciłam się na niego od tułu jednym ruchem skręcając mu kark.
Wszyscy popatrzyli na mnie zszokowani.
Wszyscy popatrzyli na mnie zszokowani.
- Ludzie spokojnie. Zaraz sie obudzi. Jest wampirem jakbyście zapomnieli. A teraz może w końcu zadzwoni ktoś po Shelę ? Chyba chcecie żeby wasz blondynek dożył jutra - Wrednie rzuciłam siadając koło Nialla.
- Co się z nim wogole stało Katherine ?- Zapytała koleżanka Perrie.
- Skoro znasz moje imie może przedstawisz też łaskawie swoje ? Jest jasnowidzem. I prawdopodobnie jak na pierwszy raz użył za dużo mocy. -Parsknęłam.
- Jade, jestem Jade. - Przedstawiła się i wyciągnęła rękę w moją stronę.
Zaśmiałam się i popatrzyłam w innym kierunku.
- Jakim kurwa jasnowidzem ?- Zapytała Eleanor po napisaniu SMS' a do Sheli.
- Ugh no to jeszcze raz. Jasnowidzi liczą sobie prawie tyle lat co czarownice.
Mają inny zakres mocy. Mogą zmuszać wszystkie istoty do czego zachcą, przepowiadać przyszłość ale i zmieniać przeszłość. Są w pełni czystej krwi od pokoleń. Zawsze na pokolenie przypada jeden jasnowidz. Przed Niallem był jego wójek a po nim będzie podajrze jego nowo narodzony bratanek. Około 1000 albo więcej lat temu ich moce zaczęły być za silne i zaczeli je ukrywać. Kiedyś gdy wampir został poczęty z krwi jasnowidza, był aż za silny. Dlatego stwierdzili że moce muszą zostać zamknięte głęboko w środku serc dziedziców. I tak też się stało. Ostatnio Liam przy treningu nad panowaniem prawie zaatakował Nialla i wtedy moc jasnowidza się w nim obudziła. I użył jej z aż za dużą siłą. - Dałam długi wywiad któremu każdy uważnie się przysłuchiwał.
- Skąd tyle o tym wiesz ?- Ni stąd ni z owąt zapytała przepełnionym jadem głosem Perrie.
- Żyję ponad 500 lat i mam przyjaciół którzy mają po prawie 1000 oraz znajomych którzy mają ponad 2000 i więcej. To chyba wszystko wyjaśnia prawda ? - Równie wrednie odpowiedziałam.
Popatrzyłam na Nialla który prawie spał. Dotknęłam jego czoła. Jest rozpalony. Jego oczy znowu zaczynają krwawić. Wszyscy któtrzy są obecni w tym pokoju patrzą tylko na niego.
- Czemu po prostu nie nakarmisz go krwią -Zapytała mnie po dłuższej chwili Eleanor.
- Jest jasniwidzem. W pełni uwolnił moc. Nie mamy pewności jak zareaguje na krew i czy nie zmieni się od razu w wampira nawet bez zabicia lub czy przypadkiem nie umrze. - W sumie na dzisiaj mam dość tłumaczenia im tego gówna.
Po dłużym czasie w przeciągu którego w pokoju zostałam tylko z Zaynem, tymi dwoma wilkami , na wpół żywym Niallem i Liamem jeszcze leżącym bez życia na ziemi, w końcu usłyszałam auto podjeżdżające pod dom.
W sumie zbawienie bo wzrok tej blonyny na mojej osobie powoli mnie wkurzał.
W sumie zbawienie bo wzrok tej blonyny na mojej osobie powoli mnie wkurzał.
Eleanor w przeciągu paru sekund znalazła się na dole i już stała przy drzwiach.
Do domu weszła Shela zaraz za nią Melissa a następnie.
Do domu weszła Shela zaraz za nią Melissa a następnie.
Ugh dlaczego ?
Dlaczego Chris..
Eleanor przywitała dziewczyny mocnym uściskiem.
Nie mogły mnie zobaczyć z ich położenia.
Ja w sumie też cudem je zobaczyłam.
Shela natychmiast wyczuła położenie Nialla który w tej chwili może uchodzić za istotę magiczną.
Pech chciał że siedzę akurat koło właśnie Nialla. I będę pierwszą osobą którą zobaczy po podejściu do kanapy.
No cóż znowu będę wysłuchiwać wielkich wyrazów współczucia po tym co stało się pół roku temu. Ugh. Odwróciłam głowę chcąc jak najbardziej odwlec nieunikniony moment powitania.
- Ka-ka-katherine ? - Usłyszałam ciche jąkanie Sheli za plecami.
- Nie kurwa jej sobowtór. - Zgryźliwie syknęłam pod nosem.
Po chwili znajdowałam się w silnych i duszących mnie ramionach Melissy.
- Cieszę się że wróciłaś - Szepnęła mi na ucho nie wypuszczając z ramion.
- Puścisz mnie ?- Bez emocji zapytałam.
Melissa z zawodem wymalowanym na twarzy puściła mnie i stanęła kawałek odemnie.
Shela podała mi rękę wiedząc że nie ma sensu się wysilać na coś więcej.
A Chris, zareagował jakby mnie tu nie było.
- Czemu Liam leży nie żywy na ziemi a w pokoju znajdują się dwa cholernie śmierdzące wilkołaki. ? - Zapytał zdezorientowany Chris schodząc z mojego tematu. Ten chłopak zawsze mnie wrywał z opresji, nawet robiąc to podświadomie.
- Damon zabił Liama gdy ten miał moją krew w krwioobiegu. Chwilę temu próbował atakować, a że jest zrodzony z krwi jasnowidza jest od nas jeszcze na jakąś dobę sporo silniejszy, a więc skręciłam mu kark. A te wilki to Perrie nowa dziewczyna Zayna i Jade koleżanka z jej watachy. Ale spokojnie on nadal kocha mnie - Wytłumaczyłam mu panującą tu sytuację. A Perrie patrzyła na mnie wściekle.
- Wybacz że nie powiedziałyśmy ci tego wcześniej - Przeprosiła go Melissa.
- Zayn weź się w kupę ze swoimi wilczkami i zabierzcie tego trupa do pokoju. Powinien obudzić się w miarę spokojny. Jakby co dajcie mu torebkę z krwią ze schowka w piwnicy. - Zarządałam rozkazującym i zimnym głosem.
Shela usiadła koło Nialla i złapała go za rękę zamykając oczy. Wszyscy jeszcze tu obecni skierowali wzrok na nich. Klatka piersiowa Nialla już ledwo się podnosiła.
- Nie jest dobrze, nie będę kłamać. Potrzebuję cichego przytulnego pokoju, świec oraz krwi wampira, wilkołaka, człowieka no i mojej czyli czarownicy. - Oznajmiła.
- Zajmę się wyciszonym pokojem - Zgłosiła Eleanor.
- Ja wzięłam całą siatkę twoich ulubionych świec - Dumnie oznajmiła Melissa
- Zgłosiłbym się na zbieranie krwi ale mogę zaatakować człowieka, wilkołaka lub ciebie. Nie piłem niczego poza krwią zwierząt od jakiś 5 lat. I nie umiem jeszcze panować nad tym. - Wytłumaczył Chris
- Ja się tym zajmę. Kto jest tu najsilniejszym człowiekiem ?- Oznajmiłam a następnie zapytałam
- Był Liam, teraz jest chyba Harry - Westchnęła Eleanor.
- Ok idę po wilkołaka i człowieka. Na wampira idę ja jako że od ostatniego pół roku karmiłam się ludźmi prosto z żyły, większość zabijając więc jestem od Melissy, Chrisa i ciebie El dużo silniesza - Oznajmiłam i udałam się na górę.
Jak na życzenie Harry, Jade i Perrie siedzieli w tym samym pokoju.
- Dobra słuchajcie. - Bez pukania weszłam do pokoju i zaczęłam mówić
.
- Shela potrzebuje krwi człowieka i wilkołaka dla Nialla. Harry idziesz ze mną. - Oznajmiłam rozkazująco.
Pokiwał głową zgadzając się.
- A teraz takie pytanko, Perrie to ty jesteś Alfą ?- Zapytałam prosto z mostu.
- Tak, czemu ?- Przyznała.
- To potrzebuję ciebie, bo jesteś najsilniejsza. I dobrze o tym wiesz. A chyba chcemy dla Nialla najlepszego czyż nie ?- Ironicznie się zaśmiałam.
- No dobrze. - Zgodziła się z lekkim niezadowoleniem.
Zeszliśmy na dół do stołu w jadalni. Przyniosłam trzy miseczki i najostrzejszy nóż.
- Dawaj rękę Perrie - Rozkazałam siadając naprzeciwko niej.
Podała mi rękę a ja zaczęłam rozcinać jej delikatną skórę starając się robić to jak najbardziej boleśnie.
Jej oczy zaszły łzami a ona syknęła z bólu.
Nachyliłam z zadowoleniem jej rękę nad miską i upuściłam zapełniając miskę do połowy.
Ugryzłam się w nadgarstek i wysunęłam w jej stronę.
Pokiwała przecząco głową.
- Wykrwawisz się pani dzielna. - Westchnęłam.
Ze złością podsunęła sobie pod usta mój nadgarstek i zaczęła pić.
W końcu poczułam że robi mi się słabo.
Wypiła za dużo.
I nadal nie chce puścić.
Wyszarpałam jej z sykiem rękę.
- Jesteśmy kwita - Zadziornie powiedziała.
Lekko się uśmiechnęłam. I wyciągnęłam rękę w stronę Harrego.
Ten niepewnie oddał swoją rękę z moje ręce.
Delikatnie przejechałam nożem po jego ręce i umieściłam ją nad inną miseczką.
Nalałam mniejwięcej tyle samo co w przypadku Perrie i ponownie ugryzłam się w nadgarstek i podsunęłam pod jego usta.
Wypił na tyle na ile potrzebował by wrócić do formy i odsunął się od mojej ręki delikatnie kładąc ją na stole.
W zdziwieniu co do jego delikatności w stosunku do mnie popatrzyłam na niego a ten odwrócił głowę. Uniosłam brew ale nie chciało mi się główkować.
Szybko i dość mocno aby wogóle dać radę to zrób przeciełam własny nadgarstek i umieściłam nad trzecią miską.4
Nalałam sporo krwi.
Więcej niż Perrie i Harrego.
Szczerze.
Świat zaczyna mi troche wirować.
Za dużo krwi oddałam w przeciągu ostatnich parunastu minut. Moja rana na ręce nie chce się nawet zagoić i dalek cieknie.
A to zły znak.
Wstałam z krzesła i moim błędem był fakt iż zrobiłam to dużo za szybko. Przed oczami zrobiło mi się ciemno i wylądowałam na podłodze. Słyszałam wszystko wokół ale nie miałam siły otworzyć oczu.
- Dam jej krwi, za dużo jej straciła. - Usłyszałam od Harrego.
- Ja jej ją dam, to ja za dużo jej jej odebrałam. - Odezwała się Perrie i chwilę później poczułam zapach jej krwi.
Nie, nie błagam nie.
Nie umiem się odezwać.
Nie umiem nic zrobić.
Ona mnie zabije.
Jezu nie ja nie moge pić jej krwi.
Zabije mnie.
I w tej chwili poczułam na ustach słodką krew. Nie umiałam się jej oprzeć i zaczęłam pić.
- Nie ! Perrie zabierz rękę ! - Usłyszałam paniczny krzyk Chrisa.
W przeciągu sekund znalazł się przy nas i złapała mnie w ramiona.
- Wampiry nie mogą pić waszej krwi. To je zakaża. Jak wypiła jej wystarczająco dużo. To po niej. - Spanikowanie wytłumaczył.
Czułam jak niesie mnie na łóżko.
- Nie mogłam się odezwać Chris. Miałam jakąś jebaną blokadę. - Szepnęłam łamiącym się głosem.
- Już dobrze mała. Wymyślimy coś. - Pocieszł mnie i pogłaskał po głowie.
Zniknął i po chwili wrócił z torebką krwi w ręce. Wypiłam ją szybko. Ale po chwili poczułam jak wszysko stoi mi w gardle.
W sekunde znalazłam się w toalecie i zwymiotowałam całą krew przy okazji lekko się dusząc.
Poczułam ręce na mojej tali pomagające mi wstać.
- Czuję się dobrze Chris. Dam radę. Idę zobaczyć czy Shela ma wszystko co jest potrzebne. - Uspokoiłam go i weszłam na schody.
- Masz wszystko Shela ? - Zapytałam cicho wchodząc do pokoju w którym była z Melissą, Perrie oraz Niallem.
- Tak, Perrie przyniosła mi krew. Dziękuję że dałaś tak dużo. To bardzo pomoże. -Podziękowała uśmiechając się uprzejmie.
- Nie ma sprawy - Starałam się przybrać normalny ton.
- Muszę rzucić dwa zaklęcia na tą krew. Gdy ją wypije powinien wrócić do normy. Ale będzie miał pełną moc. I to mnie martwi. Może mieć z nią kłopoty. - Wytłumaczyła nam Shela.
- Da rade - Bez wzruszenia rzuciłam.
- Kath, co z twoimi żyłami ?- Z przerażeniem zapytała Melissa.
Zauważyłam jak od samego dołu aż do twarzy zaczęły prześwitywać przez skórę zielonym kolorem przy okazji piekąc coraz bardziej. Lza splynela po moim policzku.
Gdy pieczenie dotarło do głowy nie było już nic.
Nie wiem nawet czy upadłam.
Po prostu nastała całkowita cisza i ciemnia.
Pustka.
Nie słyszę, nie czuję i nie widzę nic.
Czuję jedynie przeszywający mnie ból na całym ciele.
To koniec ?
Nie żyję ?
Po prostu nastała całkowita cisza i ciemnia.
Pustka.
Nie słyszę, nie czuję i nie widzę nic.
Czuję jedynie przeszywający mnie ból na całym ciele.
To koniec ?
Nie żyję ?
TBC...
Subskrybuj:
Posty (Atom)