piątek, 21 marca 2014

37. Happy ? Nah, would be to easy...

 
Hej kicianators !!
 
Przerwa, przerwa i po przerwie !
 
O to nowy rozdział i w sumie nowe zwroty akcji w życiach bohaterów !!
Zapraszam i mam nadzieję że będzie się  podobać !!
 
 
7 Komentarzy = Nowy rozdział
 
 
Kocham was !

~Kiicciiaa
 
  -------------------------------------------------------------------------------------------------
 
 
W połowie drogi w żołądku złapał mnie znajomy ścisk.
Jestem głodna.
W końcu po tym czasie od śmierci Melissy, odczuwam głód.
Pora w końcu wrócić do prawdziwej siebie.
Nie mogę dłużej żyć w żałobie bo źle to się na mnie odbija. Nie chcę wyłączyć emocji, ale naucze się być z nimi dawną sobą.
Prawda jest taka, że nie zależy mi na tych emocjach, dobrze żyje mi się i bez nich.
Ale akurat to będzie rzecz którą zrobię dla Melissy, zatrzymam je i pokażę jej że potrafię z nimi żyć. 
Wyrzutów sumienia po zabijaniu nie mam nawet mając uczucia więc to najmniejszy problem.
Moim większym problemem jest on.
Chłopak który miał być tylko jebaną zabawką.
A zamienił się w więcej, owiele więcej niż bym chciała.
 
Nie wiem co zrobić bo w środku mnie, istnieje uczucie którego nie chcę.
Uczucie które tyczy się właśnie jego.
Ale on jest tylko chłopakiem, zwykłym człowiekiem.
Nie mogę nawet zamienić go w wampira przez jego band.
A nie, moment, przecież Liam, Liam jest wampirem.
Czyli i tak w przeciągu 5-10 lat muszą skończyć karierę bo wszyscy będą się starzeć a Liam pozostanie młody.
Ciekawe co powiedział by na to Zayn.
Czy by się zgodził ?

Przekonamy się....
 
 
*2 godziny później*
 
 
Po porządnym posiłku z paru ludzi, wróciłam do domku Melissy.
Weszłam do środka a już po sekundzie przy mnie stał Chris.
 
  -Gdzie ty kuźwa byłaś !? - Krzyknął łapiąc mnie za ramiona.
 
  -Hmm, daj mi się rozebrać a wszystko wam opowiem - Zaśmiałam się.
 
Rozebrałam się z butów i kurtki po czym dołączyłam do Chrisa i Sheli siedzących przy kominku.
 
  - Pusto tu bez niej - Szepnęłam.
 
  -Zdążyliśmy zauważyć, a teraz mów co się z tobą działo ? - Krótko powiedziała Shela.
 
  - Hmm, najpierw rzuciłam się z urwiska na kamienie, skąd porwała mnie jak się okazało córka i wywiozła mnie na zadupie. Okazało się że wychował ją Klaus. Jak go obraziłam i opowiedziałam jej jaki jest, wyszła i zniknęła. Wkurwiłam się i urządziłam polowanie na przerażoną kobietę,  poczym poszłam do klubu i skonsumowałam jeszcze 4 osoby..- To chyba tyle.
 
  - Wow - Było jedynym co wydała z siebie Shels.
 
  - No tak, do przewidzenia było że stać będzie cię tylko no wow. - Uszczypliwie stwierdziłam.
 
  - Nie bądź wredna - Syknął Chris.
 
  - Czy twoje dziecko nie zostało zabite ? - Zapytała nie pewnie.
 
  - Jak widać,  nie. I jak widać wychował ją największy skurwiel stąpający po tej ziemi. - Ze złością rzuciłam.
 
  - Nie wróciłaś tylko po to - Stwierdziła.
 
  - Wyjdź mi w głowy ! - Krzyknęłam a wokół moich oczu pojawiły się żyły których jednak szybko się pozbyłam.
 
  - Może ktoś mi powie co było tym innym powodem ? - Sapnął Chris. 
 
  - Katherine chce wrócić do Zayna, i zmienić go w wampira. - Bez namysłu powiedziała Shela patrząc na mnie.
 
  - Czy to prawda ? - Zapytał Chris.
 
Założyłam nogę na nogę i niewinnie uśmiechnęłam patrząc mu w oczy.
 
  - Może lepiej zajmij się wychowanką swojego ex ? W końcu zabiłaś przyjaciółkę bujaniem się właśnie z nim - Wrednie syknął patrząc mi w oczy. 
 
 
Rzuciłam się na niego wściekła jak nigdy.
Wbiłam mu rękę w klatkę piersiową łapiąc za serce.
Wręcz wbiłam w nie paznokcie.
 
 
  - Nigdy więcej tak nie mów - Wysyczałam opatulając ręką jego serce. 
 
- No dawaj zabij mnie ! Zabij kolejnego przyjaciela ! - Krzyknął z przerwami na płytkie oddechy.
 
 
Kaszlał i dusił się krwią gdy wbijałam palce w jego serce.
W końcu wyjęłam rękę z jego piersi i oblizałam każdy palec po kolei.
Chris zaczął głośno oddychać.

Wstałam z niego i powolnie udałam do kuchni gdzie stała zszokowana Shela.
Podeszłam do niej i przycisnęłam ją do ściany.
 
 
  - Powiedz mi jedno, czemu mnie nie powstrzymałaś. Co się stało z twoją mocą?!- Zapytałam z zaciekawieniem. 
 
  - Nie ważne. -  Syknęła.
 
  - Owszem, mów - Zimno rozkazałam.
 
  - Próbowałam przywrócić Melissę. Nie dałam rady.  Straciłam 3/4 mocy. - Bez emocji odpowiedziała.
 
  - To szlachetne z twojej strony. Nie martw się, odzyskasz moc -Uspokoiłam ją i puściłam.
 
  - A więc skoro wszystko sobie wyjaśniliśmi, chciałam wam powiedzieć że wracam do nich. Chcę spróbować z Zaynem.... - Spokojnie powiedziałam.
 
  - Oraz za grosz nie obchodzi mnie,  co o tym myślicie. - Dodałam pośpiesznie.
 
  -Katherine, czy koniecznie chcesz śmierci kolejnych osób ? - Spokojnie z widocznym zrezygnowaniem zapytała Shela.
 
  - Jeżeli ma być to cena za moje szczęście oraz zabawę,  mogę wybić i wojsko !- Odwarczałam.
 
  - W takim razie idź. Tylko nie masz gdzie wracac, nie narazimy siebie bo ty zamierzasz znowu bawić się nieodpowiednimi ludźmi... - Wypowiedziała zimno.
 
 
Weszłam na górę bez słowa, poczym spakowałam walizkę.
Zeszłam spowrotem na dół i pożegnałam się z Shelą oraz Chrisem.
W sumie, duchowo także z Melissą.
Ona by mnie nie wygoniła.
I to był jej błąd.
Powinna była.
 Powinna była wyprzeć się mnie i przeżyć.
Stanęłam przed bramą i ostatni raz popatrzyłam na dom Melissy.




Podniosłam torbę i w prędkości światła pobiegłam w stronę cmentarza.
Podbiegłam pod grób przyjaciółki i uklękłam.
Nawet nie wiem kiedy już leżałam na ziemi w głębokim śnie.



 
 
  - Kath, Katherine wstań, chodź zabiorę cię do domu - Usłyszałam i poczułam ciepłe dłonie na ramionach.
 
Lekko otworzyłam oczy i w jeszcze pół mroku dojrzałam wysoką i szczupłą postać.
 
  - Zayn ? - Zapytałam nie pewnie. 
 
  - Harry - Szepnął. 
 
  - Co tu robisz ? - Zapytałam i powoli usiadłam. 
 
  - Mój stary przyjaciel tu leży, no i Melissa - Cicho powiedział. 
 
 
Schylił się i wziął mnie na ręce.
 
Postawił delikatnie na ziemi i wziął walizkę w ręce.
Ziewnęłam i złapałam go pod ramie.
Powoli udaliśmy się w stronę ulicy koło cmentarza.
Wsiadłam do auta Harrego gdy ten otworzył mi drzwi.
Po 15 minutach jazdy w ciszy zajechaliśmy pod dom, dom w którym zmieniło się wszystko. Dom który można nazwać moim przekleństwem, ale równocześnie znany jest mi pod określeniem uzależnienie...
Wjechaliśmy do garażu a Harry wyłączył silnik.
 
 
  - Musimy wyjść dworem. Niall złamał klucz próbując otworzyć te drzwi - Powiedział i wskazał ręką na drzwi przejściowe między garażem a środkiem domu.
 
  - Nie ma sprawy - Powiedziałam cicho się śmiejąc 
 
  - Weź moje okulary - Szepnął podając mi okulary przeciwsłoneczne.
 
  - Jest 3 w nocy i jesteśmy w Londynie. Po chuj mi okulary przeciwsłoneczne ? - Zakpiłam.
 
  - Poznasz paru naszych znajomych. Bardzo wścipskich znajomych - Odpowiedział bez wzruszenia.
 

 
Średnio rozumiałam o co chodzi.
Nie zaprzątając sobie tym głowy ruszyłam za chłopakiem.
Otworzył drzwi garażu i od razu zrozumiałam o co chodziło mu przed chwilą.
Blask paru pojedyńczych kamer odbił się w moich a w sumie Harrego okularach.
Muszę przyznać iż nie jest to najmilsze.
Czułam się jakby zrobili nam z 5 tysięcy zdjęć.
Na szczęście stali za pokaźnym płotem. A zdjęcia robili przez szpary które można było w nim znaleźć oraz bramę.  Inaczej podejrzewam że by się na nas rzucili.






 
Weszliśmy do domu cicho udając się na górę.

 
  - Może będziesz spała u mnie ? Twój pokój został zdewastowany - Szepnął niepewnie
 
  - Dlaczego zdewastowany ?- Szepnęłam.
 
  -Ja, eh raz sie wkurzyłem. Bardzo. Że odeszłaś. Błagam nie karz mi dalej tłumaczyć. - Poprosił szepcząc.
 
  - Chodź już -  Powiedziałam otwierając drzwi jego pokoju.
 
Powolnie wszedł do swojego pokoju zaraz za mną. 
 
  - Proszę - Rzucił w moją stronę koszulkę i boxerki.
 
  - Dzięki - Zaśmiałam się i weszłam do jego łazienki.

 
Napuściłam pełną wannę wody z moimi ulubionymi olejkami.
Zdjęłam przebrudzone ziemią ubrania poczym owinęłam się delikatnym ręcznikiem


  - Dasz radę sama ?- Usłyszałam niepewne pytanie dochodzące z pokoju.
 
Ciche 'kurwa' oraz kopnięcie w jakiś mebel nastąpiło zaraz później.

 
  - Może przydać mi się pomoc - Powiedziałam nieco głośniej.

 
Powolnie otworzył drzwi.
Wszedł i przeleciał po mnie wzrokiem.
Czułam jak w myślach ściąga ze mnie ten ręcznik.
Uśmiechnęłam się zadziornie i jak gdyby go tu nie było, opuściłam ręcznik i weszłam do ogromnej wanny do której spokojnie zmieściłyby się jeszcze dwie osoby.
Włączyłam masaż w wannie i oparłam się o ramy wanny do połowy ukazując biust.
Harry zamknął drzwi i powoli zaczął się rozbierać. 
Leżałam w wannie oglądając z gracją rozbierającego się Harrego.
Wolną ręką włączył radio z którego poleciała spokojna, wręcz erotyczna muzyka.


Powoli wszedł do wanny i nachylił się nade mną. Złożył na moich ustach delikatny ale i namiętny pocałunek. Owinęłam ręce wokół jego szyi i oddałam pocałunek. Odchyliłam szyję a Harry zaczął składać namiętne pocałunki na mojej szyi. Lekko zapiszczałam gdy poczułam jak zasysa skórę ma mojej szyi. Gdy w końcu skończył dostrzec można było pokaźną malinkę.


 
  - Zrób to - Szepnęłam prosto w jego ucho.
 
Chłopak delikatnie rozsunął moje nogi a ja pomagając mu, zgięłam je. Poczułam jak bez wahania przybliżył mnie do siebie i sekundy później mogłam już poczuć go w sobie.

 
*rano*

 
Wstałam wyjątkowo wcześnie.
Przeciągnęłam się i uśmiechnęłam pod nosem na myśl o wczorajszej nocy.
Nie spodziewalam sie tego po nim.
Jest na prawdę zajebistym partnerem do sexu.
Nie jest brutalny, jest taki namiętny, ponętny i na prawdę ma sporo do zaoferowania.

 
Wstałam z łóżka i powolnie udałam się do łazienki. Podniosłam z podłogi koszulkę oraz boxerki które wczoraj dostałam od Harrego.
Ubrałam się i przejrzałam w lustrze.
Cicho zaśmiałam się na widok masywnej malinki u podstaw mojej szyi, przejechałam po niej palcami i przymknęłam oczy.
Przemyłam twarz zimną wodą i udałam się do wyjścia z pokoju.


Zeszłam po cichu na dół nie chcąc nikogo obudzić. Biorąc pod uwagę, iż mamy niedzielę,  raczej prędko nie wstaną.
Udałam się do piwnicy z wielką nadzieją na znalezienie moich dawnych zapasów.
Otworzyłam lodówkę i zostałam puste pudło. 
Ze złością wymierzyłam w nią kopnięcie.
 
Nie mogę wyjść, bo nie mam ciuchów. Nie moge zostać,  bo jestem głodna.
No kuźwa.
 
Udałam się na górę i skierowałam do pokoju Zayna.
Otworzyłam drzwi tak by nie usłyszał i podeszłam do łóżka na którym spokojnie oddychając, spał chłopak który wywalił mi życie do góry nogami.

Usiadłam na brzegu jego łóżka i pogładziłam jego policzek.
 
Obróciłam go na plecy.
 Nawet go to nie ruszyło. 
Wymamrotał coś pod nosem i podjął próbę obrócenia się na bok.
Przytrzymałam go jednak i usiadłam na nim okrakiem. Nachyliłam się nad jegi szyją i delikatnie spowodowałam wydostanie się moich kłów.
Delikatnie wgryzłam się w jego szyję i zaczęłam pić gęstą i słodko-metalową ciecz.
Obudziłam go. Czułam jak delikatnie zaczyna panikować. Gdy jednak zrozumiał kim jestem położył ręce na moich pośladkach i dał kontynuować mi picie.

 
Gdy poczułam że dosłownie kropla krwi więcej,  i chłopakowi mogłoby coś się stać , skończyłam pić i bez oblizywania ust wpiłam się w jego wargi.
Oddał pocałunek i obrócił nas tak że teraz to on znajdował się na mnie.
 
  - Tęskniłem za tobą tak bardzo - Wyszeptał w moje wargi. 
 
  - Ja za tobą także - Odparłam a chłopak znowu pod wpływem mojej siły znalazł się pode mną.
Ugryzłam się w nadgarstek i wysunęłam w jego stronę. Delikatnie ujął w ręce mój nadgarstek, przyłożył sobie do ust i zaczął pić.
 
  - Wystarczy - Westchnęłam po chwili.
Odessał się ode mnie i z uśmiechem na mnie spojrzał.
 
  - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - Zaśmiałam się gorzko.
 
  - Słucham - Odparł i podsunął się do wpół siadu. 
 
Siedząc na jego kolanach zarzuciłam ręce na jego szyję.

 



  - Chcę abyś zgodził się, zostać wampirem, i zostać moim. Na zawsze. Bo ja kocham ciebie, bo ty kochasz mnie. Bo zrobił byś dla mnie wszystko, a więc zrób to.- Powiedziałem i popatrzyłam mu prosto w oczy. 



 
  - Katherine, to jest bardzo, bardzo trudna decyzja. Ja, ja nie będę mógł tego cofnąć. Nie doczekam się dzieci. Będę musiał zostawić rodzinę, fanów, wszystkich. Ja nie wiem co powiedzieć. - Zaczął się tłumaczyć i jakąć.
 
- To nie. Że mną i tak nie mógłbyś mieć dziecka...- Warknęłam i wstałam z łóżka.
 
  - Katherine zaczekaj - Z rozczarowaniem zawołał i złapał mnie za nadgarstek wprawiając w osłupienie refleksem.

 
-Czego - Warknęłam a żyły ukazały się na około mych oczu.
 





- Nie odchodź znowu. Ją cię kocham- Krzyknął z flustracją.

- Decyzja Zayn. Już! - Rozkazałam zimno.
 
Popatrzył na mnie wręcz że łzami w oczach. Nerwowo przemierzwił dłonią powierzchnię swoich włosów. Jego oddech zdecydowanie przyspieszył. Ręce chyba wręcz mu drżały. Wziął głęboki wdech.

 
  - Ja......- Gdy już miał się wypowiedzieć zdyszany Liam wbiegł do pokoju.

 
  -Nie chcę przeszkadzać, hej Katherine, Zayn masz gości. Perrie ma dla ciebie dość ważną informację...


 
TBC.......


 
  ------------------------------------------------------
Hej hej, jak obiecałam, wiele się zmieniło, i wiele zmieni.
Jak myślicie, co do przekazania Zaynowi ma kochana Perrie ??
Dobra, kocham was misiaki!!
Byee !
Kiicciiaa

7 komentarzy:

  1. O ja... rzeczywiście wieele się zmieniło. Rozdział świetny i nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty sobie ze mnie, kurwa, żartujesz?! W takim momencie przerwać?! Pezz pewnie powie, że jest z nim w ciąży, czy coś xd
    Ale rozdział świetny i stęskniłam się za tobą!! Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny !!! Skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły ? ;o Ciekawe co Perrie mu powie. Oby to nie było tym o czym myślę.

    OdpowiedzUsuń
  4. najlepsze opowiadanie ever . <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest niesamowite!! Chcę dalej ;)

    OdpowiedzUsuń