Hej, kochani! :)
Tutaj przyjaciółka Nati. Niestety mam złą wiadomość. Prosiła mnie, abym Wam napisała, że przez jakiś czas nie będzie żadnych postów, za co bardzo przeprasza. :( Obie mamy nadzieję, że jak najszybciej wróci i wtedy pewnie wyjaśni o co chodzi. Możecie się jej spodziewać na około połowę stycznia, co niestety nie jest jeszcze pewne. Poprosiła również, żebym Wam życzyła w jej imieniu Wesołych, jednokierunkowych świąt oraz szczęśliwego nowego roku! Aby rok 2014 był lepszy niż 2013 oraz, żeby spełniły się WSZYSTKIE noworoczne życzenia. Pewnie chciałaby jeszcze powiedzieć, że was kocha. :) (Ale na pewno nie mocniej, niż mnie :P)
Ja również życzę wam wszystkiego co najlepsze w 2014 roku i spotkania 1D !
Buziaczki. <3
Wiki . xx
poniedziałek, 23 grudnia 2013
wtorek, 17 grudnia 2013
34. Weak, Weaker, Me...
Hej dziobaki ♡
Dzisiaj dość długi i jak dla mnie dobry rozdział.
Kocham was kicianators.!!!
No i oficialnie mam smiley !
Ahh, w rozdziale bedzie scena erotyczna, kto nie lubi, niech ominie.
9 Komentarzy = Nowy Rozdział.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Wypuść mnie do cholery - Krzyknęłam szarpiąc się w jego ramionach.
- Uspokuj się kurwa - Warknął.
Wgryzłam się w jego dłoń moimi długimi kłami.
Oderwał ode mnie swoją rękę a ja to wykorzystując szybko się wyrwałam i rzuciłam do ucieczki.
Nie zdążyłam zabiec daleko gdy poczułam ręce na biodrach silnie przyciągające mnie do siebie oraz po chwili strzykawkę we wgłębieniu mojej szyi.
Nie zdążyłam zabiec daleko gdy poczułam ręce na biodrach silnie przyciągające mnie do siebie oraz po chwili strzykawkę we wgłębieniu mojej szyi.
Zrobiło mi się słabo poczym zemdlałam.
Rozejrzałam się dookoła lekko panikując.
Znajduję się na wygodnym łóżku w pokoju urządzonym dostojnie i delikatnie.
Zdecydowanie styl Klausa.
A więc wiem tyle, jestem w jego mieszkaniu lub domu.
Wstałam z łóżka i podeszłam do zasłoniętego okna.
Wstałam z łóżka i podeszłam do zasłoniętego okna.
Odsłoniłam je i poczułam jak zaczynam płonąć od silnych promieni słonesznych. Zaczęłam krzyczeć i rzuciłam się w tył.
Po omacku zaczynając czuć prawdziwe płomienie na skórze starałam znaleźć miejsce bez słońca.
W końcu dotarłam do rogu pokoju, usiadłam i zwinęłam kolana pod nos.
Głośno i szybko oddychając czułam ulgę gojących się ran.
W końcu dotarłam do rogu pokoju, usiadłam i zwinęłam kolana pod nos.
Głośno i szybko oddychając czułam ulgę gojących się ran.
Ten drań zabrał mi mój pierścień słoneczny.
W tym momencie jak na zawołanie wbiegł do pokoju i popatrzył na okno. Przez chwilę na jego twarzy zapanował strach i ból jednak po chwili odnalazł wzrokiem mnie siedzącą w skuleniu w rogu pokoju.
Głośno odetchnął.
Głośno odetchnął.
Podszedł do okna i zasłonił zasłony.
Popatrzyłam na niego z pustką na twarzy.
- Oddaj mi mój pierścień - Warknęłam
- A może by tak dziękuję ? - Zakpił idąc w moją stronę.
- Mam ci dziękować za to że wstrzyknąłeś mi werbenę następnie zabrałeś mój pierścień a na końcu zamknąłeś w pokoju z widokiem na słońce przez co prawie spłonęłam.? Jeszcze mnie nie pojebało - Kpiącym i zimnym głosem mu się odgryzłam.
- Hah, oj Katherine, Katherine, nic się nie zmieniasz kochana.- Westchnął i wyciągnął rękę by pomóc mi wstać.
Pociągnął mnie tak że wylądowałam w jego ramionach.
- Tak się poznaliśmy - Szepnął.
*Bułgaria, 1496*
- Co tak piękna panna robi w środku lasu - Zapytał groźnym ale i szarmanckim głosem spoglądając na mnie siedzącą pod wielkim drzewem.
- Co sprawiło iż tak młody dżentelmen nie dowiedzi - Odgryzłam się jak to w mym zwyczaju.
Uśmiechnął się zadziornie i wyciągnął rękę w moją stronę. Podałam mu swą dłoń.
Przyciągnął mnie do swej klatki piersiowej tak że aż zabrakło mi tchu. Popatrzył mi w oczy i delikatnie się uśmiechnął.
Przyciągnął mnie do swej klatki piersiowej tak że aż zabrakło mi tchu. Popatrzył mi w oczy i delikatnie się uśmiechnął.
*teraz*
- Tak, pamiętam. Trudno zapomnieć najgorszy dzień mojego życia. - Parsknęłam.
- Na tamten czas nazywałaś go najlepszym- Odpowiedział patrząc gdzieś za mnie.
- To było ponad 500 lat temu. I to jest to z czym nie potrafisz się pogodzić - Patrząc mu prosto w oczy zimno powiedziałam.
Odepchnęłam go od siebie i udałam się na "moje" łóżko.
Westchnęłam i przewróciłam oczami widząc że go to tknęło.
Czego on oczekuje ? Że co 50 lat będzie mnie porwał a ja nagle przez to się w nim od nowa zakocham ?
Myślałam że etap natrętnego dziecka ma za sobą. Od to patrzcie jak człowiek się może pomylić.
- Ile zamierzasz mnie tu trzymać ? Tak jak co 50 lat ? Rok ? Dwa lata ? Kiedy w końcu do cholery zrozumiesz że Cię nie kocham. Że Cię nie na widzę. Że się tobą brzydzę od kiedy tylko zacząłeś zmuszać mnie do bycia z tobą i porywać co jakiś czas by zryć mi psychikę. Kiedy to w końcu zrozumiesz.? Kiedy pojmiesz że nigdy cię już nie pokocham ? Nie po tym co mi zrobiłeś. Nie po tym jak wymordowałeś, po moim zerwaniu z tobą za to że zmieniłeś mnie w wampira, całą moją rodzinę. Nie po tym, jak zabiłeś moje własne dziecko. Nie po tym jak zabrałeś mi wszystko to dzięki czemu nie wyłączyłam swoich uczuć. Nie po tym, jak przez ciebie pierwszy raz straciłam człowieczeństwo. Nie po tym, jak przez ciebie stałam się potworem. - Spokojnie z bólem w głosie wydusiłam z siebie.
- Wow, nie spodziewałem się że tak bardzo przejęłaś się śmiercią ojca który uważał cię za miastową dziwkę, matki która odselarowała cię od twojego dziecka oraz własnie tego dziecka które i tak chciałaś zabić będąc z nim w ciąży. - Odgryzł się i podszedł do mnie łapiąc mnie za nadgarstki i mocno przygniótł do łóżka.
- Pomimo wszystkiego co było. To była MOJA rodzina oraz MOJE dziecko. Pamiętaj że nigdy ci tego nie wybaczę, i proszę, nie żądaj tego ode mnie. Jak czułbyś się gdyby ktoś zabił ci twoją siostrę opraz braci ? No właśnie, tak się czuję od jebanych 500 lat. Zrozum,Zaakceptuj, Odpuść. - Wykrzyczałam mu w twarz.
- Pomimo wszystkiego co było. To była MOJA rodzina oraz MOJE dziecko. Pamiętaj że nigdy ci tego nie wybaczę, i proszę, nie żądaj tego ode mnie. Jak czułbyś się gdyby ktoś zabił ci twoją siostrę opraz braci ? No właśnie, tak się czuję od jebanych 500 lat. Zrozum,Zaakceptuj, Odpuść. - Wykrzyczałam mu w twarz.
Pociągnął mnie w górę tak że byłam zmuszona stanąć na równe nogi.
- Nigdy nie odpuszczę - Wyszeptał i nachylił się nade mną.
Nie myśląc o tym co robie plunęłam mu prosto w twarz.
Wytarł twarz w danym miejscu z groźnym wyrazem twarzy.
Wytarł twarz w danym miejscu z groźnym wyrazem twarzy.
Nie zauważając kiedy jego ręka nawiązała bolesny kontakt z mym policzkiem, nawet nie czując kiedy pod wpływem jego siły, poleciałam do tyłu.
Szybko wstałam i popatrzyłam na niego z wściekłością. Ten zniknął i za chwilę pojawił się za mną.
- Nie prowokuj mnie księżniczko, nie opłaca ci się - Wyszeptał nachylając się do mojego ucha.
Poczułam jak jego delikatne usta dotykają skóry na mojej szyi. Powoli przesuwając usta całował każdy kawałek mojej szyi.
Gdy próbowałam mu się wyrwać przyciągnął mnie do siebie tak że szansa na ucieczkę, była zerowa.
- Wypuść mnie ! Wypuść słyszysz ?- Krzyczałam na całe gardło.
Po chwili ujrzałam coś co miało uratować mi życie. Damon podbiegł do Klausa i z całej siły uderzył go kijem baseball'owym. Ten upadł na ziemię chwilowo tracąc świadomość.
Wpadłam w ramiona Damona a ten długo się nie zastanawiając wziął mnie na ręce i zbiegł na dół.
- Damon stop !- Krzyknęłam gdy był krok od otwarcia drzwi.
- On mi zabrał pierścień. Muszę tu zostać. Odejdź. Wypuści mnie. To potrwa najdłużej rok. Dam radę. Ratuj się, bo gdy się obudzi bądź pewny że cie zabije.- Rozkazałam
- Katherine nie zostawię cię. - Westchnął stawiając mnie na równe nogi.
- Owszem zrobisz to- Szybko odpowiedziałam
- Dobrze - Zgodził się..
Głęboko w sobie miałam nadzieję że się nie zgodzi.
Ale zrobił to.
Jednak wiem że mnie nie zostawi.
Dlatego kazałam mu ratować samego siebie, bo po mnie wróci.
Nie dlatego że boje się o jego życie.
- Ale wrócimy jak tylko załatwię ci pierścień - Dodał.
- Wrócicie ? -Zapytałam ze zdziwieniem.
- W aucie są wszyscy którzy mogli być potrzebni, Melissa, Shela, Chris i Niall. - Wytłumaczył.
- Żegnaj - Szepnęłam przytulając go.
- Wrócimy - Również szepnął i już go nie było.
Powoli udałam się na górę.
Wow, dopilnował tego by w dosłownie całym domu nie było słońca.
Podeszłam do nadal nie przytomnego Klausa.
Podeszłam do nadal nie przytomnego Klausa.
Zaciągnęłam go do jego sypialni. Zeszłam do kuchni po lód i zawinęłam w szmatkę.
Wróciłam do Klausa i przyłożyłam mu lód do głowy.
Szczerze nawet nie wiem po co.
Szczerze nawet nie wiem po co.
Ale wole tą chwilę którą będę musiała czekać na pierścień, przeżyć.
Usiadłam na fotelu i mu się przyglądałam.
Po chwili otworzył oczy i popatrzył prosto w moje.
Po chwili otworzył oczy i popatrzył prosto w moje.
- Co tu się stało ?- Warknął.
- Damon się stał. Ale odszedł gdy mu powiedziałam o pierścieniu - Cicho odpowiedziałam
- Czyli wróci niedługo z nowym pierścieniem - Stwierdził i wyjął telefon.
Wybrał numer.
- Witaj, załatw mi trzech świeżaków - Powiedział i zakończył rozmowę.
- Po co ci oni ?- Zapytałam podejrzliwie.
- Przywitamy twego przyjaciela w ciekawy sposób. -Zaśmiał się
Popatrzyłam na niego z wściekłością na co się zaśmiał.
*Dzień później*
Wieczór, już jest ciemno, pada deszcz. Siedzę na parapecie patrząc z nadzieją za nie.
- Twoi przyjaciele nie przyjdą - Szepnął
Scena Erotyczna
Podszedł do mnie i ściągnął mnie z parapetu i rzucił na łóżko zaraz obok.
Położył się zatrzymując miedzy nami milimetrowy odstęp.
Zaczął mnie całować po całej szyi i dekoldzie.
Nie miałam siły z nim walczyć szczególnie zważając na to jak dobry jest w tym co robi.
Zresztą czemu by go nie wykorzystać skoro i tak niedługo stąd wyjdę?
Jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę a ja zaczęłam jeździć rękoma po jego torsie.
Jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę a ja zaczęłam jeździć rękoma po jego torsie.
Czułam jak jego krocze napierające na moje zaczyna rosnąć.
Pomogłam mu zdjąć z siebie bluzkę a następnie i stanik.
Zaczął delikatnie pięścić moje piersi.
Lizać je i co jakiś czas ssać.
Trzymałam ręce w jego włosach przyciągając do siebie.
Czułam przyjemne pulsowanie w moim kroczu.
Zaczęłam rozpinać jego spodnie gdy ten robił mi malinkę na szyi.
Po chwili i moje i jego spodnie leżały gdzieś na ziemi.
Zaczęłam rozpinać jego spodnie gdy ten robił mi malinkę na szyi.
Po chwili i moje i jego spodnie leżały gdzieś na ziemi.
Podniósł mnie z łóżka i w wampirzym tempie przygniótł do ściany. Czułam przez jego cienkie bokserki jego biznes napierający na moje krocze.
Pozbył się moich stringów a ja opatulułam go nogami.
Nie przestawał całować mnie po każdym możliwym miejscu na szyi.
Po chwiki to ja przejęłam inicjatywę i przygwoździłam go w wampirzym tempie do innej ściany.
Jednym ruchem pozbyłam się jego bokserek i przyległam do niego łącząc nasze usta ale i pocierając moim kroczem o jego penisa.
Czułam jak zaczyna dyszeć w moje usta.
Nie wytrzymał i podbiegł ze mna do łóżka.
Praktycznie mnie na nie rzucił i po chwili z pełną siłą wbił się we mnie.
Ruszał się mocno, wchodząc we mnie do końca lecz powoli.
Po chwili jednak zaczął robić to coraz szybciej i szybciej.
Traciłam dech.
Rozkosz jaką mi dawał była niewyobrażalna.
Krzyczałam na cały głos.
On dyszał robiąc to coraz mocniej, gwałtowniej, szybciej i z furią.
Masował moje piersi co jakiś czas całując mnie w usta.
*3 godziny później*
Wszedł do pokoju z winem i szybko znalazł się koło mnie.
Nalał białego wina do obu kieliszków poczym jeden mi podał.
Nalał białego wina do obu kieliszków poczym jeden mi podał.
- Wypijmy za to że niedługo stąd zniknę-Zaśmiałam się wznosząc kieliszek.
- Życzę ci w tym powodzenia - Podstępnie szepnął, uniósł kieliszek w górę gdzie ten zetknął się z moim.
Wiem że on coś knuje. Ale wiem też że Damon nie jest na tyle głupi bu złapać się w sieć.
- Mamy kogoś - Warknął chłopak pojawiając się w pokoju.
- Przyprowadźcie go tu - Rozkazał krótko Klaus.
Z przerażeniem patrzyłam na drzwi modląc się by nie był to Damon. Gdy zobaczyłam jak trójka chłopaków idzie z szarpiącą się dziewczyną, odetchnęłam z ulgą. Jednak widząc kim jest ta oto dziewczyna zaczęłam panikować.
- Wypuście ją w tej chwili - Warknęłam sprawiając że moje oczy zaszły czerwienią a wokół nich wyszły żyły.
- Nie wypuszczacie jej puki ja tego nie powiem - Warknął.
Melissa plunęła na Klausa a ten do niej podszedł.
- Ty jebana suko - Warknął.
W tej chwili poczułam jak ktoś nakłada mi coś na palec a następnie zamykając mi usta wyskakuje ze mną bezszelestnie z pokoju.
Na dole popatrzyłam na wybawce i poznałam Chrisa
.
- Chris póść mnie ! Kurwa nie zostawię jej tam! - Krzyknęłam.
- Ona jest przynętą. Ma broń zaraz go uśpi i ucieknie. - Wytłumaczył
- Ich jest czterech ! A ta trójka jest wyszkolona z tego co słyszałam ! Wracam tam - Szybko oznajmiłam.
- Pójdę z tobą. - Westchnął
Wbiegliśmy na górę. Lecz już ich tam nie było. Nagle koło nas pojawił się Niall.
- Teleportacja rządzi - Zaśmiał się.
- Wybaczcie. Są na dole. Chodźcie - Westchnął.
Udaliśmy się za farbowanym blondynem.
Na dole udał się do piwnicy a w niej dotknął ściany w paru miejscach po czym ta się przesunęła
Na dole udał się do piwnicy a w niej dotknął ściany w paru miejscach po czym ta się przesunęła
- Skąd t..-Wydusiłam.
- Nie zapominaj kim jestem - Przerwał mi w trakcie
Weszliśmy do środka gdzie już po chwili usłyszałam krzyki.
Pobiegłam w wampirzym tempie do ich źródła.
Wbiegłam do pomieszczenia w którym byli.
Melissa była przywiązana do wielkiego urządzenia za obie nogi oraz ręce.
W stronę jej serca automatycznie zbliżał się ogromny drewniany kołek z góry.
Gdy Niall tylko to zobaczył jego oczy zamieniły się w białe a wielka maszyna powoli się rozwaliła uwalniając Melissę.
Po chwili wszystkie kawałki drewna rozpadły się na małe kawałki i zaczęły opadać na ziemię. Melissa pobiegła do nas i wpadła w ramiona Chrisa.
Ouch.
- Uciekamy - Zarządził Niall.
Wszyscy zaczęli biegnąc do wyjścia.
Nagle wydobył się krzyk Nialla. Melissa szybko zwróciła z chęcią pomocy mu.
My również wróciliśmy.
Reszta działa się w ułamku sekundy.
Reszta działa się w ułamku sekundy.
Melissa stała w ramionach jakiegoś człowieka i byli otoczeni ogniem. Po chwili rozdzielono mnie z resztą i stałam otoczona razem z nimi. Niall dostał czymś w głowę. A Chrisa uspali.
- Teraz posłuchaj, byłem miły. Jednak wy niezbyt. Za co zapłacisz patrząc na śmierć przyjaciółki - Syknął.
Nie zdążyłam się ruszyć.
Zobaczyłam jak mężczyzna z obrzydliwym wyrazem twarzy wbija kołek prosto w jej serce.
W pokoju zapadła cisza.
We mnie, pękło.
Łzy strumieniami wydostawały się z moich oczy.
Zaczęłam krzyczeć. Nie wiem nawet co i jak głośno.
Zobaczyłam jak mężczyzna z obrzydliwym wyrazem twarzy wbija kołek prosto w jej serce.
W pokoju zapadła cisza.
We mnie, pękło.
Łzy strumieniami wydostawały się z moich oczy.
Zaczęłam krzyczeć. Nie wiem nawet co i jak głośno.
Zostałam zamknięta w małej cichej sali zwanej moim umysłem.
Moje ciało, mój umysł, moje zmysły. Żadne nie dopuszczało do siebie tego co się właśnie stało.
Ogień ustał.
Bezwiednie pobiegłam do dziewczyny i uklękłam nad jej zimnym ciałem.
Moje ciało, mój umysł, moje zmysły. Żadne nie dopuszczało do siebie tego co się właśnie stało.
Ogień ustał.
Bezwiednie pobiegłam do dziewczyny i uklękłam nad jej zimnym ciałem.
- Wstawaj, no Melissa. Błagam nie lubię tak się bawić. Wstawaj. Chodźmy stąd. Błagam. Chodź. Melissa
- Trząsłam nią, krzyczałam.Całe moje ciało trzęsło się.
Było mi zimno.
Pusto.
To koniec.
Nie dam rady.
Znowu sprowadzili na mnie moje emocje.
A on znowu odebrał mi kogoś bliskiego....
TBC...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Osobiście pod koniec rozdziału płakałam.
Mam nadzieję że wam się podobało.
Mam nadzieję że wam się podobało.
Że kontynuujecie czytanie.
I tu prośba. Jak czytasz skomentuj ! Dla ciebie pare sekund a dla mnie kopniak w dupę.
I tu prośba. Jak czytasz skomentuj ! Dla ciebie pare sekund a dla mnie kopniak w dupę.
Kocam was ♡♡♡
piątek, 6 grudnia 2013
33.When everything goes right, something has to be wrong...
Hejj kicianators :3
Znowu taka przerwa ;---;
Mialam praktyki w tym tygodniu i padalam spac o 18 wybaaczcie !
Jak mijaja wam mikolajki ?
Mi swietnie ! Dostalam Kase na Smileya i w poniedzialek ide robic ! ahdgjgsavdgjsv *o*
Kocham waaas :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Perspektywa Liam'a*
- Liam, co jest ? - Zapytał niepewnie Niall.
- Niall, mamy problem. - Cicho powiedziałem.
- Co jest ?- Zapytał ponownie mój przyjaciel.
- M-M-Moi rodzice będą tu za 20 minut. - Wyjąkałem.
- Co w tym złego ?- Niepewnie zapytał.
- Niall pomyśl ! Ty jesteś jebanym jasnowidzem ! Ja ledwo panującym nad sobą wampirem ! Mamy tu także Eleanor ze skręconym karkiem która obudzi sie nie wiadomo kiedy i jakbyś zapomniał również jest wampirem wiec będzie wściekła i głodna. Hmm, pomyślmy mamy też rzygającą krwią i ledwo żyjącą wampirzycę która od jakiegoś czasu niszczy nam życie, jej dwóch żyjących od prawie 1000 lat przyjaciół i teraz jakiegoś jebanego pierwotnego wampira. Czy teraz rozumiesz co do cholery w tym złego ? - Wydałem się a wokół moich oczu pojawiły się żyły co sam wyczułem.
- Spokojnie ogarniemy to - Podjął próbę uspokojenia mnie.
- No pewnie, schowamy ich wszystkich do kurwa piwnicy.- Zakpiłem z wściekłością
Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk otwierającego się zamka. W drzwiach stanęła Perrie z Jade.
- Jeszcze kurwa was brakowało - Syknąłem
- Miłe powitanie - Warknęła Jade.
- Nie wkurzaj się. Za 20 minut będą tu jego rodzice a sytuacja w domu niezbyt temu sprzyja - Wytłumaczył mnie Niall.
- Pomożemy ci jakoś to ogarnąć. Co z Zaynem ?- Powiedziała a następnie zapytała Perrie
- Dziękuję, Zayn w sumie coraz lepiej. Ponoć Katherine gorzej. - Westchnąłem
- Myślałam że już z nią okej. - Szepnęła.
*Z perspektywy narrator'a*
Katheriene leżała na łóżku z nadzieją iż Klaus się pojawi. Nie zdając sobie sprawy z tego co dzieje się na dole.
Jej rozmyślania nad śmiercią przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
Jej rozmyślania nad śmiercią przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
- Witaj Katharina - Zabrzmiał w pokoju melodyjny głos.
Częściowo przestraszona popatrzyła na mężczyznę.
Czego można się spodziewać po wampirze który żyje tyle czasu i może zabić ją jednym ruchem?
Podszedł do niej szarmanckim uśmiechem i usiadł na jej łóżku.
Czego można się spodziewać po wampirze który żyje tyle czasu i może zabić ją jednym ruchem?
Podszedł do niej szarmanckim uśmiechem i usiadł na jej łóżku.
- Słyszałem że mnie potrzebujesz.- Szepnął
- Niestety. - Bez emocji powiedziała
- Co jest ?- Zapytał prosto z mostu.
- Chyba umieram, i ty musisz mi uratować życie. - Niechętnie syknęła.
- A co jeśli tego nie zrobię ?- Zarozumiale zapytał.
- To chyba umrę - Bez wzruszenia rzuciła.
*W tym samym czasie ; na dole*
- Kurwa, dobra to tak, Niall zawołaj Chrisa. Perrie ostrzeż Katherine, Damona i tego trzeciego. Jade znajdź Louisa i Eleanor, pomóż mu ją zanieść do piwnicy i tam zamknijcie ją na czas snu. A ja, ja zadzwonię do mamy by się nie spieszyli i staram się wymyślić wymówkę i załatwić nam dodatkowe 20 min - Rozdał polecenia zdenerwowany Liam.
Każdy przystał na propozycję i zabrał się za swoje.
Liam wyjął telefon z kieszeni i głęboko westchnął. Wybrał numer mamy i nacisnął zieloną słuchawkę. W tej samej chwili ktoś zadzwonił do bramy. Serce mu stanęło. Podszedł do drzwi z telefonem przy uchu i widząc na małym monitorku pokazującym kto stoi przed bramą Melissę oraz Shelę kamień spadł mu z serca. Otworzył im bramę a następnie drzwi.
W międzyczasie mama w końcu odebrała telefon.
Liam wyjął telefon z kieszeni i głęboko westchnął. Wybrał numer mamy i nacisnął zieloną słuchawkę. W tej samej chwili ktoś zadzwonił do bramy. Serce mu stanęło. Podszedł do drzwi z telefonem przy uchu i widząc na małym monitorku pokazującym kto stoi przed bramą Melissę oraz Shelę kamień spadł mu z serca. Otworzył im bramę a następnie drzwi.
W międzyczasie mama w końcu odebrała telefon.
*Rozmowa*
- Hej synek - Usłyszał entuzjazm w jej głosie.
- Hej mamuś, mam prośbę. - Błagalnym tonem odpowiedział jej Liam.
- Słucham skarbie - Serdecznie powiedziała.
- Czy dali byście mi 20 minut ?- Zapytał niepewnie pokazując przy okazji wchodzącym do domu dziewczynom że mają być cicho.
- Ale kotuś my za 10 minut jesteśmy - Z lekkim rozbawieniem powiedziała i się wyłączyła.
*koniec rozmowy*
- Kurwa nie. - Syknął i walnął pięścią w ścianę.
Louis i Jade właśnie wnieśli Eleanor do piwnicy a Shela popatrzyła pytającym wzrokiem na Liama.
- Melissa, Shela, nie czas na to. Naprawdę. Pójdzcie na górę i zawołajcie każdego, co do jednego. Nawet umierającą Katherine - Poprosił
- Co jest ? Potrzebowałeś mnie - Zapytał Chris ni stąd ni z owąt znajdujący się za Liamem.
- Jak mam być przy rodzicach normalny. Jak sprawić by nie zauważyli że nie żyję. ?- Zapytał po chwili.
- Spokojnie Liam, nie zauważą, to ludzie. Jedynie nie możesz poczuć krwi bo wtedy twoje oczy zrobią się czerwone i się zdradzisz.
- Dobra dziękuję. - Szorstko rzucił.
- Dobra dziękuję. - Szorstko rzucił.
*Na pięć minut przed przyjazdem Karen oraz Geoff'a*
*Wszyscy znajdujący się w domu, poza El, w jednym pokoju*
*Wszyscy znajdujący się w domu, poza El, w jednym pokoju*
Katherine na wpół nie żywa trzymała się kurczowo Damona.
Zaś Zayn stał podtrzymywany przez Harrego i Perrie.
- Dobra słuchajcie, jesteśmy w jednym domu przedstawiając 7 wampirów, 2 wilkołaki, 1 czarownicę, 1 jasnowidza oraz 4 ludzi. Z czego 1 człowiek i 1 wampir umierają, jeden wampir leży JESZCZE nie żywy w piwnicy, jasnowidz ma dużo za silne moce no i jeszcze mamy kurwa 1 wampira chorego psychicznie oraz jeszcze jakiegoś jebanego pierwotnego. A za parę minut w tym domu zjawią się moi rodzice. A więc tak, wszycy razem idziecie na górę, rozdzielacie się po górnym piętrze i nie wydajecie z siebie ani dźwięku. Błagam, postaram się szybko ich pozbyć i umówić poza domem. Ale błagam te 20 minut musicie mi dać. - Zimnym głosem przemówił Liam.
*Pięć minut później*
Wszystko dograne, nie ma co się nie udać. Chyba.
Chociaż w sumie, nie ma co się łudzić że wszystko wyjdzie jak ma wyjść. Przygotowany na najgorsze. Liam chodził w kółko i mówił sam do siebie. Najważniejsze jest aby moim rodzicom nic się nie stało. I tego właśnie zamierzam. Powiedział na końcu pewny siebie.
Zaniósł na stół zrobione minut wcześniej przez Pezz. Delikatnie uśmiechnął się do dziewczyny robiącej razem z Jade sałatkę.
Chociaż w sumie, nie ma co się łudzić że wszystko wyjdzie jak ma wyjść. Przygotowany na najgorsze. Liam chodził w kółko i mówił sam do siebie. Najważniejsze jest aby moim rodzicom nic się nie stało. I tego właśnie zamierzam. Powiedział na końcu pewny siebie.
Zaniósł na stół zrobione minut wcześniej przez Pezz. Delikatnie uśmiechnął się do dziewczyny robiącej razem z Jade sałatkę.
- Nie denerwuj się, to zwykłe odwiedziny. Wszystko będzie dobrze. - Pocieszyła do Jade podając mu miskę z gotową sałatką.
- Wiem, bo nie dopuszczę by tak nie było. I mówię to przy was. Nie zawacham się zabić nikogo jeżeli moim rodzicom spadnie włos z głowy - Warknął.
- Rozumiem. - Odpowiedziała mroźno Perrie.
Rozmowę przerwał dzwonek do bramy.
Perrie i Jade w chwilę zniknęły na górze a Liam odstawił sałatkę na stół i otworzył bramę.
Karen i Geoff powolnym krokiem udali się ku drzwiom przy których oczekiwał ich Liam.
Perrie i Jade w chwilę zniknęły na górze a Liam odstawił sałatkę na stół i otworzył bramę.
Karen i Geoff powolnym krokiem udali się ku drzwiom przy których oczekiwał ich Liam.
- Kochany - Szepnęła Karen przytulając syna.
- Mamo, chodźmy do środka - Wydusił chcąc odsunąć się od jej w tej chwili za bardzo zbliżonej tętnicy.
- Karen, kochana posłuchaj syna - Westchnął Geoff.
Weszli razem do domu.
Liam odwiesił rzeczy rodziców i poszli na kanapę w salonie.
Liam odwiesił rzeczy rodziców i poszli na kanapę w salonie.
- Co u ciebie Liam, czemu tu tak cicho ?- Zapytał go ojciec z uśmiechem na ustach.
- A u mnie dobrze, hmm, chłopacy są na mieście - Lekko się jąkając odpowiedział.
*W pokoju Katherine*
- Jakbyś pare godzin temu powiedział mi że umiera, nawet bym się nie przejął. - Westchnął Klaus patrząc na Damona.
- Ale w sumie, możesz się jeszcze przydać - Tym razem zwrócił się do coraz słabszej dziewczyny przegryzając nadgarstek.
Popatrzył jej prosto w oczy. Strach i Duma złączyły wzrok. Uśmiechnął się.
Przyłożył jej nadgarstek prosto pod usta a ta zaczęła łapczywie pić. Jej oczy zrobiły się czerwone a w okół nich pojawiły się
wyraźniejsze niż zwykle żyły.
Z jego ust wydobył się cichy jęk.
Dziewczyna czuła jak z sekundy na sekundę wzrasta jej siła.
Czuła się w końcu na siłach by wykonać jakikolwiek ruch. Nie było łatwo ale w końcu odezwała się od jego ręki.
- Dziękuję - Szepnęła i wstała na równe nogi.
- Damon, byłbyś tak miły i zostawił nas na chwilę samych ? - Poprosił uprzejmie Klaus.
Damon popatrzył na Katherine a gdy ta kiwnęła głową zgadzając się, wyszedł po cichu z pokoju.
- Katharina, pragnę cię poprosić byś wyjechała ze mną. - Westchnął błagalnie.
- Klaus błagam, wylecz się w końcu ze mnie. Zrozum że to co było już minęło. A uczucie łączące nas pareset lat temu. Nie wróci. - Przewracając oczami wytłumaczyła
- Prawda jest taka Katherine, że próbowałem zapomnieć. Ale nie umiem.- Szepnął.
- A drugą stroną medalu jest to, że zawsze dostaje czego chcę, dokładnie jak ty młoda damo. Oraz mam dość biegania za tobą - Warknął i złapał dziewczyne w tali.
*Na dole*
Wszystko układało się świetnie. Aż za świetnie.
W momencie gdy Liam chciał powoli żegnać się z rodzicami, z góry wydobył się głośny damski pisk a chwilę później dźwięk rozbijanego szkła.
Rodzice Liama popatrzyli na niego z przerażeniem. Jak na zawołanie również w drzwi od piwnicy zaczęła nawalać Eleanor.
- C-c-co to ma znaczyć, c-c-co tu się dzieje do cholery - Wyjąkał ojciec Liama.
- Mamo,tato, cicho, spokojnie to nic. - Podjął próbę uspokojenia ich.
Nagle stukanie w piwnicy ustało a chwilę później wydostał się z niej zapach krwi.
Reszta działa się szybko.
Za szybko.
Zaczął tracić kontrolę.
Damon zbiegł na dół z krzykiem że Katherine została porwana.
Damon zbiegł na dół z krzykiem że Katherine została porwana.
Chris zaraz po nim starając się uspokoić Liama.
Jego rodzice z przerażeniem patrzyli na odbywającą się tu scenę.
Po 10 minutach na dole zapanował chaos.
Uczestniczyli w nim wszyscy.
Uczestniczyli w nim wszyscy.
Perrie uspokajała Zayna próbującego się wyrwać.
Jade i Chris, Liama. Damon wybiegł z domu.
W końcu nikt nie wiedział co się dzieje.
A szczególnie przerażeni rodzice Liama.
W końcu nikt nie wiedział co się dzieje.
A szczególnie przerażeni rodzice Liama.
Widząc swojego syna w postaci potwora, jego dwie przyjaciółki w żółtych oczach i wielkich kłach jak i Liam, oraz resztę rozpanikowanych osób.
W końcu Niall stanął na środku łapiąc Shelę za rękę i zaczeli wypowiadać nie zrozumiałe nikomu słowa.
Po chwili w pokoju zrobiło się biało.
Pojawiła się mgła i wszyscy ucichli.
Gdy mgła opadła do zobaczenia były jedynie bezwładne ciała leżące na ziemi w całym pokoju oraz Shelę stojącą za rękę z Niallem na środku pokoju.
Po na prawdę krótkiej chwili także i oni opadli na drewnianą podłogę zapadając w głęboki sen.
Po na prawdę krótkiej chwili także i oni opadli na drewnianą podłogę zapadając w głęboki sen.
TBC....
Subskrybuj:
Posty (Atom)