sobota, 30 sierpnia 2014

Liebster Blog Awards ♥


Okropnie dziękuję Alex♥ za nominacje do Liebster Blog Awards !! Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy ♡

Oczywiście odpowiem na twoje pytania, ale muszę poprosić o wybaczenie bo nie będę nominować innych blogów. Ostatnio rzadko czytam blogi, a nie chcę nominować byle kogo. :)

Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację.
Love ya ♥

1. Co jest twoją siłą napędową?
      ~Zdecydowanie moi czytelnicy ! Niestety, jestem osobą która na temat każdego ruchu w swoim życiu potrzebuje oceny oraz rady kogoś z boku. Nie jestem z tego dumna, ale szczerze przyznaję że jest ważna dla mnie ilość i treść komentarzy pod postem, a gdy jest ich mało tracę czasem wenę i nie potrafię nic z tym zrobić.

2. Co daje ci prowadzenie bloga?
     ~Prowadzenie bloga, jest dla mnie odskocznią od problemów oraz życia codziennego. Zdarzenia z mojego życia prywatnego dają mi natchnienie oraz poruszają moją wyobraźnię. Muszę przyznać że moje najlepsze rozdziały pisane są zawsze gdy mam niesamowicie dobry lub niesamowicie zły chumor. Można więc powiedzieć że pisanie bloga jest dla mnie jak wyrzucenie z siebie złych lub dobrych uczuć, wykorzystując do tego moją wyobraźnię.

3. Wolisz książki czy filmy? 
     ~ Te dwie rzeczy jak dla mnie nie mają prawa być porównywane ! Książki były, są i będą dla mnie o niebo lepsze od filmów! W filmach wszystko dostajemy rozpakowane i podane na tacy, książka zaś zabiera nas do samego miejsca zdarzeń i nie wypuszcza puki się jej nie skończy.  Pożeram książki i nie wyobrażam sobie zamienić książki na film.  

4. Ulubiony film?
     ~Trudno jest mi wybrać, bo mimo że wolę książki,  filmów też sporo już oglądałam. Ale jak na teraz wydaje mi się że gotowa jestem przyznać ten tytuł dla filmu "Dary Anioła - Miasto Kości"(mimo że książka oczywiście jest lepsza)

5. Jakie masz hobby?
     ~Ehh, hobby. Nigdy nie lubię jak ktoś zadaje mi to pytanie bo zawsze mam problem z odpowiedzią. Kocham robić masę rzeczy. Ale moimi dwoma najważniejszymi hobby jest właśnie pisanie oraz fotografa.
Oprócz tego lubię też bawić się photoshopem, programami do obróbki oraz tworzenia filmów, kocham też śpiewać,  no i nie wiem czy to sie zalicza do hobby (raczej nie ) ale lubię spędzać czas z rodziną i znajomymi i to koniecznie na dworze !

6. Czym się kierujesz w życiu?
    ~W życiu kieruję się moimi ideałami i wyznaczonymi celami do których uparcie dążę. Kieruję się także moją wiarą. Ale jako że jestem ateistką nie jest to wiara w boga lecz właśnie w moje ideały. Idę przez życie wyznaczając sobie ścieżki sama, nie lubię tych wydeptanych i wybranych przez innych.  

7. Ulubiony serial?
     ~Bez dłuższego namysłu oraz rozpisywania się : The Vampire Diaries. 

8. Jeśli byś mogła/mógłbyś być istotą nadprzyrodzoną to jaką i dlaczego akurat nią?       ~ W sumie od dziecka marzyło mi się bycie wampirem. Zawsze chciałam mieć możliwość iść przez życie pełne paranormalnych niebezpieczeństw i mieć możliwość stawania im na przeciw. Długie lub nawet wieczne życie pełne niebezpiecznych i pełnych emocji zdarzeń, zawsze było moim marzeniem i chyba częściowo nadal gdzieś tam pozostało. A więc mimo wszystko, wybieram wampira.

9. Jak zaczęła się twoja przygoda z blogowaniem?      ~Moja przygoda z blogowaniem zaczęła się mniej więcej w maju 2012 roku. Wtedy od jakiegoś roku byłam już directioner a mój fangirling był w najwyższym stadium hah. Moja przyjaciółka namówiła mnie bym spróbowała pisać bloga o nich. I tak to wszystko się zaczęło. Teraz jak czytam tamte posty, wręcz płaczę ze śmiechu, ale cóż miałam ledwo skończone 13 lat i dopiero zaczynałam pisać. Od tego czasu poza tym pierwszym miałam jeszcze dwa blogi które już zamknęłam oraz teraz piszę właśnie mój ulubiony na którym właśnie jesteś. Mimo że od jakiegoś czasu mam zastój i nie dodaję nowych rozdziałów, planuję to niedługo zmienić ;)

10. Czy prowadząc bloga jesteś szczęśliwy/a?
          ~Jestem ogromnie szczęśliwa prowadząc bloga ! Kocham to robić i nie wygląda na to bym miała w najbliższym czasie przestać!

11. O czym marzysz?
         ~Marzę o wielu rzeczach. Marzę o tym żeby skończyć szkołę, studiować oraz dostać wymarzoną pracę. Marzę o tym by przeżyć życie po mojemu, i dać radę dopiąć wyznaczonych sobir celów. Marzę też o tym by pewnego dnia zaakceptować siebie taką jaką jestem, móc stanąć przed lustrem, spojrzeć sobie w oczy i szczerze powiedzieć "kocham cię"...

czwartek, 1 maja 2014

38. The death is haunting me...


Hej moje koteczki !!


Chciałabym wam powiedzieć iż niestety jest to jeden z ostatnich rozdziałów.
Baaaardzo mi przykro ale na prawdę nie chcę przeciągać bo wszystko powoli robi się kiczowate.
Nie martwcie się tym jednak ponieważ mam już pomysł na nową historię która również prawdopodobnie będzie kategorii Fantasy.

Kocham was bardzo bardzo !!

7 Komentarzy = Nowy Rozdział




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~





Zdezorientowany popatrzył na chłopaka.

  - Powiedz jej, że wyjaśniliśmy sobie wszystko już spory czas temu. - W końcu bez wzruszenia powiedział.

  - Zayn, to jest na prawdę ważne. Proszę cię chodź. - Poprosił Liam.

  - Nie mam ochoty się z nią widzieć rozumiesz ?!!! - Krzyknął. 

Liam z widocznym zdenerwowaniem podszedł do Zayna i przerzucił go sobie przez ramię.

  - Kurwa Liam puść mnie ! - Krzyknął Zayn. 

  - Pod warunkiem że zejdziesz na dół - Warknął.

  - Dobra, kurwa już ok. Zejdę. Ta szmata zawsze musi coś popsuć ! - Wrzasnął. 

Liam puścił go na ziemię a chwilę później całą siłą przygwoździł do ściany.

  - Nie mów tak o niej !- Warknął a wokół jego oczu wyszły znane mi żyły.


Wbił się kłami w jego szyję..
Wściekła podbiegłam do niego, odciągnęłam go do tyłu i stanęłam przed Zaynem.
Liam próbował znowu zaatakować ale ja stałam po środku oddzielając go od Zayna. 
Gdy podbiegł i stanął ze mną twarzą w twarz, spowodowałam iż moje kły się wydłużyły,oczy zaczerwieniły a miejsce wokół nich zapełniło żyłami.
Nasyczałam  na niego a ten powoli się wycofał.
Z wampirami jest trochę jak z wilkami lub wilkołakami. 
Jest pewna hierarchia. 
Jeżeli zaczynasz wchodzić z drugim wampirem w walkę na "syk" to wampir który zrozumie że jest tym młodszym i słabszym, jeżeli ma chociaż za grosz rozumu, powinien się wycofać ponieważ w wypadku dojścia do walki, nie ma szans.


  - Liam co ci odjebało ?!- Wrzasnął Zayn.

  - Przepraszam, jak się dowiesz co ma ci do przekazania, podzielisz moje zdenerwowanie... - Spokojnie jednak z dużym zadyszeniem odpowiedział.  

  - Chodźmy już - Powiedziałam przywracając oczami.

Dałam Zaynowi napić się trochę krwi dla zaleczenia rany.
Powoli schodziliśmy po schodach a w oczach Zayna zaczynało witać lekkie przerażenie. 
Szczerze, na prawdę nie mam pojęcia czego ona może chcieć.
Co jest tak ważne że Liam zaatakował Zayna?
Jak to kolejna rzecz która ma mi wszystko spieprzyć to chyba się kurwa wścieknę.
Gdy byliśmy już na dole każde z nas rzuciło okiem po przestrzeni pod drzwiami jednak nie było w niej nikogo.

  - Jest w salonie - Powiedział Liam i wskazał iż mamy iść za nim, co najmniej jakby któreś z nas nie wiedziało gdzie on jest.

Gdy weszliśmy do pokoju, Perrie gwałtownie wstała z kanapy i podeszła stając nam na przeciwko. Liam stanął po jej prawej stronie dodając jej otuchy.
Wyraz mojej twarzy zmienił się gwałtownie gdy usłyszałam jeden dźwięk.
Moja twarz przybrała kredowo biały kolor a oczy zaszły czerwienią.
Ponownie, i ponownie wsłuchiwałam się w bicie serca. 
O jedno za dużo.... Kurwa mać.

  - Zayn j-ja, ja egh. - Zaczęła się jąkać.

  - Ja jestem...

  - Ona jest w ciąży - Warknęłam. 

  - Katherine jak ty..?
 
  - Jestem wampirem, słyszę bicie serca tego dziecka. - Przerwałam jej i powiedziałam z obrzydzeniem.

Zayn stał w osłupieniu. 
Wyglądał jakby zaraz miał stąd uciec i więcej się nie pojawić. 
Ja także nie wiedziałam jak się zachować.  
Nie powiem że nie zabolał mnie fakt iż chłopak któremu chwilę temu wyznałam miłość jest ojcem dziecka mojego z natury wroga...
Z drugiej strony, ciekawym teatrzykiem można rozegrać tą sytuację, a ja już nawet wiem jak.

- Usuń to dziecko - Rozkazałam bez dłuższego namysłu.

  - Chyba sobie żartujesz - Warknął z irytacją Zayn. 

Oczy wszystkich łącznie z moimi wylądowały na nim pełne szoku.
Perrie delikatnie się uśmiechnęła. 
Mojej uwadze jest nie uszło jednak że nie był to wcale uśmiech satysfakcji czy czegoś równie wrednego. Nie. 
To był uśmiech okazujący fakt że to co powiedział Zayn trochę ją uspokoiło.

  - Możemy na chwilę porozmawiać sami? -Poprosił Zayn najwyraźniej kierując prośbę do Perrie.

  - Oczywiście.  - Zgodziła się.

Nie rozumiem ich logiki, nawet jak wyjdą do innego pokoju, ja i Liam i tak będziemy wszystko słyszeć.
Odeszli do pokoju a ja jak zarówno i Liam natężyliśmy słuch i wsłuchaliśmy w rozmowę.

  - Zamieszkaj tu, jak chcesz to razem z dziewczynami. Dobudujemy dodatkową część domu. Pomogę ci z dzieckiem. Zrobię wszystko. - Powiedział  z przejęciem. 

Gdy to usłyszałam skala mojego zdenerwowania doszła do maximum.  
Zaczęło się we mnie gotować.  
Popatrzyłam na Liama na ustach którego zawitał wredny uśmiech.

  - Nie zwalę ci się na głowę. Nie ma mowy Zayn. Może ona ma racje, powinnam usunąć to dziecko. W końc..- Nie zdarzyła dokończyć

  - Nawet tak nie mów. To także moje dziecko Perrie i nie pozwolę ci na to byś je zabiła. - Krzyknął dość agresywnie. 

  - Nie krzycz na mnie ! Ja też nie chcę go stracić ! Ale czy ty rozumiesz, że to nie ma sensu ? Nie da się! Niedługo wasza trasa! Chwilę po was zaczynamy my naszą ! - Na początku krzyczała jednak resztę wypowiedzi dokończyła spokojnie.

  - Zrobimy jak powiedziałem. Pezz damy sobie radę.  - Powiedział cicho. 

  - Dobrze, zamieszkamy tu wszystkie 4 a w sumie 4 i pół. Ale nie ma mowy o rozbudowywaniu domu przynajmniej nie teraz - Rozkazała.

  - Dobrze, ok. - Odpowiedział. 

Udałam się w ich kierunku. Stanęłam koło nich i uśmiechnęłam tak fałszywie że aż waląco w oczy.

  - Wychodzę - To jedyne co powiedziałam.

  - Katherine zaczekaj - Poprosił i do mnie podbiegł. 

  - Nie zamierzam - Warknęłam.

  - Po pierwsze jesteś w bieliźnie i bluzce a tam są paparazzi. A po drugie może nie rób mi pretensji o dziecko skoro ty masz na sobie piżamę mojego przyjaciela !  - Krzyknął ściskając moją rękę 5 razy mocniej. 

  - Mam to w dupie ! - Tak samo krzyknęłam. 

Zauważyłam że na schodach stoi Harry, Eleanor i Louis i obserwują zajście między nami.

  - Wychodzę.  - Jeszcze raz warknęłam.

Wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Poczułam jak lampy błyskowe rażą moje oczy. 
No tak, dziewczyna wychodząca z domu One Direction, ex Zayna Malika, wczoraj widziana z Harrym Styles'em, wychodzi przed dom w za dużej koszulce i parze bokserek.
W szybkim, ale ze względu na paparazzi, ludzkim tempie udałam się do garażu. 
Otworzyłam drzwi od wejścia do garażu przyciskiem na ścianie i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. 

Wzięłam się za szukanie auta którym w nocy przyjechałam z Harrym.
Mimo lekkich trudności w związku z tym że jak przyjechaliśmy było ciemno, dałam radę znaleźć pasujący samochód.
Wzięłam zapasowe kluczyki z wieszaka na ścianie i otworzyłam auto.
Wybrałam ubranie i bieliznę i szybko się przebrałam.
Przeleciałam wzrokiem po autach i stwierdziłam iż najbardziej pasującym do Zayn'a z dwóch nowych (pośród 5 o może parę miesięcy starszych) wydaje mi się być czarny nowiutki Bentley.
Wybrałam na wieszaku pasujący klucz i wsiadłam do auta. 

Po wsadzeniu kluczy w stacyjkę, na małym ekranie od radia, gps i pewnie wielu innych, pojawił się napis "Hii Zayn, ready for the road?"
Uśmiechnęłam się triumfalnie i odpaliłam auto. 
Pilotem leżącym koło monitora w aucie otworzyłam bramę od garażu a następnie tą od płotu.
Wyjechałam szybko rozpraszając parę nadal sterujących tu paparazzi. 
Wielokrotnie  przekraczając dozwoloną prędkość jechałam przez ubocza Londynu.
Jako że jest niedziela, poza londynem jest spokój i cisza.
Na liczniku wybiło już dobre 220 km/h z muzyką włączoną na prawie pełną głośność miałam kolejne wioski.
Już wiedziałam co zrobić, jak się zemścić. 

Zaśmiałam się i gdy tylko zauważyłam jakiś ludzi idących po boku wymierzyłam w swój cel i z piskiem opon wjechałam w ogromne drzewo. 
Poczułam okropny ból milimetry pod sercem. 
Nie zauważyłam że drzewo ma tyle gałęzi. Wjechałam w nie tak że jedna z nich wbiła mi się w brzuch, i to zdecydowanie za blisko serca. 
Nie miałam jak jej wyciągnąć bo jak to z resztą oczywiste wzrastała z drzewa.
Z moich ust jak i z rany zaczęła ciurkiem lecieć krew.
Nawet nie czułam kiedy straciłam świadomość.
Kolejną sytuacją którą pamiętam jest trójka dziewczyn młodym wieku podbiegających do auta i sprawdzających mój stan.
Następnie słyszałam jak ktoś panicznie wzywa pogotowie.
Następnie usłyszałam wyrywek z rozmowy dziewczyn.

  - Ej słuchajcie to ona, Katherine, dziewczyna Zayna-  Powiedziała jedna z dziewczyn

  - Była dziewczyna z tego co wiem, wczoraj była z Harrym. - Dodała druga.

  - To auto, zdecydowanie jest Zayna - Trzecia cicho zaśmiała się. 

Tu ponownie urwała mi się świadomość.
Nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu usłyszałam głośną syrenę jakiegoś pojazdu. 
Okazała się to być straż pożarna.
Dwójka strażaków podbiegła do drzwi i zaczęła akcję ratunkową.
Co chwilę słyszałam jak krzyczeli do siebie o dalszym przebiegu akcji.
W końcu odcięli drzewo odemnie, zostawiając jedynie kawałek we mnie aby nie spowodować krwotoku.
Wydostali mnie z auta i położyli na ziemi.




Wyrwałam drewno z siebie i powoli wstałam opierając się o auto.





 Podbiegłam do każdej z obecnych osób po kolei i zahipnotyzowałam by powiedzieli że nie było mnie gdy dotarli na miejsce. 

Spojrzałam jeszcze raz na moje dzieło i odbiegłam w prędkości światła.
Gdy w końcu byłam wystarczająco daleko zadzwoniłam po taksówkę i podałam numer domu koło którego się znajdowałam.
Po 5 minutach taksówka przyjechała i zabrała mnie pod dom Melissy, egh no ok,dom Sheli.

Nie wiem czemu chciałam tu przyjechać, czułam potrzebę,  jakby wewnętrzny głos mówił mi że coś tu się dzieje, lub stanie. 

Bez pukania weszłam do domu a widok który okazał mi się przed oczami złamał mi serce.
Złamał na milion kawałków. Zostałam zmuszona do przeżycia sytuacji z przed ponad 500 lat, od nowa.
Podbiegłam najszybciej jak tylko mogłam do bezwiednie leżącego ciała na sofie.

  - Nie,nie,nie Nadia, Nadia błagam, błagam nie możesz mi tego zrobić,  nie możesz. Ja nie mogę, nie mogę cię stracić. Błagam cię - Ze łzami w oczach mówiłam trzymając jej zimną twarz w dłoniach.  Łzy spływały po moich policzkach. 

  - Przepraszam mamo. Powinnam była cię posłuchać.  - Cicho szepnęła 

Wstałam i z furią i pobiegłam na ogród gdzie słyszałam jak ktoś się przemieszcza.
Zobaczyłam Chrisa i ze złością chwyciłam pierwszą lepszą grubszą gałąź, podbiegłam do niego i wbiłam mu ją w brzuch. Blisko serca ale nie za blisko.

  - Jak mogłeś jej to zrobić ?!- Syknęłam i wsadziłam gałąź jeszcze głębiej i wyżej. 

  - To nie ja ! Przysięgam ! - Krzyknął na tyle na ile pozwalała mu gałąź. 

Wyciągnęłam ją z niego i popatrzyłam ze zdezorientowaniem.

  - To był Klaus, przywiózł ją tutaj wczoraj, chwilę po twoim wyjściu, myślał że tu jesteś. - Wytłumaczył klęcząc i starając się zregenerować ranę.

  - Co jej się stało ? Czemu zmarła powoli ? Czemu w sumie nadal umiera ?! - Z frustracją zapytałam.

  - Ugryzienie wilkołaka...- Powiedział jednym tchem. 

  - Jak można ją uratować -  Żelaznym głosem zapytałam.

  - Jego krwią,  to jedyny sposób. - Wstał i otworzył ramiona na znak że już mogę go przytulić.

Bez dłuższego zastanowienia wpadłam w jego ramiona a moje oczy zaszły łzami.

  - Ledwo dowiedziałam się że żyje, i już mam ją stracić ponownie. - Łamiącym się głosem powiedziałam.  

- Nie płacz kochanie, spróbuj do niego zadzwonić może, może ją uratuje. - Wyszeptał w moje włosy.

Szybko poszłam z powrotem do domu i usiadłam koło Nadii.

  - Kochanie gdzie masz telefon? - Zapytałam troskliwie.


Sięgnęła ku kieszeni spodni i wyciągnęła spory telefon.




Przykryłam ją kocem i delikatnie uśmiechnęłam.





Zaczęłam szukać numeru Klausa.
Znalazłam go zapisanego pod "tata". 
Łzy pojawiły się w moich oczach ale powstrzymałam ich wypłyniecie.
Zaczęłam dzwonić błagając by odebrał.


*Rozmowa*

  - Nadia ? -Zapytał pełnym zdziwienia głosem. 
  - Katherine -  Warknęłam. 
  - Czyżbyś znalazła córeczkę ? - Ironicznie się zaśmiał. 
  - Przyjdź, ocal ją, a dam ci wszystko co jestem w stanie ci dać. - Ze zrezygnowaniem zaoferowałam.
  - Wszystko ? - Zapytał lekko zszokowany.
  - Wszystko...- Bez namysłu odpowiedziałam. 
  - Jestem w drodze - Rzucił i się rozłączył.

*koniec rozmowy*


Popatrzyłam na dziewczynę która ledwo utrzymywała przytomność. 
Położyłam dłoń na jej rozpalonym czole.
 Zjechałam dłonią w dół wzdłuż jej twarzy, zatrzymując dłoń na policzku.
Jej ręka powoli uniosła się ku górze i wylądowała na mojej.

- Nie musisz mu się dla mnie oddawać. - Wyszeptała powoli.

Nie odpowiedziałam.
Popatrzyłam na nią a w moich oczach zawitały łzy. Przełknęłam wielką "gulę" w moim gardle i postarałam uspokoić głos.

  - Księżniczko nie myśl o tym. Chcę natomiast w zamian jedną, małą i nie wiele wymagającą prośbę. - Poprosiłam spokojnym głosem.










- Czego sobie tylko życzysz... -  Po chwili wydukała.

- Gdy tylko da ci swoją krew, uciekniesz, będziesz biec aż nie dotrzesz wystarczająco daleko. I nie odwrócisz się chodź by nie wiem co się działo. - Pewnie i ze zdecydowaniem

- Nie, nie mogę - Przeciwstawiła mi się.


- Zrobisz to - Powiedziałam i zostawiłam delikatny pocałunek na jej czole.


W tej samej chwili zabrzmiał dzwonek do drzwi. Głośno przełykając ślinę.

- Pamiętaj Nadio, że cię kocham. Kocham ponad wszystko i wszystkich. I już zawsze będę, choćby nie wiem co. - Powiedziałam pośpiesznie po czym udałam się do drzwi.


Otworzyłam drzwi a przed moimi oczami ukazał się Klaus.

- Witaj Katharine - Szarmancko mnie powitał.

- Shela, wpuść go ! - Krzyknęłam wołając dziewczynę.

Podeszła szybko do drzwi i zaprosiła mężczyznę do środka.



- No już, rób co masz robić ! - Powiedziałam gdy dłuższą chwilę spędziliśmy na staniu bez większego celu.

- Czy ty na prawdę myślałaś że tak po prostu tu przyjadę i bez czegokolwiek w zamian uratuję ci córkę? - Zapytał po czym wydobył z siebie przepełniony pogardą śmiech.

-Wychowałeś ją Klaus!! To także twoja córka! Ten jeden raz daruj sobie bycie skurwysynem! Nie zabijaj ostatniej osoby z mojej rodziny, jaka mi jeszcze została. Nie zabijaj jak zrobiłeś to z całą resztą! - Trzęsącym i łamiącym się głosem błagałam go.

- Nie, Nadia to nie moja córka. Wychowałem ją, by była mi lojalna i poinformowała o tym czego potrzebowałem. Nie zależy mi na niej. A teraz masz pół minuty na decyzję, robisz co ci rozkażę, albo ona zginie – Powiedział na końcu palcem wskazując na Nadię przysłuchującą się naszej rozmowie.

Popatrzyłam na Chrisa którego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Następnie na Shelę która była widocznie przerażona. Na samym końcu mój wzrok powędrował na Nadię.
Serce pęka mi na kawałki za każdym razem gdy patrzę na nią w takim stanie. Nie jestem w stanie powiedzieć co ona o tym myśli, nie jestem w stanie nawet próbować zgadywać. Widzę że jej skóra robi się coraz bardziej blada, co oznacza że czasu zostało mi już bardzo mało.

-Dobrze, dobrze zrobię co tylko chcesz ale błagam pomóż jej, i to teraz!- Zrezygnowana przyjęłam jego ofertę.

-Chcę abyś ze mną wyjechała, i pokochała mnie na nowo...- Powiedział jadąc dłonią po linii mojego policzka.


-Nie mogę pokochać cię na nowo. Nigdy cię nie kochałam. Ale dobrze, wyjadę z tobą, i spróbuję spełnić wszystkie twoje wymagania jeżeli tylko uratujesz Nadię, i to już ! - Powiedziałam przez zęby ze łzami w oczach.





Podszedł do Nadii i ugryzł się w nadgarstek. Jednak coś go zatrzymało. Podbiegłam do niego i przycisnęłam jego nadgarstek do jej ust. Mocniej i mocniej przyciskałam go do jej ust.


-Katherine, Katherine przestań – Usłyszałam wołanie i poczułam ręce na moich ramionach.

-Nie, nie, nie. Ona żyje widzisz? Ma otwarte oczy! - Krzyczałam w amoku.

-Katherine proszę ! - Rozpoznałam że nawołuje do mnie Chris.




Klęczał na podłodze przy mnie i delikatnie obejmował w próbie uspokojenia.
Łzy same leciały po moich policzkach.
Krzyczałam i wyrywałam się z ramion Chrisa w chęci dalszego karmienia jej krwią Klausa. Krzyczałam na całe gardło a moje pięści obijały się o jego klatkę piersiową.

Wtedy właśnie poczułam bolesne ukłujcie tuż pod  żebrami. Popatrzyłam w dół i ujrzałam nóż i rękę Chrisa spoczywającą na nim.




Gdy z kącika moich ust strumieniem popłynęła krew wyjął nóż a ja złapałam za ranę.
Następnie opadłam do tyłu utrzymując się ostatecznie na łokciu. Spojrzałam na Chrisa przerażonym wzrokiem. Z drugiej strony skoro chce mnie zabić, czemu nie użyje drewna ? Srebro mnie nie zabije!

-Przepraszam, musiałem jakoś cię uspokoić a akurat ten nóż leżał na stole – Wytłumaczył się


Wstałam gdy rana lekko się zagoiła. Na siłach które mi pozostały oparłam się o łóżko.  
Ze łzami w oczach spojrzałam ma moje dziecko. 
Moje jedyne dziecko, leżące martwe.
Ręką przejechałam jej po powiekach zamykając je. 
Mój szloch obiegł całe pomieszczenie. 







Złożyłam pocałunek na jej policzku i pozwoliłam łzie spłynąć po moim policzku.
Wstałam i podeszłam do Klausa po drodze odpychając lekko Chris'a na bok.
Chciał zacząć coś mówić ale podniosłam rękę na znak że ma nic nie mówić

  - Po prostu idź.  - Powiedziałam trzęsącym się głosem.  














TBC....

piątek, 21 marca 2014

37. Happy ? Nah, would be to easy...

 
Hej kicianators !!
 
Przerwa, przerwa i po przerwie !
 
O to nowy rozdział i w sumie nowe zwroty akcji w życiach bohaterów !!
Zapraszam i mam nadzieję że będzie się  podobać !!
 
 
7 Komentarzy = Nowy rozdział
 
 
Kocham was !

~Kiicciiaa
 
  -------------------------------------------------------------------------------------------------
 
 
W połowie drogi w żołądku złapał mnie znajomy ścisk.
Jestem głodna.
W końcu po tym czasie od śmierci Melissy, odczuwam głód.
Pora w końcu wrócić do prawdziwej siebie.
Nie mogę dłużej żyć w żałobie bo źle to się na mnie odbija. Nie chcę wyłączyć emocji, ale naucze się być z nimi dawną sobą.
Prawda jest taka, że nie zależy mi na tych emocjach, dobrze żyje mi się i bez nich.
Ale akurat to będzie rzecz którą zrobię dla Melissy, zatrzymam je i pokażę jej że potrafię z nimi żyć. 
Wyrzutów sumienia po zabijaniu nie mam nawet mając uczucia więc to najmniejszy problem.
Moim większym problemem jest on.
Chłopak który miał być tylko jebaną zabawką.
A zamienił się w więcej, owiele więcej niż bym chciała.
 
Nie wiem co zrobić bo w środku mnie, istnieje uczucie którego nie chcę.
Uczucie które tyczy się właśnie jego.
Ale on jest tylko chłopakiem, zwykłym człowiekiem.
Nie mogę nawet zamienić go w wampira przez jego band.
A nie, moment, przecież Liam, Liam jest wampirem.
Czyli i tak w przeciągu 5-10 lat muszą skończyć karierę bo wszyscy będą się starzeć a Liam pozostanie młody.
Ciekawe co powiedział by na to Zayn.
Czy by się zgodził ?

Przekonamy się....
 
 
*2 godziny później*
 
 
Po porządnym posiłku z paru ludzi, wróciłam do domku Melissy.
Weszłam do środka a już po sekundzie przy mnie stał Chris.
 
  -Gdzie ty kuźwa byłaś !? - Krzyknął łapiąc mnie za ramiona.
 
  -Hmm, daj mi się rozebrać a wszystko wam opowiem - Zaśmiałam się.
 
Rozebrałam się z butów i kurtki po czym dołączyłam do Chrisa i Sheli siedzących przy kominku.
 
  - Pusto tu bez niej - Szepnęłam.
 
  -Zdążyliśmy zauważyć, a teraz mów co się z tobą działo ? - Krótko powiedziała Shela.
 
  - Hmm, najpierw rzuciłam się z urwiska na kamienie, skąd porwała mnie jak się okazało córka i wywiozła mnie na zadupie. Okazało się że wychował ją Klaus. Jak go obraziłam i opowiedziałam jej jaki jest, wyszła i zniknęła. Wkurwiłam się i urządziłam polowanie na przerażoną kobietę,  poczym poszłam do klubu i skonsumowałam jeszcze 4 osoby..- To chyba tyle.
 
  - Wow - Było jedynym co wydała z siebie Shels.
 
  - No tak, do przewidzenia było że stać będzie cię tylko no wow. - Uszczypliwie stwierdziłam.
 
  - Nie bądź wredna - Syknął Chris.
 
  - Czy twoje dziecko nie zostało zabite ? - Zapytała nie pewnie.
 
  - Jak widać,  nie. I jak widać wychował ją największy skurwiel stąpający po tej ziemi. - Ze złością rzuciłam.
 
  - Nie wróciłaś tylko po to - Stwierdziła.
 
  - Wyjdź mi w głowy ! - Krzyknęłam a wokół moich oczu pojawiły się żyły których jednak szybko się pozbyłam.
 
  - Może ktoś mi powie co było tym innym powodem ? - Sapnął Chris. 
 
  - Katherine chce wrócić do Zayna, i zmienić go w wampira. - Bez namysłu powiedziała Shela patrząc na mnie.
 
  - Czy to prawda ? - Zapytał Chris.
 
Założyłam nogę na nogę i niewinnie uśmiechnęłam patrząc mu w oczy.
 
  - Może lepiej zajmij się wychowanką swojego ex ? W końcu zabiłaś przyjaciółkę bujaniem się właśnie z nim - Wrednie syknął patrząc mi w oczy. 
 
 
Rzuciłam się na niego wściekła jak nigdy.
Wbiłam mu rękę w klatkę piersiową łapiąc za serce.
Wręcz wbiłam w nie paznokcie.
 
 
  - Nigdy więcej tak nie mów - Wysyczałam opatulając ręką jego serce. 
 
- No dawaj zabij mnie ! Zabij kolejnego przyjaciela ! - Krzyknął z przerwami na płytkie oddechy.
 
 
Kaszlał i dusił się krwią gdy wbijałam palce w jego serce.
W końcu wyjęłam rękę z jego piersi i oblizałam każdy palec po kolei.
Chris zaczął głośno oddychać.

Wstałam z niego i powolnie udałam do kuchni gdzie stała zszokowana Shela.
Podeszłam do niej i przycisnęłam ją do ściany.
 
 
  - Powiedz mi jedno, czemu mnie nie powstrzymałaś. Co się stało z twoją mocą?!- Zapytałam z zaciekawieniem. 
 
  - Nie ważne. -  Syknęła.
 
  - Owszem, mów - Zimno rozkazałam.
 
  - Próbowałam przywrócić Melissę. Nie dałam rady.  Straciłam 3/4 mocy. - Bez emocji odpowiedziała.
 
  - To szlachetne z twojej strony. Nie martw się, odzyskasz moc -Uspokoiłam ją i puściłam.
 
  - A więc skoro wszystko sobie wyjaśniliśmi, chciałam wam powiedzieć że wracam do nich. Chcę spróbować z Zaynem.... - Spokojnie powiedziałam.
 
  - Oraz za grosz nie obchodzi mnie,  co o tym myślicie. - Dodałam pośpiesznie.
 
  -Katherine, czy koniecznie chcesz śmierci kolejnych osób ? - Spokojnie z widocznym zrezygnowaniem zapytała Shela.
 
  - Jeżeli ma być to cena za moje szczęście oraz zabawę,  mogę wybić i wojsko !- Odwarczałam.
 
  - W takim razie idź. Tylko nie masz gdzie wracac, nie narazimy siebie bo ty zamierzasz znowu bawić się nieodpowiednimi ludźmi... - Wypowiedziała zimno.
 
 
Weszłam na górę bez słowa, poczym spakowałam walizkę.
Zeszłam spowrotem na dół i pożegnałam się z Shelą oraz Chrisem.
W sumie, duchowo także z Melissą.
Ona by mnie nie wygoniła.
I to był jej błąd.
Powinna była.
 Powinna była wyprzeć się mnie i przeżyć.
Stanęłam przed bramą i ostatni raz popatrzyłam na dom Melissy.




Podniosłam torbę i w prędkości światła pobiegłam w stronę cmentarza.
Podbiegłam pod grób przyjaciółki i uklękłam.
Nawet nie wiem kiedy już leżałam na ziemi w głębokim śnie.



 
 
  - Kath, Katherine wstań, chodź zabiorę cię do domu - Usłyszałam i poczułam ciepłe dłonie na ramionach.
 
Lekko otworzyłam oczy i w jeszcze pół mroku dojrzałam wysoką i szczupłą postać.
 
  - Zayn ? - Zapytałam nie pewnie. 
 
  - Harry - Szepnął. 
 
  - Co tu robisz ? - Zapytałam i powoli usiadłam. 
 
  - Mój stary przyjaciel tu leży, no i Melissa - Cicho powiedział. 
 
 
Schylił się i wziął mnie na ręce.
 
Postawił delikatnie na ziemi i wziął walizkę w ręce.
Ziewnęłam i złapałam go pod ramie.
Powoli udaliśmy się w stronę ulicy koło cmentarza.
Wsiadłam do auta Harrego gdy ten otworzył mi drzwi.
Po 15 minutach jazdy w ciszy zajechaliśmy pod dom, dom w którym zmieniło się wszystko. Dom który można nazwać moim przekleństwem, ale równocześnie znany jest mi pod określeniem uzależnienie...
Wjechaliśmy do garażu a Harry wyłączył silnik.
 
 
  - Musimy wyjść dworem. Niall złamał klucz próbując otworzyć te drzwi - Powiedział i wskazał ręką na drzwi przejściowe między garażem a środkiem domu.
 
  - Nie ma sprawy - Powiedziałam cicho się śmiejąc 
 
  - Weź moje okulary - Szepnął podając mi okulary przeciwsłoneczne.
 
  - Jest 3 w nocy i jesteśmy w Londynie. Po chuj mi okulary przeciwsłoneczne ? - Zakpiłam.
 
  - Poznasz paru naszych znajomych. Bardzo wścipskich znajomych - Odpowiedział bez wzruszenia.
 

 
Średnio rozumiałam o co chodzi.
Nie zaprzątając sobie tym głowy ruszyłam za chłopakiem.
Otworzył drzwi garażu i od razu zrozumiałam o co chodziło mu przed chwilą.
Blask paru pojedyńczych kamer odbił się w moich a w sumie Harrego okularach.
Muszę przyznać iż nie jest to najmilsze.
Czułam się jakby zrobili nam z 5 tysięcy zdjęć.
Na szczęście stali za pokaźnym płotem. A zdjęcia robili przez szpary które można było w nim znaleźć oraz bramę.  Inaczej podejrzewam że by się na nas rzucili.






 
Weszliśmy do domu cicho udając się na górę.

 
  - Może będziesz spała u mnie ? Twój pokój został zdewastowany - Szepnął niepewnie
 
  - Dlaczego zdewastowany ?- Szepnęłam.
 
  -Ja, eh raz sie wkurzyłem. Bardzo. Że odeszłaś. Błagam nie karz mi dalej tłumaczyć. - Poprosił szepcząc.
 
  - Chodź już -  Powiedziałam otwierając drzwi jego pokoju.
 
Powolnie wszedł do swojego pokoju zaraz za mną. 
 
  - Proszę - Rzucił w moją stronę koszulkę i boxerki.
 
  - Dzięki - Zaśmiałam się i weszłam do jego łazienki.

 
Napuściłam pełną wannę wody z moimi ulubionymi olejkami.
Zdjęłam przebrudzone ziemią ubrania poczym owinęłam się delikatnym ręcznikiem


  - Dasz radę sama ?- Usłyszałam niepewne pytanie dochodzące z pokoju.
 
Ciche 'kurwa' oraz kopnięcie w jakiś mebel nastąpiło zaraz później.

 
  - Może przydać mi się pomoc - Powiedziałam nieco głośniej.

 
Powolnie otworzył drzwi.
Wszedł i przeleciał po mnie wzrokiem.
Czułam jak w myślach ściąga ze mnie ten ręcznik.
Uśmiechnęłam się zadziornie i jak gdyby go tu nie było, opuściłam ręcznik i weszłam do ogromnej wanny do której spokojnie zmieściłyby się jeszcze dwie osoby.
Włączyłam masaż w wannie i oparłam się o ramy wanny do połowy ukazując biust.
Harry zamknął drzwi i powoli zaczął się rozbierać. 
Leżałam w wannie oglądając z gracją rozbierającego się Harrego.
Wolną ręką włączył radio z którego poleciała spokojna, wręcz erotyczna muzyka.


Powoli wszedł do wanny i nachylił się nade mną. Złożył na moich ustach delikatny ale i namiętny pocałunek. Owinęłam ręce wokół jego szyi i oddałam pocałunek. Odchyliłam szyję a Harry zaczął składać namiętne pocałunki na mojej szyi. Lekko zapiszczałam gdy poczułam jak zasysa skórę ma mojej szyi. Gdy w końcu skończył dostrzec można było pokaźną malinkę.


 
  - Zrób to - Szepnęłam prosto w jego ucho.
 
Chłopak delikatnie rozsunął moje nogi a ja pomagając mu, zgięłam je. Poczułam jak bez wahania przybliżył mnie do siebie i sekundy później mogłam już poczuć go w sobie.

 
*rano*

 
Wstałam wyjątkowo wcześnie.
Przeciągnęłam się i uśmiechnęłam pod nosem na myśl o wczorajszej nocy.
Nie spodziewalam sie tego po nim.
Jest na prawdę zajebistym partnerem do sexu.
Nie jest brutalny, jest taki namiętny, ponętny i na prawdę ma sporo do zaoferowania.

 
Wstałam z łóżka i powolnie udałam się do łazienki. Podniosłam z podłogi koszulkę oraz boxerki które wczoraj dostałam od Harrego.
Ubrałam się i przejrzałam w lustrze.
Cicho zaśmiałam się na widok masywnej malinki u podstaw mojej szyi, przejechałam po niej palcami i przymknęłam oczy.
Przemyłam twarz zimną wodą i udałam się do wyjścia z pokoju.


Zeszłam po cichu na dół nie chcąc nikogo obudzić. Biorąc pod uwagę, iż mamy niedzielę,  raczej prędko nie wstaną.
Udałam się do piwnicy z wielką nadzieją na znalezienie moich dawnych zapasów.
Otworzyłam lodówkę i zostałam puste pudło. 
Ze złością wymierzyłam w nią kopnięcie.
 
Nie mogę wyjść, bo nie mam ciuchów. Nie moge zostać,  bo jestem głodna.
No kuźwa.
 
Udałam się na górę i skierowałam do pokoju Zayna.
Otworzyłam drzwi tak by nie usłyszał i podeszłam do łóżka na którym spokojnie oddychając, spał chłopak który wywalił mi życie do góry nogami.

Usiadłam na brzegu jego łóżka i pogładziłam jego policzek.
 
Obróciłam go na plecy.
 Nawet go to nie ruszyło. 
Wymamrotał coś pod nosem i podjął próbę obrócenia się na bok.
Przytrzymałam go jednak i usiadłam na nim okrakiem. Nachyliłam się nad jegi szyją i delikatnie spowodowałam wydostanie się moich kłów.
Delikatnie wgryzłam się w jego szyję i zaczęłam pić gęstą i słodko-metalową ciecz.
Obudziłam go. Czułam jak delikatnie zaczyna panikować. Gdy jednak zrozumiał kim jestem położył ręce na moich pośladkach i dał kontynuować mi picie.

 
Gdy poczułam że dosłownie kropla krwi więcej,  i chłopakowi mogłoby coś się stać , skończyłam pić i bez oblizywania ust wpiłam się w jego wargi.
Oddał pocałunek i obrócił nas tak że teraz to on znajdował się na mnie.
 
  - Tęskniłem za tobą tak bardzo - Wyszeptał w moje wargi. 
 
  - Ja za tobą także - Odparłam a chłopak znowu pod wpływem mojej siły znalazł się pode mną.
Ugryzłam się w nadgarstek i wysunęłam w jego stronę. Delikatnie ujął w ręce mój nadgarstek, przyłożył sobie do ust i zaczął pić.
 
  - Wystarczy - Westchnęłam po chwili.
Odessał się ode mnie i z uśmiechem na mnie spojrzał.
 
  - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - Zaśmiałam się gorzko.
 
  - Słucham - Odparł i podsunął się do wpół siadu. 
 
Siedząc na jego kolanach zarzuciłam ręce na jego szyję.

 



  - Chcę abyś zgodził się, zostać wampirem, i zostać moim. Na zawsze. Bo ja kocham ciebie, bo ty kochasz mnie. Bo zrobił byś dla mnie wszystko, a więc zrób to.- Powiedziałem i popatrzyłam mu prosto w oczy. 



 
  - Katherine, to jest bardzo, bardzo trudna decyzja. Ja, ja nie będę mógł tego cofnąć. Nie doczekam się dzieci. Będę musiał zostawić rodzinę, fanów, wszystkich. Ja nie wiem co powiedzieć. - Zaczął się tłumaczyć i jakąć.
 
- To nie. Że mną i tak nie mógłbyś mieć dziecka...- Warknęłam i wstałam z łóżka.
 
  - Katherine zaczekaj - Z rozczarowaniem zawołał i złapał mnie za nadgarstek wprawiając w osłupienie refleksem.

 
-Czego - Warknęłam a żyły ukazały się na około mych oczu.
 





- Nie odchodź znowu. Ją cię kocham- Krzyknął z flustracją.

- Decyzja Zayn. Już! - Rozkazałam zimno.
 
Popatrzył na mnie wręcz że łzami w oczach. Nerwowo przemierzwił dłonią powierzchnię swoich włosów. Jego oddech zdecydowanie przyspieszył. Ręce chyba wręcz mu drżały. Wziął głęboki wdech.

 
  - Ja......- Gdy już miał się wypowiedzieć zdyszany Liam wbiegł do pokoju.

 
  -Nie chcę przeszkadzać, hej Katherine, Zayn masz gości. Perrie ma dla ciebie dość ważną informację...


 
TBC.......


 
  ------------------------------------------------------
Hej hej, jak obiecałam, wiele się zmieniło, i wiele zmieni.
Jak myślicie, co do przekazania Zaynowi ma kochana Perrie ??
Dobra, kocham was misiaki!!
Byee !
Kiicciiaa

wtorek, 18 marca 2014

Powrót z przytupem !!



Witajcie misiaczki!!

Wiem, tym razem nie było mnie bardzo,bardzo,bardzo długo.
Jak się wytłumaczę, hmm, zero weny, masa nauki, cały proces związany z załatwianiem nowej szkoły, problemy migrenowe.

I tak o to, to wszystko zaważyło na to że nie mogłam dalej dodawać, rozdziały byłyby nie ciekawe, naciągane i nie ciekawie napisane. A tego dla was nie chciałam.!!

Jestem w trakcie kończenia najnowszego rozdziału, powiem wam tyle, po całym tym czasie naprawdę
przybyło mi pomysłów!! Stanie się wiele rzeczy, które podejrzewam że wprowadzą trochę osłupienia :P

Mam nadzieję że pomimo przerwy, i wyłącznie z mojej winy  >nawet nie myślcie że z waszej!<  część z was została ze mną, oraz historią Katheriny. Mam nadzieję że mi wybaczycie oraz kontynuujecie czytanie oraz komentowanie !!!

Kocham was strasznie !

~Kiicciiaa

środa, 12 lutego 2014

...

Przykro mi że muszę napisać to tak brutalnie.
Ale póki liczba komentarzy(3) pod ostatnim rozdziałem się nie powiększy nie macie po co czekać na następny rozdział.
Przepraszam ale nie będziemy schodzić z 7-9 komentarzy na 3.

Wasza Kiicciiaa

poniedziałek, 3 lutego 2014

36. Family, such a funny word...



Hej myszki !


Wiem,  wiem minęły dwa tygodnie,  możecie mnie zjechać :P

Niestety muszę szczerze przyznać że wydaje mi się iż powoli dochodzimy do końca tej oto historii. 
Nie zamierzam pisać jej do 100 rozdziału bo wtedy stanie się naciągana. 
Lecz spokojnie, możecie spodziewać się jeszcze minimum 7-10 rozdziałów.!

+ Zapraszam na mały update w zakładce "bohaterowie"

Kocham was !!

Kiicciiaa



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Popatrzyłam na płaczącą Shelę. 
Słyszałam że Chris także płakał.
Przeczytałam jej imię.
Jej imię na tym cholernym nagrobku. 

Kopnęłam w ziemię.  
Łzy zawitały w moich oczach a szał rozprzestrzenił po całym systemie nerwowym.


















Popchnęłam ze złością stojącego na mojej drodze Chrisa tak że prawie się przewrócił. 
I pobiegłam przed siebie. 
Na skraju lasu uderzyłam z pięści w drzewo tak ze złamało się z tak wielką siłą że połamało i parę innych. Biegłam z całej siły, przemierzając zimny las. 
Biegłam ile sił w nogach. Nie wiem jak długo.
Miałam łzy w oczach oraz ogromne czerwone żyły wokół oczu.
Byłam wściekła za to jak słaba jestem. 
Za to że tak bardzo boli.
Nie daje rady. 
Nagle dotarłam do głębokiej dziury między dalszą częścią lasu. Spojrzałam w dół u w bok.
Długie i płytkie.
Wydaje się że kiedyś płynęła tędy rzeka. 
Teraz został jej znikomy ślad i mnóstwo kamieni.
To tak jak ja i chęć życia. Niedawno miałam jej pełne koryto. 
Teraz nie zostało prawie nic...
Stanęłam tyłem na skraju ziemi. Wzięłam wdech. Nie zabije mnie. Ale odciągnie od myślenia. Zamknęłam oczy i po chwili puściłam się w tył. Dość długo spadałam wielokrotnie się obracając. Ostatecznie nawet nie zauważyłam jaką częścią ciała spadłam na kamienie. 
Zrobiło mi się ciemno przed oczami i zapanowała cisza.



*Parę godzin później*



Powoli otworzyłam oczy sprawdzając gdzie jestem. Usiadłam do pionu czując jak wszystko mnie boli. Jednak był to satysfakcjonujący ból.  
Wiedziałam że mi się należy. Cieszyłam się z niego.
Krew spływała mi po policzku.
W sumie cała byłam w ranach.
Częściowo pogojonych, częściowo nie. 
Westchnęłam i wstałam na równe nogi.
Wtedy usłyszałam jakiś szmer. Tu na dole, blisko.  Rozejrzałam się, nic nie zauważając złapałam za skałki i zaczęłam wspinać się na górę, spowrotem do lasu. Nie zdążyłam dojść do połowy gdy poczułam silne pociągnięcie za koszulkę. 
Z hukiem spadłam na kamienie. Ręka wypadła mi z barku.
Cholera.
Z towarzyszącym okrzykiem bólu nastawiłam rękę. 
Rozejrzałam się dookoła. 
W moim przypadku i przy mojej ilości wrogów skoczenie z tego klifu było idiotyzmem. Nikogo nie widziałam. Mój słuch był jeszcze przytłumiony po upadku. 
W końcu postać podbiegła do mnie i przygwoździła mnie plecami do kamiennej ściany.  Dopiero teraz ujrzałam jej twarz. Nie mam pojęcia kto to jest, nie kojarzę by miała powód chcieć mnie zabić.


  - Witaj Katherina - Powiedziała cicho.
  
  - Masz nade mną przewagę, mi jeszcze nie przyszło poznać twojego  imienia. - Warknęłam.

  - I nie przyjdzie. - Podobnie zakpiła.

  - Zabij mnie, no dalej. Zrobisz mi przysługę.  -  Lekko się dusząc szepnęłam.

  - Jeszcze nie twój czas, teraz jest mój czas, na zemstę. - Zaśmiała się. 

  - Skoro chcesz się mścić to chociaż oświeć mnie za co - Ledwo powiedziałam nie posiadając już powietrza.

  - Za zabicie mojej matki - Warknęła i puściła moje gardło. 

  - To by wszystko wyjaśniało - Zakpiłam pobierając obolałe gardło. 

  - Idziesz ze mną - Szepnęła i pociągnęła mnie za rękę. 

  Uciekłabym jej w przeciągu sekund. Sęk w tym że nie chcę od niej uciekać. Dam  jej się ukarać, w końcu ona cierpi po stracie matki, ja po przyjaciółki. Może zrobimy pojednanie cierpiących. Jednak wątpię że chce mnie porwać by się zawierać pojednanie..

Poczułam strzykawkę we wgłębieniu mojej szyi, zakręciło mi się w głowie i straciłam świadomość.
Gdy otworzyłam oczy rozejrzałam się dookoła. 
Dotknęłam się w bolące miejsce w które została wbita mi igła. Ta suka specjalnie wzięła jakąś mega grubą. Usiadłam i rozejrzałam się dookoła. 


  - Dzień dobry śpiąca królewno - Wydobył się ironiczny głos  z drugiego końca pokoju. 

  - Powiedz mi czemu dałaś mi się złapać ? - Dodała po chwili.

  - Bo zabijając mnie,  zrobisz mi przysługę. - Bez wzruszenia rzuciłam. 

  - Długo szukałam sławnej Katheriny Petrovej. Z wieloma ludźmi o tobie rozmawiałam i jestem pewna że nigdy nie odebrałabyś sobie życia. Chyba że, chyba że straciłaś kogoś aż tak ważnego że był ważniejszy nawet od twojej matki, ojca i córeczki.  - Wrednie syknęła.

W przeciągu sekund ze złością wyrwałam nogę od łóżka i wbiłam w jej brzuch.


  - Skąd wiesz że ta trójka nie żyje? Nikt tego nie wie. Nie powiedziałam nikomu poza trójką prawdziwych przyjaciół - Warknęłam i ręką docisnęłam drewnianą nogę od łóżka. ją dość skutecznie pozbawiając oddechu.


  - Mów skąd to wiesz i kim jesteś !- Krzyknęłam. 














  - Nazywam się Nadia Petrova - Wydukała z siebie na tyle na ile pozwolił jej na to kołek. 














  











- A ty jesteś moją matką - Szybko oddychając dodała.















Popatrzyłam na nią i wyrwałam z niej kołek.
Moje myśli zaczęły kłębić się i wirować. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na nią jeszcze raz. Nie możliwe. To nie możliwe. Ona kłamie. Kolejna sztuczka Klausa. Moja córka nie żyje. Zginęła 500 lat temu. To nie ona. Nie wierzę w to. To nie jest możliwe.


  - Spodziewałam się cieplejszego powitania.-Ironicznie warknęła.

  - Mogę poprosić o herbatę.? - Poprosiłam starając się nie dać głosu zbytnio roztrzęść.


Bez słowa wyszła z pokoju. Zastanawiam się czy poszła zrobić mi herbatę czy po prostu wyszła dając mi wolną rękę na ucieczkę. 
Gdy jednak usłyszałam bulgotanie w czajniku poczułam swego rodzaju ulgę.
Czuję potrzebę z nią porozmawiać. Może i jestem naiwna wierząc iż to naprawdę ona, ale ja chcę w to wierzyć. Szukałam jej, bardzo, bardzo długo. Jednak nigdy nie znalazłam.
Byłam pewna że nie żyje. A teraz gdy pojawiła się szansa że jednak żyje, pragnę z całego serca poznać ją najlepiej ja mogę.


  - Proszę - Wyrwała mnie z namysłu wręczając mi herbatę.
 
  - Skoro już wiesz kim jestem, i wiesz jak długi czas poświęciłam na odnalezienie ciebie, uważam że należy mi się parę wyjaśnień. - Powiedziała płynnie starając się nie pokazywać jak ważna jest jej ta rozmowa. 
 
Jednak ja , za dobrze znam ten wzrok, za dobrze znam ten błysk w oczach, ponieważ znam te oczy. Należą one bowiem do mnie. Ma moje oczy. Zdecydowanie.


  - Proszę bardzo, pytaj. - Powiedziałam patrząc jej w oczy.

  - Po pierwsze kto jest moim ojcem - Zapytała cicho.

  - Jednym z wysoko na tamten czas utytułowanych mężczyzn w Bułgarii. Niestety zmarł bardzo wcześnie - Z kpiną rzuciłam. 

  - Co się z nim stało ?- Zapytała z zaciekawieniem.

  - Zabiłam go...- Bez wzruszenia odpowiedziałam. 

  - Dlaczego ?- Z lekką złością zadała kolejne pytanie. 

  - Bo mnie zgwałcił - Odparłam.
  - Tak Nadio, nie byłam miastową kurwą za którą uważał mnie ojciec. Zostałam zgwałcona.  - Dodałam bez emocji.

W pokoju panowała dłuższa cisza gdy w końcu Nadia wzięła głęboki wdech.

  - I ostatnie, najważniejsze. Dlaczego mnie zostawiłaś ? - Z trzesącym się głosem zapytała. 

  - Przeszukałam każdą wioskę, każdą chatę. Ale cie nie znalazłam.. - Odparłam.











- Wróciłaś ?- Zapytała z nadzieją. 











  - Tak Nadio, wróciłam po ciebie - Odparłam

 



















 - A teraz, miło cię poznać. - Szepnęłam i wyciągnęłam w jej stronę kubek z herbatą.

 








Uśmiechnęła się a po jej policzku spłynęła łza.













- Myślałam że mnie zostawiłaś, on tak mówił..  - Cicho powiedziała biorąc łyka herbaty.

  - On ? Kim jest "on" ? - Z ciekawością zapytałam.

  - Mężczyzna który zabił twoich rodziców a mnie ze sobą zabrał, wychował do 21 roku życia i zamienił w wampira. Klaus. - Wytłumaczyła.

  - Wychował cię Klaus ? - Z konsternacją zapytałam.

  - Tak. Co roku mnie odwiedza nie ważne gdzie jestem i zabiera gdzieś na urodziny - Oznajmiła z lekkim uśmiechem.

  - Sukinsyn - Warknęłam.

  - Co ? On mnie wychował ! Kiedy ty odeszłaś ! - Podniosła lekko głos. 

  - Tak ale to także on zabrał cię zanim ja to zdążyłam zrobić ! To także on zabił twoich dziadków ! To także on prawie co roku paruset lat mnie porywa i przetrzymuje próbując w sobie rozkochać ! To on dał mi wampirzą krew nie pozwalając umrzeć i to on nie ostrzegł mnie że gdy ponownie podejmę próbę zabicia się, zostanę wampirem ! I przede wszystkim to on, całe moje życie,  próbuje mi je zniszczyć tylko dlatego że go nie kocham !  To on zabił niedawno moją przyjaciółkę! Jedyną tak bliską mi osobę ! Osobę utrzymującą mnie przy zmysłach ! Z zimną krwią zabił na moich oczach.  Teraz rozumiesz ? Teraz rozumiesz czemu nazywam go sukinsynem ? - Wydarłam się a w moich oczach zawitały łzy.


  - To dlatego dałaś mi się złapać. Chciałaś cierpieć i zginąć bo nie możesz znieść bólu po stracie przyjaciółki.  - Z wyczuwalny cwaniactwem stwierdziła

  - Brawo geniuszu. Może teraz zrobisz mi przysługę i zaczniesz robić to co miałam nadzieję że zamierzasz ? - Ironicznie zaproponowałam.

  - Nie zamierzam cię zabić. Ani torturować. Chciałam znać prawdę. A teraz gdy ją znam możesz iść.  - Powiedziała.

  - Po 500 latach się odnalazłyśmy a ty chcesz już się rozstawać ?- Zapytałam ze zdziwieniem.

  - Tak, nie chcę spędzać z tobą czasu. Nie jesteś moją matką. Jedynie krew nas łączy.Mam tylko ojca i jest nim Klaus. - Pełna pewności siebie rzekła. 

  - To dam ci radę,  gdy znowu zobaczysz swojego tatusia zapytaj dlaczego wtedy w Bułgarii wziął cię ze sobą.  - Zakpiłam. 

Dziewczyna ruszyła w kierunku drzwi.

  - Tylko kochanie, nie spodziewaj się że będzie na to jakiekolwiek inne wytłumaczenie niż chęć wbicia mi noża w serce. 


Bez słowa wyszła.
Trafiło gdzie miało. Poznałam córkę i już mnie znienawidziła. Piękne. Zabolało. Nienawidzę uczuć. Nienawidzę człowieczeństwa. Nie wiem jak ludzie i nawet niektóre wampiry żyją z tym gównem całe życie. Przejebane.
Jedynym co powstrzymuje mnie przed wyłączeniem człowieczeństwa jest fakt że Melissa chciałby bym je miała. 
Mogła nie odchodzić.
Ona, ona nie miała odejść.
Ona, miała być tu ze mną.
 Nie miała prawa odejść.
Nie miała prawa mnie zostawić.
Ale to zrobiła.
Nie ma jej.
Zniknęła.
I zostawiła po sobie tylko wspomnienia.


Wyszłam przed dom.
Piękne. Jestem na jakimś zadupiu.
Wyszłam na główną ulicę i położyłam się w poprzek.












Zamknęłam oczy i wyłączyłam myśli. Nie emocje, nie oddam ich tak szybko. Ale myśli na chwilę przyda się odciąć.
Po dłuższym czasie leżenia usłyszałam w oddali szybko jadące auto a następnie pisk opon tuż obok mnie. Przekręciłam głowę w bok i zobaczyłam jak drobna kobieta wysiada zza kierownicy. Podbiegła przed swoje auto i popatrzyła na mnie z oddali.


 - Czy wszystko z tobą w porządku ? - Zapytała lekko trzęsącym się głosem. 
Popatrzyłam na nią.

Moje oczy zaszły czerwienią a wokół nich pokazały się czerwone żyły.
Znalazłam się przy niej w ułamku sekundy i z agresją wpiłam w jej tętnicę.


Czerpałam satysfakcję z tego jak głośno i panicznie krzyczała i płakała.
Gdy poczułam że wypiłam na tyle krwi że da rade jeszcze iść odessałam się od niej i popatrzyłam w jej przestraszone oczy.

  - Biegnij do tego lasu ! Już ! Uciekaj i ratuj swoje życie ! - Rozkazałam i wskazałam palcem na las za nami.
Kobieta zaczęła uciekać z paniką. Popatrzyłam jak z znika wśród drzew.


Pobiegłam za nią szybko ją namierzając i wyskoczyłam tuż przed nią.
Po lasie rozniósł się pisk.
Pobiegła w drugą stronę a ja powtórzyłam to co poprzednio.

W końcu po kolejnych paru razach rzuciłam się na nią niczym kot i wręcz rozerwałam jej tętnicę.
Moje usta wypełniały się cudownym płynem.
Gdy wypiłam wszystko co do ostatniej kropli wstałam i udałam się do domku Melissy.




TBC....

niedziela, 19 stycznia 2014

35. No way to deal with her death...


Hej misiaki !

Dla tych którzy nie wiedzą czemu była tak długa przerwa, polecam przeczytanie informacji z przed paru dni.
Mam także wielką prośbę,  niech każdy z was zajrzy do zakładki Informowani i sprawdzi czy coś go nie dotyczy. 

Dobra dłużej nie nudze !


Kocham was :*

Buziakii ♡♡♡♡


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Dwa miesiące.

Dwa zimne, straszne miesiące.

Dwa bolesne,  puste i żałobne miesiące. 

Tyle czasu minęło od śmierci mojej najlepszej przyjaciółki. 

Tyle czasu minęło od straty najważniejszej mi osoby.

Tyle czasu minęło od mojego emocjonalnego końca. 
 
Tyle czasu minęło od kiedy prawie każdy milczy. 

I ostatecznie, tyle czasu minęło od kiedy moje emocje mnie przytoczyły.


Stan w którym jestem, nie podlega żadnym kryteriom. 
Nienaturalnie blada, bez wyrazu i przepełniona bólem twarz wyglądająca przez okno jakby kogoś oczekiwała. 
Włosy splątane w jeden wielki kołtun. 
Poszarpane ciuchy.
 I ostatecznie, rozerwana dusza i serce.

Siedzę sama w pustym domu daleko poza zasięgiem ludzkości.
 Poza Niallem który przysiągł zachować to dla siebie, nikt nie wie gdzie jestem.
Dzwonił do mnie tydzień temu. 
Shela razem z Chrisem są u siebie w domu siedząc przy kominku i milcząc. 
Cała piątka chłopaków razem z wilczycami siedzą w domu i starają się otrząsnąć kontynuować życie, pracę.  
Zayn, ponoć zerwał z Perrie i nie umie poradzić sobie z moim pomownym odejściem. 
A Damon, Damon zaprzyjaźnił się z jedną z wilczyc imieniem Leigh-Anne.
Dwa miesiące a ja nadal nie potrafię wrócić,  spojrzeć im w twarz. Uśmiechnąć się. 
Uspokoić że nic mi nie jest.
Nie potrafię bo tak nie jest. 

Schudłam, bardzo. Piję krew raz na tydzień,  nie więcej, na dodatek zwierzęcą. Nie czuje głodu,  nie potrzebuję jeść.
Jestem potworem, wewnątrz i na zewnątrz.  
Przeze mnie zginęła moja przyjaciółka. 
Nie umiem sobie z tym poradzić. 
Nadal mam napady histerii. 
Myślę o niej cały czas.
O tym jak zginęła. O tym że nie dam sobie bez niej rady.


Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drewnianych drzwi.
Powoli podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
Zobaczyłam Nialla.
 Miał całe przekrwione oczy. 
Popatrzyłam na odrobinę wyższego chłopaka i wpadłam mu w ramiona. I znowu, znowu zaczęłam płakać. 



Łzy lały mi się po policzkach strumieniami.
On także płakał. Nogą zamknął drzwi nie odrywając się ode mnie.
Nie wiem ile tak staliśmy,  ale długo. 

  - Wejdź - Szepnęłam.

Usiedliśmy przy kominku.

  - Wybacz, ale nie mam herbaty, ani ciepło w domu. - Przeprosiłam cicho.

  - Nie szkodzi - Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. 

  - Nie wyglądasz najlepiej - Szepnęłam 

  - A ty wyglądasz strasznie !- Powiedział poczym obydwoje wybuchneliśmy śmiechem.  

  - Bardzo schudłaś - Po dłuższej chwili ciszy się odezwał.  

  - Prawie się nie żywię - Westchnęłam

  - Dobra, mów co cię tu sprowadza.  - Dodałam szybko zmieniając temat. 

  - Nie daję rady. Muszę to powiedzieć. Co noc mam w snach scenę ze śmierci Melissy. Prześladuje mnie to że zginęła przeze mnie,  bo krzyknąłem po dostaniu czymś w głowę. Ona zginęła przeze mnie,  to mnie prześladuje.  - Wylał z siebie potok słów. 

- Niall posłuchaj - Westchnęłam i podeszłam do pufy na której siedział.
Usiadłam mu na kolanach na co przystał.

  - Patrz mi w oczy - Rozkazałam.

Pociągnęłam jego podbrudek aby na mnie patrzył.

  - To nie jest twoja wina ! To ja znowu wciągnęłam was wszystkich w kłopoty. To ja naraziłam. Swoim    
egoistycznym podejściem,  stylem bytu. To było, straszne. Wiem że dla ciebie trauma, ale to jest moja, moja i tylko moja wina Niall. Nie moge juz obwiniac nikogo innego. Ty po prostu byłeś obok, byłeś jak kolejna z moich zabawek. To nie pierwsza taka sytuacja, ale nikt poza nie ważnymi mi ludźmi nigdy nie zginął. Dlatego od dzisiaj, dla niej, mojej przyjaciółki,  ostatnia taka.  - Powiedziałam starając się nie udusić spływającymi po moich policzkach łzami.
  -Jak to ostatnia ? O czym ty mówisz ? - Zdezorientowany zapytał.

Wstałam i wyjęłam kołek z szuflady. Popatrzyłam na Nialla. Gdy ten dojrzał co trzymam w ręce w jego oczach zapanowała złość. 
Ale ja jestem gotowa. Pora na mnie.
 Zasługuje na to by zginąć a następnie spłonąć w piekle.

  - Przepraszam- Westchnęłam i wzięłam zamach.

Gdy kółek zetknął się z moją skórą na piersi nagle rozsypał się w pył. Otworzyłam dłonie i na nie popatrzyłam nie rozumiejąc co właśnie zaszło. 

  - Nie dam ci się zabić - Warknął.

  - Widzę że twoje umiejętności rosną - Westchnęłam.

  - Owszem - Już spokojniej odpowiedział. 

  - Wiesz że mogę się zabić jak wyjdziesz ? - Zakpiłam

  - To w takim razie tu zostanę. -  Bez wzruszenia rzucił. 

  - Chodź przeteleportuję nas do domu, wezmę rzeczy i auto. - Poprosił i stanął przy drzwiach.

  - Ale co z..- Zajakała się 

  - Z nim nic, ucieszy się że wszystko z tobą ok - Przerwał mi od razu rozumiejąc o czym mówiłam.  

  - A z zespołem ? Przecież wywiady, nagrywanie piosenek itp. - Rzuciłam. 

  - Nic, mamy przerwę do końca roku. - Oznajmił. 

  - Oh czy jesteś tego pewien ?- Zapytałam niepewnie.

  - Jak nigdy. Nawzajem sobie pomożemy - Powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
 
  - Zaczekaj daj mi 20 minut - Poprosiłam i  ruszyłam na górę doprowadzić się do porządku. 


*Pół godziny później*


  - Już - Krzyknęłam zbiegając po schodach. 

  - Wolniej się nie dało ? - Zapytał z lekkim uśmiechem. 

  - Zrobiłam wszystko w mojej mocy by się nie dało - Zakpiłam.


Podeszliśmy do drzwi. Niall wypowiedział coś dla mnie nie zrozumiałego i złapał mnie za rękę.
 Gdy wyszliśmy przez drzwi przeszedł mnie dreszcz i nie mogłam otworzyć oczu.
 Czułam się jakbym latała. Jedynym co czułam poza własnym ciałem była ręka Nialla nadal kurczowo trzymająca moją.


Od tej chwili polecam puszczenie sobie tej piosenki : http://www.youtube.com/watch?v=kU_XYLVrTZk


 Po chwili spowrotem poczułam grund pod nogami i otworzyłam oczy. 
Znajdowaliśmy się w środku ich domu zaraz przy drzwiach. 
 Na kanapie zauważyłam Harrego, Liama, Eleanor i Louisa. Nikt nas nie słyszał. Musieliśmy dostać się tu bezszelestnie.


  - Hejjj - Krzyknął Niall a wzrok wszystkich od razu skierował się na nas.
 
  - Hej - Rzuciłam i skierowałam twarz w podłogę. 

Po chwili poczułam jak Eleanor pobiegła i delikatnie mnie przytuliła.
W moich oczach ponownie zawitały łzy. 
Wtuliłam się w dziewczynę i pozwoliłam im popłynąć. 
Po chwili poczułam jak parę osób dołącza do uścisku.
 W końcu wszyscy się odsuneli. 
Zobaczyłam Liama, Eleanor,Louisa, Harrego no i Nialla.

  - Jesteś z nami,  już będzie dobrze. -Westchnęła.
 
  - J-ja tu nie zostanę. - Wyjąkałam i przetarłam policzek.

W tej chwili usłyszałam że ktoś schodzi po schodach. Gdy ujrzałam kto to serce mi stanęło. Wszyscy się rozsuneli tak by mnie widział.

Zayn.
Popatrzył na mnie i stanął po środku schodów. 
Jego oczy zabłysły.
 Popatrzył jeszcze raz i zbiegł po schodach. Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
Czułam jego niespokojne bicie serca.
 Staliśmy przytuleni a reszta stała i spoglądała na nas.
Odsunął mnie od siebie i wpił się wargami w moje. Objął moje biodra a ja położyłam dłonie na jego policzkach. W tej chwili wszystko straciło znaczenie.
 Nie zwracałam uwagi na wszystko dookoła. Zapomniałam że wokół nas stoją wpatrujące się w nas twarze.
To wszystko było teraz bez różnicy. Zatraciłam się w cieple jego warg, zrozumiałam jak bardzo mi ich brakowało. 

W końcu odsunął się odemnie i spojrzał mi w oczy.
 Delikatnie się uśmiechnęłam.
Wokół nas stali ludzie, wampiry, jasnowidze. 
Nasi przyjaciele. 
Zrozumiałam że są tu dla mnie.
 Nikt, nigdy, nawet na moment nie zastąpi mi Melissy, ale oni są ze mną.
 I tak już zostanie.

  - Zostań z nami, i już nie odchodź - Wyszeptał Zayn wprost do mojego ucha.

  - Nie mogę - Również szepnęłam.

  - Ależ możesz,  zrozum, kochamy cię! Zależy nam na tobie po mimo wszystkiego co było ! - Wtrąciła Eleanor. 

  - Dobra ludzie,  skoro i tak mamy przerwę,  polecimy na wakacje !- Oznajmił Harry.

  - Dobry pomysł !- Rzuciłam  na co wszyscy popatrzyli na mnie z nadzieją

  - Lećcie na wakacje, odetchnijcie na spokojnie - Dodałam..

  - Miałem na myśli nas wszystkich - Spoważniał Harry 

  - Nie mogę polecieć z wami. Nie jestem gotowa zachowywać się jakby nic się nie stało. Lećcie, a ja pojadę do Sheli i Chrisa - Westchnęłam z łzami w oczach.

  - Oni mogą polecieć z nami ! - Desperacko powiedział Harry.

  - Słuchajcie, to zaszczyt że w końcu mnie polubiliście. Że wam na mnie zależy.  Ale to źle,  jestem wampirem, namieszałam wam wszystkim w życiach. Dwoje z was przemieniłam w wampiry. Wprowadziłam w świat do którego nie należycie. Musicie wrócić do swoich żyć. A wakacje wam w tym pomogą.  Ja natomiast muszę być z dwójką moich przyjaciół którzy nie wiem czy radzą sobie bez Melissy. - Z bólem powiedziałam. 


  - Słuchaj mnie uważnie ! Narobiłaś kupe złego ale podświadomie więcej dobrych ! Mnie przemieniłaś bo o tym marzyłam ! Dałaś mi coś czego pragnęłam ! Po czym nauczyłaś mnie jak żyć ! - Podniesionym głosem rzuciła.

  - Mnie też,  niby zamieniony zostałem choć tego nie chciałem. Ale teraz życie jest lepsze. A to ty nauczyłaś mnie nad nim panować. Panować nad sobą, nie zabić przyjaciół. - Tym razem odezwał się Liam.

  - Mnie nauczyłaś odwagi. Dzięki tobie odkryłem moje moce. To tobie zawdzięczam że znalazłaś osobę która uratowała mi życie.  To ty byłaś osobą która oddała dla mnie ZA dużo krwi. To ty powierzyłaś mi swoje miejsce pobytu w sekrecie i przyjęłaś z otwartymi rękoma gdy tego potrzebowałem - Ta przemowa należała do Nialla.




 W mych oczach gościły łzy.








 - Mnie nauczyłaś tego co nazywa sie poświęceniem. Nauczyłaś mnie,  że czasem trzeba coś poświęcić dla drugiej osoby,  nawet gdy ma to cholernie boleć. Nauczyłaś że nie można okłamywać ważnych ci osób z własnego strachu. - Po dłuższej ciszy chwiejącym się głosem wydukał Zayn.

  - A mnie nauczyłaś że nienawiść do kogoś, stanowczo za szybko może zmienić się w miłość. Oraz że nie ma się na to wpływu...- Powiedział Harry na co wyraz mojej twarzy się zmienił. 

Wszyscy popatrzyli na chłopaka zastanawiając się czy właśnie usłyszeli to co im się wydawało.


  - Wybaczcie, ja, ja, ja nie chciałem tego powiedzieć...-Wyjąkał i udał się na górę.

  - Dziękuję wam za wszystkie te słowa, ale jak widzicie mamy kolejny przypadek, pokazujący iż będzie lepiej jak zostanę, a wy pojedziecie sami - Spokojnie przerwałam niezręczną ciszę.

  - Proszę - Szepnął Zayn i złapał mnie za nadgarstek.

  - Nie mogę... - Szepnęłam a jedna łza spłynęła po moim policzku.

  - Kocham was - Dodałam i zniknęłam. Pobiegłam na dach skąd skoczyłam na dół i udałam się pod wysoki płot by go przeskoczyć. 

Gdy chciałam skoczyć zostałam złapana po obu stronach. Zobaczyłam po jednej stronie Eleanor a po drugiej Liam.

  - Musicie mnie zrozumieć. Ja nie jestem w stanie teraz z wami przebywać.- Powiedziałam wygrywając ręce z ich uścisku.

  - Wróć jak będziesz gotowa. Powiemy że cie nie złapaliśmy - Powiedział Liam a Eleanor się z nim zgodziła. 

Skinęłam głową i uciekłam. 
Po 15 minutach wampirzego biegu dotarłam do domu Me... do domu Sheli. Podbiegłam pod drzwi i zapukałam. 
Drzwi otworzył mi Chris.



Oczy zaszły mi łzami i wpadłam w jego ramiona,  czułam że on także płacze.
Mocno tkwiłam w jego ramionach aż w końcu mnie wypuścił i wprowadził do domu. Zamknął drzwi i na mnie popatrzył. 




  - Jak ty wyglądasz - szepnął. 

  - Normalnie - Odrzekłam.

  - Spójrz w lustro - Ponownie szepnął.



Podeszłam do wielkiego lustra.
Faktycznie wyglądam marnie. Nie ciekawy widok. Mam nogi jak ręce.  Nigdy tak nie wyglądałam. No cóż.  Nie jest źle.







  - Jest bardzo źle - Westchnęła Shela.

Podeszła do mnie i mnie delikatnie przytuliła. Popatrzyła na mnie ze łzami w oczach. Miała ogromne wory pod oczami, nie spała od wielu dni.


  - Nie lubię jak jesz ludzi ale tym razem chyba zrobię wyjątek i zadzwonimy po pizzę. - Zaśmiała się delikatnie.

  - Nie trzeba. - Posłałam jej równie kiepski uśmiech jak ona mi.

  - Chodź, zapolujemy na coś - Poprosił Chris. 

  - Nie, dziękuję. - Odparłam i usiadłam na fotelu Melissy.

  - Mogę u was na trochę zostać ? - Zapytałam patrząc w podłogę. 

  - Kiedy i jak długo tylko zechcesz - Westchnęła Shela

  - Dziękuję - Podziękowałam cicho.

  - Idziemy na jej grób. Czy chcesz iść z nami ?- Zapytał Chris.

  - Z chęcią.  - Odparłam i wstałam na równe nogi.

  - Widzimy się na miejscu - Szepnęła Shela i wyparowała.

-O co..?- Wyjąkałam.

- Ona się teleportowała, my do niej dobiegniemy. Chodź - Złapał mnie za rękę i wybiegliśmy tylnimi drzwiami wprost do lasu.



Nie znałam drogi, ale Chris mnie prowadził. 
 Po chwili byliśmy na miejscu. 

Ładny i nowy cmentarz. 



Nie byłam tu wcześniej. Nie pojawiłam się na pogrzebie. Nie potrafiłam.






Szliśmy za Shelą ze łzami w oczach. 

Stanęła przed czarnym grobem z marmuru zza którego wystawały ogromne białe anielskie skrzydła.



  

- Powinnaś była wrócić z nami - Szepnęła Shela a z jej oczu wydostała łza. 









TBC.....