niedziela, 19 stycznia 2014

35. No way to deal with her death...


Hej misiaki !

Dla tych którzy nie wiedzą czemu była tak długa przerwa, polecam przeczytanie informacji z przed paru dni.
Mam także wielką prośbę,  niech każdy z was zajrzy do zakładki Informowani i sprawdzi czy coś go nie dotyczy. 

Dobra dłużej nie nudze !


Kocham was :*

Buziakii ♡♡♡♡


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Dwa miesiące.

Dwa zimne, straszne miesiące.

Dwa bolesne,  puste i żałobne miesiące. 

Tyle czasu minęło od śmierci mojej najlepszej przyjaciółki. 

Tyle czasu minęło od straty najważniejszej mi osoby.

Tyle czasu minęło od mojego emocjonalnego końca. 
 
Tyle czasu minęło od kiedy prawie każdy milczy. 

I ostatecznie, tyle czasu minęło od kiedy moje emocje mnie przytoczyły.


Stan w którym jestem, nie podlega żadnym kryteriom. 
Nienaturalnie blada, bez wyrazu i przepełniona bólem twarz wyglądająca przez okno jakby kogoś oczekiwała. 
Włosy splątane w jeden wielki kołtun. 
Poszarpane ciuchy.
 I ostatecznie, rozerwana dusza i serce.

Siedzę sama w pustym domu daleko poza zasięgiem ludzkości.
 Poza Niallem który przysiągł zachować to dla siebie, nikt nie wie gdzie jestem.
Dzwonił do mnie tydzień temu. 
Shela razem z Chrisem są u siebie w domu siedząc przy kominku i milcząc. 
Cała piątka chłopaków razem z wilczycami siedzą w domu i starają się otrząsnąć kontynuować życie, pracę.  
Zayn, ponoć zerwał z Perrie i nie umie poradzić sobie z moim pomownym odejściem. 
A Damon, Damon zaprzyjaźnił się z jedną z wilczyc imieniem Leigh-Anne.
Dwa miesiące a ja nadal nie potrafię wrócić,  spojrzeć im w twarz. Uśmiechnąć się. 
Uspokoić że nic mi nie jest.
Nie potrafię bo tak nie jest. 

Schudłam, bardzo. Piję krew raz na tydzień,  nie więcej, na dodatek zwierzęcą. Nie czuje głodu,  nie potrzebuję jeść.
Jestem potworem, wewnątrz i na zewnątrz.  
Przeze mnie zginęła moja przyjaciółka. 
Nie umiem sobie z tym poradzić. 
Nadal mam napady histerii. 
Myślę o niej cały czas.
O tym jak zginęła. O tym że nie dam sobie bez niej rady.


Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drewnianych drzwi.
Powoli podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
Zobaczyłam Nialla.
 Miał całe przekrwione oczy. 
Popatrzyłam na odrobinę wyższego chłopaka i wpadłam mu w ramiona. I znowu, znowu zaczęłam płakać. 



Łzy lały mi się po policzkach strumieniami.
On także płakał. Nogą zamknął drzwi nie odrywając się ode mnie.
Nie wiem ile tak staliśmy,  ale długo. 

  - Wejdź - Szepnęłam.

Usiedliśmy przy kominku.

  - Wybacz, ale nie mam herbaty, ani ciepło w domu. - Przeprosiłam cicho.

  - Nie szkodzi - Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. 

  - Nie wyglądasz najlepiej - Szepnęłam 

  - A ty wyglądasz strasznie !- Powiedział poczym obydwoje wybuchneliśmy śmiechem.  

  - Bardzo schudłaś - Po dłuższej chwili ciszy się odezwał.  

  - Prawie się nie żywię - Westchnęłam

  - Dobra, mów co cię tu sprowadza.  - Dodałam szybko zmieniając temat. 

  - Nie daję rady. Muszę to powiedzieć. Co noc mam w snach scenę ze śmierci Melissy. Prześladuje mnie to że zginęła przeze mnie,  bo krzyknąłem po dostaniu czymś w głowę. Ona zginęła przeze mnie,  to mnie prześladuje.  - Wylał z siebie potok słów. 

- Niall posłuchaj - Westchnęłam i podeszłam do pufy na której siedział.
Usiadłam mu na kolanach na co przystał.

  - Patrz mi w oczy - Rozkazałam.

Pociągnęłam jego podbrudek aby na mnie patrzył.

  - To nie jest twoja wina ! To ja znowu wciągnęłam was wszystkich w kłopoty. To ja naraziłam. Swoim    
egoistycznym podejściem,  stylem bytu. To było, straszne. Wiem że dla ciebie trauma, ale to jest moja, moja i tylko moja wina Niall. Nie moge juz obwiniac nikogo innego. Ty po prostu byłeś obok, byłeś jak kolejna z moich zabawek. To nie pierwsza taka sytuacja, ale nikt poza nie ważnymi mi ludźmi nigdy nie zginął. Dlatego od dzisiaj, dla niej, mojej przyjaciółki,  ostatnia taka.  - Powiedziałam starając się nie udusić spływającymi po moich policzkach łzami.
  -Jak to ostatnia ? O czym ty mówisz ? - Zdezorientowany zapytał.

Wstałam i wyjęłam kołek z szuflady. Popatrzyłam na Nialla. Gdy ten dojrzał co trzymam w ręce w jego oczach zapanowała złość. 
Ale ja jestem gotowa. Pora na mnie.
 Zasługuje na to by zginąć a następnie spłonąć w piekle.

  - Przepraszam- Westchnęłam i wzięłam zamach.

Gdy kółek zetknął się z moją skórą na piersi nagle rozsypał się w pył. Otworzyłam dłonie i na nie popatrzyłam nie rozumiejąc co właśnie zaszło. 

  - Nie dam ci się zabić - Warknął.

  - Widzę że twoje umiejętności rosną - Westchnęłam.

  - Owszem - Już spokojniej odpowiedział. 

  - Wiesz że mogę się zabić jak wyjdziesz ? - Zakpiłam

  - To w takim razie tu zostanę. -  Bez wzruszenia rzucił. 

  - Chodź przeteleportuję nas do domu, wezmę rzeczy i auto. - Poprosił i stanął przy drzwiach.

  - Ale co z..- Zajakała się 

  - Z nim nic, ucieszy się że wszystko z tobą ok - Przerwał mi od razu rozumiejąc o czym mówiłam.  

  - A z zespołem ? Przecież wywiady, nagrywanie piosenek itp. - Rzuciłam. 

  - Nic, mamy przerwę do końca roku. - Oznajmił. 

  - Oh czy jesteś tego pewien ?- Zapytałam niepewnie.

  - Jak nigdy. Nawzajem sobie pomożemy - Powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
 
  - Zaczekaj daj mi 20 minut - Poprosiłam i  ruszyłam na górę doprowadzić się do porządku. 


*Pół godziny później*


  - Już - Krzyknęłam zbiegając po schodach. 

  - Wolniej się nie dało ? - Zapytał z lekkim uśmiechem. 

  - Zrobiłam wszystko w mojej mocy by się nie dało - Zakpiłam.


Podeszliśmy do drzwi. Niall wypowiedział coś dla mnie nie zrozumiałego i złapał mnie za rękę.
 Gdy wyszliśmy przez drzwi przeszedł mnie dreszcz i nie mogłam otworzyć oczu.
 Czułam się jakbym latała. Jedynym co czułam poza własnym ciałem była ręka Nialla nadal kurczowo trzymająca moją.


Od tej chwili polecam puszczenie sobie tej piosenki : http://www.youtube.com/watch?v=kU_XYLVrTZk


 Po chwili spowrotem poczułam grund pod nogami i otworzyłam oczy. 
Znajdowaliśmy się w środku ich domu zaraz przy drzwiach. 
 Na kanapie zauważyłam Harrego, Liama, Eleanor i Louisa. Nikt nas nie słyszał. Musieliśmy dostać się tu bezszelestnie.


  - Hejjj - Krzyknął Niall a wzrok wszystkich od razu skierował się na nas.
 
  - Hej - Rzuciłam i skierowałam twarz w podłogę. 

Po chwili poczułam jak Eleanor pobiegła i delikatnie mnie przytuliła.
W moich oczach ponownie zawitały łzy. 
Wtuliłam się w dziewczynę i pozwoliłam im popłynąć. 
Po chwili poczułam jak parę osób dołącza do uścisku.
 W końcu wszyscy się odsuneli. 
Zobaczyłam Liama, Eleanor,Louisa, Harrego no i Nialla.

  - Jesteś z nami,  już będzie dobrze. -Westchnęła.
 
  - J-ja tu nie zostanę. - Wyjąkałam i przetarłam policzek.

W tej chwili usłyszałam że ktoś schodzi po schodach. Gdy ujrzałam kto to serce mi stanęło. Wszyscy się rozsuneli tak by mnie widział.

Zayn.
Popatrzył na mnie i stanął po środku schodów. 
Jego oczy zabłysły.
 Popatrzył jeszcze raz i zbiegł po schodach. Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
Czułam jego niespokojne bicie serca.
 Staliśmy przytuleni a reszta stała i spoglądała na nas.
Odsunął mnie od siebie i wpił się wargami w moje. Objął moje biodra a ja położyłam dłonie na jego policzkach. W tej chwili wszystko straciło znaczenie.
 Nie zwracałam uwagi na wszystko dookoła. Zapomniałam że wokół nas stoją wpatrujące się w nas twarze.
To wszystko było teraz bez różnicy. Zatraciłam się w cieple jego warg, zrozumiałam jak bardzo mi ich brakowało. 

W końcu odsunął się odemnie i spojrzał mi w oczy.
 Delikatnie się uśmiechnęłam.
Wokół nas stali ludzie, wampiry, jasnowidze. 
Nasi przyjaciele. 
Zrozumiałam że są tu dla mnie.
 Nikt, nigdy, nawet na moment nie zastąpi mi Melissy, ale oni są ze mną.
 I tak już zostanie.

  - Zostań z nami, i już nie odchodź - Wyszeptał Zayn wprost do mojego ucha.

  - Nie mogę - Również szepnęłam.

  - Ależ możesz,  zrozum, kochamy cię! Zależy nam na tobie po mimo wszystkiego co było ! - Wtrąciła Eleanor. 

  - Dobra ludzie,  skoro i tak mamy przerwę,  polecimy na wakacje !- Oznajmił Harry.

  - Dobry pomysł !- Rzuciłam  na co wszyscy popatrzyli na mnie z nadzieją

  - Lećcie na wakacje, odetchnijcie na spokojnie - Dodałam..

  - Miałem na myśli nas wszystkich - Spoważniał Harry 

  - Nie mogę polecieć z wami. Nie jestem gotowa zachowywać się jakby nic się nie stało. Lećcie, a ja pojadę do Sheli i Chrisa - Westchnęłam z łzami w oczach.

  - Oni mogą polecieć z nami ! - Desperacko powiedział Harry.

  - Słuchajcie, to zaszczyt że w końcu mnie polubiliście. Że wam na mnie zależy.  Ale to źle,  jestem wampirem, namieszałam wam wszystkim w życiach. Dwoje z was przemieniłam w wampiry. Wprowadziłam w świat do którego nie należycie. Musicie wrócić do swoich żyć. A wakacje wam w tym pomogą.  Ja natomiast muszę być z dwójką moich przyjaciół którzy nie wiem czy radzą sobie bez Melissy. - Z bólem powiedziałam. 


  - Słuchaj mnie uważnie ! Narobiłaś kupe złego ale podświadomie więcej dobrych ! Mnie przemieniłaś bo o tym marzyłam ! Dałaś mi coś czego pragnęłam ! Po czym nauczyłaś mnie jak żyć ! - Podniesionym głosem rzuciła.

  - Mnie też,  niby zamieniony zostałem choć tego nie chciałem. Ale teraz życie jest lepsze. A to ty nauczyłaś mnie nad nim panować. Panować nad sobą, nie zabić przyjaciół. - Tym razem odezwał się Liam.

  - Mnie nauczyłaś odwagi. Dzięki tobie odkryłem moje moce. To tobie zawdzięczam że znalazłaś osobę która uratowała mi życie.  To ty byłaś osobą która oddała dla mnie ZA dużo krwi. To ty powierzyłaś mi swoje miejsce pobytu w sekrecie i przyjęłaś z otwartymi rękoma gdy tego potrzebowałem - Ta przemowa należała do Nialla.




 W mych oczach gościły łzy.








 - Mnie nauczyłaś tego co nazywa sie poświęceniem. Nauczyłaś mnie,  że czasem trzeba coś poświęcić dla drugiej osoby,  nawet gdy ma to cholernie boleć. Nauczyłaś że nie można okłamywać ważnych ci osób z własnego strachu. - Po dłuższej ciszy chwiejącym się głosem wydukał Zayn.

  - A mnie nauczyłaś że nienawiść do kogoś, stanowczo za szybko może zmienić się w miłość. Oraz że nie ma się na to wpływu...- Powiedział Harry na co wyraz mojej twarzy się zmienił. 

Wszyscy popatrzyli na chłopaka zastanawiając się czy właśnie usłyszeli to co im się wydawało.


  - Wybaczcie, ja, ja, ja nie chciałem tego powiedzieć...-Wyjąkał i udał się na górę.

  - Dziękuję wam za wszystkie te słowa, ale jak widzicie mamy kolejny przypadek, pokazujący iż będzie lepiej jak zostanę, a wy pojedziecie sami - Spokojnie przerwałam niezręczną ciszę.

  - Proszę - Szepnął Zayn i złapał mnie za nadgarstek.

  - Nie mogę... - Szepnęłam a jedna łza spłynęła po moim policzku.

  - Kocham was - Dodałam i zniknęłam. Pobiegłam na dach skąd skoczyłam na dół i udałam się pod wysoki płot by go przeskoczyć. 

Gdy chciałam skoczyć zostałam złapana po obu stronach. Zobaczyłam po jednej stronie Eleanor a po drugiej Liam.

  - Musicie mnie zrozumieć. Ja nie jestem w stanie teraz z wami przebywać.- Powiedziałam wygrywając ręce z ich uścisku.

  - Wróć jak będziesz gotowa. Powiemy że cie nie złapaliśmy - Powiedział Liam a Eleanor się z nim zgodziła. 

Skinęłam głową i uciekłam. 
Po 15 minutach wampirzego biegu dotarłam do domu Me... do domu Sheli. Podbiegłam pod drzwi i zapukałam. 
Drzwi otworzył mi Chris.



Oczy zaszły mi łzami i wpadłam w jego ramiona,  czułam że on także płacze.
Mocno tkwiłam w jego ramionach aż w końcu mnie wypuścił i wprowadził do domu. Zamknął drzwi i na mnie popatrzył. 




  - Jak ty wyglądasz - szepnął. 

  - Normalnie - Odrzekłam.

  - Spójrz w lustro - Ponownie szepnął.



Podeszłam do wielkiego lustra.
Faktycznie wyglądam marnie. Nie ciekawy widok. Mam nogi jak ręce.  Nigdy tak nie wyglądałam. No cóż.  Nie jest źle.







  - Jest bardzo źle - Westchnęła Shela.

Podeszła do mnie i mnie delikatnie przytuliła. Popatrzyła na mnie ze łzami w oczach. Miała ogromne wory pod oczami, nie spała od wielu dni.


  - Nie lubię jak jesz ludzi ale tym razem chyba zrobię wyjątek i zadzwonimy po pizzę. - Zaśmiała się delikatnie.

  - Nie trzeba. - Posłałam jej równie kiepski uśmiech jak ona mi.

  - Chodź, zapolujemy na coś - Poprosił Chris. 

  - Nie, dziękuję. - Odparłam i usiadłam na fotelu Melissy.

  - Mogę u was na trochę zostać ? - Zapytałam patrząc w podłogę. 

  - Kiedy i jak długo tylko zechcesz - Westchnęła Shela

  - Dziękuję - Podziękowałam cicho.

  - Idziemy na jej grób. Czy chcesz iść z nami ?- Zapytał Chris.

  - Z chęcią.  - Odparłam i wstałam na równe nogi.

  - Widzimy się na miejscu - Szepnęła Shela i wyparowała.

-O co..?- Wyjąkałam.

- Ona się teleportowała, my do niej dobiegniemy. Chodź - Złapał mnie za rękę i wybiegliśmy tylnimi drzwiami wprost do lasu.



Nie znałam drogi, ale Chris mnie prowadził. 
 Po chwili byliśmy na miejscu. 

Ładny i nowy cmentarz. 



Nie byłam tu wcześniej. Nie pojawiłam się na pogrzebie. Nie potrafiłam.






Szliśmy za Shelą ze łzami w oczach. 

Stanęła przed czarnym grobem z marmuru zza którego wystawały ogromne białe anielskie skrzydła.



  

- Powinnaś była wrócić z nami - Szepnęła Shela a z jej oczu wydostała łza. 









TBC.....

czwartek, 16 stycznia 2014

I'm back !!!!



Już jestem misiaczki !











Jak moja przyjaciółka was zawiadomiła nie miałam możliwości pisania dla was nowego rozdziału za co bardzo przepraszam. 
Naważyłam sobie piwa i musiałam sama je wypić jak to się mówi. 
Miałam spore problemy z rodzicami i zostałam bez laptopa, telefonu i wszelkich sprzętów elektronicznych poza przysłowiową suszarką i prostownicą.



Gdy tylko dostałam telefon spowrotem zaczęłam pisać i tym oto sposobem dzisiaj lub jutro będzie na was czekał nowy i dosyć długi rozdział.






Mam nadzieję że nikt z was nie przestał czytać bloga ani o nim nie zapomniał przez tą przerwę. 
Obiecuję że z jej powodu dam z siebie wszystko by ulepszyć bloga, mój styl pisania, fabułę i co tylko zechcecie a więc śmiało piszcie w komentarzach czego oczekujecie, lub co by wam się podobało.







 Możecie też napisać do mnie na Twitterze lub Fb jakbyście chcieli prywatnie pogadać,  jestem zawsze w gotowości !

Kocham was !!! ♡♡♡♡